<p>Marzę o porodzie domowym, dlatego założyłam taki wątek, choc jeszcze w ciąży nie jestem.
</p><p>Mam kilka pytań do mam rodzących w domu:
- czy rodziła któraś z Was w bloku? Z sąsiadami za ścianą? W szpitalu zle się patrzono na moje jęki, więc pewnie sąsiedzi też nie byliby zbyt szczęśliwi? Boję się tego krzyku, aj..
</p><p>- czy anemia jest przeciwskazaniem do por.dom.?
- czy możecie polecic położną, z okolic Wrocławia najlepiej, przyjmująca porody w domu?
..sama nie wiem o co jeszcze pytac, co jest ważne przy domowych porodach..?
ps. Jesli taki temat już był (nie znalazłam), proszę o usunięcie tego.</p>
Komentarz
http://p.alejka.pl/i2/p_new/15/59/urodzic-razem-i-naturalnie-irena-choluj-dla-klientow-inbook-pl-mozliwa-dostawa-w-24h-gratis_0_b.jpg
@kluska,temat był, ale na ogólnym, na którym póki różowa wstążeczka nic nie napiszesz. Ja miałam pierwsze dziecko w domu rodzić, ale się bez sensu sprawy potoczyły i urodziłam w szpitalu. Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że od szpitali jak najdalej. Lipcowego pasażera zamierzam rodzić w domu, choćby sama Zobaczymy jak będzie z krzykami, póki w czasie porodu byłam w domu to ochoty na jęki nie miałam (do szpitala ruszyliśmy ze skurczami co 2-3 minuty),za to w szpitalu ze złości, że to szpital darłam się jak opętana i sprawiało mi to dużą satysfakcję (bo skoro to porodówka to niech wiedzą, po co są). Forumową specjalistką od porodów domowych (i nie tylko) jest Katarzyna.
Generalnie, może Katarzyna tu zajrzy, jej wypowiedzui będą bardziej adekwatne, bo ja nie rodziłam w PL i w ogóle były u nas cuda na kiju z tym porodem (udało mi się znaleźć położną, która zgodziła się przyjąć mój poród za co łaska, bez podpisanej żadnej umowy i mimo, iż ja odmówiłam zastosowania większości procedur (żelazo, antybiotyk itp.) Aha, i znalazłam ją m-c przed porodem dopiero.
Darłam się tylko przy partych (15 min), ale cały czas miałam swobodę ruchu.
Wątpię żebym się nie darła w domu.
W sumie cieszę się, że nie rodziłam w domu, ale nie chciałabym też rodzić w szpitalu, który nie respektowałby moich potrzeb.
Dom narodzin - to byłoby dla mnie rozwiązanie idealne.
A jeszcze w kuchni, albo jak dzieci poszły pidżamki ubrać:):):)_ech-super!
Jeśli o mnie chodzi nie zdecydowałabym sie! (moze dlatego,ze przy każdym porodzie "cos "sie działo.Wiem, że czasem chodzi o sekundy...ale to oczywiscie moje lęki...
Nie boję sie krzyków-bo nie krzyczałam,ale mi jakis taki "święty spokój" wtedy potrzebny.
Znając mnie -poszlabym jeszcze sprawdzic z głową malca miedzy nogami;) co tam starszaki robią::bigsmile:Rozpraszałby mnie rumor w domu.
Nie lubie towarzystwa przu porodzie (mąż dla mnie to aż "nadto"), nie lubie chodzic, skakać, sterczeć pod prysznicem, gadać...
Generalnie kazde cierpienie fizyczne znoszę w ciszy, skulona w wygodnej pozycji.
Wiem jedno-jeśli kobieta nie ma 100% pewnosci,że chce i jest w stanie urodzic w domu-to powinna poszukać przyjaznego szpitala i wspaniałej położnej.
Dla mnie ten czas kilku dni "po" w szpitalu jest też odpoczynkiem.
Lubie tak pobyc tylko z maleństwem-taki to nasz magiczny czas:)
Ale jakże chetnie czytam Wasze relacje:)
Pustynny-jakos nie doczytałam,ze i Ty w domu rodziłaś córę?
Czyli kolejne też ?
ale że co, że kolejne też planuję? bardziej niż planuję, marzę. bo nie wiem, jaka będzie kolejna ciąża, może będą komplikacje i lepszy byłby szpital? wbrew temu, co mogłoby wynikac z moich wypowiedzi na forum, fanatyczką nie jestem Natomiast jeśli wszystko będzie dobrze, zdecydowanie w domu.
Ale pełna zgoda co do tego, że nie wszystkie kobiety muszą, mogą czy powinny rodzić w domu. I odwrotnie, nie wszystkie kobiety muszą, mogą czy powinny rodzic w szpitalu
No to jak marzysz-to pewnie sie uda:)
Jasne-to wszystko bardzo indywidualne.
Pominełam fakt, ze moja matula-położna gdyby uslyszala, ze w domu rodze...przyjechałaby pewnie w godzinę z Olsztyna i odtransportowała mnie własnorecznie do najbliższego szpitala.
No-ale ona też naoglądała się róznych sytacji przez te 30 lat
:cool:
O anemię pytałam, bo znalazłam sprzeczne informacje na ten temat. Ja generalnie mam hemoglobinę niską (nie tylko w ciąży) i nie czuję się z tym źle.
@ Predikata, dobrze Cię rozumiem..
Dziekuje, ze napisalyscie o rodzeniu w mieszkaniach. Troche mnie to podnioslo na duchu,,,
edit. wyciełam "gupoty"
Jedyny minus porodu w domu, to brak spokoju w pierwszych godzinach po porodzie - nie ma możliwości wypocząć, bo wszyscy uważają, że to takie naturalne: urodzić, zawinąć dziecko i do garów...
Musisz mieć zero przeciwskazań, i obydwoje musicie chcieć takiego porodu.
Moja żona jak przy 4tym miała rodzić w szpitalu ze względu na powikłania to przeżywała to nerwowo bardziej niż sam poród :-) Koniec końców Szymon też w domu na ten świat przyszedł...
I jeszcze nie do opisania były miny i reakcja pielęgniarek w podwarszawskiej przychodni jak w 1997 zadzwoniłem i zgłosiłem dziecko do szczepienia urodzone w domu, bezcenne :bigsmile:
Do Wrocka do porodów jeździ czasem Ewa Janiuk z Opola. Polecam jej książkę "Domowe narodziny". Fajna kobitka. Kontakt do niej można znaleźć w necie.
Nie wiem, jacy wszyscy, mi kolacje ugotowal maz, zajmowal sie starszym dzieckiem przez pierwsze dni...a w szpitalu musiałam pilnowac pielegniarek, bo ciagle chcialy dziecku jakies dziwne rzeczy robic
Czytałam gdzieś, że takie wyniki nie są przeciwskazaniem do por.dom., a mój lekarz prowadzący ciąże straszył mnie, że szpital jest konieczny. Dlatego pytałam o "anemię". :-)
Skoro już tu Katarzyno jesteś to chciałabym Ci bardzo podziękowac za wywiad dot. porodów domowych. Jest mi wciąż inspiracją
Dziękuję za namiary do p.Janiuk.
Na to też liczę..Tzn. mam nadzieję, że jeśli ma się do dyspozycji męża, wannę, możliwośc zmiany pozycji i zaufaną położną, to może i krzyczec nie trzeba..
A no widzisz. Fajnie miałaś.
Moja mama akurat zdążyła na poród, więc kwestie gotowania miałam z głowy, ale generalnie nie lubię ludzi traktować jak służby.
zresztą, służba to piękne słowo tak naprawdę. Jesteśmy powołani do tego, aby sobie nawzajem służyć.
Nie ma nic złego w tym, że ktoś nas w szczególnych okolicznościach "poobsługuje", zwłaszcza, że dzięki temu można szybciej stanąć na nogi i się odwdzięczyć
A ta hemoglobina 8,5 u Twojej znajomej, to (jak sądzę) w innych jednostkach była. @kluska podaje w g/dl (i wtedy dolna granica normy to, hojnie traktując, 11) a można też podawać w mmol/l (i wtedy dolną granicą normy jest 8,5). Za to hemoglobina 8,5 g/dl to już poważna anemia i zwykle spore osłabienie. Ja bym w takim stanie nie ryzykowała porodu domowego, bo po utracie krwi (nawet takiej fizjologicznej przy porodzie) kobieta może być niezdatna do użycia
Jak będzie okazja, spytam tej dziewczyny. Wiem tylko, że niezdatna do użycia nie była, miała bardzo sprawny poród i żadnego krwotoku ani innych komplikacji. Ale hemoglobinę (przed porodem) chyba miała bardzo niską, bo położna niby panikowała nieco, ale jakoś się dogadały, że poród jednak przyjęła.
Ale, jak of kors nie zachęcam do takiej partyzantki, chciałam tylko pokazać, że takie rzeczy są możliwe.
A mnie przy porodzie domowym przeraża właśnie ten czas po, tez lubię te pierwsze godziny spędzić tylko z maleństwem. I nie chodzi, o to, że coś po porodzie musiałabym robić, bo na pewno mój mąż by na to nie pozwolił, ale całe to domowe zamieszanie, które jest w mojej rodzinie. Przy ostatnim porodzie, jak miałam już długie (1,5 minutowe) i bardzo bolesne skurcze, moje dzieci non stop przychodziły z jakimiś pytaniami i wielce ważnymi sprawami... Poźniejszy pobyt w szpitalu był dla mnie odpoczynkiem, głownie psychicznym.
No, ale ja ostatnie dwa porody miałam z rewelacyjną położną i tylko na zupełnej końcówce szpitalne, poza tym po, miałam jedynkę, mąż pierwszą noc tam ze mną spał, więc pewnie nie powinnam się tu wypowiadać nt pobytu w szpitalu.
Napisałam na forum swoje wyniki, bo nie mogę wysyłac priv'ów.
Hemoglobina oczywiście wzrosła w III trymestrze, a na wynik wypisowy mam swoją teorię spiskową, że za szybko byłam 'ciachnięta". W szpitalu położne mowiły, że mam taką dramatyczną urodę, dostałam parę kroplówek i już.
No nic, trzeba będzie bardziej wyników pilnowac na drugi raz i to jest przydatna informacja.
Przy czytaniu opisów porodów domowych mam wrażenie, że to są tak piękne, wręcz mistyczne, chwile, że myślę sobie - JA TEŻ TAK CHCĘ!!!
Nawet w szpitalu pojawienie się dziecka jest cudowne, mimo zewnętrznych przeszkadzaczy, więc jak piękne to musi byc doświadczenie gdy można się pierwszymi chwilami z dzieckiem rozkoszowac w domu z najbliższymi..
edit.literówka
Ale właśnie brak świętego spokoju po porodzie, narzekanie wszystkich na niewyspanie, a próba doproszenia się czegoś powodowała że wolałam sama zrobić, niż tłumaczyć jak coś się robi czy gdzie coś jest.
Z drugiej strony bardzo zmęczył mnie poród łożyska, na które czekałam prawie godzinę w okropnym bólu.
Brakowało mi po prostu jakiegoś spokoju i komfortu psychicznego w tym wszystkim...