Nie prasuję znakomitej większości ubrań, ubranek i pościeli to już wcale...Nie wycieram naczyń tylko obsychają same.. Wzbudzam przerażenie starszego pokolenia... ">
Posprzątać dokładnie jedno pomieszczenie, wstawić komputer z dostępem do netu, usiąść wygodnie, wcześniej zamykając dokładnie drzwi, wersja makro, włożyć stopery do uszu!
I LUZIK!
8-}
Stosowalam
A jak w ciązy byłam to kladlam sie na lozku tylem do pokoju z ksiażką i czytalam
Nie prasuję znakomitej większości ubrań, ubranek i pościeli to już wcale...Nie wycieram naczyń tylko obsychają same.. Wzbudzam przerażenie starszego pokolenia... ">
Mnie sie syn ostatnio spytal czemu my mamy zawsze taki czarny czajnik, jak sie innym ludziom zawsze tak czajniki błyszczą.....
- Chcesz? Wyczyść raz, drugi.... Odechce Ci sie, tak jak mnie i Tacie, tego czyszczenia
Mam wazniejsze sprawy niz czajnik leżące odłogiem....
Ja z tych raczej czystych, ale bez przesady ma się rozumieć. Staram się ogarniać ten syf dookoła i uczyć dzieci. Od małego ganiają ze ścierą - to dla córeczek największe wyróżnienie. Właśnie szorują piec, wcześniej umyły schody. Recepta na porządek jest taka - mieć jak najmniej rzeczy - syf mam, gdy mam za dużo rzeczy. Zrezygnowałam z wszelkich ozdób, które musiałabym odkurzać - zostały tylko antyramy, nie chcę żadnych półek, półeczek na których coś stoi i się kurzy. Zabawki, które wieczorem leżą na podłodze wywalam do śmieci. Codziennie jest tego badziewia mniej. Ważne są duże szafy i dużo szuflad. W szufladach trzymamy buty (w pudełkach po butach) - chodzi o to, by było jak najmniej wystawek. Każdy ma swoją własna do której wkłada buty po przyjściu.
Kiedyś miałam obsesję sprzątania, było minęło. Choć przyznam, że minimalizm (brak kasy na umeblowanie) powoduje dużo prostsze utrzymanie porządku. No garderoba to już inny temat.
Gdybym budowała dom jeszcze raz, to sypialnie byłyby na dole, a część dzienna na górze, wtedy byłoby wrażenie porządku, bo u nas zwykle najgorzej wygląda to, co widać na pierwszy rzut oka! ~X(
Za to w szafkach, szafach i szufladach mam idealnie, a w pralni, to już jak w pudełeczku
Na wszystko potrzeba czasu...dziś byłam w centrum i dzwoniłam do pracy, że będę za 40 minut...z drugiej strony było zdziwienie...aż tyle czasu!? A realnie wejście po schodach, zejście, przejście przez przejście dla pieszych, do tramwaju tip itd małe czynności, które pożerają czas...I faktycznie tyle czasu jechałam
Małż żartuje, że moje wyczucie odcinków czasowych bierze się stąd, że uczę w instytucji, gdzie nie ma dzwonków i muszę się orientować, ile jest 45 minut albo półtorej godziny
Niektóre dzieciaki znajomych chodzą i po nich sprzątają, gaszą światło...u niektórych malców przybiera to postać pewnej nerwicy natręctw: niepokój gdy na bluzce jest plama itp.
Pamiętam, jak odwiedziła mnie teściowa z dziewczynką z rodziny, trzylatką wtedy i dziecko b długo przeżywało, że na półce u nas w pracy leżała "zepsuta gąbeczka"...faktycznie była gąbka do tablicy z urwanym rogiem
)
Wasze dzieciaki też są takimi domowymi policjantami w sprawie porządku?
Ja niestety zauważyłam, że przychodzi taki wiek (6-7 lat), że dzieciom zaczyna odpowiadać bajzel wokoło. Kiedyś sprzątały, a teraz nie....Też tak macie?
Ja nie, ale znam taką jedną, która już najpóźniej o 8 rano ! ma wypucowane mieszkanie, ja nie wiem co Ona tam sprząta, bo nabrudzić nie ma kto to moja Mama
Ja jestem Jej odwrotnością, brudno nie mam, ale pewno "perfekcyjna pani domu" pokręciłaby nosem nieraz
Nie prasuję, no chyba, że już muszę to wtedy na szybko" za pięć dwunasta" żelazko idzie w ruch, tak rzadko go używam, ze ostatnio zapomniałam wyłączyć .
Kuchnię mamy dużą, więc dużo "pierdów" się zbiera po blatach, kredensach itp., co jakiś czas robię porządki z worami- większośc w worze na śmieci ląduje i czyszczę w ten sposób miejsce, w którym własnie z racji gabarytów przyjmujemy gości.
Zmywarki sie pozbyłam na własne życzenie ( o ja głupia ! ) więc zmywam w zlewie, nie narzekam, mało nas, ale staram się zrobić tak, aby blaty, zlew były wysprzątane na rano.Rano Młody sam się obsługuje ze śniadaniem i drugim śniadaniem do szkoły, więc jakbym nie posprzątała wieczorem, to rano bym się nie przebiła do czajnika
W pokojach gorzej.
W naszym leżące ciuchy, dużo leżących ciuchów, które były sciągnięte ze sznurków i jakoś "same się nie poskładały".
Firan nie mam nigdzie, więc odpada, pranie i zakładanie
Korytarz to "ścieżka życia" można je łatwo stracić kiedy się nie patrzy pod nogi idąc do łazienki, buty , wszędzie walają się buty. Niestety moje, więc jak sama się o nie potykam nie mam na kogo warknąć, za to zbieram bęcki od pozostałych.
Mam garderobę, taką "prawdziwą" mogłabym poprzenosić tam większość ale ona na piętrze a ja zbyt leniwa coby łazić po schodach po jedną czy dwie rzeczy. Koniec końców w garderobie mamy walizki, ciuchy "nie na sezon" garnitury, wieczorowe kiecki i buty a jakże, one są wszędzie.
Żeby było śmieszniej nie cierpię okruszków na podłodze, zmiatam ją nawet kilka razy dziennie
My mamy sporo przydasiów...sporo rzeczy, z których siłą rzeczy na co dzień się nie korzysta...książek dużo, ale jest w nich względny porządek. W moich papierzyskach zawodowych też w miarę...przynajmniej leżą w teczkach...choć pewnie ta sama tematyka w kilku...pedant zrobiłby tam pewnie porządek...ok i tak ciągle wędrują z teczki do teczki...
ale szafa
:-SS
Masa tam rzeczy, których nie nosimy
rzeczy za ciasne, trzymane z naiwną wiarą, że schudniemy, rzeczy, w których nie chodzimy, ale jakoś żal wyrzucić, a nie ma gdzie odłożyć
nawet suknia ślubna jeszcze w szafie wisi - pani w komisie orzekła "proszę pani, po tylu latach już niemodna"!
Masa tam takich przydasiów - rękawice bokserskie małża, jakieś hantelki, które podarował mi tato
@AgaMaria jak się w miarę porządek trzyma, to naprawdę godzina na 50 m2 wystarcza. Posprzątam kuchnię, pokoje, a na koniec podłogi i łazienkę. Serio w godzinę się zmieszczę.
Jak miałam zwierzaki, to dodatkowe pół godziny na klatkę do sprzątnięcia .
Mój Tato to spory zbieracz...w swoim gabinecie w mieszkaniu już zabudowany po sufit
:-B
ale za to jak się go poprosi: Tato potrzebuję spinaczy w kolorze odblaskowym, pióra składanego, skanera ręcznego, komputera na stare programy, skoroszytu w kolorze granatowym, kabelka do usb, matematyki i fizyki dla inżynierów po rosyjsku albo angielsku itd.
MonikoN Droga, ale to chyba jak się ma pochowane rzeczy i dużo tzw powierzchni płaskich, a nie przedmioty, które przesuwam z miejsca na miejsce i czekają kolejną pięciolatkę na zmiłowanie, już machnęłąm ręką...
Komentarz
To zdjęcie może być spokojnie do diagnozy psychologicznej
Ktoś tu napisał, chyba Maciejka, czy tak?, że całe mieszkanie ogarnia w godzinę (?!)
W godzinę to mogę ewentualnie mopa i szmaty przygotować, a także nalać wodę do wiaderka...przesadzam
ale... w godzinę??? całe mieszkanie...to chyba potem tydzień na jakimś oddziale reanimacyjnym?
i na jakiejś rehabilitacji fizyczno-psychicznej
w godzinę to mogę pozmywać i np wstawić pranie
Na wszystko potrzeba czasu...dziś byłam w centrum i dzwoniłam do pracy, że będę za 40 minut...z drugiej strony było zdziwienie...aż tyle czasu!? A realnie wejście po schodach, zejście, przejście przez przejście dla pieszych, do tramwaju tip itd małe czynności, które pożerają czas...I faktycznie tyle czasu jechałam
Małż żartuje, że moje wyczucie odcinków czasowych bierze się stąd, że uczę w instytucji, gdzie nie ma dzwonków i muszę się orientować, ile jest 45 minut albo półtorej godziny
Nie mówiąc o osobach np z zaawansowanym SMem...po każdej czynności trzeba z godzinkę posiedzieć, bo inaczej taka osoba nie jest w stanie
przestaje chodzić itp
to bardzo zatrzymuje w biegu pokazuje względność różnych rzeczy
Poproszę kogoś kto lubi sprzątać!
Albo najlepiej dwa w jednym
jak w "Poszukiwany, poszukiwana" niech jednocześnie sprząta i podsuwa rozwiązania do pracy badawczej tj dyktuje całe partie tekstu
=:)Ja lubię półeczki, ozdóbki... bo nadają ciepła, swojskości.
Niektóre dzieciaki znajomych chodzą i po nich sprzątają, gaszą światło...u niektórych malców przybiera to postać pewnej nerwicy natręctw: niepokój gdy na bluzce jest plama itp.
Pamiętam, jak odwiedziła mnie teściowa z dziewczynką z rodziny, trzylatką wtedy i dziecko b długo przeżywało, że na półce u nas w pracy leżała "zepsuta gąbeczka"...faktycznie była gąbka do tablicy z urwanym rogiem
)
Wasze dzieciaki też są takimi domowymi policjantami w sprawie porządku?
Ja niestety zauważyłam, że przychodzi taki wiek (6-7 lat), że dzieciom zaczyna odpowiadać bajzel wokoło. Kiedyś sprzątały, a teraz nie....Też tak macie?
Lubię wieszać pranie
ale najgorsze w porządkach jest schylanie
My mamy sporo przydasiów...sporo rzeczy, z których siłą rzeczy na co dzień się nie korzysta...książek dużo, ale jest w nich względny porządek. W moich papierzyskach zawodowych też w miarę...przynajmniej leżą w teczkach...choć pewnie ta sama tematyka w kilku...pedant zrobiłby tam pewnie porządek...ok i tak ciągle wędrują z teczki do teczki...
ale szafa
:-SS
Masa tam rzeczy, których nie nosimy
rzeczy za ciasne, trzymane z naiwną wiarą, że schudniemy, rzeczy, w których nie chodzimy, ale jakoś żal wyrzucić, a nie ma gdzie odłożyć
nawet suknia ślubna jeszcze w szafie wisi - pani w komisie orzekła "proszę pani, po tylu latach już niemodna"!
Masa tam takich przydasiów - rękawice bokserskie małża, jakieś hantelki, które podarował mi tato
@AgaMaria jak się w miarę porządek trzyma, to naprawdę godzina na 50 m2 wystarcza. Posprzątam kuchnię, pokoje, a na koniec podłogi i łazienkę. Serio w godzinę się zmieszczę.
Jak miałam zwierzaki, to dodatkowe pół godziny na klatkę do sprzątnięcia .
Mój Tato to spory zbieracz...w swoim gabinecie w mieszkaniu już zabudowany po sufit
:-B
ale za to jak się go poprosi: Tato potrzebuję spinaczy w kolorze odblaskowym, pióra składanego, skanera ręcznego, komputera na stare programy, skoroszytu w kolorze granatowym, kabelka do usb, matematyki i fizyki dla inżynierów po rosyjsku albo angielsku itd.
To Tato pokręci się po pokoju i wyciągnie