nowe Bondy są moim zdaniem mniej przewidywalne niż stare. po pierwsze nowy bond nie jest już taki super macho i nie za każdym razem odchodzi zwycięsko w stronę zachodzącego słońca. a po drugie autor scenariusza tak tak pogmatwał, że aż niektóre wątki się przeciągają na następny film:)
Bond jest ok...nie tańczy tylko pije wstrząśnięte niezmieszane...a więc Braw nie powie że jest zły... Potrafi tenże Bond omijać pancerne brzozy, nie słucha Ruskich i potrafi sowy poskramiać...jak dla mnie jest cool...
całe szczęście, że nowy bond nie zwraca uwagi na te pierdy czy wstzęśnięte czy nie, hehe!
PS kiedyś mnie ktoś uświadomił, że prawdziwy znawca, taki dze best of dze best, jest w stanie stwierdzić czy wstrząśnięte czy zmieszane i jakie gacie nosił barman. prawda li to? ja znawca nie jestem więc moge tu jakieś herezje pociskać, odrózniam wino od piwa i na tym sie kończy.
1. nowy blond-Bond nie tylko dostaje po ryju, ale i po jajkach... niestety nie wiem, czy satanistycznych
2. Bond jest ni mniej ni więcej tylko człowiekiem, który się kulom nie kłania, co więcej potrafi nawet wyprzedzić samolot (ruski!) w locie, wskoczyć do niego i sobie pofrunąć w siną dal
3. niestety jest kobieciarzem, choć z wiekiem (reżysera) coraz bardziej sentymentalnym. Co więcej baby podrywa na jedno i to samo zdanie: maj nejm is Bond, Dżejms Bond... i one ciągle się na to łapią
4. obawiam się, że bez gadżetów niejaiego Qlegi niewiele by zdziałał
5 no i jego szefem jest BABA... M jak miłość i w metaznaczeniu jeszcze druga - królowa brytyjska
mnie się te wszystkie wersje i odcinki mieszają. A z Bondów i tak mój mąż jest najfajniejszy, choć rano nieco "zmechacony", jak to moher
a jednocześnie zawsze wiadomo, kto zwycięży, że zło jest be i na pewno przegra
no ja właśnie wolę dlatego bonda nowego. mimo, ze to taka typowa komercha i w ogóle maszynka do robienia kasy to juz nie jest wcale takie oczywiste co jest dobre a co złe (lajf is lajf). i to, że bond już nie jest taki kryształowy tez mi się bardziej podoba.
a zresztą są filmy, które i tak wiemy jak się skończą a i tak ogląda się w napięciu (przykład innego kalibru ale co mi tam: Pasja. tak na marginesie Pasję ogladałam z mamą, która już od początku ryczała, ja starałam się nie bo publicznie nie lubię; to jej mówię: mamo, nie rycz, przecież wiadomo, że On zmartwychwstał:)
ale o co chodziło w tym Casino de Royale to jakoś nie mogę rozebrać, bez wódki, nie razbieriosz, w kolejnym pamiętam, że smutny był i z babką przez pustynię samolotem latał...
1. nowy blond-Bond nie tylko dostaje po ryju, ale i po jajkach... niestety nie wiem, czy satanistycznych
2. Bond jest ni mniej ni więcej tylko człowiekiem, który się kulom nie kłania, co więcej potrafi nawet wyprzedzić samolot (ruski!) w locie, wskoczyć do niego i sobie pofrunąć w siną dal
3. niestety jest kobieciarzem, choć z wiekiem (reżysera) coraz bardziej sentymentalnym. Co więcej baby podrywa na jedno i to samo zdanie: maj nejm is Bond, Dżejms Bond... i one ciągle się na to łapią
4. obawiam się, że bez gadżetów niejaiego Qlegi niewiele by zdziałał
5 no i jego szefem jest BABA... M jak miłość i w metaznaczeniu jeszcze druga - królowa brytyjska
mnie się te wszystkie wersje i odcinki mieszają. A z Bondów i tak mój mąż jest najfajniejszy, choć rano nieco "zmechacony", jak to moher
@Windą_ z całym szacunkiem, mjęszasz stare bondy z nowymi
2. Bond jest ni mniej ni więcej tylko człowiekiem, który się kulom nie kłania, co więcej potrafi nawet wyprzedzić samolot (ruski!) w locie, wskoczyć do niego i sobie pofrunąć w siną dal
Bond jest ogólnie moją ulubioną komedią, a ta scena z Golden Eye zdecydowanie wymiata )
uwielbiam Bondy. Widziałam wszystkie. Najbardziej mi się podobała ten między Seanem Connerym a Rogerem Moorem, chyba " W służbie jej królewskiej mości" się zwał. Tam się jedyny raz Bond ożenił ale mu zaraz tę żonę zabili... Najmniej lubie odcinki z Piercem Brosnanem, a Daniel Craig jest takim typem mężczyzny który mi sie bardzo podoba, zresztą Casino Royale było superowe, Quantum of Solace trochę słabsze. Wybieram sie z małzonkiem na Skyfall w ramach ćwiczenia francusczyzny... nie odpuszczę sobie...
uwielbiam Bondy. Widziałam wszystkie. Najbardziej mi się podobała ten między Seanem Connerym a Rogerem Moorem, chyba " W służbie jej królewskiej mości" się zwał. Tam się jedyny raz Bond ożenił ale mu zaraz tę żonę zabili...
imienia aktora nie pomnę, ale występował on jako Bond tylko raz. też widziałam ten film w zamierzchłych czasach. pamiętam, że właśnie ta żona mnie zdziwiła, takie "niebondowskie" klimaty
a to musisz obejrzeć to wiekopomne dzieło, inaczej nie zrozumiesz podstaw naszej zachodniej cywilizacji i niektórych wpisów w tym wątku (sama nie wiem co ważniejsze...)
Komentarz
Bonda w Gorce wysłać
albo
Craiga zaproście w końcu w Gorce
niech się chłopina przewietrzy, prześpi w bacówce
Albo lepiej niech nie jedzie tam do Was popod Gorce, popod Tatre, bo jeszcze zamieszenie ze sobą przyniesie
UJa serio? Śniegiem wali? Naprawdę? Trudno uwierzyć w PL Centralnej jeszcze żółte liście
PS kiedyś mnie ktoś uświadomił, że prawdziwy znawca, taki dze best of dze best, jest w stanie stwierdzić czy wstrząśnięte czy zmieszane i jakie gacie nosił barman. prawda li to? ja znawca nie jestem więc moge tu jakieś herezje pociskać, odrózniam wino od piwa i na tym sie kończy.
2. Bond jest ni mniej ni więcej tylko człowiekiem, który się kulom nie kłania, co więcej potrafi nawet wyprzedzić samolot (ruski!) w locie, wskoczyć do niego i sobie pofrunąć w siną dal
3. niestety jest kobieciarzem, choć z wiekiem (reżysera) coraz bardziej sentymentalnym. Co więcej baby podrywa na jedno i to samo zdanie: maj nejm is Bond, Dżejms Bond... i one ciągle się na to łapią
4. obawiam się, że bez gadżetów niejaiego Qlegi niewiele by zdziałał
5 no i jego szefem jest BABA... M jak miłość i w metaznaczeniu jeszcze druga - królowa brytyjska
mnie się te wszystkie wersje i odcinki mieszają. A z Bondów i tak mój mąż jest najfajniejszy, choć rano nieco "zmechacony", jak to moher
a zresztą są filmy, które i tak wiemy jak się skończą a i tak ogląda się w napięciu (przykład innego kalibru ale co mi tam: Pasja. tak na marginesie Pasję ogladałam z mamą, która już od początku ryczała, ja starałam się nie bo publicznie nie lubię; to jej mówię: mamo, nie rycz, przecież wiadomo, że On zmartwychwstał:)
Wielodzietni z poczuciem humoru są
ale o co chodziło w tym Casino de Royale to jakoś nie mogę rozebrać, bez wódki, nie razbieriosz, w kolejnym pamiętam, że smutny był i z babką przez pustynię samolotem latał...
) mogę nabyć prawa do tego tekstu?
Mówiłam dawać go tu. Niech założy ten berecik z moheru, niech się przejedzie pekaesem w polskie Gorce, w polskie góry
i potem pogadamy
Najmniej lubie odcinki z Piercem Brosnanem, a Daniel Craig jest takim typem mężczyzny który mi sie bardzo podoba, zresztą Casino Royale było superowe, Quantum of Solace trochę słabsze. Wybieram sie z małzonkiem na Skyfall w ramach ćwiczenia francusczyzny... nie odpuszczę sobie...
ale za to moge powiedziec, że podobał mi się w innym niemoralnym filmie Mammamia
PS tam nie był słodkopierdzący...
:P
dzięki za ten wątek
brakowało czegoś takiego ostatnio
a ja i tak z sensacji najbardziej uwielbiam spaghetti westerny... mało mówią, czasem nawet mało strzelają...a akcja jaka gęsta potrafi być...;)
Ale bardziej w moim typie są Napoleon Solo i Ilya Kuryakin