[cite] Agnieszka63:[/cite]Gratulacje!:clap:
Też bym tak chciała.
Dziesięć lat temu kupiłam sobie podręcznik Fides et Litterae J.A. Wojtczaka i na tym się skończyło:sad:
Na razie nauka stanęła na problemie znalezienia odpowiednich materiałów nadających się do użytku samodzielnego. Najbardziej bolesnym jest fakt, że nawet w strukturach instytucjonalnych Kościoła żadnej pomocy znaleźć nie mogę.
Ostatnio rozmawialiśmy z mężem, że chcielibyśmy, żeby nasze dzieci w szkole uczyły się łaciny. Hipotetycznie jeśli nawet byłoby to możliwe, to - skąd wziąć nauczyciela. - nawet jeśli nauczyciel będzie, jak zachęcić dyrektorkę, żeby go zatrudniła - nawet jeśli dyrektorka hipotetycznie wyrazi zgodę, to rodzice nie, bo po co
Co do łaciny i pomocy naukowych do samodzielnego uczenia się, to polecano mi kiedyś "Łacina bez pomocy Orbiliusza" Lidii Winniczuk. Będę latał wobec tego po antykwariatach będąc następnym razem w Polsce. Chyba, że ktoś z forowiczów tytuł posiada i byłby skłonny użyczyć.
Ja uczyłam się łaciny na studiach, a przedtem i potem sama - metodą Callana , ucząc się na pamieć przysłów, a na ich podstawie gramatyki. Fides et Literae jest niezłym podręcznikiem.
Ja też uczyłam się łaciny w liceum - ale było to stasznie nudne ! Trochę lepiej było na studiach - ale tam z kolei tylko teksty prawa rzymskiego. Coś tam w głowie jeszcze zostało ...
[cite] mona:[/cite]Ostatnio rozmawialiśmy z mężem, że chcielibyśmy, żeby nasze dzieci w szkole uczyły się łaciny.
Hipotetycznie jeśli nawet byłoby to możliwe, to
- skąd wziąć nauczyciela.
- nawet jeśli nauczyciel będzie, jak zachęcić dyrektorkę, żeby go zatrudniła
- nawet jeśli dyrektorka hipotetycznie wyrazi zgodę, to rodzice nie, bo po co
mona,
w tylu spokojnie mogę sobie poczytać (ze słownikiem lub bez) + po rosyjsku,
a jeśli gdzieś jadę za granicę - "odkurzam" umiejętności, bo lubię choć mniej więcej wiedzieć o czym mówią koło mnie lub do mnie
[cite] Marsjanka:[/cite]mona,
w tylu spokojnie mogę sobie poczytać (ze słownikiem lub bez) + po rosyjsku,
a jeśli gdzieś jadę za granicę - "odkurzam" umiejętności, bo lubię choć mniej więcej wiedzieć o czym mówią koło mnie lub do mnie
Zazdroszczę.
Właśnie dlatego m.in. chciałabym, żeby moje dzieci uczyły się łaciny...
To jest język uniwersalny. Po co komu Esperanto?
[cite] Marsjanka:[/cite]mona,
w tylu spokojnie mogę sobie poczytać (ze słownikiem lub bez) + po rosyjsku,
a jeśli gdzieś jadę za granicę - "odkurzam" umiejętności, bo lubię choć mniej więcej wiedzieć o czym mówią koło mnie lub do mnie
Ja nie muszę jeździć, w pracy słyszę na co dzień co najmniej 3 języki, czasami dochodzi jeszcze parę, a w okolicy mieszkania jakieś 4 obce języki.
Esperanto to badziewie sztucznie zrobione jak UE...
Łacina rules! Miałem ją na romanistyce, przez 1,5roku, z masakryczną babką, która dyktowała nam zasady gramatyki tłumacząc na poczekaniu z radzieckiego podręcznika :tooth:
No i przydaje się łacina przy tym całym francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim... no i na Mszy w rycie klasycznym :cool:
Człowiek, który zna łacinę jest mniej podatny na manipulację.
:cool:
Socjaliści od czasów oświecenia i rewolucji franc. zawłaszczyli mnóstwo pojęć i nadali im inne znaczenia.
Np sławetną tolerancję nazywają akceptacją, liberalizmem w stosunku do cudzych wierzeń, poglądów... A jest ona przecież cierpliwą wytrwałością, od tolerare wytrzymywać, znosić.
Komentarz
Też bym tak chciała.
Dziesięć lat temu kupiłam sobie podręcznik Fides et Litterae J.A. Wojtczaka i na tym się skończyło:sad:
Hipotetycznie jeśli nawet byłoby to możliwe, to
- skąd wziąć nauczyciela.
- nawet jeśli nauczyciel będzie, jak zachęcić dyrektorkę, żeby go zatrudniła
- nawet jeśli dyrektorka hipotetycznie wyrazi zgodę, to rodzice nie, bo po co
Uczęszczałem na lekcje łaciny w jednym liceum...
niesamowicie pomaga w nauce języków obcych
A bardzo by mi się przydała porządna znajomość
Jest coś takiego jak język mandaryński?
A tak wogóle to nazwy języków piszemy z małej litery
heh
nie,
za to wielce pomogła mi w nauce hiszpańskiego, włoskiego, angielskiego, szwedzkiego i norweskiego - jak dla mnie wystarczy:tooth:
Aż tyle znasz ? :shocked:
ale fajnie...
w tylu spokojnie mogę sobie poczytać (ze słownikiem lub bez) + po rosyjsku,
a jeśli gdzieś jadę za granicę - "odkurzam" umiejętności, bo lubię choć mniej więcej wiedzieć o czym mówią koło mnie lub do mnie
Ja też. Ale nie korzystam.:shades:
Właśnie dlatego m.in. chciałabym, żeby moje dzieci uczyły się łaciny...
To jest język uniwersalny. Po co komu Esperanto?
Łacina rules! Miałem ją na romanistyce, przez 1,5roku, z masakryczną babką, która dyktowała nam zasady gramatyki tłumacząc na poczekaniu z radzieckiego podręcznika :tooth:
No i przydaje się łacina przy tym całym francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim... no i na Mszy w rycie klasycznym :cool:
:cool:
Socjaliści od czasów oświecenia i rewolucji franc. zawłaszczyli mnóstwo pojęć i nadali im inne znaczenia.
Np sławetną tolerancję nazywają akceptacją, liberalizmem w stosunku do cudzych wierzeń, poglądów... A jest ona przecież cierpliwą wytrwałością, od tolerare wytrzymywać, znosić.