A u nas narodziła się decyzja o powrocie do PL więc pomału zaczynamy szukać jakiegoś M do wynajęcia na terenie Zagłębia. A swoją drogą trochę się boję czy to dobra decyzja ...
no to jeszcze jedno pytanie, może macie jakieś doświadczenia, wiem że parę osób się przeprowadzało za granicę: macie jakieś doświadczenia z transportem gratów? Przesyłki paletowe czy coś?
quoda przeprowadzilismy sie jednym passatem:) doswiadczenia w spedycjach nie mam. Trzeba tez skalkulowac czy taniej jest przewozic wszystko, czy np. kupic na miejscu np. uzywane lozka czy wieksze graty, garnki itp.
większe owszem, mebli nie planuję za bardzo przewozić, chodzi o mniejsze rzeczy, bo ja bym została tu, a mąż by leciał do Pl i z Pl też. Ja też się do tej pory przeprowadzałam autem, mondeo, całkiem dużo się mieści, ale jest opcja taniego przelotu i wychodzi raczej taniej przesłać niż jechać, bo daleko
No i udało się, ale przecież nie może być zbyt łatwo... Super dom, w dużo lepszym stanie niż się spodziewaliśmy, wolny od już właściwie, ale na początek 3 czynsze trzeba wybulić... a mieszkanie w Warszawie samo się nie wynajmie. Kłopoty są po to, żeby je pokonywać, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Chcecie? Macie. Ale nie za prosto! Zdrowaśki chętnie przyjmę. Tudzież lokatorów do mieszkania w Wawie:)
no, na razie się udaje. Dom znaleziony, umowa zaraz, chętny na mieszkanie dziś ogląda, co prawda rodzinka łka i oskarża na zmianę, ale w końcu im przejdzie. dzięki za wszystko!
@quoda - super, gratuluję decyzji i szybkości załatwiania!
Ja to ciągle myślę, czy na pewno chciałabym mieszkać w jakimś ciepłym kraju, ale ostatnio dzieci przewieźliśmy po takowych i stwierdziły, że jak mieszkać to tylko w Polsce, u nas, na wsi ... Też lubię mieszkaż na wsi - wszyscy się znają, wiedzą kto jest kto, szkoła mała, spokój, cisza, zapachy. najbardziej się bałam zimy, ale i te się da przeżyć - tylko dwa razy nie udało mi się wyjechać potem przyjechał sąsiad pługiem i odkopał - tak w ramach dobrego uczynku. No i to mleko, te jaja, te warzywa mniam, mniam ...
myśleliśmy o wsi w Polsce, ale jakoś mało ofert wynajmu, a na kupno to nas (mam nadzieję na razie) nie stać. No i znienacka okazało się, że tu się da. Sielanki się nie spodziewam, pewnie będą problemy jakieś, choćby takie, że ja pojęcia o ogrodnictwie nie mam póki co, pająków się boję, a much nie lubię, ale to wszystko chyba do przejścia. No i dzieciaki są szczęśliwsze i więcej im wolno na podwórku niż pod blokiem.
my wpłaciliśmy dziś:) i czuję się, jakbym to ja pisała poprzedni post:) różnica taka, że nie nasze mieszkanie, i nie sprzedać, tylko wynająć, albo wypowiedzieć i płacić jeszcze 3 miesiące wynajem... oby Pan Bóg przewidział, bo ja się stąd już nie ruszam! Swoją drogą, świetny moment na przeprowadzkę - instynkt wicia gniazda wykorzystam w pełni!
a ja dzisiaj sprzątałam wiejski duży dom, w którym nikt nie mieszkał przez co najmniej kilka miesięcy. Właściciele zmarli, więc zostało wszystko jak było, ciekawe znaleziska poczyniłam (ktoś optuje na sztuczną szczękę albo kilka par połamanych okularów?:) no i chyba nie do końca świadomie i dobrowolnie zafundowałam sobie terapię szokową arachnofobii. Zostało mi jeszcze do posprzątania parę pomieszczm to chyeń, w tym kuchnia, to już chyba całkiem się wyleczę. Chyba dobrze, zważając, że na wsi pająków się raczej uniknąć nie da:) a jak mi będzie mało po domu, to jeszcze jest budynek gospodarczy, tam to chyba w workach możnaby pajęczyny wynosić:) no bo normalnym ludziom pajęczyny pod strzechą w stodole nie przeszkadzają.
już lepiej, trochę ich wywaliłam. pojedyncze mnie już tak nie rażą. raczej nie dojdę do tego, żeby je na rękach nosić, ale chyba mogę się zgodzić na ich obecność w gospodarczych. Byle wysoko nad głową, i żeby nie oblepiało przy wchodzeniu.
I nie wiem, jak Wy to robicie, że tak łatwo podejmujecie te decyzje co do przeprowadzki. No bo jakby nie było jest to jakaś rewolucja życiowa. Zwłaszcza, że niektórzy przeprowadzają się o setki kilometrów.
U nas to jest nie do zrealizowania. ze względu na opór męża i starszych dzieci. No bo jak żyć na wsi, kiedy praca i szkoły w mieście?
Jak rozwiązujecie te kwestie? Bo ja rozumiem, że kiedy dzieci małe alternatywą jest np ED. ale co z nastolatkami, które już np chodzą do liceum, a które muszą dojechać do szkoły? Na etapie liceum jakoś nie bardzo jestem sobie w stanie wyobrazić nauczanie w domu...
I nie wiem, jak Wy to robicie, że tak łatwo podejmujecie te decyzje co do przeprowadzki. No bo jakby nie było jest to jakaś rewolucja życiowa. Zwłaszcza, że niektórzy przeprowadzają się o setki kilometrów.
No własnie! Jak Wy to robicie?
My mamy sie przeprowadzić do dzielnicy obok i już jestem załamana i bedę tęsknić za starym, choć małym mieszkaniem, gdzie wszystko było blisko. Zaczynam mieć wątpliwości czy w ogóle sie przeprowadzać. My co prawda nie na wieś, choć prawie , bo to dzielnica w górzystej i zalesionej części naszego miasta, gdzie wszędzie będzie daleko.... ale za to własny dom z dużym ogrodem.....
We wsi wszyscy dojeżdżają - i młodzi i starzy. Jakąś godzinę w jedną stronę zwykle każdy ma. To pewnie tyle samo, ile warszawiak czy krakowiak potrzebuje na dowiezienie dzieciaków do szkoły. Do pracy mąż jeździ codziennie busem. Też tak do godziny. A taniej niż samochodem i poczytać można. No i do wszystkiego można się przyzwyczaić. Jest ciężko na początku, mnie było bardzo ciężko, bo ja miastowa z dziada pradziada i bez wiejskich sentymentów. Ale plusów mnóstwo. Życie po prostu inne, inne tempo, inne treści. Zmienia bardzo i wymaga wielu zmian.
Starszym dzieciom się nie dziwię, Małgosiu. Jeśli doliczyć zajęcia po szkole czy spotkania z przyjaciółmi - możesz je na wsi zacząć widywać tylko wieczorem. Dla kogoś w przedziale 10-20 lat - przeprowadzka na wieś z miasta to zsyłka, a nie ziszczenie marzeń. Tak mi się wydaje.
Komentarz
edit: nie działa, może zablokowali możliwość dodawania ogłoszeń spoza Polski...
dzięki
Ja to ciągle myślę, czy na pewno chciałabym mieszkać w jakimś ciepłym kraju, ale ostatnio dzieci przewieźliśmy po takowych i stwierdziły, że jak mieszkać to tylko w Polsce, u nas, na wsi ...
Też lubię mieszkaż na wsi - wszyscy się znają, wiedzą kto jest kto, szkoła mała, spokój, cisza, zapachy. najbardziej się bałam zimy, ale i te się da przeżyć - tylko dwa razy nie udało mi się wyjechać potem przyjechał sąsiad pługiem i odkopał - tak w ramach dobrego uczynku. No i to mleko, te jaja, te warzywa mniam, mniam ...
Swoją drogą, świetny moment na przeprowadzkę - instynkt wicia gniazda wykorzystam w pełni!
Bardzo mi bliskie Wasze perypetie!
Swoją drogą, coś się nas dużo ostatnio gdzieś przeprowadza
+++
@quoda powstał na forum wątek bazarek, to wystaw znaleziska. Myślę, że na sztuczną szczękę będzie duży zbyt, to przyłościowy zakup .
k.
będę miała co robić gdyby się dzieciak na świat nie chciał pchać sam, doszorowanie podłogi w kuchni będzie wyzwaniem:)
Ale u mnie to chyba zwykły wstręt, a nie fobia.
Albo skutek zwiochmenienia. Czego życzę rychło:)
Do pracy mąż jeździ codziennie busem. Też tak do godziny. A taniej niż samochodem i poczytać można.
No i do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Jest ciężko na początku, mnie było bardzo ciężko, bo ja miastowa z dziada pradziada i bez wiejskich sentymentów. Ale plusów mnóstwo. Życie po prostu inne, inne tempo, inne treści. Zmienia bardzo i wymaga wielu zmian.
Starszym dzieciom się nie dziwię, Małgosiu. Jeśli doliczyć zajęcia po szkole czy spotkania z przyjaciółmi - możesz je na wsi zacząć widywać tylko wieczorem. Dla kogoś w przedziale 10-20 lat - przeprowadzka na wieś z miasta to zsyłka, a nie ziszczenie marzeń. Tak mi się wydaje.