Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

poród naturalny po cesarce

1235717

Komentarz

  • @apolonia - rozumiem, że temat jest dla Ciebie bardzo osobisty. Niestety, mam poczucie, że emocje przesłaniają Ci trochę realia. Przecież nikt tu nie pisze o upieraniu się przy psn, gdy istnieje realne zagrożenie dla dziecka lub matki związane z porodem naturalną drogą! Piszesz, że w porodzie chodzi o to, żeby dziecko wyszło całe na świat - owszem, tak to widzą współcześni medycy. Zapominają często o tym, że to tylko cel bezpośredni, bo są też bardziej odległe konsekwencje porodu niż tylko dostarczenie dziecka na tę stronę brzucha i niestety, przy rozważaniu tych bardziej odległych konsekwencji cc przegrywa z porodem naturalnym.
  • A ja się wkurzyłam i napiszę co myślę:

    nie cierpię ( w większości) lekarzy z pokolenia moich rodziców oraz tych młodszych wyznawców "medycyny akademickiej" czy jak to się nazywa.Wiadomo co się stało z milionami istnień ludzkich w ostatnich dziesięcioleciach.Kto im pomógł niezaistnieć... ( podkreślam, że piszę ogólnie )

    Nierozpowszechnianie wiedzy na temat możliwości sn po cc uznaję za pochodną myślenia anty-life.Gdyby ktoś dał mi promyk nadziei to może nie miałabym ostatnich 2 cc.Wystarczyłaby jakaś drobna wzmianka w 1999 w Łodzi w Szpitalu na ul.Sterlinga, w 2004r na ul.Polnej w Poznaniu.

    Wszyscy spotkani lekarze, moi rodzice, wujek ginekolog-położnik z Polnej tylko potrafili zastraszać  nadużywając terminu "objawy zagrażającego pęknięca macicy".A moje ciąże były spokojne, nigdy nie brałam żadnych leków, żadnych przedwczesnych skurczy.Cykle mam długie więc 41tc czy 42tc to żadne "przenoszenie".Tyle, że nic się nie działo  w terminie porodu.

    Jestem rozżalona mimo upływu lat...

  • edytowano maj 2013
    @apolonia - rozumiem, że temat jest dla Ciebie bardzo osobisty. Niestety, mam poczucie, że emocje przesłaniają Ci trochę realia. Przecież nikt tu nie pisze o upieraniu się przy psn, gdy istnieje realne zagrożenie dla dziecka lub matki związane z porodem naturalną drogą! Piszesz, że w porodzie chodzi o to, żeby dziecko wyszło całe na świat - owszem, tak to widzą współcześni medycy. Zapominają często o tym, że to tylko cel bezpośredni, bo są też bardziej odległe konsekwencje porodu niż tylko dostarczenie dziecka na tę stronę brzucha i niestety, przy rozważaniu tych bardziej odległych konsekwencji cc przegrywa z porodem naturalnym.
    Tak, bolesny temat dla mnie.
    Zaden z 2 moich porodów nie był fizjologiczny, mimo, że tak bardzo chcialam rodzic naturalnie.
    Mam pytania do Was dziewczyny
    @Katarzyna czy podanie znieczulenie w momencie kiedy kobieta zaczyna przeć nie jest błędem lekarskim? Przy jakim rozwarciu szyjki nie powinno sie juz podawać  znieczulenia?Po załozeniu znieczulenie na 40 min przed urodzeniem syna poczułam pierwszy taki skurcz

    @Annabe i @Haku co byście zrobiły jesli zapis ktg dziecka świadczyłby, że moze byc niedotlenione? Czy to byłoby wystarczajace uzasadnienie do cc?
  • ... i znowu sama na własne życzenie  pcham się w ich łapy ( kończąc myśl z poprzedniego postu)
  • ja ostatnio usłyszałam ze w szpitalu w ciechanowie uprawiają wczesny kontakt skóra do skóry przy cc i karmienie piersią już na stole operacyjnym. wiem ze to nie do końca w temacie sn po cc, ale moze cc tez uda sie w końcu troche ucywilizowac?
  • edytowano maj 2013
    @apolonia - ze znanych mi rzetelnych naukowo źródeł wynika, że zzo, nawet podane w odpowiednim momencie, może mieć niekorzystny wpływ na przebieg porodu. Szczególnie niekorzystne jest w II okresie, bo utrudnia matce efektywne parcie, a dziecku prawidłowe wstawienie się. Są niestety anestezjolodzy, którzy uważają, że lepiej jest, gdy kobieta w II okresie jest znieczulona, bo wtedy nie boi się przeć. Z mojej perspektywy świadczy to tylko o tym, że nie mają oni pojęcia o fizjologii porodu.
    Hasło: "Zapis KTG świadczy o tym, że dziecko może być niedotlenione" jest bardzo pojemne - może oznaczać zarówno, że jest w istocie nieciekawie, jak i, że nie dzieje się nic odbiegającego od fizjologii. To trochę jak ze "stanem przedzawałowym" - nie oznacza nic ale brzmi bardzo groźnie...
  • Jesli rzeczywiście ktg wskazywaloby na to ze z dzieckiem dzieje się coś nie tak to nie zastanawialabym się nad niczym.

    A potem probowalabym rodzic sn po 3 cc ;)


  • Uświadmiać, ale tez  nie ryzykować bez potrzeby za wszelką cenę dążąc do porodu sn.
    W moim otoczeniu nikt bez powodu cesarki nie chciał mieć, sama tez marzyłam o zupełnie naturalnym porodzie, była nawet zakwalifikowana do Domu Narodzin. Tylko zła jestem na siebie, że kiedy po badaniach ktg wyszło że z tętnem dziecka jest cos nie tak, że jest zagrozenie wewnątrzmacicznym obumarciem płodu( o tym dowiedzialam sie juz po) to ja byłam tak zafiksowana na porodzie naturalnym ze ryczałam przez to że bee miała najpierw wywoływania, a po godzinie w 10 min znalazlam sie na stole. Ja zamaist mysląc o tym by dzieko było zdrowe i w ogóle przezylo to rozpaczałam ze nie urodze normalnie. To chore! Mam o to żal do siebie, dlatego tak bardzo mysle nie trzeba dazyć do porodu naturalnego i tak naciskac . W porodzie chodzi o to by dziecko wyszło całe na swiat wszak, to ono jest najwazniejsze, a nie plany matki.
    @apolonia, a wiesz, ile kobiet tak czuło jak Ty? Oczywiście, dobro dziecka i matki, o ile istnieje realne zagrożenie, musi być na pierwszym miejscu. Ale nie zmienia to faktu, że wiele kobiet, które bardzo pragnęły porodu naturalnego, a skończyły na stole operacyjnym odczuwa poczucie porażki, czasem przeżywa depresję czy nawet zespół stresu pourazowego. Jestem głęboko przekonana, że trzeba sobie pozwolić na takie uczucia - na przeżycie żalu po utracie pewnego marzenia. Mnie bardzo dotyka ten temat - raz że sama ciężko psychicznie zniosłam ratującą zdrowie cesarkę, dwa - że organizuję spotkania, często rozmawiam z kobietami, które mają podobne doświadczenia... I w życiu bym nie powiedziała, że są głupie czy egoistyczne (a nieraz takie słowa słyszą od różnych osób, często najbliższych)... Współcześni medycy w przytłaczającej większości uważają, że dobry poród = żywa matka i dziecko z przyzwoitą punktacją Apgar. Ja myślę, że chodzi o coś dużo głębszego, bo poród dotyka kobietę i dziecko na wszystkich możliwych poziomach istnienia - i tego nie da się zmierzyć za pomocą skali Apgar, skali obrażeń krocza czy utraty krwi.
  • edytowano maj 2013
    ja ostatnio usłyszałam ze w szpitalu w ciechanowie uprawiają wczesny kontakt skóra do skóry przy cc i karmienie piersią już na stole operacyjnym. wiem ze to nie do końca w temacie sn po cc, ale moze cc tez uda sie w końcu troche ucywilizowac?
    Nie wiem może jestem wredną kobietą czy zdaniem psychologów beznadziejną matką ale nie dałabym się zmusić do skin to skin ani na stole ani po za nim, i tak walczyłam w szpitalu za każdym razem  o prawo do noszenia bielizny.
  • z tą bielizną to nie wiem co oni mają. ja wiem ze wietrzyc krocze, ale jakos te podpaske trzeba miedzy nogami utrzymac przeciez :)

    ale nie rozumiem co masz przeciwko kontaktowi skóra do skóry? wcale nie trzeba ani w trakcie ani potem karmic
  • edytowano maj 2013
    skończyły na stole operacyjnym odczuwa poczucie porażki,

    Tak ale w wielu przypadkach to uczucie jest wynikiem presji społecznej na naturalny poród  a potem naturalne karmienie itp, jeśli temu nie sprostasz wypadasz z gry. Też wiele razy niektórzy mi zarzucili, że nie postarałam się a lekarze za mnie urodzili dziecko, w tym przekonaniu żyła moja własna rodzina. Było mi przykro nie dlatego, że zgodziłam się 4krotnie na operację ale właśnie bo jestem nieakceptowana.
  • edytowano maj 2013
    z tą bielizną to nie wiem co oni mają. ja wiem ze wietrzyc krocze, ale jakos te podpaske trzeba miedzy nogami utrzymac przeciez :)

    ale nie rozumiem co masz przeciwko kontaktowi skóra do skóry? wcale nie trzeba ani w trakcie ani potem karmic
    Nic nie mam, jeśli matka wyraża takie życzenie, że chce dziecko przytulić do skóry a nie koszuli to jest jej prawo i wiem, że personel ma obowiązek jej to udostępnić, chodzi mi raczej o to, że jak jedna, druga trzecia tego żąda to popadną w rutynę i potem będą kazali tak wszystkim. A jak ktoś stawi opór to napiszą w papierach, że nie chce dziecka i potem konsekwencją będzie sierociniec.
    Honorato, nie chodzi o karmienie tylko mam awersję do zrywania ubrań. Ale przecież nie każda kobieta musi tak samo myśleć jak ja.
  • jednak badania dowodzą ze poczucie porazki bierze sie jednak ze środka - z człowieka, głupie komentarze moga je ewentualnie pogłebic, a na ogół jest to po prostu kwestia oczekiwan, obrazu siebie, poczucia kontroli
  • edytowano maj 2013
    Być może, dlatego moim zdaniem nie powinno się w szkołach rodzenia robić matkom prania mózgu, jak powinien wyglądać poród, że muszą odczuwać to czy tamto,bo nie daj Boże komplikacji i depresja murowana.
    W moim przypadku to było trochę inaczej, kiedyś  byłam po prostu gówniarą  ( pełnoletnią co prawda) ale niedojrzałą emocjonalnie tj zalezną psychicznie od rodziców, teściów, dalszej i bliższej rodziny, na dodatek nie znającą swoich praw. Później sobie uświadomiłam, że co im do tego jak dzieci wyszły na świat, owszem mogą byc autorytetami w niektórych kwestiach ale nie są Bogiem.

  • Nic nie mam, jeśli matka wyraża takie życzenie, że chce dziecko przytulić do skóry a nie koszuli to jest jej prawo i wiem, że personel ma obowiązek jej to udostępnić, chodzi mi raczej o to, że jak jedna, druga trzecia tego żąda to popadną w rutynę i potem będą kazali tak wszystkim. A jak ktoś stawi opór to napiszą w papierach, że nie chce dziecka i potem konsekwencją będzie sierociniec.
    Honorato, nie chodzi o karmienie tylko mam awersję do zrywania ubrań. Ale przecież nie każda kobieta musi tak samo myśleć jak ja.



    Prowincjuszko, poleciałas teraz z fantazja. A jesli kiedykolwiek przyszłoby mi patrzeć na taka "rutyne" o jakiej Ty piszesz to zostaje tylko się cieszyć. Pierwszy raz słyszę stanowisko, ze komuś się to nie podoba.. Raczej do tej pory kobiety muszą w wielu szpitalach walczyć o to zeby po psn moc przytulić dziecko.. A co dopiero przy cc.
  • @E.milia @kowalka i @katarzyna - przecież ułożenie pośladkowe nie jest "naturalną" pozycją dziecka do porodu, prawda? Pewnie i takie porody kończyły się sukcesem, czyli urodzeniem zdrowego dziecka, ale czy na pewno zawsze, nawet 30, 40 lat temu? I jakim kosztem, głównie dla matki? Jak dla mnie jest to nadmierne ryzyko w konfrontacji z operacją cc, jakby nie patrzeć, przebiegającą w bardziej kontrolowany sposób.  Tak samo jak z porodami bliźniaków. Rodzą się też naturalnie, ale np. we wspomnianym przeze mnie przypadku
    Bonka, jednak chyba osoby odpowiedzialne wykazały nadmierny optymizm lub źle oceniły sytuację...

    @Kerima ;Ale nie zmienia to faktu, że wiele kobiet, które bardzo pragnęły porodu naturalnego, a skończyły na stole operacyjnym odczuwa poczucie porażki, czasem przeżywa depresję czy nawet zespół stresu pourazowego. 

    Masz rację. Tylko właśnie, skąd się bierze to "pragnienie"? Moim zdaniem to zależy od opinii autorytetów, które dana kobieta uznaje. Jeśli bierze sobie do serca podejście, że najważniejsze jest urodzić naturalnie, to siłą rzeczy każde zakończenie porodu inne niż sn uzna za porażkę.
  • @Ergo - czy Ty masz jakiś "kompleks poczucia kontroli"? ;-)
    Zapewniam Cię, że koszty fizjologiczno-zdrowotne urodzenia naturalną drogą niedużego dziecka ułożonego pośladkowo albo niepowikłanego porodu bliźniaczego są dla matki znacznie mniejsze niż koszty cc. Warunek, to mądre wsparcie medyczne, które nie zaszkodzi w takim naturalnym porodzie. Współcześni lekarze prezentują właśnie takie podejście, jak Ty - w przypadku operacji czują, że mają kontrolę nad procesem porodu, w przypadku porodu naturalnego - nie potrafią zaufać naturze i nie potrafią też w rozsądny sposób jej poprawić.
  • Annabe, przytulić prosze bardzo ale czy koniecznie skin to skin i to komisyjnie - w przypadku cesarki jest trochę sztuczne. No ale każdy powinien mieć prawo wyboru.
  • Ergo, nie zgodzę się z Twoja opinia co do pragnienia przez kobietę doświadczenia psn. Może w jakimś procencie jest to "opinia autorytetów", ale myśle ze duża cześć kobiet to pragnienie nosi w sobie. Na przykład ja. Nie czułam żadnej presji z otoczenia, nikt na mnie nie wpłynął. Dla mnie porod naturalny był i jest najważniejszym momentem w życiu kobiety, stawiający ja sam na sam z natura, ukazujący pełnię kobiecości, sile, poczucie ze mogę, jestem w stanie. Od zawsze było to moim marzeniem. I spełniło się :)
  • @katarzyna - powinnam napisać OMG, ale na tym forum nie wypada :) pewnie wystarczyłby jakiś nadgorliwy psycholog doszukałby się jeszcze niejednego kompleksu w moich postach ;)

    Jakie koszty medyczne sa następstwem również niepowikłanej operacji cc? W porównaniu do np. porodu pośladkowego? Cały czas chodzi mi o to przeświadczenie, że naturalne jest na pewno lepsze - dawniej nie prowadzono statystyk, ale śmierć matki przy porodzie zdarzała się często, bo zawsze był pewien odsetek komplikacji przy porodach.

    @annabe - no cóż, to już jest kwestia podejścia. Trudno mi to zrozumieć. Czułam się kobietą zanim zaszłam w ciążę i zostałam matką i po prostu nie rozumiem, jak poród w taki czy inny sposób ma świadczyć o byciu kobietą. Wielką radością jest dziecko, nowe życie, a sam poród to moment przejścia dziecka od samej matki na świat. Zmienia nasze życie, ale jego forma, jakieś poczucie mocy z tego płynące - przykro mi, ale nie rozumiem. Przecież już wiadomość, że jest się w ciąży to jest uczucie radości, bo jest z nami nowy człowiek. I tak, najważniejsze jest, żeby rozwiązanie było bezpieczne, żeby dziecko i matka jak najmniej ucierpieli, a nie żeby za wszelką cenę było "naturalnie", bo natura może nas zawieść.
  • @Ergo - niepowikłany poród pośladkowy nie ma żadnych innych następstw dla matki i dziecka niż niepowikłany poród główkowy. CC, nawet niepowikłana, jest poważną operacją brzuszną i dla matki ma konsekwencje, jak każda operacja brzuszna (np. duże ryzyko powstania zrostów) oraz inne specyficzne dla cc (np. endometrioza), a w przypadku dziecka zwiększa ryzyko powikłań okołoporodowych (np. zaburzenia oddychania) oraz późniejszych chorób (np. astma). I jeszcze taki drobiazg, że cc dość poważnie utrudnia karmienie piersią, a dzieci karmione sztucznym pokarmem są obarczone większym ryzykiem wielu chorób i innych przypadłości.
    Nie zamierzam się upierać, że natura zawsze jest mądrzejsza i poradzi sobie lepiej niż chirurg. Jasne, że natura się czasem myli (przynajmniej w ludzkim odbiorze). Ale ułożenie pośladkowe nie koniecznie jest pomyłką natury - ot, taki alternatywny sposób ułożenia nie uniemożliwiający naturalnego porodu. Szczególnie dziś, w dobie zaawansowanej diagnostyki, można dość dokładnie ocenić, czy dane dziecko jest w stanie bez trudu urodzić się z położenia pośladkowego, czy byłoby to dla niego lub jego matki zbyt dużym ryzykiem. Klasyfikowanie wszystkich dzieci ułożonych pośladkowo, czy wszystkich bliźniąt do cc nie jest uzasadnione.
  • Pewna lekarka opowiadała mi o przypadku kobiety, która urodziła 6 pośladkowo ułożonych dzieci przez cc. I dopiero przy szóstym dziecku dowiedziała się, że zarówno jej matka, jak i babka, wszystkie dzieci miały ułożone w ten sposób i wszystkie szczęśliwie rodziły się sn.

  • @Annabe i @Haku co byście zrobiły jesli zapis ktg dziecka świadczyłby, że moze byc niedotlenione? Czy to byłoby wystarczajace uzasadnienie do cc?
    hmm. Najpierw bym starała się dojść na czym polega niewłaściwość zapisu a potem zadzwoniłabym do około 3 osób, którym bym ufała aby mi powiedziały o co chodzi  - na czym polega niewłaściwość zapisu i czym grozi. Potem podjęłabym decyzję wspólnie z mężem. Tak mi się wydaje.

    Będąc trzykrotnie na ktg tym razem:

    za pierwszym (pt- 7 dni po terminie OM) razem spotkałam młodą lekarkę - wg niej ktg było fatalne, płaskie, wskazujące, że z dzieckiem jest coś nie tak. Na usg wyszło, że płynu owodniowego jest za dużo - powyżej górnej granicy normy. Lekarka mnie nastraszyła, że dziecko umrze jak tylko wyjdę poza szpital. Chciała mnie zostawić na wywoływanie na patologii.
    Smsowałam z @Katarzyną,po tym podjęłam decyzję, że nie zostaję. Było straszenie, wywoływanie poczucia winy i inne techniki presji. Nogi mi się trzęsły, ale wyszłam.

    Za drugiem razem (niedz - 9 dni po terminie) spotkałam miłego pana doktora. Zapis był podobny, ciasny itp. Na usg wyszło, że z dzieckiem jest ok. Wody płodowe nagle w normie. Pan doktor zasugerował, że mogę zostać na patologii ale jak nie mam ochoty to zaprasza na następne ktg. Nie miałam poczucia winy.

    Za trzecim razem (wtorek - 11 dni po terminie) znów spotkałam pierwszą panią dr. Zapis ktg był lepszy (bo dźgałam dziecko gdy nikt nie patrzył, zmuszając by się czasem przesunęło), na usg nadal wszystko w normie. Znów była presja, ale stanowczo odmówiłam pozostania.

    Za każdym razem musiałam podpisać papier, że wychodzę na własne ryzyko. W czwartek (13 dni po terminie) pewnie bym już nie wyszła. Na szczęście poród zaczął się w środę sam. I urodziłam.

    Ja myślę podobnie jak @Kerima - że kobiety mają pewną wizję porodu i jak poród od niej odbiega, pojawia się żal i jakieś niezadowolenie z siebie. Chyba chciałabym wiedzieć, że zrobiłam wszystko aby siebie i swoją wizję obronić. Wtedy łatwiej bym sobie wybaczyła.

    Na przykład teraz mam poczucie, że stoczyłam bój o siebie i moje dziecko. I wygrałam. Myślę, że @annabe czuje bardzo podobnie - odczarowała swoje ciało i dała radę urodzić.


  • edytowano maj 2013
    A propos porodow posladkowych: kto zna angielski, polecam wrzucenie w google hasla:

    breech variation of normal

    czyli ulozenie posladkowe jako jedna z opcji normalnego porodu

    Polecam np. ten artykul:



    UWAGA - zeby nie bylo zazalen - artykul zawiera zdjecia z porodu posladkowego domowego (w wodzie) - jesli ktos nie toleruje zdjec z porodow, niech nie wchodzi na te strone ;) Jest to natomiast (obejrzenie zdjec i przeczytanie artykulu) bardzo pouczajace doswiadczenie.


    Jezeli dziecko uklada sie posladkowo, to przewaznie dzieje sie tak z jakiegos powodu - bardzo czesto jest to dla niego po prostu najlepsze biorac pod uwage ulozenie lozyska i inne okolicznosci. I nie oznacza, ze trzeba matke ciac od razu:)
  • o, i jeszcze pare innych zrodel:

    Heads UP! All about Breech site (turning techniques, studies, videos for sale, stories, & Articles)


    ICAN (International Cesarean Awareness Network)


    Maggie Banks Website about Breech Birth


    Incredible detailed pictures of a great natural breech birth (hospital born)

  • Przepraszam, jesli jestem namolna w temacie, ale swego czasu bardzo mnie interesowal, bo do poznych tygodni ciazy moje dzieci byly ustawione posladkowo, a druga nawet przez jakis czas w poprzek polegiwala, wiec sie przygotowywalam na rozne mozliwosci.

    Goraco polecam te historie:


    Juz to kiedys gdzies tu wklejalam, jedna z piekniejszych opowiesci porodowych, jakie czytalam.
  • @Ergo i nadal powtarzam to co napisałam.

    Życie naszych dzieci jest w rękach Boga!

    Mogą one życie utracić w każdej chwili.

    Mówienie że rodzenie sn po cc jest ryzykiem nie jest uczciwe. Poniewaz kolejna cesarka jest większym ryzykiem 
    @Katarzyna - odniosłam się do podejścia np. ProMamy: 
    Co by sie stało dziecku - to by się stało, co się ma stać. Życie dziecka, jest w rękach Boga i ja w to głęboko wierzę, nie rodzę na pustyni tylko w szpitalu

    O to mi chodziło.

    Dodam jeszcze, że niestety, ale duża liczba cc wynika z tego, że nie można spokojnie iść rodzić jak np. w Niemczech mając komfort tego, że dostanie się znieczulenie nie tylko farmakologiczne, ale i inne metody łagodzenia bólu, zero wpływu na to, czy będzie nacięcie czy nie...Plus nagłaśniane tragiczne historie jak z porodem bliźniąt B.Bonka.

    @Ergo, wyjaśnię więc raz jeszcze i proszę nie przekręcaj znaczenia. Proszę i nie są to tematy do żartów.

    Życie naszych dzieci - czy nam sie to podoba, czy tez nie - leży w rękach BOGA! To On im to życie daje. My zostajemy obdarowani.

    Padło tutaj stwierdzenie, ze poród po cc jest ryzykowny, dlatego napisałam, ze wszystko jest ryzykowne. Nasze dzieci moga stracic zycie w kazdej chwili. 
    Uwazam, ze bardzo rozsadne jest gdy kobieta - w obecnosci lekarza i polożnej  - robi co w jej mocy by wydac na swiat dziecko - napisalam o szpitalu (prosze uważnie doczytać).

    Co to znaczy?

    Otoż podczas ciąży miaam przyjemnosc rozmawiac z pewnym ordynatorem jednego z Warszawskich szpitali położniczych, który mając doswiadczenia w porodach po cc - na moje watpliwosci typu, ze peknie i umrze itd - powiedział jasno. - Nikt nie bedzie ryzykowal ani zycia pani , ani zycia dziecka. Straszenie pacjentek ze oto rodza juz do brzucha i smierc nagla , tragedia i dramat, to dzialanie celowe by pociac kolejny raz. Sala operacyjna w gotowosci, w razie zagrozenia , nikt sie pani nie bedzie pytal o zgode, tlko ratowal pania i dziecko.

    Może uznasz to za MEGA brak odpowiedzialnosc i ryzyko, ok. Ja uznaje to za odpowiedzialnosc. 

    Sa kobiety ktore rodza po 2 cc lub po 3cc lub nawet po 4 cc w domu z polozna. Wg mnie to ryzyko, ale ... udaje im sie :D


  • BTW - bywają takie dzieci, co obracają się głową do wyjścia na kilka dni przed porodem dopiero. A bywają też tacy lekarze, którzy w przypadku położenia pośladkowego umawiają planowe cc np. w 38/39 tc.
  • BTW - bywają takie dzieci, co obracają się głową do wyjścia na kilka dni przed porodem dopiero. A bywają też tacy lekarze, którzy w przypadku położenia pośladkowego umawiają planowe cc np. w 38/39 tc.
    Ja mam takie dziecko:

    38 tc - posladkowe
    39 tc - poprzeczne
    40 tc - właściwie do wyjścia :D
  • @Kajsa - bardzo, ogromnie bardzo!!! bym Cie chciala poznac !!! :D
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.