Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Tonący nie wygląda jakby się topił

1356715

Komentarz

  • edytowano sierpień 2018
    U nas w każdej gminie jest minimum kilka kąpielisk, takie koc przy kocu. Na cały powiat tylko dwa kąpieliska są strzeżone( w tym jedno przy polu namiotowym) a bywa, że jezioro ma XX miejsc do kąpania z plażą.
    Jedno ok 50 km, drugie to z polem ok 30 km :)
    Także jeździmy na niestrzeżone, ludzi ponad setka codziennie a ratownika nie ma.
    Przy czym nie wiem czy tylko u nas tak jest :|
  • Bagata powiedział(a):
    joanna_91 powiedział(a):
    W ubiegły weekend 41 ofiar, nad Białym złamany kręgosłup... Ktoś z Was się topił albo zna konkretną sytuację? Jak to się dzieje? Człowiek umie pływać i nagle idzie pod wodę? Zachłyśniecie? Zmęczenie? Skurcz? Coś innego? Pytam bardziej o dorosłych, bo z dziećmi to trochę inaczej. Edit: Nie chodzi mi też o rzeki i inne niebezpieczne zbiorniki wodne, które są zdradliwe i nie powinno się tam w ogóle kąpać.
    Podbiję pytanie Joanny, też się nad tym często zastanawiam.

    Ja umiem pływać, a też mało co nie utonęłam. Przykryła mnie na chwilę fala w morzu, a że było głęboko nie mogłam stanąć na gruncie, a chciałam stanąć żeby się spokojnie wykaszleć. Wpadłam w panikę, bo z powodu wody w oczach (słonej, obrzydliwej) i w nosie nie mogłam jakoś złapać oddechu. Jednocześnie następna fala znów mi zalała głowę. Zaczęłam panicznie machać rękami,ale to niewiele dało. Mąż był obok i mi pomógł.
    Podziękowali 1MAFJa
  • Dużo pływam na niestrzeżonych kąpieliskach, nie lubię się pluskać w wodzie po pas. Dziwi mnie też, że ludzie biegają na siłownię, basen i fitness a nie korzystają z naturalnej formy ruchu jaką oferuje przyroda.
    Nie pływam przy silnym prądzie, nie wchodzę do wody po alkoholu, nie skaczę na główkę, pilnuję dzieci w wodzie i uczę ich ostrożności. Uważam to za odpowiedzialne zachowanie. A jednak woda czy góry to żywioł i czasem zdarzają się tragiczne wypadki.
  • Może jestem nadmiernie ostrożna,  ale raz byłam z czwórka na strzeżonym basenie sama.  Tylko 10-latek umiał pływać.  I rąk mi brakowało,  by się wszystkimi zająć.  Jedno chce tam,  inne gdzie indziej.  Bez sensu to było,  bo ja się nie rozdwoje,  a sama do wody głębszej niż do pasa nie wejdę info tylko przy brzegu.  Mówię o basenie.  Do Morza czy jeziora nawet bym nie weszla.  Może tylko za moczyć nogi na brzegu.  Pływać nie umiem, wody się boję.  Następnym razem poszliśmy z mężem i dziećmi.  Trochę łatwiej.  
    Dla mnie woda to nie atrakcja. 
    Podziękowali 1aga---p
  • Współczuje rodzinie.
    A te poszukiwania ciał...
    Straszne.
    Mojego brata 5 dni nurkowie szukali...
    Mam uraz od tamtego czasu.

  • topiłam się jako dziecko. Na strzeżonym kąpielisku- ratownik mnie wyciągał- to był ponoć moment, ktoś z rozbiegu wskakiwał i mnie tracił, rodzice byli obok. Niewiele pamietam, w sumie jakieś tylko przebłyski mam. 
    Do dziś mam problem z nauka pływania. Śmiem twierdzić ze raczej się nie  nauczę. Mimo ze bardzo chce. Nawet moja trenerka zauważyła ze moje trudnienie musza wynikać z traumatycznego przeżycia. 
    Mnie lubią kiedy mąż czy syn wypływają zbyt daleko. Zazwyczaj stoję na brzegu i obserwują, choć zdaje sobie sprawę ze nie mogłabym pomoc 
    Podziękowali 1Małgorzata32
  • hipolit powiedział(a):
    topiłam się jako dziecko. Na strzeżonym kąpielisku- ratownik mnie wyciągał- to był ponoć moment, ktoś z rozbiegu wskakiwał i mnie tracił, rodzice byli obok. Niewiele pamietam, w sumie jakieś tylko przebłyski mam. 
    Do dziś mam problem z nauka pływania. Śmiem twierdzić ze raczej się nie  nauczę. Mimo ze bardzo chce. Nawet moja trenerka zauważyła ze moje trudnienie musza wynikać z traumatycznego przeżycia. 
    Mnie lubią kiedy mąż czy syn wypływają zbyt daleko. Zazwyczaj stoję na brzegu i obserwują, choć zdaje sobie sprawę ze nie mogłabym pomoc 
    Ale mogłabyś zawiadomić ratownika, widząc, że coś się dzieje.
  • edytowano sierpień 2018
    Może sami weszli, bez pytania? Ogromnie żal mi mamy tych dzieci...
    Podziękowali 2MAFJa Kasik
  • beatak powiedział(a):
    hipolit powiedział(a):
    topiłam się jako dziecko. Na strzeżonym kąpielisku- ratownik mnie wyciągał- to był ponoć moment, ktoś z rozbiegu wskakiwał i mnie tracił, rodzice byli obok. Niewiele pamietam, w sumie jakieś tylko przebłyski mam. 
    Do dziś mam problem z nauka pływania. Śmiem twierdzić ze raczej się nie  nauczę. Mimo ze bardzo chce. Nawet moja trenerka zauważyła ze moje trudnienie musza wynikać z traumatycznego przeżycia. 
    Mnie lubią kiedy mąż czy syn wypływają zbyt daleko. Zazwyczaj stoję na brzegu i obserwują, choć zdaje sobie sprawę ze nie mogłabym pomoc 
    Ale mogłabyś zawiadomić ratownika, widząc, że coś się dzieje.
    Tylko tyle albo aż tyle...

    jestem teraz po za PL. 
    Plaza marzenie- piaseczek, łagodne zejście do morza..
    ale.... podczas większych fal zakaz- i jakos wszyscy potrafią się przystosować. 
    W ub roku, w tym samym miejscu podczas sztormu byk zakaz wstępu na plaże. I nikt nie psioczył ze na urlop przyleciał. Nikt nie wymykał się ukradkiem na plaże 
  • Całkiem dobrze pływam, ostatnio płynąć na plecach woda zalała mi niespodziewanie twarz. Że się nie spodziewałam to się zachlysnelam i chciałam stanąć na nogi. Nie przewidziałam że nie mam dna, więc znów się zachlysnelam. Byłam na basenie więc przy wynurzeniu złapałam się linki dzielacej tory i nic się nie wydarzyło. Ale gdyby to się działo w morzu to pewnie skończyło by się inaczej. W morzu wiele utonięć spowodowanych jest fala zwrotna. To olbrzymia siła która podcina nogi i nie pozwala wstać. Nie widać jej na pierwszy rzut oka bo jest pod powierzchnią.
    Podziękowali 2beatak hipolit
  • W przygotowaniu do triatlonu plywam 4-8km tygodniowo. Dla mnie najgorsze jest obrzydzenie i wizualizacja że napilam się wstrętnej wody basenowej/jeziornej/morskiej. Pojawia się odruch wymiotny, różne czarne myśli. Po chwili zachlysniecia przychodzi opamiętanie by się uspokoić bo jedynie wtedy "dam radę".
    Dzieci moich od niemowlaka gdy coś takiego się stanie uczą odkasływać, odwracają uwagę. Radzą sobie dość naturalnie. Oswajanie z wodą to bardziej niż nauka pływania.
  • Cholera. Matka to, matka tamto, matka sramto. Nie dopilnowała, nie upilnowała, matka zuuuuaaa, huuurrrduurr. Ojciec. Się pytam, czemu nie ma "ojciec NIE DOPILNOWAŁ"'? (Niezależnie kto i co w tym konkretnym przypadku, ale wg informacji - matka z maluchem w wc, a ojciec "był na plaży ale nie zwrócił uwagi na dzieci"). 
  • A, ja nie kwestionuję, że miejsce i czas na plażowanie były głupie! Tylko nagonkę na matkę, jakby ojciec nie miał nic do powiedzenia. I w ogóle nic wspólnego.
  • Może wycofany nie lubi morza i /lub akurat pił piwko w ogródku piwnym albo byl się przejść a żona się cieszyła ze Wogole z nimi jest nad tym morzem. Znam tego typu typy.. jeśli tak to albo ma pretensje do żony albo ogromne wyrzuty sumienia..odpowiedzialności karnej jednak    Nie chciałabym by ktokolwiek dochodził przeciwko jednemu albo drugiemu.. na prawdę trójka nastolatków jak się mówi' nie włazić do morza 'to ja bym oczekiwała ze się dopilnują 7minut i nie wejdą

  • Ja zawsze do wody włażę. Ale nigdy w pobliżu falochronu nawet przy dobrych warunkach
  • E.milia powiedział(a):
    A, ja nie kwestionuję, że miejsce i czas na plażowanie były głupie! Tylko nagonkę na matkę, jakby ojciec nie miał nic do powiedzenia. I w ogóle nic wspólnego.
    Bo mężczyźni już nie istnieją.Stali się tworem mitycznym i nic od nich nie zalezy. Przynajmniej na forum publicznym internetu.
  • Co ta kobieta musi przeżywać...
    Biedna ...
     :'( 
  • Czarny punkt, sraty punkt...
    Nagle wszyscy nigdy nie złamali w życiu żadnego zakazu.
    Po prostu nieszczęście i tyle.
  • PawelK powiedział(a):
    Czarny punkt, sraty punkt...
    Nagle wszyscy nigdy nie złamali w życiu żadnego zakazu.
    Po prostu nieszczęście i tyle.
    Nieszczęście, fakt.


    Można go było jednak uniknąć i to w tym wszystkim jest chyba najgorsze.
  • Tak jak można uniknąć wypadku samochodowego, można uniknąć zakrztuszenia się drobna zabawką, spadnięcia w przepaść na górskim szlaku i masę innych sytuacji. 

    Nie byłoby tej dyskusji gdyby ta rodzina wiechała pod tira i 3 dzieci zginęła na miejscu ale jak się utopili to nagle tłum ekspertów kto kiedy i gdzie popełnił błąd.
  • J2017 powiedział(a):
    @maliwiju Nie- nie przekraczam prędkości i nie przejeżdżam nigdy na żòłtym, jeśli jesteś ciekawa. Dla Ciebie to jest dziwne? A Ty tak robisz? 
    Ja też nie. No ale ja nie jestem kierowcą. A Ty? 

    Bardzo mnie ten wypadek poruszył :-( wystarczyło ze jedno z nich weszło za daleko i zaczęło mieć problemy, a pozostała dwójka chciała mu pomoc. Nastolatkowie mają głupie pomysły i ciągoty do łamania zakazów. I lekceważenia ostrzezen rodzica bo przecież nastolatek wie lepiej.
    W
    Bardzo współczuję tej matce. 
  • Ja na takie wiadomości mam tylko jedno w sercu i głowie: JEZU, ZMIŁUJ SIĘ!... I nade mną i nad moimi.

    Znajomym synek (l. 9) przebiegał przez ulicę, biegnąc za kolegą - na oczach mamy i młodszej siostry. Kolega jeszcze zdążył przed nadjeżdżającym autem.

    Znam tatę, który, cofając samochodem, przejechał swoją córeczkę (l. 5) (która miała być w domu nie na podwórku).

    W sąsiedniej miejscowości w ubiegłym roku dziewczynka zakrztusiła się pestką wiśni.

    To były sekundy drobnych (przecież) decyzji. Nikt nie życzył sobie śmierci tych dzieci.

    Zamiast czczych dyskusji o winie chyba lepiej się pomodlić - za dusze tych dzieci, za to dziecko, które żyje i za ich rodziców. +
  • maliwiju powiedział(a):
    Tak jak można uniknąć wypadku samochodowego, można uniknąć zakrztuszenia się drobna zabawką, spadnięcia w przepaść na górskim szlaku i masę innych sytuacji. 

    Nie byłoby tej dyskusji gdyby ta rodzina wiechała pod tira i 3 dzieci zginęła na miejscu ale jak się utopili to nagle tłum ekspertów kto kiedy i gdzie popełnił błąd.
    Wypadku, gdy wjeżdża w Ciebie pijany kierowca nie unikniesz, podobnie jak spadnięcia w przepaść, gdy Ci się noga omsknie. Utonięcia można jednak uniknąć - nie wchodząc do wody, gdy jest czerwona flaga i ewidentny zakaz, a ratownicy na plaży ostrzegają co 5 minut o niebezpieczeństwie.

    Nie podoba mi się, że tak łatwo przychodzi ludziom łamanie przepisów, w których chodzi o bezpieczeństwo, w tym dzieci (bezbronnych i zależnych od teoretycznie mądrzejszych dorosłych)- dla mnie to brak poszanowania życia i zdrowia, najcenniejszych darów i grzech. I jakoś dziwnie się czyta wynurzenia tych, którzy przejeżdżają na czerwonym, jeżdżą nagminnie bez fotelików i puszczają dzieci same do wody nad morzem - najbardziej niebezpiecznym według specjalistów akwenem.

    To, co napisałam powyżej, to ogólne moje zdanie na temat tego typu sytuacji. Natomiast matce bardzo, bardzo współczuję i też się za nią modlę, podobnie jak za dzieci, które utonęły.
    Podziękowali 1OlaOdPawla
  • Tak sobie myślę, że gdyby to się stało której tutejszej forumowej rodzinie, to chyba nie pojawiłyby się żadne komentarze w stylu "można było tego uniknąć", tylko słowa modlitwy i wsparcia. Wątek jest w kategorii "ogólna", nie wiemy, kto to czyta... nie sądzę, żeby akurat czytał to ktoś z tej rodziny, ale może ktoś inny, komu się przydarzyła podobna tragedia. Dobrze, że w ogóle pojawia się ten temat, ważne, żeby uświadamiać sobie nawzajem, jakie to zagrożenie - ale jakiekolwiek publiczne ocenianie takiej tragedii, do tego tak naprawdę jedynie na podstawie prasowych doniesień, jest moim zdaniem nie na miejscu.
  • Nie chodzi o przyzwolenie na łamanie przepisów, i reguł ale tylko o łatwość oceniania rodziców. 
    Postąpili lekkomyślnie i co w związku z tym teraz mamy prawo wyrażać swoje opinie jacy to jesteśmy odpowiedzialni a oni nie? 

    Czy łamie przepisy staram się nie , ale zdażyło mi się przejechać na żółtym czy pozwolić dziecku młodszemu niż 3 lata bawić się zabawką z jajka niespodzianki. Zostawiałam też nieletnią 13latkę samą w domu, wiele jest sytuacji które losowo mogą spowodować zagrożenie, nóż może być śmiertelny albo szklanka. 

    Łatwo się ocenia innych samemu wybielając. 
    Tak jak pisałam moje dzieci nawet na plaży mają być w pasach do pływania gdyby.im strzeliło do głowy wejść do wody nawet aby wiaderkiem nabrać wody , ale nie zamierzam poprawiać sobie samopoczucia tym że jestem taka odpowiedzialna a inni nie, dlatego moim dzieciom nic nie grozi.
    Największe zagrożenia jakie do tej pory spotkała moje dziecko wynikło właśnie z tego że chciałam być odpowiedzialną i postępować według zasad i przepisów a nie słuchałam własnej intuicji. 
    Podziękowali 2Barbasia Odrobinka
  • j2017 normalnie. Strzeżona plaża dla mnie to synonim ze się nie wykąpie .. zwłaszcza nad morzem. Mogę wejść do kolan jak morze stoi
  • Tragedia okropna...stracić troje dzieci w jednej chwili to tak jak stracić własne życie... Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego... Płakać się poprostu chce...  :'(
    Ludzie wchodzą pomimo zakazu do morza, bo pozornie wydaje się to bezpieczne. Jest grunt pod nogami to co się może stać...może jednak wynika to z braku świadomości??? 
    Podziękowali 2Karolinka beabea
  • Krótko 
    Pan Bóg tak chciał.
    Podziękowali 1madzikg
  • Bridget powiedział(a):
    Krótko 
    Pan Bóg tak chciał.
    No bez przesady
  • To zwalajcie winę na mamę dalej.
    Ja kończę tu.

    Podziękowali 1madzikg
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.