No cóż, nasza Ania by była już sporą panienką, prawie 5 latek..... a Wojtuś jeszcze by nie chodził...... Ale czy wtedy byłaby tu MArynia i Zosia pod sercem? a tak mam ich czworo..................
U nas Anielka miałaby roczek lub Szymon miałby 9 miesięcy.. Ale nie byłoby wówczas z nami teraz miesięcznej Marysi , która jest naszą ogromną radością.
Straciłam swoje dzieciątko 13 grudnia 30 lat temu.Codziennie o nim myślę.Było zbyt maleńkie,aby poznać płeć.Brakuje mi go,choć minęło tyle czasu.Dwoje wnuczątek też straciliśmy.Myślę,że są Tam razem i cieszą się z przebywania z Najukochańszym Tatusiem.
Na zawsze będę słyszeć głos jednego z synków po kolejnym poronieniu: nie martw się mamo, Pan Bóg zna ich imiona, to są teraz JEGO ŚWIĘCI. Nie martwię się. Dzień, jak co dzień, zaraz idziemy dziękować, za wszystko, co otrzymaliśmy.
U nas dwie córeczki zdecydowanie zyskane dla Nieba i dla nas :-) Są obecne, szczegolnie u dzieci, każdego dnia. I z taka spontanicznością mówią o nich każdemu, czy to pani w szkole czy to ktos praktycznie nieznajomy.
Malgosia by miala pol roku, Marysia 2 miesiace a Ula jeszcze w brzuchu powinna siedziec...w podobnym wieku.. Niebieskie trojaczki.. Wniosly duzo.. mam nadzieje ze sie spotkamy..
Ich imiona są zapisane w niebie... Nie liczę ich lat...
@Skatarzyna, mi do dziś brzmią w uszach słowa naszej Julki (wówczas moze 5-6 letniej), ktora po ktorejś stracie powiedziała: "A może Pan Bóg to dziecko tak bardzo kocha, że chciał je mieć szybko u siebie?"
Julia codziennie (od kilku lat) z dziecięcą wiarą modli się o rodzeństwo.
Dziesięciolatek bardzo czesto wraca do tematu. Widzę, jak ważne miejsce w jego sercu zajmuje to rodzeństwo...
Moja wiara tak daleko nie sięga... W swojej bezradności mierzę się z bólem, ufając, że Bóg wie lepiej...
Marysienka:) 4 lata prawie W zeszłym roku wiele znajomych mi kobiet- ze wspólnot, ale nie tylko, straciło dzieci. Rozmawialysmy na ten temat ostatnio, dochodząc do wniosku, że może Bóg potrzebował większej armii w niebie. Ale to tak po ludzku...
Komentarz
a Wojtuś jeszcze by nie chodził......
Ale czy wtedy byłaby tu MArynia i Zosia pod sercem?
a tak mam ich czworo..................
nie martw się mamo, Pan Bóg zna ich imiona, to są teraz JEGO ŚWIĘCI.
Nie martwię się. Dzień, jak co dzień, zaraz idziemy dziękować, za wszystko, co otrzymaliśmy.
Ale gdyby Michalek byl nie byloby Pawelka.
Pamietam - zawsze.
zdecydowanie zyskane dla Nieba
i dla nas :-)
Są obecne, szczegolnie u dzieci, każdego dnia. I z taka spontanicznością mówią o nich każdemu, czy to pani w szkole czy to ktos praktycznie nieznajomy.
Niebieskie trojaczki.. Wniosly duzo..
mam nadzieje ze sie spotkamy..
Maksymilian...
Piotruś...
Marysia..
Jaś...
Józio...
Faustyna...
Tereska...
Antoni...
Ich imiona są zapisane w niebie...
Nie liczę ich lat...
@Skatarzyna, mi do dziś brzmią w uszach słowa naszej Julki (wówczas moze 5-6 letniej), ktora po ktorejś stracie powiedziała:
"A może Pan Bóg to dziecko tak bardzo kocha, że chciał je mieć szybko u siebie?"
Julia codziennie (od kilku lat) z dziecięcą wiarą modli się o rodzeństwo.
Dziesięciolatek bardzo czesto wraca do tematu. Widzę, jak ważne miejsce w jego sercu zajmuje to rodzeństwo...
Moja wiara tak daleko nie sięga...
W swojej bezradności mierzę się z bólem, ufając, że Bóg wie lepiej...
Faustynka
Helenka
Jaś
Stella
"Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju."
rósłby sobie jeszcze w brzuchu
jego kuzyn i kuzynka mają się urodzić w tym samym czasie gdy on miał...
Synku... 8lat.
W zeszłym roku wiele znajomych mi kobiet- ze wspólnot, ale nie tylko, straciło dzieci. Rozmawialysmy na ten temat ostatnio, dochodząc do wniosku, że może Bóg potrzebował większej armii w niebie. Ale to tak po ludzku...
Dzis ma jeszcze 4dzieci i oredownictwu +Jasia bardzo wiele zawdzięcza. :-)
Ale jeszcze raz wkleję. Bo autorka bloga bardzo pięknie pisze o dzieciach utraconych.
"Lepiej być niż nie być..."
http://mamawduzymdomu.blogspot.com/2014/10/okruszki-wiecznosci.html
Gdyby nie tamta strata...Julki by nie było...