Jak jest gdzieś niedogrzane albo są chorzy, to potrafię szybko stamtąd wyjść. Zwykłe przeziębienie ciągnie się u mnie tygodniami. Zawsze miałam takie tendencje, po nowotworze się one nasiliły. Z drugiej strony dziękuję Bogu, że moja odporność nie za mocna, bo z kolei moje choróbska z autoagresji są dość łagodne. Ale z tą odpornością faktycznie łamigłówka. Za słaba też źle, żeby onkologia nie ruszyła.
A co do wyjazdów w chorobie na różne spotkania i imprezy. Lepiej chronić siebie i innych, i dochorować w domu. Co prawda my wyjechaliśmy mocno chorzy na tegoroczne rekolekcje DK, ale raczej to inni odsuwali się od nas i uciekali, a nie my... Każde wejście po schodach wywoływało silny atak kaszlu.
Nie ma tu mądrych. Zawsze jest do końca rozważanie: jechać nie jechać. Ważenie racji.
Znak Pokoju był ze wszystkimi, więc wirusy i bakterie raczej podaliśmy dalej.
Ale wiedzieli, że mamy katar.
Staraliśmy się często myć ręce i odwracałam się, żeby nie kichać i nie kasłać na małe dzieci.
Mamy dokładnie taki sam problem A potem pretensje , że zastępstwa bo nauczyciel chory.
Toż to tylko katarek, kaszelek...nic groźnego
Pamiętam mój przełom. Siedziałam dwa tygodnie na L4 w domu z chorym dzieckiem ryzykując że wywala mnie z pracy a po powrocie oddałam zdrowe dziecko pod opiekę zakatarzonej nauczycielce.
Wtedy nabrałam dystansu do chorób które można zaprowadzić do przedszkola i szkoły. Mogłam urzadzic awanturę kobiecie ze z katarem do pracy przyszła?
Albo pogodzić się z tym że wszędzie są zarazki i żyć z troską o wzmacnianie odporności albo zamykać wszystkich w domu i karać odstępców Nie jest możliwe wszystkich usadzić w domu bo nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić a wystarczy jeden człowiek żeby zarazić cały tłum ludzi!
Pytam więc: po co całe rzesze ludzi siedzą zamknięte w domach?
Nika, ja naprawdę staram się zrozumieć, że bywają różne, bardzo trudne sytuacje i brak możliwości zapewnienia opieki dla chorego dziecka. Tylko weź na przykład pod uwagę, że w ub roku chorowałam równy miesiąc -poczęstowana przez chyrlajacego dzieciaczka "z alergicznym katarkiem i kaszelkiem", który potem i tak wylądował na antybolu i 2 tyg zwolnieniu . Od kwietnia nie mogę wyjść z powikłań po kolejnym poczęstunku od chorego dziecka.
Chory dzieciak na 3 dniowej wycieczce 3 klas - na zwolnieniu wylądowalo ponad 15 osob. I dramaty bo ocen nie zdążą poprawić. A nauczyciel z ostrą angina ropną tez nie dał rady odpytywać bo go nie było. Chcesz wiedzieć co się działo? Dziecko w przedszkolu z temp 39.9 przelewające się przez ręce, bo....mikołaj a mama wigilia pracowa i nie mogła go odebrac. I nie. To nie była trzydniowka. To było regularnie chore dziecko od kilku dni leczone przez mamę. Chcesz wiedzieć ile rodzin miało chore dzieci i babcie na święta?
Świadome narażanie innych na choroby i powikłania jest po prostu nieludzkie. I jie ma co do tego dorabiać ideologii duchowej Nigdy nie wiesz co się może potem wydarzyć i jak się to rozwinie.
@Nika76 jakiej dyskusji, z ukrytej kategorii? Bo trochę trudno się połapać o co chodzi... :-D Ja jestem zwolenniczką dmuchania na zimne i wolę zostać w domu jeden dzień dłużej (czy zatrzymać dzieci) niż wychodzić z domu gdy nie mam poczucia że choroba odpuściła. rozumiem że czasem jest trudno bo praca niepewna i szef krzywo patrzy na zwolnienia. co nie zmienia faktu że jest to bardzo nieodpowiedzialne. a gdy wynika ze świadomego wyboru i beztroski, głupie. jakiś czas temu córka zaprosiła kilka koleżanek na wieczór do nas do domu. szybko okazało się że jedna z dziewczynek źle się czuje, ma dość wysoką temperaturę, kicha i pokasłuje itp. mama nie odbierała telefonu, a gdy w końcu udało mi się do niej dodzwonić i powiedzieć by odebrała chore dziecko, zareagowała pretensjami. na szczęście szybko przyjechała i co się okazało? córka nawet nie chciała iść do nas bo źle się czuła, ale mamusia nie chciała stracić wizyty u fryzjera... niestety chyba nic do niej nie dotarło, a jedna z dziewczynek też się po tym wieczorze rozchorowała. nóż się w kieszeni otwiera, a co dopiero jeśli chodzi o poważniejsze choroby.
No to ja domagam się renty. Nigdy nie powinnam iść do pracy. Trzeci rok mija i dopiero w tym roku moja córka jest zdrowa dłużej niż 3 dni. W poprzednich latach były notoryczne wizyty na nocnej pomocy lekarskiej i chodzenie do przedszkola na antybiotyku
A tak na serio to mi to przypomina dyskusje o aborcji.
Pozwolić na aborcję bo tyle bez niej problemów.... a po gwałcie to moja koleżanka popełniła samobójstwo a aborcja by temu zapobiegła...!!!
Wszystkich chorych zamknąć w domach i dać im rentę!
dziecko z gorączką, wysypką, biegunką, wymiotami (poza jednorazowymi niestrawnościami co zwykle łatwo stwierdzić) należy bezwzględnie izolować.
Co do katarów bez gorączki już mam wątpliwości, dziecko żywe, nie pokładające się , fikające, funkcjonujące normalnie, mój syn przed wycięciem migdałka miał katary 4-5 tygodni, gęste obfite itp. NO ciężko mi byłoby go trzymać miesiąc w domu. Tym bardziej, że odróżniałam kiedy np miał gorączkę lub był nieswój (wtedy zwykle ktoś jeszcze chorował bo się zarażali) i wtedy absolutnie siedzieliśmy a kiedy (w 90%) fikał normalnie tylko miała zawalony nos (wtedy zwykle reszta była zdrowa. Syn alergik i laryngolog powiedział, ze to alergiczne ale wyglądało słabo .
Kilka lat temu postanowiliśmy z katarem nie wychodzić siedzieliśmy 4 tyg w domu (innych objawów brak) . Myślę, że przegiąć można w obie strony, nie wyobrażam sobie wychodzić z dzieckiem do innych gdyby miało nawet 37,6, bo wiem jak sama się kiepsko czuję z podwyższoną temperaturą.
Jeśli jadę do kogoś i mam wątpliwości zawsze uczciwie piszę o tym wczesniej i czasem przekłądamy czasem nie, różnie.
Z tym, że ja mam dzieci w ED to całkiem inna sytuacja, jakbym pracowała , no trudno mi sobie wyobrazić zwolnienie na każdy katar bez gorączki itp.
Paprotka powiedział(a):.... mamusia nie chciała stracić wizyty u fryzjera... niestety chyba nic do niej nie dotarło, a jedna z dziewczynek też się po tym wieczorze rozchorowała. nóż się w kieszeni otwiera, a co dopiero jeśli chodzi o poważniejsze choroby.
Tak. I tak przykład jednej kobiety z włosami przeważa całą dyskusję do koniecznosc wystrzelania niezdyscyplinowanych chorych i zalewania ich wapnem w dołach na odludziu.
kiedyś syn zachorował na anginę od wt miał b. wys temp. w czw poszłam do lekarza, angina antybiotyk, od pt wieczorem mieliśmy rekolekcje weekendowe.
Pytam się b dobrej pediatry, mądrej , czy mam odwołać ( w sumie to tylko, żeby potwierdzić odwołanie, bo w tym kierunku szły moje myśli) . Ona mi mówi, że po 2-3 dawce antybola on nie zaraża więc spokojnie mamy jechać. I pojechaliśmy, i do dziś sobie pluję w brodę. BO piątek wieczór, całą sobotę do połowy ndz kiedy już wracaliśmy on miał b. wys gorączkę zbijaną co 2-3h . NIkogo nie zaraził ale co ona się namęczył a ja nadenerowałam - no drugi raz bym tego błedu nie zrobiła..... i weź tu słuchaj lekarza...
Komentarz
W temacie w ogóle boję się szpitali i szpitalnych drobnoustrojów.
Z drugiej strony dziękuję Bogu, że moja odporność nie za mocna, bo z kolei moje choróbska z autoagresji są dość łagodne.
Ale z tą odpornością faktycznie łamigłówka. Za słaba też źle, żeby onkologia nie ruszyła.
A co do wyjazdów w chorobie na różne spotkania i imprezy. Lepiej chronić siebie i innych, i dochorować w domu.
Co prawda my wyjechaliśmy mocno chorzy na tegoroczne rekolekcje DK, ale raczej to inni odsuwali się od nas i uciekali, a nie my...
Każde wejście po schodach wywoływało silny atak kaszlu.
Nie ma tu mądrych. Zawsze jest do końca rozważanie: jechać nie jechać. Ważenie racji.
Znak Pokoju był ze wszystkimi, więc wirusy i bakterie raczej podaliśmy dalej.
Ale wiedzieli, że mamy katar.
Staraliśmy się często myć ręce i odwracałam się, żeby nie kichać i nie kasłać na małe dzieci.
Nie da się uniknąć zakażenia.
Można tylko zminimalizować ryzyko
Siedziałam dwa tygodnie na L4 w domu z chorym dzieckiem ryzykując że wywala mnie z pracy a po powrocie oddałam zdrowe dziecko pod opiekę zakatarzonej nauczycielce.
Wtedy nabrałam dystansu do chorób które można zaprowadzić do przedszkola i szkoły.
Mogłam urzadzic awanturę kobiecie ze z katarem do pracy przyszła?
To samo kaszel przy astmie.
Lekarz ma robić przesiew w drzwiach?
Ja juz nie mogłam sobie pozwolić na kolejne L4.
Właśnie.
Albo pogodzić się z tym że wszędzie są zarazki i żyć z troską o wzmacnianie odporności albo zamykać wszystkich w domu i karać odstępców
Nie jest możliwe wszystkich usadzić w domu bo nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić a wystarczy jeden człowiek żeby zarazić cały tłum ludzi!
Pytam więc: po co całe rzesze ludzi siedzą zamknięte w domach?
Spodziewałam się budynku z zasiekami oraz zakazu wchodzenia dla osób z obniżoną odpornością itd...
Co zastałam?
Szeroki JEDEN korytarz bez żadnych wydzielonych odziałów a poradni tyle ile drzwi!
Krzesła w rządku wzdłuż ścian
Nie dajmy się zwariować!
A ZUS płaci opieke L4 za towarzyszy w rzyganiu?
Tylko weź na przykład pod uwagę, że w ub roku chorowałam równy miesiąc -poczęstowana przez chyrlajacego dzieciaczka "z alergicznym katarkiem i kaszelkiem", który potem i tak wylądował na antybolu i 2 tyg zwolnieniu .
Od kwietnia nie mogę wyjść z powikłań po kolejnym poczęstunku od chorego dziecka.
Chory dzieciak na 3 dniowej wycieczce 3 klas - na zwolnieniu wylądowalo ponad 15 osob. I dramaty bo ocen nie zdążą poprawić. A nauczyciel z ostrą angina ropną tez nie dał rady odpytywać bo go nie było. Chcesz wiedzieć co się działo?
Dziecko w przedszkolu z temp 39.9 przelewające się przez ręce, bo....mikołaj a mama wigilia pracowa i nie mogła go odebrac. I nie. To nie była trzydniowka. To było regularnie chore dziecko od kilku dni leczone przez mamę. Chcesz wiedzieć ile rodzin miało chore dzieci i babcie na święta?
Świadome narażanie innych na choroby i powikłania jest po prostu nieludzkie. I jie ma co do tego dorabiać ideologii duchowej
Nigdy nie wiesz co się może potem wydarzyć i jak się to rozwinie.
Ja jestem zwolenniczką dmuchania na zimne i wolę zostać w domu jeden dzień dłużej (czy zatrzymać dzieci) niż wychodzić z domu gdy nie mam poczucia że choroba odpuściła. rozumiem że czasem jest trudno bo praca niepewna i szef krzywo patrzy na zwolnienia. co nie zmienia faktu że jest to bardzo nieodpowiedzialne. a gdy wynika ze świadomego wyboru i beztroski, głupie.
jakiś czas temu córka zaprosiła kilka koleżanek na wieczór do nas do domu. szybko okazało się że jedna z dziewczynek źle się czuje, ma dość wysoką temperaturę, kicha i pokasłuje itp. mama nie odbierała telefonu, a gdy w końcu udało mi się do niej dodzwonić i powiedzieć by odebrała chore dziecko, zareagowała pretensjami. na szczęście szybko przyjechała i co się okazało? córka nawet nie chciała iść do nas bo źle się czuła, ale mamusia nie chciała stracić wizyty u fryzjera... niestety chyba nic do niej nie dotarło, a jedna z dziewczynek też się po tym wieczorze rozchorowała. nóż się w kieszeni otwiera, a co dopiero jeśli chodzi o poważniejsze choroby.
Nigdy nie powinnam iść do pracy.
Trzeci rok mija i dopiero w tym roku moja córka jest zdrowa dłużej niż 3 dni.
W poprzednich latach były notoryczne wizyty na nocnej pomocy lekarskiej i chodzenie do przedszkola na antybiotyku
A tak na serio to mi to przypomina dyskusje o aborcji.
Pozwolić na aborcję bo tyle bez niej problemów.... a po gwałcie to moja koleżanka popełniła samobójstwo a aborcja by temu zapobiegła...!!!
Wszystkich chorych zamknąć w domach i dać im rentę!
Co do katarów bez gorączki już mam wątpliwości, dziecko żywe, nie pokładające się , fikające, funkcjonujące normalnie, mój syn przed wycięciem migdałka miał katary 4-5 tygodni, gęste obfite itp. NO ciężko mi byłoby go trzymać miesiąc w domu. Tym bardziej, że odróżniałam kiedy np miał gorączkę lub był nieswój (wtedy zwykle ktoś jeszcze chorował bo się zarażali) i wtedy absolutnie siedzieliśmy a kiedy (w 90%) fikał normalnie tylko miała zawalony nos (wtedy zwykle reszta była zdrowa. Syn alergik i laryngolog powiedział, ze to alergiczne ale wyglądało słabo .
Kilka lat temu postanowiliśmy z katarem nie wychodzić siedzieliśmy 4 tyg w domu (innych objawów brak) . Myślę, że przegiąć można w obie strony, nie wyobrażam sobie wychodzić z dzieckiem do innych gdyby miało nawet 37,6, bo wiem jak sama się kiepsko czuję z podwyższoną temperaturą.
Jeśli jadę do kogoś i mam wątpliwości zawsze uczciwie piszę o tym wczesniej i czasem przekłądamy czasem nie, różnie.
Z tym, że ja mam dzieci w ED to całkiem inna sytuacja, jakbym pracowała , no trudno mi sobie wyobrazić zwolnienie na każdy katar bez gorączki itp.
I tak przykład jednej kobiety z włosami przeważa całą dyskusję do koniecznosc wystrzelania niezdyscyplinowanych chorych i zalewania ich wapnem w dołach na odludziu.
Pytam się b dobrej pediatry, mądrej , czy mam odwołać ( w sumie to tylko, żeby potwierdzić odwołanie, bo w tym kierunku szły moje myśli) . Ona mi mówi, że po 2-3 dawce antybola on nie zaraża więc spokojnie mamy jechać. I pojechaliśmy, i do dziś sobie pluję w brodę. BO piątek wieczór, całą sobotę do połowy ndz kiedy już wracaliśmy on miał b. wys gorączkę zbijaną co 2-3h . NIkogo nie zaraził ale co ona się namęczył a ja nadenerowałam - no drugi raz bym tego błedu nie zrobiła..... i weź tu słuchaj lekarza...