Chciałam Was zapytać, jaką strategię przyjmujecie, jeżeli chodzi o oglądanie przy dzieciach telewizji (ale też filmów, seriali itp. z netu).
Moi rodzice oglądali zawsze programy informacyjne, wieczorem też często jakieś filmy czy teatr TV. Ja jako dziecko przy okazji też coś tam widziałam i pewne korzyści z tego wynosiłam - wiedziałam, kto jest premierem Polski, słyszałam o ważnych wydarzeniach ze świata itp., a jeśli chodzi o filmy i sztuki, to zerkanie na "dorosłą" sztukę filmową też było wartościowe.
My w domu przy dzieciach nie oglądamy NIC. Telewizyjne programy informacyjne nas mierżą, a jakikolwiek film czy serial strach włączać, bo kino zrobiło się tak ostre, że nigdy nie wiadomo, co może za chwilę wyskoczyć z ekranu. Ale trochę mi z tym niekomfortowo, bo po pierwsze irytujące jest czekanie z włączeniem czegokolwiek aż dzieci pójdą spać (a są coraz starsze i chodzą spać coraz później), a po drugie nie wiem, czy takie całkowite izolowanie ich od dorosłych treści jest dobre.
Co Wy na to?
Komentarz
Słuchamy przy dzieciach radia - czasem i to za wiele dla dziecięcej wrażliwości, ale użo dyskutujemy o tym, co słyszymy.
Wiadomości nie potrzebuję oglądać. Nie interesuje mnie to, na co nie mam wpływu. Zresztą, wiadomości są tak podawane, że normalnemu wrażliwemu człowiekowi po ich obejrzeniu robi się niedobrze - niestety, uwagę przyciąga głownie to, co złe, katastrofy, tragedie i na tym bazują autorzy. Nigdy nie rozumiałam zwyczaju oglądania wiadomości przy kolacji - no bo jak można patrzeć na zdjęcia np. rozbitego samolotu między jednym gryzem kanapki a drugim. Mój tata kiedyś nałogowo oglądał wiadomości - najpierw polskie, a potem jeszcze na anglojęzycznych kanałach. Od jakiegoś czasu przestał oglądać w ogóle. I jest bardzo zadowolony. Tyle czasu i nerwów można zaoszczędzić.
Problem pojawia się, jak jedziemy do babci, u której ogląda się wszystko jak leci.
O rety, a Wasze biedne dzieci takie niedoinformowane jak funkcjonują w szkołach???
Też nie mamy od dwu dekad i sobie chwalę. Jak jest coś co warto dzieciom pokazać, to pokazujemy w necie czy na CD. Ale że trudno coś naprawdę wartościowego znaleźć to zdarza się to rzadko.
Długo wahaliśmy się nim podjęliśmy decyzję. Mój mąż początkowo nie chciał mieć, bo twierdził, że nie potrafi korzystać, a ja uważałam, że warto mieć i uczyć siebie i przyszłe dzieci dobrego korzystania.
Takie jest moje/nasze zdanie. Możemy dzieci izolować albo uczyć korzystania. Pewnie obie opcje niosą ze sobą ryzyko. My podjęliśmy to drugie ryzyko.
Wiele rzeczy oglądamy rodzinnie, czasem tylko coś ze starszymi lub tylko z młodszymi. Czasem coś sami. Dzieci pytają nas czy, i kiedy mogą coś obejrzeć. Jeśli mamy wątpliwości co do podanej pozycji - rozmawiamy.
Nie ma u nas opcji : telewizor cały czas włączony w tle - a takie doświadczenie oboje z mężem wynieśliśmy ze swoich domów.
@Sylwia1974, z wielu rzeczy nie korzystamy, z których mniej lub bardziej nagminnie korzystają inni. I wcale nie ze względu na jakieś potencjalne zagrożenia dla dzieci. Po prostu nie uważamy, żeby przyniosło to nam osobiście jakieś korzyści, albo więcej korzyści niż szkody, albo zwyczajnie nas to nie interesuje i szkoda nam czasu. I dobrze nam z tym. Absolutnie nie próbuję przekonywać kogokolwiek, w tym własnych dzieci, że też tak powinni. Tyle, że jeśli dzieci widzą, że z jakiejś decyzji życiowej rodzice są zadowoleni, to często same przyjmują to za wartościowe. Przynajmniej tak obserwuję. W sumie mało co dyskutujemy na temat naszych wyborów z dziećmi. Tym bardziej sprawia mi ogromną radość kiedy słyszę w ich rozmowach z innymi dokładnie to co sama myślę, choć nie przypominam sobie bym w ich obecności kiedykolwiek to zwerbalizowała.
I nie mam poczucia, że ich czegoś pozbawiamy. Znam świetnie rokujacego filmowca z domu bez TV, wybitnie uzdolnionego informatyka, który przez większość młodości praktycznie nie miał dostępu do Internetu, itp, itd. Media wbrew temu co się powszechnie uważa bardziej służą pożeraniu czasu i zajmowaniu myśli niż edukacji czy rozwojowi.
dzieciom warto pozwalać oglądać filmy w necie (po sprawdzeniu) w wersji oryginalnej, dla nauki języka,
na początku mogą być z napisami po polsku
Nam TV służy tylko do puszczenia bajek około godziny 18:30 do 19:30 (tutaj akurat zasadę wyniosłam z mojego rodzinnego domu- wieczorynka ZAWSZE była od 19:00-19:30 na TVP1), dzieciom puszczamy minimini. Czas naciągnięty ponieważ- dzieci idą spać (WSZYSTKIE o 19:40) od około 18:15 ogarniamy najmłodsze do spania(kąpanie itd), każde gotowe siada na kanapę, pod kocyk, ogląda i czeka na spanie. Kiedy wszystkie są już w łóżkach dostają od nas 1-3 bajek na dobranoc(czytane bądź opowiadane)
Kiedy któreś jest chore i zostaje w domu włączam programy przyrodnicze, naukowe- które sama lubię oglądać ze względu na to, że prowadzę witrynę www- naukowa.
Kiedy jestem sama z najmłodszym i mały śpi- skaczę po kanałach i szukam bzdur naukowych, pogodowych- które później opisuje i tu takie spostrzeżenie: ile w internecie, w tv na programach, stronach zajmujących się DANYM zagadnieniem jest pomyłek, błedów w DANYM zagadnieniu, i nie chodzi nawet o jakieś płotki, ale coraz częściej spotykamy się z błędami stacji, które są grubymi rybami i mają cały sztab "specjalistów".
Tutaj może być związek moja 3,5 latka bardzo mało mowi ma zajęcia z logopedą i Pani logopeda mowila, że oglądanie bajek ma duży wpływ na mowę. Dzieci nie widzą prawidłowego poruszania ustami itd, itp.
Zakodowane są TVNy.. polsaty i wiele innych programów które mają niewłaściwe treści
Wiele trudnych tematów mamy omówionych dzięki temu że czasem coś się rzuci na oczy mimo wszystko...
Są dzicy na wszystkie ekrany. Dzicy. Może leciec reklama, wiadomości, sport, bajki gdziekolwiek nie natkną się na ekran - nie ma z nimi kontaktu, gapią się bezmyślnie, co boś gra i mruga. Nie wiem, na ile to kwestia nieprzyzwyczajenia do ekranów (mamy w domu jednego laptopa - przy dzieciach odpalany tylko do bajek j.w.) a na ile po prostu takiej specyfiki moich dzieci.
Nawet przy włączonym radiu nie są w stanie się skupić i niczym zająć. Zaczęłam im ostatnio włączać w tle w ramach 'przyzwyczajania' bo jak wchodzimy do ludzi - czy to sklep w którym gra muzyka, czy rodziną/ znajomi u których jest tv - nie da się z nimi wytrzymać.
Po bajkach za to zawsze jest hardkor. To nas przy pierwszej córce utwierdziło w przekonaniu o rezygnacji z ekranów - rozkojarzenie, problemy z zajeciem się czymkolwiek, że skupieniem, z zabawą.
Czasem lepiej iść siku z dzieckiem na rękach niż włączyć mu świnkę peppe i potem 20minut uspokajać histerię, że się skończyła.
Histeria ze sie bajka skończyła jest tylko raz. Potem przed puszczeniem umaiwamy sie na ilość bajek np3. I po drugiej mowie pamiętajcie ze to juz ostatnia. Ogladaja wylaczaja ida do swoich zajec.
Dluzszych bajek zadna nie jest w stanie obejrzec zadne tqm krainy lodu zy inne, po pol godzinoe maja dość. W kinie bylysmy 3 razy i 2 razy wyszlysmy po 15 minutach. Raz starsza dotrwala do końca.
My tv mamy, oglada głównie mąż jest to glowny powód naszych sporów no i tak....:/
Telewizor mamy. Telewizji nie.
Fatalnie znoszę wizyt w domach, gdzie stale gra telewizor (np. u teściów, czy szwagrostwa). Nie umiem ignorować włączonego telewizora, jeśli jest w tym samym pomieszczeniu, co ja. Ot, taki defekt. Mogę przed nim uciec do innego pomieszczenia, albo mnie zassie.
Jedyna korzyść z tego zasysania jest taka, że od kiedy Ede dorósł do bajek (mniej-więcje, jak skończył 3 lata - wcześniej ja uważałam, że nie powinien oglądać), to mogę go zostawić nawet na pół godziny pod opieką niewiele starszej siostry, o ile włączę im bajkę. Zwykle bardzo psotny Ede, siedzi przed ekranem jak zaklęty. Chyba mu się nie zdarzyło, żeby sam, po dobroci, odszedł od włączonej bajki - siedzi, aż mu się wyłączy. Przynajmniej wiadomo, że nic nie nabroi.
a mnie śmieszy jak kolega mojego najstarszego syna (prawie 12) przechwala się, że nie ma telewizora i telewizji, a zna wszystkich debili z yt i dawno już oglądał wszystkie filmy, których ja nie pozwoliłam jeszcze oglądać synowi
posiadanie telewizora i telewizji w nim nie jest więc dla mnie żadnym wyznacznikiem niczego
dzieci mam w wieku, że już nie są zainteresowane telewizją (8 i 11) i jeszcze nie są (2,5), telewizor mam, telewizję raz mamy a raz nie, najczęściej jednak zawieje i nie mamy, albo net zaszwankuje i też nie mamy te 6 darmowych kanałów mamy, oglądamy w sumie tylko sport, wieczorami włączamy sobie jakiś serial albo koncert (nie filharmoniczny!), ofcos nie z telewizji, bo tam nic nie leci, choć najczęściej mamy zamiar sobie włączyć, po czym okazuje się, że już jest północ i w sumie idziemy spać, czasem trafi się jakiś film, niestety w zabójczych godzinach, tv włączamy po 21 najczęściej, bo wcześniej nikt nie ma czasu
o ja jeszcze czasem lubię jak musze gotować coś wieczorem na następny dzień - włączyć jakiś film w tv i mam słuchowisko bo tv z kuchni nie widać, ale to równie miło włączyć radio, tylko że radio, a zwłaszcza 3 tak się skiepściła za dobrej zmiany, że nie da się jej słuchać