Nie chce Cię straszyć, ale te gadki o nieuzależnianiu nie wróżą nic dobrego (ale może tak nie jest w Twoim przypadku-nie chcę demonizować). Mój brat tak się upierał przy trawce, a potem okazało się, że od roku pali. I teraz przez okropne rzeczy przechodzą rodzice, zwłaszcza, że jest pełnoletni i nie mogą go wszędzie pilnować.
Ale miejmy nadzieję, że Twój syn się tylko nasłuchał głupot od kolegów. W sumie w tym wieku różne rzeczy się mówi.
A swoją drogą mnie to przeraża, że teraz branie narkotyków w gimnazjum, liceum powoli zaczyna się robić tak powszechne jak kiedyś picie alkoholu.
Może niech uświadomi sobie, że to, co ktoś mu może sprzedać może nie tylko zawierać same w sobie narkotyki, ale dodatkowo kupę najgorszego syfu. Nie wiem, co działa na Twojego syna, ale ja pamiętam głupią pogadankę pod koniec podstawówki, gdzie jakaś psycholog pokazała nam wykres: najpierw małe dawki wystarczają, ale potem organizm potrzebuje tylko więcej i więcej. Na mnie to podziałało i nie chciałam nigdy niczego próbować. Ale nie wiem, może to zależy od tego, jak silną psychikę ktoś ma. Pamiętam imprezę już na studiach, gdzie w kółeczku krążyło coś do palenia. Jako jedyna odmówiłam. Kolega potem powiedział mi "ale mi zaimponowałaś, że miałaś odwagę odmówić" (kolega teraz, jak dobrze pójdzie, wkrótce zostanie sędzią...). Jeśli dorośli ludzie biorą czy palą coś i nie potrafią odmówić, to być może nastolatka jeszcze łatwiej namówić...ale niekoniecznie. Musi mieć w sobie przekonanie, że to jest złe, gorsze niż (potencjalna) nieakceptacja ze strony grupy.
A na mnie działały inne dane*: po papierosach szare komórki odnawiają się po 5latach, po alkoholu po 10, a po narkotykach nigdy. No i to, że człek nie kontroluje się. Mogłam pić, palić, ale nawet po trawę nigdy nie sięgnęłam. Choć dostęp miałam - w szkole w kiblu palili haszysz, na imprezach też różne rzeczy krążyły... Kiedyś koleżance haszysz przechowywałam. Leżał u mnie w domu na półce i nikt z domowników nie zorientował się.
*dane głoszone u mnie w domu, nie wiem czy prawdziwe
Mnie brzydziły narkotyki i to co się ludźmi po nich dzieje. Nigdy nie próbowałam. Nawet trawy. Niektórzy się ze mnie śmiali, że jestem mimoza, trzęsid....a i takie tam. Unikałam takiego towarzystwa a raczej ...oni mnie olewali. Mam nadzieję, że moje dzieci też nie dadzą się namówić.... Jako dorosła osoba parę razy w nerwach zapaliłam sobie papierocha ale takiego normalnego, ze sklepu, z banderolą. Jednak nie palę bo szkoda mi kasy i nie mam ochoty się uzależnić a potem nie móc żyć bez wypalenia paczki dziennie.
A w szkole, w której uczyłam, konopie rosły w doniczce na parapecie i pani sprzątaczka je pielęgnowała, podlewała... Zobaczcie więc co mają Wasze dzieci.
działa na alkohol http://www.kudzu.pl/ na mnie zadziałało Zawarte w korzeniu kudzu izoflawonoidy - pueraryna, daidzeina, daidzyna nie wykazują toksycznych skutków działania, a efektywnie zmniejszają potrzebę picia alkoholu [19],[24]. Mechanizmy działania tych substancji na przemianę etanolu badane są od niedawna. Daidzeina z korzenia Pueraria hamuje aktywność dehydrogenazy alkoholowej, a ich pochodne 7-O-glikozylowe działają hamująco na dehydrogenazę aldehydową [25]. Również daidzyna okazała się inhibitorem dehydrogenazy aldehydowej, rozkładającej aldehyd octowy [26}. Ponieważ enzym ten uczestniczy także w przemianie serotoniny i dopaminy w mózgu, zatem daidzeina hamuje metabolizm obu tych neurotransmiterów w kierunku neuroaktywnych steroidów. Wskutek tego serotonina i dopamina pozostaja dłużej w krążeniu i wywołują naturalną stymulację układu nagrody - nie ma potrzeby sięgania po alkohol
Taki mechanizm wskazuje też na możliwość wykorzystania izoflawonoidów z kudzu do zwalczania uzależnienia nie tylko od alkoholu lecz od narkotyków i nikotynyhttp://www.kudzu.pl/materialy/dr_pietkiewicz.html
W wieku 15 lat Jakub, wraz z kolegami z gimnazjum, po raz pierwszy spróbował narkotyków. Miał to być jeden, jedyny raz... Wstrząsające i szczere do bólu świadectwo Jakuba z Poznania, który przez kilka lat swojego życia doświadczał piekła uzależnienia od narkomanii
Może niech uświadomi sobie, że to, co ktoś mu może sprzedać może nie tylko zawierać same w sobie narkotyki, ale dodatkowo kupę najgorszego syfu. Nie wiem, co działa na Twojego syna, ale ja pamiętam głupią pogadankę pod koniec podstawówki, gdzie jakaś psycholog pokazała nam wykres: najpierw małe dawki wystarczają, ale potem organizm potrzebuje tylko więcej i więcej. Na mnie to podziałało i nie chciałam nigdy niczego próbować. Ale nie wiem, może to zależy od tego, jak silną psychikę ktoś ma. Pamiętam imprezę już na studiach, gdzie w kółeczku krążyło coś do palenia. Jako jedyna odmówiłam. Kolega potem powiedział mi "ale mi zaimponowałaś, że miałaś odwagę odmówić" (kolega teraz, jak dobrze pójdzie, wkrótce zostanie sędzią...). Jeśli dorośli ludzie biorą czy palą coś i nie potrafią odmówić, to być może nastolatka jeszcze łatwiej namówić...ale niekoniecznie. Musi mieć w sobie przekonanie, że to jest złe, gorsze niż (potencjalna) nieakceptacja ze strony grupy.
Ergo, śmiem jednak mieć wątpliwości, że do nastolatka racjonalne argumenty często nie trafiają.
Wiem, właśnie dlatego napisałam, że nie wiem, co podziała konkretnie na syna Nika76. Może coś bardziej szokującego zadziała lepiej niż racjonalne tłumaczenie, jak działa dana substancja.
Nika ja wiem, że to brutalne a jednocześnie nie chciałabym być posądzona o pogardę dla narkomanów ale, wydaje mi się , że z młodym trzeba porozmawiać o skutkach spożywania narkotyków. Niech zobaczy jakiegoś trzęsącego się, zarzyganego, śmierdzącego ćpuna, niech sam stwierdzi czy podoba mu sie to co narkotyki robią z mózgu. Albo zabrać go do monaru i niech porozmawia z ludźmi na odwyku. Nie bić, nie krzyczeć, nie wyzywać, nie biadolić- tylko pokazać co narkotyki robią z człowiekiem. W ostateczności zawieźć pod budynek aresztu śledczego czy więzienia i zapytać czy chciałby tam wylądować, bo posiadanie i zażywanie tego syfu jest karalne.
brat ostatnio udostępnił demotywator- po alkoholu mąż pobił zonę i nie trafił za kratki, a ja za posiadanie skręta który sprawia,że czuję się dobrze i świetnie bawię z kolegami pójle do więzienia; witki mi opadły... wiecie gdzie szukać danych na temat przestępstw popełnionych pod wpływem? albo jakiegoś komentarza,który trafil by do młodego faceta (20 lat)
Syntetyczne narkotyki można kupić łatwiej niż piwo. Są obecne w każdej dyskotece, w klubach, pubach, na uczelniach, w akademikach, liceach (nawet tych prowadzonych przez zakonnice), gimnazjach, a także na pielgrzymkach. W Polsce narkotyki zażywało już 3,5 mln osób. Ponad połowa polskich nastolatków spróbowała ich choć raz.
Problem jest, myślę, ale bez przesady. To jest raczej podsycanie strachu. O ile w klubach pewnie kupi się pewnie bez problemu, to pytałem teraz syna, 16 lat, czy spotkał się z narkotykami czy w gimnazjum, czy w technikum, twierdzi, że nie (oczywiście może zależeć też od szkoły). A nie jest typem chłopaka, który siedzi w domu O ile znam jego podejście do narkotyków to mnie nie kłamie.
Z mojego poletka - wiekszosc aresztowanych, ktorych widze, to ludzie przymknieci za przestepstwa, u ktorych podloza jest uzaleznienie od narkotykow ( kradzieze w sklepach, wlamania, jazda samochodem pod wplywem czy wreszcie handel prochami albo paserstwo). Z reguly wiekszosc z nich trafia do nas dosc regularnie, niektorzy nawet co tydzien albo i kilka razy w tygodniu. Jak przez dluzszy czas ich nie ma - oznacza to, ze albo sa w wiezieniu ( wersja optymistyczna), albo nie zyja. Naglych zgonow narkomanow widzialam tez sporo - nie tylko z powodu przypadkowego przedawkowania, ale i samobojstw. Tylko niewielu z nich dozywa sedziwego wieku ponad 40 lat, a jesli jakiemus sie poszczesci - wyglada jak osoba dwa razy starsza - to sa chodzace wraki czlowieka... Straszna egzystencja.
Komentarz
http://www.nadzieja.bielsko.pl/kadra-osrodka.php
Na Śląsku można też zadzwonić do Jastrzębia.
http://www.nie-narkotykom.sos.pl/ocenacolo.htm
To adresy, jeśli myślisz o wycieczce z synem. Ks. Walusiak zresztą jeździ po szkołach czasami ze swoimi wychowankami- mocne świadectwa.
Ale miejmy nadzieję, że Twój syn się tylko nasłuchał głupot od kolegów. W sumie w tym wieku różne rzeczy się mówi.
A swoją drogą mnie to przeraża, że teraz branie narkotyków w gimnazjum, liceum powoli zaczyna się robić tak powszechne jak kiedyś picie alkoholu.
po papierosach szare komórki odnawiają się po 5latach, po alkoholu po 10, a po narkotykach nigdy. No i to, że człek nie kontroluje się. Mogłam pić, palić, ale nawet po trawę nigdy nie sięgnęłam. Choć dostęp miałam - w szkole w kiblu palili haszysz, na imprezach też różne rzeczy krążyły... Kiedyś koleżance haszysz przechowywałam. Leżał u mnie w domu na półce i nikt z domowników nie zorientował się.
*dane głoszone u mnie w domu, nie wiem czy prawdziwe
Jako dorosła osoba parę razy w nerwach zapaliłam sobie papierocha ale takiego normalnego, ze sklepu, z banderolą. Jednak nie palę bo szkoda mi kasy i nie mam ochoty się uzależnić a potem nie móc żyć bez wypalenia paczki dziennie.
Świadectwa są czasem wstrząsające i mogą być poważnym straszakiem.
ps. coś mi zedytowało..
Zawarte w korzeniu kudzu
izoflawonoidy - pueraryna, daidzeina, daidzyna nie wykazują
toksycznych skutków działania, a efektywnie zmniejszają potrzebę picia
alkoholu [19],[24]. Mechanizmy działania tych substancji na przemianę
etanolu badane są od niedawna. Daidzeina z korzenia
Pueraria hamuje aktywność dehydrogenazy alkoholowej, a ich pochodne
7-O-glikozylowe działają hamująco na dehydrogenazę aldehydową [25].
Również daidzyna okazała się inhibitorem dehydrogenazy aldehydowej,
rozkładającej aldehyd octowy [26}. Ponieważ enzym ten uczestniczy także w
przemianie serotoniny i dopaminy w mózgu, zatem daidzeina hamuje
metabolizm obu tych neurotransmiterów w kierunku neuroaktywnych steroidów.
Wskutek tego serotonina i dopamina pozostaja dłużej w krążeniu i wywołują
naturalną stymulację układu nagrody - nie ma potrzeby sięgania po alkohol
Taki mechanizm wskazuje też na możliwość
wykorzystania izoflawonoidów z kudzu do zwalczania
uzależnienia nie tylko od alkoholu lecz od narkotyków i nikotynyhttp://www.kudzu.pl/materialy/dr_pietkiewicz.html
spróbował narkotyków. Miał to być jeden, jedyny raz... Wstrząsające i
szczere do bólu świadectwo Jakuba z Poznania, który przez kilka lat
swojego życia doświadczał piekła uzależnienia od narkomanii
Albo zabrać go do monaru i niech porozmawia z ludźmi na odwyku. Nie bić, nie krzyczeć, nie wyzywać, nie biadolić- tylko pokazać co narkotyki robią z człowiekiem. W ostateczności zawieźć pod budynek aresztu śledczego czy więzienia i zapytać czy chciałby tam wylądować, bo posiadanie i zażywanie tego syfu jest karalne.
Bóg dał mi poznać jednego protestanta
Dał mi on do przeczytania swoje świadectwo i tam w tej broszurze był telefon. I ja na niego zadzwoniłam
Długa historia i warta opowiedzenia ale jak będę przy kompie to się za to wezmę. W komórce to by była masakra