Milagro - aha rozumiem Cię. Czyli chodzi o definicje... bo jeśli każdy ma inną to nie ma nawet po co rozmawiać... zgadzam się z tym podejściem i popieram.
Milagro uważaj bo z moich doświadczeń wynika, że jak za długo pytam o definicję to w końcu dostaje odpowiedzi (do wyboru):
- spadaj
- mam Cię w d***
- bo tak,
- głupi jesteś
@Milagro: przed istnieniem demokracji masę się pacyfikowało albo wykorzystywało jej nastroje do umocnienia władzy. Dziś przeważa ta druga opcja, zwana "manipulacją"
@Milagro: Masa to zbiorowość z której każdemu człowiekowi trudno siebie wyodrębnić. Człowiek jednostka widzi i słyszy to, co ten masowy zbiór jednostek umie, mianowicie potrafi wrzeszczeć i niszczyć. Masa ludzka może wydać z siebie pojedyncze słowa lub zespół dwóch trzech słów np. "chcemy", żądamy", "precz" itp. Masy tworzą zatem tylko hasła. Bywa (a de facto obecnie tak po prostu jest), że stoi na ich czele ktoś, kto podjął się formułowania "myśli masowej" tych ludzi. Masą ludzką są ci, którzy sami swoich myśli nie formułują. Oni mogą wierzyć lub nie swojemu przywódcy, mogą okrzyczeć go lub wesprzeć swoim krzykiem i swoją masą i siłą fizyczną.
Współcześnie błędnie się redukuje tzw "psychologię tłumu" do zachowań ludzkich w czasie wieców, manifestacji i zebrań. Tak na prawdę tłum oznacza dużą liczbę ludzi, niekoniecznie stłoczonych na jednym placu lub w jednej sali. Tłum, masa, społeczeństwo masowe to degeneracja cywilizacji i powrót do barbarzyństwa.
Ale nie powiedziałeś, czym dla Ciebie dokładnie jest masa-
Np niektórzy uważają ją za coś na wzór organizmów wielokomórkowych z jednym mózgiem- lecz w tym przypadku należałoby doprecyzować co jest tą siłą spajającą masę.
Manipulacja mas nie narodziła się dzisiaj- istniała zawsze- zwykle rolę manipulatora (hipnotyzatora?) przejmowała jedna osoba- ale dotyczyło to mas/tłumów krótkotrwałych i bardzo niestabilnych. Kiedyś wielcy przywódcy posiadali 'naturalny' dar hipnotyzowania tłumów, pod koniec XIX wieku czynniki te zostały zbadane i przeanalizowane, teraz używa się ich powszechnie do reklamy, w polityce itd (chociaż bez osobistej charyzmy nawet najlepsze techniki się nie sprawdzą).
Opinia publiczna za to jest wbrew pozorom dosyć stabilna i bardzo powolnie zmienia się w czasie- za pomocą mediów, poczty pantoflowej itd, zwykle opinie rozszerzają się na zasadzie 'kół na wodzie' przechodząc po drodze modyfikacje, ale większość z nich jest jak maleńkie fale na rzece, które nie mają wpływu na jej właściwy bieg. Tak było zawsze, nie tylko w ostatnim wieku.
Dzisiaj masy w danym państwie są bardziej zróżnicowane gdyż manipulacja nie pochodzi z tylko jednego źródła. Z zasady członkowie jednej masy uważają siebie za myślących samodzielnie, a pozostałych- jako bezmyślną masę.
W pewnym absurdalnym sensie wszyscy mają rację gdyż nikt tak naprawdę nie jest wolny od wpływów zewnętrznych i każdy w pewien sposób wpisuje się w jakiś 'nurt' (nic nowego pod słońcem).
edit: wklejam z opóźnieniem gdyż niestety odcięli mi internet i podłączam się 'na trzeciego' przez bliżej niezidentyfikowanych sąsiadów....:shamed:
Dopisuję - po przeczytaniu odpowiedzi Grega
Już pod koniec XIX i na początku XX precyzowano rozróżnienie pomiędzy tłumem chwilowym a społeczeństwem/masą ciągłą itd... nie ma w tym nic nowego
Po dotarciu na miejsce mistrz ceremonii trzykrotnie puka do drzwi krypty, zza których dobiega pytanie: â?žKto stoi na zewnątrz?â?. â?žCesarz Austrii, król Węgier, król Czechâ??â? â?? tu ciągnie się długa litania najrozmaitszych i najdziwniejszych tytułów. â?žNie znam kogoś takiegoâ? â?? pada w odpowiedzi i drzwi ani drgną. Mistrz ceremonii ponownie stuka trzy razy w drzwi, i ponownie można usłyszeć: â?žKto stoi na zewnątrz?â? Tym razem tytulatura panującego jest krótsza, ale i to nie wystarcza gwardianowi. Dopiero za trzecim razem, gdy pada: â?žRudolf. Biedny grzesznikâ? â?? krypta staje otworem. Ta właśnie chwila miała znaczenie symboliczne: upór, duma i wielkość umarły, by zrodziła się pokora. Bóg nie liczy tytułów.
Komentarz
Czy w państwach totalitarystycznych nie istnieje masa?
- spadaj
- mam Cię w d***
- bo tak,
- głupi jesteś
:cool:
Współcześnie błędnie się redukuje tzw "psychologię tłumu" do zachowań ludzkich w czasie wieców, manifestacji i zebrań. Tak na prawdę tłum oznacza dużą liczbę ludzi, niekoniecznie stłoczonych na jednym placu lub w jednej sali. Tłum, masa, społeczeństwo masowe to degeneracja cywilizacji i powrót do barbarzyństwa.
Np niektórzy uważają ją za coś na wzór organizmów wielokomórkowych z jednym mózgiem- lecz w tym przypadku należałoby doprecyzować co jest tą siłą spajającą masę.
Manipulacja mas nie narodziła się dzisiaj- istniała zawsze- zwykle rolę manipulatora (hipnotyzatora?) przejmowała jedna osoba- ale dotyczyło to mas/tłumów krótkotrwałych i bardzo niestabilnych. Kiedyś wielcy przywódcy posiadali 'naturalny' dar hipnotyzowania tłumów, pod koniec XIX wieku czynniki te zostały zbadane i przeanalizowane, teraz używa się ich powszechnie do reklamy, w polityce itd (chociaż bez osobistej charyzmy nawet najlepsze techniki się nie sprawdzą).
Opinia publiczna za to jest wbrew pozorom dosyć stabilna i bardzo powolnie zmienia się w czasie- za pomocą mediów, poczty pantoflowej itd, zwykle opinie rozszerzają się na zasadzie 'kół na wodzie' przechodząc po drodze modyfikacje, ale większość z nich jest jak maleńkie fale na rzece, które nie mają wpływu na jej właściwy bieg. Tak było zawsze, nie tylko w ostatnim wieku.
Dzisiaj masy w danym państwie są bardziej zróżnicowane gdyż manipulacja nie pochodzi z tylko jednego źródła. Z zasady członkowie jednej masy uważają siebie za myślących samodzielnie, a pozostałych- jako bezmyślną masę.
W pewnym absurdalnym sensie wszyscy mają rację gdyż nikt tak naprawdę nie jest wolny od wpływów zewnętrznych i każdy w pewien sposób wpisuje się w jakiś 'nurt' (nic nowego pod słońcem).
edit: wklejam z opóźnieniem gdyż niestety odcięli mi internet i podłączam się 'na trzeciego' przez bliżej niezidentyfikowanych sąsiadów....:shamed:
Już pod koniec XIX i na początku XX precyzowano rozróżnienie pomiędzy tłumem chwilowym a społeczeństwem/masą ciągłą itd... nie ma w tym nic nowego
Po dotarciu na miejsce mistrz ceremonii trzykrotnie puka do drzwi krypty, zza których dobiega pytanie: â?žKto stoi na zewnątrz?â?. â?žCesarz Austrii, król Węgier, król Czechâ??â? â?? tu ciągnie się długa litania najrozmaitszych i najdziwniejszych tytułów. â?žNie znam kogoś takiegoâ? â?? pada w odpowiedzi i drzwi ani drgną. Mistrz ceremonii ponownie stuka trzy razy w drzwi, i ponownie można usłyszeć: â?žKto stoi na zewnątrz?â? Tym razem tytulatura panującego jest krótsza, ale i to nie wystarcza gwardianowi. Dopiero za trzecim razem, gdy pada: â?žRudolf. Biedny grzesznikâ? â?? krypta staje otworem. Ta właśnie chwila miała znaczenie symboliczne: upór, duma i wielkość umarły, by zrodziła się pokora. Bóg nie liczy tytułów.