Często piszecie o pysznych rzeczach z soczewicy. Co łatwego i smacznego można z tego zrobić, tak na początek coby się i innych próbujących nie zniechęcić
Albo nie blendowac (nauczylam sie na starosc nowego slowka:shamed:), tylko ugotowac do tego kasze, ziemniaki albo Sp?¤tzle* i wszamac jako pyszne danie obiadowe.
* W podanym przepisie (polaczenie Sp?¤tzle plus soczewica to klasyka tradycyjnej szwabskiej kuchni Stuttgartu-Tybingi i okolic) okrasa boczkowa jest w sumie zbedna, ale byl to pierwszy akceptowalny przepis po polsku.
** Wersja dla leniwych/zabieganych: calkiem porzadne gotowe Sp?¤tzle sa w Lidlu (Lidl z glebokiej Szwabii sie wywodzi, tak przy okazji), polski Lidl sprzedaje te same Sp?¤tzle, co w DE (przynajmniej tak bylo jeszcze wiosna w Warszawie).
Przepis wyzej odnioslam do soczewicy zielonej.
Jest jeszcze delikatniejsza soczewica czerwona, ktora z kolei najbardziej lubimy w formie gestych zup (z papryka pokrojona, baklazanem, cebula, mielonym miesem drobiowym lub baranim, co sie nawinie, bo wszelkie wariacje na temat dozwolone; przyprawione perskim advieh lub indyjska masala i curry, najlepiej ze swieza kolendra). Brzmi egzotycznie, ale totalnie latwe do wykonania.
To chyba moja pierwsza zupa, którą zrobiłam - bardzo prosta i szybka.
Zupa z soczewicy z kolendrą:
20dag czerwonej soczewicy
2 szklanki soku pomidorowego
1 duża posiekana cebula
ok 2 szklanki wody
1 łyżka oleju
1 łyżka stołowa zmielonych nasion kolendry
posiekana świeża natka pietruszki lub kolendry
Posiekaną cebulę podsmażyć na oleju. Dodać soczewicę i smażyć jeszcze kilka minut. Wlać wodę, dodać zmieloną kolendrę. Gotować 20-30 min. na wolnym ogniu, po czym wlać sok pomidorowy. Podawać posypaną świeżą kolendrą lub natką z dodatkiemm grzanek.
Aha, a z brązowej soczewicy robi się najlepsze ze wszystkich nadzienie do pierogów.
Jak oczywiście się komuś chce robić pierogi...
Ja wolę na krzywy ryj do cioci na pierogi z soczewicą...
sałatka obiadowa:
zielona/brązowa soczewica ugotowana, ugotowany pęczak, pestki słonecznika i starte kiszone ogórki można doprawić sokiem z kiszonych ogórków.
sos do spaghetti: zmiksować ugotowaną czerwoną soczewicę z pomidorami z puszki, dodać czosnek, trochę oliwy, doprawić(ja daję czerwoną słodką paprykę) i polać nim makaron
Ja robię z soczewicy zupę niskobudżetową a zapychającą.
Podsmażam i duszę cebulę (dużo cebuli drobno pokrojonej), dorzucam do niej listek laurowy i ziele angielskie i wsypuję zieloną soczewicę, co się uprzednio parę godzin moczyła w wodzie. Zalewam wodą lub wywarem z warzyw, co tam akurat mam i gotuję aż się soczewica zrobi miękka raczej. Dodaję ziemniaki w kostkę pokrojone oraz solę i pieprzę do smaku. Jak ziemniaki są miękkie, to można wcinać. Jak ma być bardziej fikuśnie, to można soku albo przecieru pomidorowego trochę dodać. Albo skwarków z boczku.
O!
A czerwona soczewica świetnie się sprawdza jako zapychacz do sosów. Szybko się rozgotowuje i jest pożywna, bo wysokobiałkowa, więc skutecznie zastępuje mięso.
[cite] Katarzyna:[/cite]Ja robię z soczewicy zupę niskobudrzetową a zapychającą.
Podsmażam i duszę cebulę (dużo cebuli drobno pokrojonej), dorzucam do niej listek laurowy i ziele angielskie i wsypuję zieloną soczewicę, co się uprzednio parę godzin moczyła w wodzie. Zalewam wodą lub wywarem z warzyw, co tam akurat mam i gotuję aż się soczewica zrobi miękka raczej. Dodaję ziemniaki w kostkę pokrojone oraz solę i pieprzę do smaku. Jak ziemniaki są miękkie, to można wcinać.
A jakby dodać jeszcze chorizo i txistorrę, to by były klasyczne, baskijskie lentejas con txistorra.:bigsmile:
@Cart - a jakbyś tak po polsku napisała, to może bym rozumiała, o co idzie, bo tak, to nie wiem, czy powinnam się obrazić, czy czuć się dumna, że taki mądry przepis sama wymyśliłam.
[cite] Katarzyna:[/cite]@Cart - a jakbyś tak po polsku napisała, to może bym rozumiała, o co idzie, bo tak, to nie wiem, czy powinnam się obrazić, czy czuć się dumna, że taki mądry przepis sama wymyśliłam.
Eee, o kiełbachę chodziło Tyle że bardziej wysuszoną niż nasza.
Dzięki Wam kobiety, przypomniały mi się czasy Erasmusa w San Sebastian i tamtejsze żarcie
Piszę o takich dwóch kiełbaskach, których nie mogę napisać po polsku, bo ich w Polsce nie ma. Chorizo czasem pojawia się w Lidlu, ale nie surowe, tylko suszone, jak nasza krakowska sucha na przykład. Wkleję zdjęcia, żeby nie trzeba było szukać.
Chorizo surowe:
txistorra:
A "lentejas con txistorra"[czyt: lentehas kon czistorra] to po naszemu "soczewica z txistorrą".
Ale fajniej brzmi, nie? I znajomych można oczarować nowym daniem.:bigsmile:
@Cart - dzięki za wyjaśnienia :bigsmile: "Lentehas" to się domyśliłam ale ta "txistorra", czy ta druga"chorizo", to mi nic nie mówiły. A kiełbachę to czasem do tej soczewicy przysmażoną dawałam. Ale taką zwykłą, polską, domową a nie taką, co jej nazwy nie rozumiem "wink:
No toć u Opus Dei byłam na Deusto :bigsmile:
AD 2000.
Kajakami pływaliśmy na Isla de Santa Clara, spacery do peine del viento, ćwiczyło się w dana ona przy la concha...
No a w międzyczasie jakieś zajęcia i egzaminy.
Rodzinne miasto męża? Ale mu fajnie. Ja co jakiś czas sprawdzam ceny mieszkań W Donosti, coby wiedzieć czy już mnie stać na pół metra2 Najchętniej osiedlę się w Antiguo ale Gros też jest fajny.
Ależ bym tam wróciła...
A teraz gdzie mieszkacie? A mąż jest Baskiem?
Ja parę minut temu sprawdzałam ile pamietam w euskera (bez googlowania oczywiście) no i jakieś 10 słów będzie Najbardziej oczywiście żarcie, np idiazabal. Ale bym go sobie zjadła z orzechami i membrillo. Albo bacalao frito...
[cite] Malia:[/cite]No i w San Sebastian jest taki fajny deszcz! Ciągle tak fajnie leje:bigsmile:
:crazy:
No,czasem leje. Ale jest też taki fajny deszczyk, taka nawet nie mżawka, pamiętasz? Niby nie pada, a po 10 minutach masz wszystko mokre aż do majtek.
Sirimiri się zwie.
Masz jedenaste słówko.:tooth:
Fajnie się czyta opisy kogoś, kto zna miejsca bliskie mojemu sercu... Mam nadzieję, że choć raz byłaś w Mejillonera? Bo jak nie, to musisz tam wrócić: "Una de bravas, dos de tigeeees!!!! :bigsmile:
A aquarium już było wtedy po remoncie, czy jeszcze nie? Bo teraz jest odlotowe! Siedzieliśmy tam z dzieciakami pół dnia i nie chciało nam się wychodzić... Wyspy nie lubię, bo mi się źle kojarzy, na Antiguo w nocy można zwariować, dziadkowie tam mieszkali, nie mogłam zmrużyć oka przez pół nocy, taki hałas. A Gros jest blisko teściów- oni mieszkają w Egia- z Gros ostro pod górę i już jesteś pod domem.
Aleś mi worek wspomnień odwiązała! :bigsmile:
Gdybyś chciała tam wrócić, to pogadam z teściami albo z rodzeństwem męża:cool:
To jeszcze Ci powiem, że jedna kobitka ze wspólnoty mieszkała nad samym morzem, dokładnie na wprost wyspy. Wszyscyśmy jej tego mieszkania zazdrościli. Aż któregoś dnia je sprzedała i przeprowadziła się właśnie do Egia. Nie byliśmy w stanie zrozumieć, dlaczego pozbyła się tego mieszkania, bo to przecież wymarzone miejsce do życia z jednym z ładniejszych widoków na świecie.:bigsmile:
A ona nam powiedziała: "Wiecie co? Mieszkałam tu 20 lat i ta wyspa nie przesunęła się ani o centymetr. To stało się nudne!":cool:
[cite] Malia:[/cite]No i w San Sebastian jest taki fajny deszcz! Ciągle tak fajnie leje
:crazy:No,czasem leje. Ale jest też taki fajny deszczyk, taka nawet nie mżawka, pamiętasz? Niby nie pada, a po 10 minutach masz wszystko mokre aż do majtek.
Sirimiri się zwie.
Masz jedenaste słówko.:tooth:
Ja pamiętam te ulewy. I że dzięki temu miasto było ciągle jakby wypucowane. No i w Donosti sprzedają najporządniejsze chyba na świecie parasole. Nie do zdarcia.
[cite] Cart&Pud:[/cite]Fajnie się czyta opisy kogoś, kto zna miejsca bliskie mojemu sercu... Mam nadzieję, że choć raz byłaś w Mejillonera? Bo jak nie, to musisz tam wrócić: "Una de bravas, dos de tigeeees!!!! :bigsmile:
Nie przypominam sobie. Brzmi jak Casco Viejo, a tam rzadko bywałam.
No i pinxos też jakoś nieczęsto... Oszczędności, oszczędności... Erasmusy z kolei chodziły często do Molly Mallone. Hmm, typowo baskijska knajpa
[cite] Cart&Pud:[/cite]A aquarium już było wtedy po remoncie, czy jeszcze nie? Bo teraz jest odlotowe!
W aquarium nie byłam chyba z powodów budzetowych
[cite] Cart&Pud:[/cite]Siedzieliśmy tam z dzieciakami pół dnia i nie chciało nam się wychodzić... Wyspy nie lubię, bo mi się źle kojarzy, na Antiguo w nocy można zwariować, dziadkowie tam mieszkali, nie mogłam zmrużyć oka przez pół nocy, taki hałas
He he, Cart, nie mieszkałaś na Amara Nuevo - zobaczyłabyś co to hałas :dc: Mieszkałam w bloku przy tej głównej drodze co szła w kierunku Anoeta. A z drugiej strony był taki fajny multiplex, nie pamiętam nazwy, gdzie w godzinach wczesnopopołudniowych grali filmy za psie pieniądze. Naoglądałam się wtedy tyle hollywoodzkich gniotów jak nigdy. Wszystko co leciało. Pamiętam szczyt wszystkiego to było 28 dias z Sandrą Bullock.
[cite] Cart&Pud:[/cite]A Gros jest blisko teściów- oni mieszkają w Egia- z Gros ostro pod górę i już jesteś pod domem.
W Egia mieszkało sporo Erasmusów i oczywiście imprezy były non stop. Szczególnie jedni prowadzili dom otwarty. Na Hondarabia kalea nad sklepem Mango. Podziwiam sąsiadów - może to Twoi teściowie :by: Wtedy pewnie mogę zapomnieć o odwiedzinach u nich...
[cite] Cart&Pud:[/cite]Aleś mi worek wspomnień odwiązała! :bigsmile:
Gdybyś chciała tam wrócić, to pogadam z teściami albo z rodzeństwem męża:cool:
Cart, wielkie dzięki: dajesz mi motywację do powrotu na stare śmieci :by:
Ojej, wymieszały się teksty moje i Cart. Nie wiem jak powinnam poprawnie cytować...
[cite] Cart&Pud:[/cite]To jeszcze Ci powiem, że jedna kobitka ze wspólnoty mieszkała nad samym morzem, dokładnie na wprost wyspy. Wszyscyśmy jej tego mieszkania zazdrościli. Aż któregoś dnia je sprzedała i przeprowadziła się właśnie do Egia. Nie byliśmy w stanie zrozumieć, dlaczego pozbyła się tego mieszkania, bo to przecież wymarzone miejsce do życia z jednym z ładniejszych widoków na świecie.:bigsmile:
A ona nam powiedziała: "Wiecie co? Mieszkałam tu 20 lat i ta wyspa nie przesunęła się ani o centymetr. To stało się nudne!":cool:
A moja nauczycielka z Deusto powiedziała, że z tą Conchą i Isla de Santa Clara to jest tak, że to jest nierealne, że takie piękne miejsce po prostu nie może istnieć. Może Twoja znajoma ze wspólnoty potrzebowała jakiegoś "reality check":bigsmile:
Dziewczyny nie chcę Wam przerywać pogaduszek ( ale przerywam ) podzielcie się przepisami na soczewicę , bo ja prócz zupy z cytryną i purre ziemniaki + soczewica nic nie robię.
Z tego co słyszałem dość dawno już temu ciężko znaleźć w Polsce soczewicę która nie pochodzi z nasion modyfikowanych genetycznie. Podobnie jak z kukurydzą. 90% kukurydzy w USA jest produkowana z nasion zmodyfikowanych genetycznie. U nas kukurydza nie dojrzewa bo za zimno więc ta co jest pochodzi z zagranicy. Czasami w sklepach nawet się chwalą że ta kukurydza jest z Ameryki.
[cite] dana:[/cite]Często piszecie o pysznych rzeczach z soczewicy. Co łatwego i smacznego można z tego zrobić, tak na początek coby się i innych próbujących nie zniechęcić
Najbardziej smakuje.... gołębiom.
Moja mama czasem to kupowała na Hali Targowej i namaczała całą dobę, potem gotowała długo i robiła jak fasolkę po bretońsku.
Komentarz
* W podanym przepisie (polaczenie Sp?¤tzle plus soczewica to klasyka tradycyjnej szwabskiej kuchni Stuttgartu-Tybingi i okolic) okrasa boczkowa jest w sumie zbedna, ale byl to pierwszy akceptowalny przepis po polsku.
** Wersja dla leniwych/zabieganych: calkiem porzadne gotowe Sp?¤tzle sa w Lidlu (Lidl z glebokiej Szwabii sie wywodzi, tak przy okazji), polski Lidl sprzedaje te same Sp?¤tzle, co w DE (przynajmniej tak bylo jeszcze wiosna w Warszawie).
Jest jeszcze delikatniejsza soczewica czerwona, ktora z kolei najbardziej lubimy w formie gestych zup (z papryka pokrojona, baklazanem, cebula, mielonym miesem drobiowym lub baranim, co sie nawinie, bo wszelkie wariacje na temat dozwolone; przyprawione perskim advieh lub indyjska masala i curry, najlepiej ze swieza kolendra). Brzmi egzotycznie, ale totalnie latwe do wykonania.
Zupa z soczewicy z kolendrą:
20dag czerwonej soczewicy
2 szklanki soku pomidorowego
1 duża posiekana cebula
ok 2 szklanki wody
1 łyżka oleju
1 łyżka stołowa zmielonych nasion kolendry
posiekana świeża natka pietruszki lub kolendry
Posiekaną cebulę podsmażyć na oleju. Dodać soczewicę i smażyć jeszcze kilka minut. Wlać wodę, dodać zmieloną kolendrę. Gotować 20-30 min. na wolnym ogniu, po czym wlać sok pomidorowy. Podawać posypaną świeżą kolendrą lub natką z dodatkiemm grzanek.
Ta jest z zielonej soczewicy:
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/2,87561,,Fakes___zupa_z_soczewicy,,5408287,9495.html
Ja nie daję koncentratu pomidorowego, natomiast na talerzu już doprawiam pokruszoną fetą.
zupa z czerwonej soczewicy z mlekiem kokosowym
Uwielbiam ją, chociaż tania nie jest, przez to mleczko kokosowe.
I czy na pewno ma odpowiednią zawartość kokosa w mleczku a nie wypełniaczy?
Bo ja widzę tylko te za 7-8 zł.
Jak oczywiście się komuś chce robić pierogi...
Ja wolę na krzywy ryj do cioci na pierogi z soczewicą...
zielona/brązowa soczewica ugotowana, ugotowany pęczak, pestki słonecznika i starte kiszone ogórki można doprawić sokiem z kiszonych ogórków.
sos do spaghetti: zmiksować ugotowaną czerwoną soczewicę z pomidorami z puszki, dodać czosnek, trochę oliwy, doprawić(ja daję czerwoną słodką paprykę) i polać nim makaron
Podsmażam i duszę cebulę (dużo cebuli drobno pokrojonej), dorzucam do niej listek laurowy i ziele angielskie i wsypuję zieloną soczewicę, co się uprzednio parę godzin moczyła w wodzie. Zalewam wodą lub wywarem z warzyw, co tam akurat mam i gotuję aż się soczewica zrobi miękka raczej. Dodaję ziemniaki w kostkę pokrojone oraz solę i pieprzę do smaku. Jak ziemniaki są miękkie, to można wcinać. Jak ma być bardziej fikuśnie, to można soku albo przecieru pomidorowego trochę dodać. Albo skwarków z boczku.
O!
A czerwona soczewica świetnie się sprawdza jako zapychacz do sosów. Szybko się rozgotowuje i jest pożywna, bo wysokobiałkowa, więc skutecznie zastępuje mięso.
Eee, o kiełbachę chodziło Tyle że bardziej wysuszoną niż nasza.
Dzięki Wam kobiety, przypomniały mi się czasy Erasmusa w San Sebastian i tamtejsze żarcie
Chorizo surowe:
txistorra:
A "lentejas con txistorra"[czyt: lentehas kon czistorra] to po naszemu "soczewica z txistorrą".
Ale fajniej brzmi, nie? I znajomych można oczarować nowym daniem.:bigsmile:
Więcej szczegółów prosiemy )
ps: To rodzinne miasto mojego męża.
Ale ja się lentejas nauczyłam od teściowej, a Ty wymyśliłaś sama.
Szacun!:clap::bigsmile:
AD 2000.
Kajakami pływaliśmy na Isla de Santa Clara, spacery do peine del viento, ćwiczyło się w dana ona przy la concha...
No a w międzyczasie jakieś zajęcia i egzaminy.
Rodzinne miasto męża? Ale mu fajnie. Ja co jakiś czas sprawdzam ceny mieszkań W Donosti, coby wiedzieć czy już mnie stać na pół metra2 Najchętniej osiedlę się w Antiguo ale Gros też jest fajny.
Ależ bym tam wróciła...
A teraz gdzie mieszkacie? A mąż jest Baskiem?
Ja parę minut temu sprawdzałam ile pamietam w euskera (bez googlowania oczywiście) no i jakieś 10 słów będzie Najbardziej oczywiście żarcie, np idiazabal. Ale bym go sobie zjadła z orzechami i membrillo. Albo bacalao frito...
No,czasem leje. Ale jest też taki fajny deszczyk, taka nawet nie mżawka, pamiętasz? Niby nie pada, a po 10 minutach masz wszystko mokre aż do majtek.
Sirimiri się zwie.
Masz jedenaste słówko.:tooth:
Fajnie się czyta opisy kogoś, kto zna miejsca bliskie mojemu sercu... Mam nadzieję, że choć raz byłaś w Mejillonera? Bo jak nie, to musisz tam wrócić: "Una de bravas, dos de tigeeees!!!! :bigsmile:
A aquarium już było wtedy po remoncie, czy jeszcze nie? Bo teraz jest odlotowe! Siedzieliśmy tam z dzieciakami pół dnia i nie chciało nam się wychodzić... Wyspy nie lubię, bo mi się źle kojarzy, na Antiguo w nocy można zwariować, dziadkowie tam mieszkali, nie mogłam zmrużyć oka przez pół nocy, taki hałas. A Gros jest blisko teściów- oni mieszkają w Egia- z Gros ostro pod górę i już jesteś pod domem.
Aleś mi worek wspomnień odwiązała! :bigsmile:
Gdybyś chciała tam wrócić, to pogadam z teściami albo z rodzeństwem męża:cool:
A ona nam powiedziała: "Wiecie co? Mieszkałam tu 20 lat i ta wyspa nie przesunęła się ani o centymetr. To stało się nudne!":cool:
Nie przypominam sobie. Brzmi jak Casco Viejo, a tam rzadko bywałam.
No i pinxos też jakoś nieczęsto... Oszczędności, oszczędności... Erasmusy z kolei chodziły często do Molly Mallone. Hmm, typowo baskijska knajpa
W aquarium nie byłam chyba z powodów budzetowych He he, Cart, nie mieszkałaś na Amara Nuevo - zobaczyłabyś co to hałas :dc: Mieszkałam w bloku przy tej głównej drodze co szła w kierunku Anoeta. A z drugiej strony był taki fajny multiplex, nie pamiętam nazwy, gdzie w godzinach wczesnopopołudniowych grali filmy za psie pieniądze. Naoglądałam się wtedy tyle hollywoodzkich gniotów jak nigdy. Wszystko co leciało. Pamiętam szczyt wszystkiego to było 28 dias z Sandrą Bullock.
W Egia mieszkało sporo Erasmusów i oczywiście imprezy były non stop. Szczególnie jedni prowadzili dom otwarty. Na Hondarabia kalea nad sklepem Mango. Podziwiam sąsiadów - może to Twoi teściowie :by: Wtedy pewnie mogę zapomnieć o odwiedzinach u nich...
Cart, wielkie dzięki: dajesz mi motywację do powrotu na stare śmieci :by:
Ojej, wymieszały się teksty moje i Cart. Nie wiem jak powinnam poprawnie cytować...
A moja nauczycielka z Deusto powiedziała, że z tą Conchą i Isla de Santa Clara to jest tak, że to jest nierealne, że takie piękne miejsce po prostu nie może istnieć. Może Twoja znajoma ze wspólnoty potrzebowała jakiegoś "reality check":bigsmile:
Dziewczyny nie chcę Wam przerywać pogaduszek ( ale przerywam )
podzielcie się przepisami na soczewicę , bo ja prócz zupy z cytryną i purre ziemniaki + soczewica nic nie robię.
Hipolit, trochę w tym wątku podaliśmy przepisów i to łatwych i smacznych. Wypróbuj!
Najbardziej smakuje.... gołębiom.
Moja mama czasem to kupowała na Hali Targowej i namaczała całą dobę, potem gotowała długo i robiła jak fasolkę po bretońsku.
Coś czuję ze sie do kapusty kiszonej zamiast grochu na Wigilię nie nadaje, ale na wszelki wypadek spytam... :shamed:
Acha... I jak ją przyrządzić?
Dobra za to do dyniowego gulaszu. I do kaszy jaglanej.