Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Poród lotosowy czyli o odpępnianiu

245

Komentarz

  • a ludzie robią takie rzeczy???:shocked:
  • robią :smile:
    [cite] Katarzyna:[/cite]
    [cite] Agnieszka&5:[/cite]też jestem ciekawa przeznaczenia owych łożysk :wink:
    No, na łożysku, trzeba drzewko zasadzić z dedykacją dla dziecka, co to od kompletu od tego łożyska było. Tylko trzeba mieć gdzie to drzewko posadzić... Jak ojcowizny brak, to trzeba w zamrażarce trzymać aż do czasu dopracowania się stosownych włości...
    :wink:
  • @Madika - może dla niektórych sadzenie drzewka na łożysku, to jakiś rytuał, wróżba albo co... Sama nie wiem... Wtedy, to ani chybi njuejdżem pachnie. Mi się po prostu spodobała ta propozycja rzucona mimochodem przez naszą położną ("Mam zabrać do utylizacji, czy chcecie na nim drzewko posadzić?"). Ja sentymentalna jestem i tyle... Nie tylko łożyska zbieram ale inne dziwne pamiątki też :wink: Ale nie wierzę w żadną "moc" z tym związaną. Stąd z njuejdżem mi się to nie kojarzy.
  • Moja koleżanka jest buddystką i wierzy w różne dziwne rzeczy przy okazji.
  • Jem kolację,ale nie wiem czy skończę :confused:
  • My w dniu chrztu Mlodego posadzilismy dab na jego czesc. Czy to zle? Chyba nie. I gdybysmy akurt pod reka mieli lozysko (:fm:) pewnie bysmy je tam w ta dziure zakopali. Po prostu takie fajne uzupelnienie calosci obrazu.
  • O nie, nie to, że się brzydzę, ale nie zabierałabym łożyska, żeby na nim drzewko posadzić, aż taka sentymentalna nie jestem:ad:
  • @Wanda - co tak oszczędnie? Dwie godziny sobie zażycz tego kontaktu skóra do skóry! A co sobie i Malutkiej będziesz żałować! Ja nie widzę różnicy między odpępnianiem przy nietętniącej pępowinie i po urodzeniu łożyska. W pewnych warunkach (np. przy krótkiej pępowinie) zwyczajnie wygodniej jest odpępnić zanim urodzi się łożysko, więc nie upierałabym się z tym czekaniem na nie z cieciem pępowiny. Ważne, żeby nie ciachali zaraz jak tylko dziecko na świat wyjdzie.
  • I w ogóle co tam jeszcze napisać a propos chwil bezposrednio po narodzeniu - juz mam, ze nie chcę, żeby mi dziecko myli i ubierali, tylko zyczę je sobie gołe i brudne na moim brzuchu przez pierwszą godzinę :) Mam o nieprzecinaniu tętniącej pępowiny. Jeszcze o odśluzowywaniu napiszę (że nie chcę, chyba że Apgar poniżej 8) i czy coś jeszcze?

    Wando oczywiście masz do tego prawo ale jeśli już jesteśmy ,, blisko natury" to nawet zwierzaki zaraz po urodzeniu myją swoje dzieci. Co prawda jęzorem i mam nadzieję , że nikomu nie przyjdzie kiedyś do głowy kazać kobietom robić to samo.... Może nawet to tak ostatnio znienawidzone mycie noworodka ciepłą wodą, wytarcie ręczniczkiem i ubranie ma jakiś wyższy sens np. poprawienie ukrwienia maluszka. Po za tym jak dziecko się rodzi zachlapane krwią to gdy się jej nie zmyje mogą się rozwijać jakieś bakterie nie koniecznie potrzebne dziecku do szczęścia.
  • A posadzenie drzewa nałożysku nie jest głupie - ponoć pięknie rosną :wink:

    Może i tak ale dlaczego w takim razie za zakopanie zdechłego psa i posadzenie na nim krzaczka ( też pięknie rośnie) w całej UE są kary? A przecież tutaj człowiek może mieć jakiś sentyment.
    Ludzkie odpady medyczne też podlegają przepisom ( muszą być palone w specjalnych spalarniach) a chyba łożysko do tego się zalicza. Wyobrażacie sobie zabieranie np. amputowanej ręki, nogi albo macicy do domu i trzymanie ich w zamrażalniku aby wiosną posadzić na nich drzewko w ogródku....I może jeszcze oddawać im jakąś cześć.
    Scenariusz na horror.
  • Ok. Moje akurat się urodziły całe we krwi. Jakoś wcale nie mam wyrzutów sumienia, że pozwoliłam je umyć i ubrać. Nie sądzę też aby przez zmycie mazi ucierpiała więź miedzy nami albo dusza uciekła przez uciętą pępowinę :wink: Ksiądz jak ich chrzcił też nie zauważył u nich braku duszy.
    Ale może ślepa jestem. Chodzi mi o to, że wraz z odchodzeniem od chrześcijaństwa wraca niepokojąca moda na jakieś gusła i przesądy.:tongue:
  • No nie jestem w stanie sobie tego wszystkiego wyobrazić.
    Rodzina wychodzi z dzieckiem, pępowiną i łożyskiem ze szpitala...tata niesie fotelik z noworodkiem w jednej ręce, wiadro z łożyskiem w drugiej....mama z torbą za nimi (wszystkimi). Noworodek w samochodzie przypięty w foteliku, obok przypięte(?) wiaderko (żeby po samochodzie nie latało)...
    usłyszałam o tych porodach 2-3 lata temu- myślałam, ze to jakaś teoria tylko.



    Ale! To jest szansa na zarobek! Na rynku nie ma chyba jeszcze ubranek z dziurką na pępowinę? Kombinezonów dla dzieci?:bigsmile: Jest nisza, teraz tylko nauczyć się szyć.:bigsmile:
  • Przede wszystkim substancji do konserwowania ( tego co stosowali starożytnie Egipcjanie do balsamowania mumii):wink:, przecież takie łożysko się normalnie rozkłada i musi zabójczo śmierdzieć.
    :il:
  • Łożysko zasycha, mumifikuje się bardziej niż rozkłada. Nieistotne.
    Natomiast mycie własną śliną przez zwierzę, a mycie wodą z detergentem to różnica :wink: Na niekorzyść detergentu. A że jednak wylizywać nam się nie chce, to lepiej zostawić na trochę nieumyte, myślę.
  • Z tego co pamietam, to chodzi juz nawet nie tylko o samo mycie, jako mycie, tylko o to, zeby dziecko dostalo flore bakteryjna matki, a nie pielegniarki. Polozna mi radzila, zeby po porodzie przejechac reka dokladnie po calym dziecku, zeby moje bakterie na nie przeszly.
  • Mimo wszystko gdyby ktoś wprowadziłby taki zwyczaj na porodówki i szantażował matki, że jak nie chcą chodzić z dzieckiem i łożyskiem to są wyrodne to gdyby mi się przytrafiło wylądować na takiej powalonej porodówce sama bym odcięła pępowinę a jak by mi zabrali nożyce to bym odgryzła.
    Przecież to jest chore. To, że jakiś jeden gatunek małpy ( podobno orangutan) nie przegryza pępowiny nie znaczy, że musimy je małpować a jeszcze argumentować takie durne pomysły jakąś niuejdżowską duchowością.
  • To się chyba wiąże z wiarą w reinkarnację ( wchodzenie duszy w ciało nowonarodzonego dziecka) po za tym jakim prawem oni twierdzą , że dzieci urodzone ,,lotosowo" są lepsze niż normalnie?
    Wali nie tylko usychającym łożyskiem ale sekciarstwem na kilometr.
  • @apowojek, od rana sobie poprawilam humor:))).
  • AB
    troche nielogiczne te koszmary :wink: Po co jechac po porodzie do szpitala?
  • stoje z noworodkiem owinietym w recznik na jednym reku w drugim trzymając pepowine z dyndajacym łożyskiem, podjeżdża taksówka, pan mdleje...

    No a najlepiej z dzieckiem owiniętym w ręcznik przy - 15 stopniach np. w styczniu....ale przynajmniej łożysko się nie psuje, a że dzieciak dostanie zapalenia płuc , co tam....selekcja naturalna :devil:
  • A najfajniejsze ze strony porodlotosowy.pl
    O porodzie lotosowym konsekwentnie piszą z wielkiej litery a Polacy z małej....
    ,,Informowanie polaków o formie porodu, jaką jest Poród Lotosowy."
    Ale wtopa.
  • Właśnie sobie wyobraziłam te wszystkie zabiegi z odpępnianiem po urodzeniu łożyska itp. przy bliźniętach. :shocked:
    I tak sobie myślę - zdrowy rozsądek przede wszystkim.
  • Ale chyba nawet z bliznietami czy trojaczkami tez warto poczekac z przecinaniem pepowiny, az przestanie tetnic? Nie mówie: az sie urodzi łożysko,ale: jak pępowina przestanie tętnić. I nie chodzi tu o żaden zabobon, ale o krew,którą przez ten czas otrzymuje dziecko, i która go potem uchroni przez anemią w pierwszych miesiącach zycia.

    Natomiast, jak już Bogna wspomniała bliźnięta, ciekawe czy zwolennicy porodu lotosowego trzymają się twardo swoich zasad jak im się wieloraczki rodzą :fm:
  • Nie no jasne, poczekać aż przestanie tętnić krew, jeśli nie ma zagrożenia dla drugiego dziecka można, ale sobie wyobraziłam brak odpępnienia i dwójkę dzieci podpiętych do jednego łożyska potem przez tydzień.

    Albo trójkę.

    No masakra.
  • Ano owszem, masakra. I myślę, żezwolennicy tego typu porodu nagle stają się mniej radykalni w sowich przekonaniach :wink: Tak jak ta znajoma mojej znajomej, która koniec końców po 2 dniach nie wytrzymała i sekatorem odpępniła.
  • Bardzo NewAge'owy zwyczaj - miała okazję posłuchać matek co tak rodziły i chcą rodzić, byłam w szoku słysząc ich argumentacje i wierzenia :shocked::shocked::shocked:

    To wpłynęło ostatecznie na moja decyzję by być doulą - chrześcijańską doulą, żeby dziewczyny wierzące w Boga, a chcące rodzić z doulą nie były skazane na podobne brednie tylko z powodu braku alternatywy - bo wszystkie fanki porodów lotosowych jakie spotkałam były zagorzałymi doulami. Na szczęście nie są to jedyne doule na świecie i nie jest to jedyny sposób rodzenia dziecka.
    A ... duszę nieśmiertelną, to człowiek dostaje od Boga około dziewięć miesięcy wcześniej - przy poczęciu :bigsmile:
  • @Bogna - bliźniaki najczęściej mają osobne łożyska. To tak dla ścisłości :bigsmile:
    ATSW - mi chyba zupełnie zwisa, co ktoś inny robi z łożyskami i pępowinami swoich dzieci. Jeśli tylko nie szkodzi to dziecku, to nie widzę powodu, by jakoś nadmiernie się tym ekscytować. Jakby mnie kto pytał o zdanie, to powiem uczciwie, że w idei porodu lotosowego nic pociągającego czy cennego nie widzę ale jeżeli dla kogoś to jest ważne, a dziecku to nie szkodzi (wykazane to zostało w badaniach, że przy braku powikłań nie odpępnienie nie stwarza ryzyka dla dziecka), to czemu komuś zabraniać?
    Jak ktoś się upiera, żeby mu dziecko zaraz po porodzie myć dokładnie, to też bym się nie upierała, żeby na siłę przekonywać do niemycia. Warto poinformować taką osobę o korzyściach płynących z kolonizacji dziecka matczyną florą bakteryjną i ochronnym wpływie mazi płodowej ale jak matka świadomie chce z tego rezygnować na rzecz mania natychmiast czyściutkiego i pachnącego płynem do mycia noworodka, to jej wola. W końcu to jej dziecko, a nie moje.
  • Iśka, byłas na tym pierwszym szkoleniu dla doul organizowanym przez FRL?
    Jeśli juz o to pytałam, to przepraszam:shamed:
  • Ale wiecie, nie wszystkie kobiety, które decydują się na ten poród, robią to z pobudek new ageowskich. Nawet jak są niewierzące. Dla niektórych to coś bardziej zdrowego wg ich uznania, i już. Ja nie wnikam. Podobnie jak Katarzyna,uważam, że w tej kwestii "wolnoć Tomku w swoim domku", bo nikomu się krzywda nie dzieje. I łożysko nie gnije i nie śmierdzi, tylko sobie wysycha i kurczy się.

    Ja osobiście bym się na coś takiego nie zdecydowała, ale nie rusza mnie tak bardzo, że inni to robią.

    Niemniej widzę, że opisując przypadki moich niektórych znajomych, trochę być może naruszyłam Wasze poczucie dobrego smaku - jeśli tak się stało,przepraszam. Ja tylko opisałam fakty, bez zamiaru epatowania nimi :wink:
  • ROdzac w szpitalu nie mam zamiaru nagle zabierac lozyska dziecka, ale gdybym rodzila w domu i mialabym jakies elementy poporodowe do utylizacji, to pewnei calkiem naturalnie maż by wzial i zakopal wszystko w ogrodzie - zreszta prawde mówiac mamy juz w jednym miejscu pochowane swoje zwierzaki, mimo, ze dwa byly uspione u weta.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.