Nie chwaląc się, powiem skromnie , że w pasztetach także jestem bywała. I w pasztecikach.
Robimy z Dorotą regularnie przynajmniej dwa razy w roku, tyle, że pasztety pieczemy w korytku. A paszteciki w kruchym cieście.
Origami, spokojnie... moja babcia przezyla straszny glod. Pasztet z minimalna iloscia miesa, a duza iloscia warzyw i mielonego chleba, chyba cos tam kaszowatego tez dawali- udany byl.
Z tą skórką, wyśmiewaną przez Apowojkę, to tak, że wydaje się to strasznie skomplikowane, ale nie jest i naprawdę obdzieranie sprawia wiele radości obdzierającemu, potrzebny jest tylko algorytm i wszystko idzie jak z płatka. A galantyna może też być z innego drobiu. Na zdjęciu jest wersja wiekanocna z omletem, na boże narodzenie daję więcej rodzynek, natki i wątróbki. No i Promama nie musi się martwić o prąd, bo się gotuje na gazie.
Hehe, za pozno, zeby w Swieta sie delektowac Twoim pasztetem. Wielkanocy Ci nie daruje (zreszta bedziemy mam nadzieje w Warszawie, to latwo bedzie logistycznie).
No to kiszka...., chociaż gaz też jest strasznie drogi. A może gotować w ciekłym azocie? Wkuchni molekularnej mniej się je, więcej podziwia instalacje.
Komentarz
po uprzednim obdarciu ze skóry(uwaga! drastyczna scena)
:cool:
Robimy z Dorotą regularnie przynajmniej dwa razy w roku, tyle, że pasztety pieczemy w korytku. A paszteciki w kruchym cieście.
Maniek! Wzywam do zachowania porządku. Wątek o pasztetach, nawet z tak drastycznymi zdjęciami jak Twoje, proszę o przeniesienie do wątku kuchennego.
No i przepisy, proszę!
Przepisy palce lizać!:bigsmile:
Ładny:bigsmile:
Czy to skóra ekologiczna? może i ja bym sobie strzeliła takie wdzianko?
Kto zrobic nie umie, lub czasu mu brak, zawsze moze taki pasztecic u Manka zamowic. Jesli origami nie pytales, to nawet nie wiesz ile kosztuje.