Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Adhd i problemy szkolne

edytowano styczeń 2012 w Pomagajmy sobie
Moj syn chodzi do trzeciej klasy i coraz wyraźiej widzę u niego problemy z nadpobudliwościa, nadruchliwością i skupieniem uwagi. ( Z dysgrafią też ale to zupełnie inna bajka). Nie jest to nasilone bardzo mocno, ale utrudnia mu zycie w szkole. Wiem że jest bardzo zdolny i inteligentny, ma duzo zainteresowań ale nie potrafi tego wykorzystać w szkole. Oceny ma przeciętne, mimo duzej wiedzy.Często jego zachowania są nieadekwatne do sytuacji. Jest mi smutno, bo widzę jak bardzo chciałby być akceptowany przez rówieśników, którzy odrzucają go ,bo zachowuje się dziwnie, inaczej. Wiem ze za niego życia nie przeżyje, ale jedynym kolegą który chce się z nim bawić jest chłopak, z tzw marginesu, i uczy go złych zachowań, przezywania, przekleństw, robienia innym na złość.

Ale ja nie o tym, zastanawiam się czy warto mu zrobić badania , czy warto go ciagnąc do psychiatry. Nauczycieli i szkoły nie zmienię. Nauczycielkę ma zresztą taką sobie, niestety równie roztargnioną jak on, co mu na pewno nie pomaga. Psychiatra moze przepisze mu jakieś tabletki, ale boję się że one obnizają nastrój.

Podzielcie się swoimi doświadczeniami
«1

Komentarz

  • moja siostra ma podobny problem z synem i stara się o nauczanie indywidualne; jest sporo chodzenia i badań ale to najlepsze wyjście dla takiego dziecka aby mogło się rozwijać; nauka 1-1 pozwala na skupienie i poświęcenie maksymalnej uwagi dziecku a przy tym eliminuje otoczenie, które go rozprasza i powoduje konflikty
  • Taw, myślałam o tym w zeszłym roku, ale czasu brak i cierpliwości. Próbowałam przez tydzień lub dwa jak dzieci były w domu chore i myślałam że zwariuję. Jak powszechnie wiadomo te problemy są dziedziczne, więc jak mamusia z dawnym Adhd, próbuje czegoś nauczyć dwójke dzieci w wieku szkolnym gdzie każde z nich ma problemy tego typu i skutecznie młodsze przeszkadzają........ uff... :gn:
  • [cite] Dorota.:[/cite]Taw, myślałam o tym w zeszłym roku, ale czasu brak i cierpliwości. Próbowałam przez tydzień lub dwa jak dzieci były w domu chore i myślałam że zwariuję. Jak powszechnie wiadomo te problemy są dziedziczne, więc jak mamusia z dawnym Adhd, próbuje czegoś nauczyć dwójke dzieci w wieku szkolnym gdzie każde z nich ma problemy tego typu i skutecznie młodsze przeszkadzają........ uff... :gn:
    U nas trwało rok... potem było jeszcze gorzej ale ostatnio się już wdrożyliśmy. Zabraliśmy syna ze szkoły po pierwszej klasie i problemy się nie rozwiązały.... ale mamy na nie realny wpływ.
  • Nauczanie indywidualne to zbyt piękne, aby było prawdziwe.....

    Obawiam się że problemy musiałyby być bardzo nasilone i syn nie radziłby sobie w szkole w ogóle żeby coś takiego przyznali, ale może się mylę?
  • Ale wy kilkoro dzieci uczycie w domu. W jakim wieku jest najstarsze?
  • Dorotka, ja się dowiem. Koleżanka była z synem w poradni, bierze tabletki i rozpoczęli terapię. Chyba na Traugutta. To kolega z klasy mojej 11 latki. Mama na początku terapii mówiła, że jest zmiana, bo jest bardziej skupiony. On codziennie dzwonił do mojej córy i potwierdzał, co jest zadane. Teraz już mniej dzwoni. Po przebadaniu, nie ma żadnej dysleksji, czy dysgrafii nie wiem czy adhd jest, ale na pewno duży problem z koncentracją.

    Ja bardzo poważnie zastanawiam się nad ED dla bliźniaków. Mam na to rok.
  • AB uważam, że nauczanie indywidualne rozwiązuje sporo problemów - deficyt uwagi- konflikty - negatywna reakcja otoczenia- narastająca niechęć-wręcz wrogość rodziców i pozostałych uczniów; to są powody dla zaczęła starania o nauczanie indywidualne; jej syn jest inteligentnym dzieckiem (w ocenie psychologa i psychiatry) ale koszmar w przedszkolu powodował, że musieli mu robić wakacje w roku szkolnym;
  • leczenie prowadzi psycholog, psychiatra i rodzice....a nauczanie indywidualne będzie bardzo pomocne, może nie będzie konieczne przez całą podstawówkę tylko 1-3; w tym czasie terapia też powinna dać jakieś efekty
  • [cite] AB:[/cite]nauczanie indywidualne nie "naprawia" ani deficytu uwagi, ani nie redukuja konfliktów, ani nie zmieniają stosunku otoczenia do dziecka. Zabieraja to dziecko otoczeniu sprzed oczu.
    Jasne- niewątpliwie dziecko a takimi problemami uczone indywidualnie ma większe szanse na tzw.sukces edukacyjny- bo mniej jest rozpraszających bodźców, nauczyciel sie tylko na nim koncentruje itp.
    Ale nie rozwiązuje to problemów... nie leczy... tyle.
    Dlatego polecałem ED
  • Wogóle coś złego dzieje się zarówno w przedszkolach jak i szkołach.
    Nie dałam rady pogodzić pracy zawodowej i wychowywania dzieci, bo po tym jak dzieci zaczeły chodzić do przedszkoli to nie tylko problemy zdrowotne się nasiliły ale wychowawcze.
    Agresja w przedszkolu przenosi sie do grup wiekowych 3, 4 latków. Wszyscy mi mówią ale pani dzieci sa wychowane.

    Tylko potem one ten bajzel szkolny czy przedszkolny przenoszą do domu.
    Taki wysiłek jaki wkładam w wyprowadzenie moich dzieci czy zdrowotnie, emocjonalnie po placówkach szkolnych i przedszkolnych mogę włożyć w ED. Tymbardziej, że moje dzieci same mi o tym mówią. One nie rozumieją tego co tam sie dzieje.

    Teraz rodzic płaci i wymaga, a co to jest wychowanie to on nie wie. Tak mi wyjaśnił mój lekarz sytuację rodzin w Polsce. Bo popatrzył na moich chłopcówi mówi co się dzieje, oni są nie do poznania. Chodziło jej o ich zachowanie.

    Dziewczynki z pierwszej klasy, tam też były 6 latki. Zdemolowały gabinet pielęgniarki. Pielęgniarki nie słuchały, dlaczego bo jest stara, brzydka i źle ubrana.
    Nawet nie wiecie jak odetchnełam bo mam syna w tej klasie. Wychowawca nie ma z nim problemów a on po szkole płacze, często krzyczy jak był chetny do nauki to teraz nie chce, dertwuje sie bardzo. Jak oni opowiadają o szkole to jakiś kosmos.
  • Anna 78, to może zapisz dzieci do klubiku - klub małolata w Gdyńskim Mdk ( na Morskiej naprzeciwko biedronki)- zającia dla 4-5 latków- trzy godziny dziennie, wspaniale prowadzone, dzieci się bardzo dobrze rozwijają. Małe grupy. Łucja uwielbia tam chodzić.
  • Szymon nie jest na tyle trudnym dzieckiem że trzeba go zabierać sprzed oczu. Mam obawy że te problemy bardziej przeszkadzają jemu i utrudniają osiągniecie tzw sukcesu edukacyjnego. Ma inteligencję wysoką i jest kompletnie niewpasowany w system szkolny. A teraz to jeszcze pół biedy - bo jest w klasie 3, gdzie jest około 13 dzieci. Ale już niedługo klasa 4 i ich klasa zostanie podzielona i trafi do klasy 30 osobowej.
  • Dlatego kurna polecam ED, a nie nauczanie indywidualne u Sawickich były w zeszłym roku jakieś warsztaty dla adehadowców.
  • Juka, nie wiem czy ma typowe ADHD, ie był pod tym względem diagnozowany, ale ma jakieś zaburzenia, które nie są zależne od jego woli, ani od wychowania. Wiem że wiele da się zrobić umiejętnym prowadeniem, rytuałami, jasnymi zasadami, spokojem i dyscypliną- przy akceptacji jego inności
    Często w nim widzę siebie sprzed lat 25 i widzę jak mu trudno- i nie umiem mu pomóc...
  • nie jestem psychologiem-
    ja widzę co się z tym dzieckiem dzieje, jak reaguje w sytuacjach konfliktowych; jest zupełnie nieobliczalny; to jest chłopiec silny i dużo większy niż przeciętny 6-latek; nie potrafi się skupić na zabawie lub innej czynności dłużej niż 5-10 min a przy tym wszystko mu przeszkadza i odwraca uwagę; jego starsza siostra miała mniej nasilone objawy w wieku 6-lat, "wyrosła" z tego przy pomocy zajęć plastycznych; jest teraz najlepszą uczennicą w swoim roczniku; mały interesuje się elektroniką i trenuje skupienie budując układy elektroniczne, chodzi na zajęcia sportowe i terapię do psychologa i psychiatry;
    rodzice robią co w ich mocy aby mu pomóc, mam nadzieję , że im się uda;
  • [cite] Dorota.:[/cite]Psychiatra moze przepisze mu jakieś tabletki, ale boję się że one obnizają nastrój.

    tak. W Polsce to Concerta czy jakoś tak. Inaczej Ritalin. Matylofenidat na bazie amfetaminy. Niestety - to jedyny skuteczny sposób leczenia ADHD. Duży skutek uboczny - ogromny spadek łaknienia. Niestety powodują też wzrost zagrożenia sięgnięcia przez dziecko po narkotyki - organizm się przyzwyczaja. Nie chcę dużo pisac bo to sprawa dotycząca bardzo bliskich znajomych ale efekt jest taki że w tej chwili jeżeli odstawiają mu leki to zachowuje się 10 razy gorzej niż wtedy kiedy jeszcze nie rozpoczął kuracji.
    Więcej na ten temat w książce Claudio Rise "Ojciec.Niezgoda na nieobecność." Wydawnictwo Jedność. str. 25-27. Mogę wrzucić skan ale to po niedzieli. Piszą tam o modzie i niebezpieczeństwie, swoistej drodze na skróty przy przepisywaniu ritalinu. Stoją za tym dwa największe koncerny farmaceutyczne które mają monopol na produkcję preparatu.

    Trudny temat, ale ... ADHD nie jest niczym nowym, kiedyś trzeba było sobie z tym radzić inaczej, wiadomo że tabletki to szybki i łatwo - znajomy dzieciak z ucznia dwójkowego z najgorszym zachowaniem stał się uczneim wzorowym i piątkowym... ale - no właśnie... jest to ale.
  • [cite] Dorota.:[/cite]Ale wy kilkoro dzieci uczycie w domu. W jakim wieku jest najstarsze?
    Uczymy w domu 5 dzieci tyle mamy natomiast obowiązkiem szkolnym jest objętych troje (12l, 10l, 7l) mniejsze nie są(3l, 1l). Edukacja domowa to nie nauczanie indywidualne. Na NI bym się nie zdecydował. W szkole było wiele problemów które w ED przestały istniec albo dowiadujesz się o ich istnieniu i możesz coś z tym zrobic.
  • [cite] Prayboy:[/cite]
    [cite] Dorota.:[/cite]Psychiatra moze przepisze mu jakieś tabletki, ale boję się że one obnizają nastrój.

    tak. W Polsce to Concerta czy jakoś tak. Inaczej Ritalin. Matylofenidat na bazie amfetaminy. Niestety - to jedyny skuteczny sposób leczenia ADHD. Duży skutek uboczny - ogromny spadek łaknienia. Niestety powodują też wzrost zagrożenia sięgnięcia przez dziecko po narkotyki - organizm się przyzwyczaja. Nie chcę dużo pisac bo to sprawa dotycząca bardzo bliskich znajomych ale efekt jest taki że w tej chwili jeżeli odstawiają mu leki to zachowuje się 10 razy gorzej niż wtedy kiedy jeszcze nie rozpoczął kuracji.
    Więcej na ten temat w książce Claudio Rise "Ojciec.Niezgoda na nieobecność." Wydawnictwo Jedność. str. 25-27. Mogę wrzucić skan ale to po niedzieli. Piszą tam o modzie i niebezpieczeństwie, swoistej drodze na skróty przy przepisywaniu ritalinu. Stoją za tym dwa największe koncerny farmaceutyczne które mają monopol na produkcję preparatu.

    Trudny temat, ale ... ADHD nie jest niczym nowym, kiedyś trzeba było sobie z tym radzić inaczej, wiadomo że tabletki to szybki i łatwo - znajomy dzieciak z ucznia dwójkowego z najgorszym zachowaniem stał się uczneim wzorowym i piątkowym... ale - no właśnie... jest to ale.

    dziękuję za tą informację, bo wydaje się że tabletki to taki łatwy sposób, ale to co napisałeś pokazuje że może się okazać pozornie łatwy.
  • żyjemy w czasach "instant"
  • ADHD się NIE LECZY! To jest rzecz związana z innym funkcjonowaniem mózgu i za niskim poziomem pewnych neuroprzekaźników.

    Nawet leki to jest pomoc doraźna.

    Leki się podaje kiedy ADHD jest tak mocne że dziecko nie jest w stanie się uczyć, funkcjonować normalnie. Tylko wtedy gdy terapia psychologiczna i praca dziecka, rodzica i nauczycieli nie wystarcza.

    Znaleźć zaufanego psychiatrę i psychologa i dopiero rozważyć leki.


    Ja jako dorosła osoba miałam duże opory przed wykupieniem pierwszej recepty, nie wiem co będzie jak moje dzieci odziedziczą ADHD (to jest genetyczne, mnie obdarowała babcia i tata, żeby było śmieszniej, moja babcia z ADHD to mama mojej mamy :P)

    Bo niestety - te leki to tak naprawdę narkotyki. Jeśli człowiek zdrowy wziąłby większą dawkę Concerty to się po prostu by znarkotyzował. Dlatego jesli jakieś dziecko bierze Concertę i mu się pogarsza zachowanie - to najprawdopodobniej ADHD... nie ma :)
    Aha, Concerta też nie zrobi z dziecka inteligentniejszego niż jest. Ułatwi pokazanie mu tego tylko.

    Ja zaczęłam leki brać dopiero na studiach, kiedy coraz więcej nauki było - więc i potrzeba więcej skupienia. Piątki w podstawówce nie są pierwszą potrzebą, na pewno nie za cenę brania tego. Co innego jak dziecko nie jest w stanie zdać z klasy do klasy.

    Z jednej strony ED wydaje się dobrym rozwiązaniem. Bo dziecku usuwa się rozpraszacze i problem z głowy. Z drugiej strony - ADHD wiąże się z dużym "nieprzystosowaniem społecznym" więc nie wiem czy to nie byłoby odłożenie problemu który i tak kiedyś wyjdzie z może większym nasileniem.

    A oprócz ADHD można mieć jeszcze Zespół Aspergera, i wtedy już w ogóle jest "krejzi"....

    Z fizycznych objawów. Ja mam nie tyle co mniejsze łaknienie, ale wręcz go wyeliminowanie go. Jedzenie mogłoby nie istnieć.
    Jako że jestem dorosła to mam zaplanowane posiłki "z rozsądku". Rodzic musiałby być przygotowany na kontrolowanie jedzenia dziecka. Bez liczenia na to, że jak się zrobi głodny to przyjdzie i zje. Do jedzenia nie trzeba się jakoś zmuszać (i tak ma się pusty żołądek). Ale trzeba tego pilnować.
  • Skorzystałabym z porady psychiatry li tylko w ramach ewent. diagnozy (czyli żeby mieć pewność co się dzieje). A potem kontakt z wyżej wymienionym bym zerwała.
    Z tego co wiem - psychiatrzy bardzo łato i... od razu przepisują leki - często niepotrzebnie.
    Lepiej sobie radzić bez leków jeśli nie jest to konieczne.

    Nauczanie indywidualne to jak dla mnie ED. W praktyce.
    Bo NI to tylko 9 godzin tygodniowo (coś ok tego). A program musi być zrealizowany.
    żaden nauczyciel polskiego czy matematyki nie zrealizuje programu w ciągu 2 godz tygodniowo (bo tyle mu przypadnie).
    Reszta to rola rodziców w domu. Czyli faktycznie ED z codziennym meldowaniem się dziecka w szkole.

    A chyba najlepszym krokiem byłoby skorzystanie z porady dobrego psychologa. Takiego chcącego pomóc (myślę że niewiele takich jest więc warto być czujnym przy wyborze). Psychologa dla siebie i dziecka.
    Znam jedną taką (ale w Warszawie) która pracuje z dziećmi i młodzieżą i właśnie twierdzi że nie da się osobno pracować ani z rodzicem ani z dzieckiem.
    Ja nie myślę o jakiejś wielkiej terapii - myślę o kilku przyjemnych rozmowach, radach, jak sobie radzić w sytuacjach X i Y, jak syn mógłby sobie radzić... jak rodzice mogliby mu w tym pomóc... Jak rozmawiać z nauczycielem gdyby miał zostać w szkole...
    Pod kątem szkoły może warto od psychiatry wziąć glejt dot. tego co dziecku dolega.
    Teoretycznie każdy nauczyciel ma obowiązek dostosować metody i formy racy do potrzeb i możliwości ucznia. W praktyce często jak nie ma papierka to uczniowi z problemem odmawia się prawa do pomocy i wsparcia - traktuje się jak każdego innego ucznia - czyli mało indywidualnie :devil:
  • Szkoda pieniędzy na Biofeedback.
    Problem polega na tym, że nasz system szkolny sprzyja średniactwu i nie ma koncepcji zajęcia się dzieckiem, które się wyróżnia w ten czy inny sposób. Ja bym spróbowała znaleźć dla niego jakieś pole działania, które wspomagałoby je zdolność koncentracji, a zarazem podnosiło własną samoocenę. Innymi słowy, dobrze dobrany sport. Nie wiem, jaka dyscyplina, ale jakaś gdzie by się wyżył ruchowo i w czym mógłby być dobry (inaczej byłby też postrzegany w klasie)
  • [cite] annana:[/cite]

    Nauczanie indywidualne to jak dla mnie ED. W praktyce.
    Bo NI to tylko 9 godzin tygodniowo (coś ok tego). A program musi być zrealizowany.
    żaden nauczyciel polskiego czy matematyki nie zrealizuje programu w ciągu 2 godz tygodniowo (bo tyle mu przypadnie).
    :

    Dokładnie dziesięć. I z tą realizacją to jednak zależy od dziecka. Bo lekcja indywidualna to co innego niż ta w klasie. Można pracować o wiele intensywniej. Czasem to dobre rozwiązanie.
  • Ale niektóre lekcje z klasą, prawda?
  • Ireno, ale ze sportem jest taki problem że on przez swoje zaburzenia - lateralizacja skrzyżowana ma problemy z koordynacją ruchowo wzrokową, i odpadają wszystkie sporty z piłką, skakanką itd itp. Generalnie czuje że jest gorszy od rówieśników i nie chce uczęszczać na takie zajęcia. Dodatkowo trudno mu zrozumieć że np piłka nożna jest sportem grupowym a nie indywidualnym. Na rowerze jeździ ,ale boję się że jak się rozpędzi to może zrobić sobie lub komuś krzywdę.

    Co do nauki- nie jest złym uczniem, z klasy do klasy zdaje, bez problemu, a co do socjalizacji, to nic na siłę, bo ja też w podstawówce byłam dziwadłem, w szkole średniej mniej , ale w liceum plastycznym to same origanły były, a jako osoba dorosła nie mam problemów w kontaktach międzyludzkich. Wiem że ED byłaby świetna dla niego tylko że ja nie czuję się zupełnie na siłach.
  • Ta moja znajoma wyjechała na ferie, dopytałam moją córę o tego kolegę ona mówi, że on ciągle przeszkadza na lekcjach bardzo, nauczyciele mają z nim olbrzymi problem a ja sobie przypomniałam, że to concertta taki lek dostaje.
    Mój 10 ma zdiagnozowane duże zagrożenie dysleksją, od tego roku jest w poradni na terapii. Bardzo lubi pracować z tą panią pedagog. My też wiemy jak mamy pracować w domu.
    On i jego młodszy brat uwielbiają grać w piłkę. Raz w tygodniu chodzą w szkole.
  • [cite] Dorota.:[/cite]Wiem że ED byłaby świetna dla niego tylko że ja nie czuję się zupełnie na siłach.
    Tu nie trzeba żadnych sił. Po prostu siadasz z dzieckiem przy stole, czytasz, rozmawiasz, czasem każesz coś napisać itd.:bigsmile:
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]
    [cite] Dorota.:[/cite]Wiem że ED byłaby świetna dla niego tylko że ja nie czuję się zupełnie na siłach.
    Tu nie trzeba żadnych sił. Po prostu siadasz z dzieckiem przy stole, czytasz, rozmawiasz, czasem każesz coś napisać itd.:bigsmile:

    miałam zacytować wyszło podziękowanie. Przy dziecku bez problemów, które słucha może nie potrzeba sił. Przy trójce hałasujących i zwracających na siebie uwagę dzieciaków jest to niemożliwe. Wiem co mówię, miałam praktyki w szkole podstawowej jako nauczycielka i wracałam z tych lekcji wypoczęta i zadowolona, bo mówiłam , a dzieciaki mnie słuchały, wykonywały polecenia, wystarczyło raz powiedzieć. W dwudziestoosobowej sali była cisza i spokój. Co za miła odmiana.


    A i wypełniłam test ADHD i wyszło że syn ma bardzo wysokie prawdopodopobieństwo deficytu uwagi, nadaktywności i impulsywności .
  • Myślę, że dzieci szkolne przed ED muszą przejść oczyszczenie;) Przyzwyczajone do szkolnych zwyczajów będą próbowały je przenieść do domu. ED to nie jest lekarstwo, nie zmienimy dzieciom temperamentu, ale jesteśmy z nimi "na kontakcie", nie tracimy czasu na odkręcanie, prostowanie etc. ( poza tym co jest najfajniejsze oczywiście... - tu już każdy ma swoje priorytety:)
    Zależy jeszcze na co rodzic jest bardziej odporny, ja zupełnie nie jestem odporna na rozmowę i wysłychiwanie o moich dzieciach od obcych osób - a, że to , że tamto, tu zmienić, tu popracować, tu poprawić i te głupoty - z tym się nie dogadał, z tamtym pobił - ja to wszystko wiem i na zajęciach dodatkowych też to się dzieje, ale nikt nie truje...

    Podsumowując- ja wolę znosić nadpobudliwość mojego syna w domu niż w szkole:)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.