Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rywalizacja i zazdrość między rodzeństwem

edytowano luty 2012 w Pomagajmy sobie
Korzystająć z doświadczenia rodziców, chcialabym zapoczątkować wątek na temat rywalizacji i zazdrości miedzy dziećmi. Nasza starsza córka ( 2,5 roku różnicy) 2 miesiące po narodzinach młodszej poczuła się zdetronizowana, pomimo tego, że była wczesniej przygotowywana do tego wydarzenia i raczej nie jest przylepcem. uparcie walczy o swoje utracone miejsce, co odbija się na jej zachowaniu i psychice - najmniej ważne wydaje mi się to że potarmosi Klarę od czasu do czasu, ale stała się nerwowa, agresywna - agresję wyładowuje na "kuleczce", parę razy próbowała mnie uderzyć i "syczy". Denerwuje ją płacz. Dziecko nie chodzi do przedszkola, więc najwięcej czasu spędza z nami. Obawiam się o nią. Cały czas próbuję jej zorganizować czas - jak jest zajęta jest w porządku. Drogie Mamy i Tatusiowie, czy przezywaliście coś takiego? Poradźcie jak mam nad nią zapanować? To kiedyś mija? Jak tą złość zamienić na jakieś pozytywne uczucia? Maria ma 3.5 roku a Klara prawie rok. Szukam sposobów na zmianę  - wszystkie chwyty dozwolone zabawne, powazne, śmieszne ....

Komentarz

  • Między moimi niecałe dwa różnicy. Mnie jest bardzo żal tych starszych jak słucham. Jest zmęczona i zaniepokojona płaczem małego dziecka. Są takie co ryczą wciąż. Jak starsze ryczy to słyszy żeby nie ryczało: bo jest duże, bo nie ma o co, bo obudzi lub wystraszy młodszą. Generalnie uważamy, że starsze ma nam nie przeszkadzać, nie dokuczać młodszemu i zajmować się jak najwięcej samo sobą. Straszne, co? Mam jedną zasadę: traktuję dzieci jakby były bliźniakami. Pod względem wymagań, poświęconego czasu, czułości. W awanturach zajmuję się pocieszaniem zranionych. Nie szukam winnych i nie karze. Uczę je rozmawiać ze sobą przez przykład.
  • Zaczęłabym od organizowania czasu młodszej i zajęcia się starszą.
  • edytowano luty 2012
    Moje też się często leją , popychają ,kłócą. Jak jest cicho to aż się niepokoję. Nie zachowywały się w ten sposób w stosunku do młodszych gdy te były niemowlętami czy raczkowały ( i już potrafiły psocić).Starsze były wtedy pobłażliwe. Choć awantury są i to czasem muszę w nie wkroczyć aby spacyfikować towarzystwo ale nie wygląda mi to na złość zdetronizowanych książąt lecz po prostu przepychankę. I to młodsze często zaczepiają starsze, lub starsze się mądrzą i próbują rządzić. Co chyba wynika z natury.
    Myślę , że to jest takie trochę prymitywne wręcz zwierzęce ustalanie hierarchii i stawianie na swoim ale na szczęście nie objaw zazdrości ze strony starszych.
     Aż tak bardzo sie nie przejmuję choć nie pozostawiam dzieci samym sobie aby nie zachowywały się jak dzikusy, chociaż tak to z zewnątrz wygląda. Walki o komputer, pilota itp. Czasem młodsze się buntuje, że starszemu więcej wolno (np. później chodzić spać,mieć swoje zwierzę,iść samemu do kolegi czy koleżanki) a starsze, że ja młodszym prędzej pomogę sprzątać niż im ( do czasu oczywiście).
    Jestem najstarsza z rodzeństwa i wiem jak to jest być odpowiedzialnym i ponoszącym konsekwencje a jednocześnie bezsilnym, zmuszonym do ustępowania młodszemu, mimo iż moi rodzice starali się być sprawiedliwi i nie faworyzować maluchów tylko dlatego , że są małe.
     Nie wiem czy robiłam dobrze ale starszym dzieciom poświęcałam więcej uwagi niż niemowlętom.
    Bo gdy maluszek się najadł, został przewinięty i ululany to mógł pójść do łóżeczka ( może to się komuś wyda okrutne) a ze starszym mogłam się spokojnie pobawić, rysować, budować coś z klocków.
    Zresztą może to nie miejsce aby się tym chwalić ale ja wciągałam dzieci w opiekę nad niemowlakami ( a właściwie to one same chciały) , karmiły z butelki, pomagały mi kąpać dzidzię, woziły w wózku.
  • Można wyznaczyć jakąś godzinę w tygodniu (lub codziennie), gdy starsze dziecko jest traktowane jak dzidziuś: mama zajmuje się nim, trzyma je na kolanach, opowiada, jak to było, gdy ono było dzidziusiem, oglądają razem zdjęcia, zabawki, itp. Potem w codziennych zajęciach można podkreślając, jaka jest duża i ile potrafi, włączać ją do zajęć mamy .
  • edytowano luty 2012
    Eeee, raczej jak jest sprytna nie da się na to nabrać.
  • hm... myslałam o tym przez weekend i nie pozostaje mi nic jak wypracowanie kompromisu i jakiegoś własnego systemu. Serdecznie dziękuję za rady - najtrudniejsze w tym wszystkim to, że obydwie domagają się uwagi w tym samym czasie a tu jeszcze praca i obowiązki domowe.Aktualnie przeczytałam poradnik Mazlish i mam jeszcze 2 tygodnie na opracowanie jakiegoś rozwiązania - dziecko wtedy wraca z sanatorium. Ciekawe jest to jak różne nieraz wręcz przeciwstawne są sposoby rozwiązania tego samego problemu w różnych rodzinach. Zobaczymy co u nas zadziała....
  • hm... myslałam o tym przez weekend i nie pozostaje mi nic jak wypracowanie kompromisu i jakiegoś własnego systemu. Serdecznie dziękuję za rady - najtrudniejsze w tym wszystkim to, że obydwie domagają się uwagi w tym samym czasie a tu jeszcze praca i obowiązki domowe.Aktualnie przeczytałam poradnik Mazlish i mam jeszcze 2 tygodnie na opracowanie jakiegoś rozwiązania - dziecko wtedy wraca z sanatorium. Ciekawe jest to jak różne nieraz wręcz przeciwstawne są sposoby rozwiązania tego samego problemu w różnych rodzinach. Zobaczymy co u nas zadziała....
    Nie chciałabym aby wyszło na czepianie ale jeśli ona jedzie do sanatorium ( co prawda dla jej dobra przecież) to może sobie rzeczywiście wyobraża, że Ty sobie zamieniłaś ją nowszy model?
  • Nie wydaje mi się, nie jest tam sama - pojechała z Babcią, z którą już kilka razy spędzała dłuższe wakacje. Poza tym dla niej jest to spora atrakcja, bo one lgnie do dzieci, a w okolicy mamy ich mało i do przedszkola nie chodzi. Oczywiście i to jest kompromis między zdrowiem a codziennym życiem i obowiązkami.

  • Mnie się chyba fajny egzemplarz trafił, bo nie sądzę, żebym to ja tak dobrze go wychowała, ale zazdrość starszego o młodsze jest minimalna :)
    Staś jest starszy od bliźniaków o 2 lata i 7 miesięcy
    Staś na początku też nie chodził do przedszkola, cały czas spędzał ze mną.
    Ja zawsze mówiłam "nasze dzidziusie, Twój braciszek, Twoja siostrzyczka"
    Nie prosiłam o pomoc przy nich, nie zachecałam, ale zawsze chwaliłam, kiedy się na nią zdecydował.
    Jak maluszki były maleńkie często zwracałam się do nich: "Franiu, poczekaj chwileczkę, muszę pomóc Stasiowi, Basiu nie mogę Cię teraz wziąć, bo robię to i to ze Stasiem, Stasiu kochanie, poczekaj, aż skończę ich karmić" etc.
    Albo mówiłam:  "Franek, nie drzyj się tak, bo Stasiowi to przeszkadza" więc potem: "Staś ciszej, bo dzieciaczki śpią" nie było dla niego niezrozumiałe.
    Kiedyś jak obudził któreś dziecko powiedziałam, że nie mogę teraz  z nim pograć/poczytać bo mam marudę.
    A raz było - jak ich obudzisz - będziesz musiał się z nimi bawić. 
    Kiedy pierwszy raz pojechał do dziadków, a ja zostałam z dziećmi - mówiłam mu wcześniej, że to będzie nagroda, że tak pomaga etc. Zawsze w kategoriach nagrody i wyróżnienia. Już dużo wcześniej zaczynaliśmy "zbierać punkty", żeby zasłużyć na ten wyjazd, który przecież i tak był  zaplanowany :)

  • Ha u nas też wyjazd z Babcią lub do Babci jest zaplanowany i są to wakacje - wakacje u Marysi maja pozytywny wydźwięk;) Jak czytam wasze posty to myślę, że Marysią lubi być traktowana jak dzidziuś i chyba ma tego za mało. Czesto mówiła mi, "że jak będzie mała to..." , a kiedyś nawet mnie rozbawiła: "a jak się zniżę to...":) Przegapiłam to, chociaż był to mały ułamek bo zazwyczaj razem karmimy nasze dzieci, razem je przewijamy ;) wydaje mi się, że M.  ostatnio była już tym zmęczona - nawet nie chciało się jej podciągnąć bluzki by żabę przystawić do piersi.Rzeczywiście nie można zabrać dziecku "dziecka". no i żeby nie było rutyny. hm..rozkład obiadów na cały tydzien pluś rozkład zajęć dla dziecka albo zbiór zabaw dla 3,5 latki... różne pomysły mile widziane...
  • Między moimi również niewiele ponad półtora roku różnicy, i walka trwa nieustająco. I nie jest to zazdrość starszego o młodszego - myślę, że po prostu w czasie, kiedy zbyt długo przebywają razem, nieuchronnie jeden drugiemu zaczynają działać na nerwy. Faber i Mazlish też były i są dla mnie bardzo pomocne, ale jednak najbardziej pomocne jest rozdzielanie i organizowanie im czasu osobno, wtedy jest najspokojniej. Co zabawne, oni potrafią naprawdę fajnie się ze sobą bawić, dopóki... No właśnie, dopóki coś nie strzeli i wtedy już idzie na noże. Zabawne jest również jak "rozgrywają" trzeciego brata, który w związku z niepełnosprawnością, chociaż bliźniak, to jest młodszy... Jak dwaj pozostali się ze sobą pokłócą, to stają się nagle bardzo mili dla M, niemal go sobie wyrywają :-) 
    Natomiast co do samodzielnych wyjazdów do dziadków, to przez jakiś czas stosowaliśmy, ale zaniechaliśmy. Jakoś nam to nie grało jednak, tego co nie było jakoś szczególnie brakowało, miałam wyrzuty sumienia jak robiliśmy wtedy coś fajnego - że tego nieobecnego to omija... A dodatkowo niezwykle egoistyczny czynnik odegrał rolę - w momencie, kiedy wszyscy trzej jadą do dziadków, my możemy pobyć ze sobą, wyjść do kina albo nawet się wyspać czy coś :)
  • Uch. I dla mnie temat na czasie. Tyle, że dotyczy 9-latki i 3 miesięcznej Anielki. Między nimi jeszcze dwójka rodzeństwa. Do tej pory za wszelkie niepowodzenia M. obwiniała "zły dzień". teraz jest winna Aniela. Normalnie, włos mi się na głowie jeży, a nóż w szufladzie brzęka.
  • pluma, u nas też 2,5l różnicy - starsza Ala ma prawie 5 lat. Z początku było ok, Antek duuuużo spał w ciągu dnia, a budził się wieczorami, gdy Ala szła spać, i bawił do późnych godzin nocnych. Od początku było wiadomo, że to dwa zupełnie różne charaktery: zamknięta w sobie, wiedząca czego chce, poważna dziewczynka i roześmiany, żartowniś przytulaczek. Zazdrość zaczęła się, gdy Antek przestał tyle spać, a Ala poszła do przedszkola, czyli po około 7 mies. Zazdrość miała różne przejawy: awantury z piskiem o nie-wiadomo-co, bicie, zabieranie zabawek, zazdroszczenie zabawek, wszystko co Antek miał było wspaniałe, wszystko co miała Ala już jej się nie podobało - chciała to co miał on...

    No i minęło. Mniej więcej pół roku temu, czyli po wakacjach, chyba w tym czasie 2 miesięcy, kiedy Ala nie chodziła do przedszkola zżyli się ze sobą. Teraz jest jeszcze fajniej, bo Antek coraz więcej mówi, więc gadają ze sobą i widzę, że Ala odkrywa swojego brata na nowo :) coraz więcej zabaw jest dostępnych dla obojga. Jest coraz coraz to fajniej!

    Nie wiem, czy to co robiliśmy tak podziałało, czy też po prostu w pewnym momencie minęło samo, ale staraliśmy się oczywiście jakoś temu zaradzić i mogę się tym podzielić. 

    Po pierwsze starałam się jak najwięcej czasu spędzać z córką i robić z nią fajne rzeczy, wymyślałam przeróżne zabawy i aktywności, większość z nich znajdziesz na moim blogu: bawimy-sie.blogspot.com
    To była taka zabawoterapia dla nas. Ostatnio wpisów coraz mniej bo dzieci tak fajnie bawią się ze sobą, że żal im przerywać :)

    Po drugie. Staramy się angażować Alę w pomoc Antkowi np. gdy nie umiał otworzyć drzwi od łazienki, to mu pomagała, pomaga przy rozbieraniu go z kurtki jak wraca z dworu, rano pomaga mu się ubrać... 

    Po trzecie. Gdy są dwie rzeczy do wyboru, to wyboru dokonuje Ala, ponieważ jest starsza. Czyli np. może wybrać czy woli serek waniliowy, czy truskawkowy, czy woli naklejkę z kotkiem czy z pieskiem itd. Podkreślamy, że to dlatego, że jest starsza. Staramy się pokazać jej, że bycie starszym to nie tylko obowiązki, ale i przywileje. Staramy się traktować ich sprawiedliwie (czyli obdarowywać też), ale w myśl zasady, że sprawiedliwie nie oznacza po równo. Nie kupuję dwóch bluzek jeśli potrzebna jest tylko jedna itd.

    Po czwarte. Zdecydowanie nie pozwalamy im się bić. Jeśli biją się o zabawkę, lub zabawką, zabawka jest konfiskowana i nie bawią się nią do następnego wieczora. Jeśli powodem bicia jest co innego, osoba bijąca musi wyjść na chwilę z pokoju. Pocieszana jest osoba pokrzywdzona. Osobie bijącej poświęcamy w danym momencie jak najmniej uwagi (żeby nie było, że bicie brata/siostry to sposób na zdobycie uwagi rodziców)

    W każdym razie kochają się bardzo i zdarzyło im się już chyba ze dwa razy utworzyć front przeciw rodzicom, na szczęście w błahej sprawie ;)
  • Witajcie Mamy, tak krótko tu jestem i już czuję się wzbogacona, chociaż nie mam zbyt wiele czasu i raczej jestem tutaj "z doskoku" !  Analizując wasze wypowiedzi muszę M. pprzekonać, że fajnie jest mieć siostrę, że jest wyjątkowa bo ma siostrę  - brzmi to dla mnie samej niewiarygodnie,ale może się uda... No i walka z rutyną, która się nam zakradła.Joanna bardzo ciekawy blog i chyba na dłużej się tam zalogujemy;) U M. już nastąpiły przewartościowania - w sanatorium codziennie najpierw modli się za Klarę co wczesniej było nie do przyjęcia, modliła się za wszystkich tylko  nie za Klarę;) i wyraźnie to podkreślała. Czasami takiej wyjazdy są pożyteczne mimo również naszych wyrzutów sumienia. Jeszcze tydzień i Kuna przyjedzie. Wykrzesać z siebie jeszcze troszkę poświęcenia! Zachęćcie!!! Jeszcze raz wszystkim dziękuję  i saluto !!!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.