Nie ma znaczenia, jaki procent. Chodzi o pewien wzorzec. Na przykład pokazywanie dziewczynkom, że nie ma nic złego, jeżeli w sytuacji publicznej widać im majtki.
Przeczytajcie "Mocni Ojcowie, Mocne Córki". To przemysł, który od małego szykuje małe dzieci do tego, by być lolitką, niestety. To jest celowe działanie.
A mnie się Martynka zawsze podobała- dostałam od koleżanki kiedyś w prezencie na urodziny książkę- zbór różnych opowiadań. Bardzo mi się podobały te ilustracje- kolorystycznie i w ogóle...
No ale rzeczywiście teraz jak na nie patrzę (po 15 latach) to myślę, że można było te obrazki inaczej wykadrować
To nie jest nowa seria, dostaliśmy kilkanaście tych książeczek po mojej kuzynce, która to czytała 10 lat temu. Mi i dzieciom się bardzo podobają. Muszę przyznać, że nie zauważyłam w nich nic zdrożnego. Opowiadania są bardzo ciekawe i fajne.
Chętnie przeczytam książkę polecaną przez Windę, ale w tym wypadku jestem niemal pewna, że nie są to celowe działania pedofili itp.
Przejrzałam książeczki które mam (kilkanaście!) i znalazłam jedną, w której są ilustracje, które można uznać za "podejrzane", w pozostałych Martynka i koleżanki mają przeważnie spódniczki i sukienki za kolano, kostium kąpielowy jednoczęściowy, ramiona pozakrywane, nie widać majtek w ujęciach żadnych.
Sorry, ale wydaje mi się że to szukanie dziury w całym, no chyba że ja mam po prostu stare książki a w nowych coś się zmieniło, choć nie wydaje mi się, bo te książeczki są po prostu wznawiane a nie pisane nowe...
Gorzej jak dorośli pokazują majtki...albo ich brak.... Ale serio, raczej nie kupię dziecku tej książki, może nawet sama bym nie zauważyła nic zdrożnego gdyby nie Maciek.
Berenika, ale po co w ogóle te majtki widać? Aż się prosi, aby sukienka była deczko dłuższa, albo żeby skryć szczegóły w cieniu. Ale jednak nie, komuś zależało, żeby je wyeksponować. Wbrew zasadom dobrego smaku.
Berenika, ale po co w ogóle te majtki widać? Aż się prosi, aby sukienka była deczko dłuższa, albo żeby skryć szczegóły w cieniu. Ale jednak nie, komuś zależało, żeby je wyeksponować. Wbrew zasadom dobrego smaku.
Owszem byłoby lepiej. Ale to, co jest, to nie dewiacja.
A już myślałam, że coś ze mną nie tak. Jak Małgosia dostała tą książkę to od razu zwróciłam na to uwagę. Bardzo kuse spódniczki spod których wystają majtki, dziwne pozy.... Chociaż z drugiej strony ilustracje są bardzo ładne (w porównaniu np. z ilustracjami Renaty Krześniak z małych książeczek ze sztywnymi kartkami - może ktoś z Was ma) i moim dzieciom bardzo się podoba ta książka.
Jest okazja do porozmawiania na temat ubioru dziewczynki :-)
Odsyłam raz jeszcze do tej książki. Wynika z niej po pierwsze, że postrzeganie świata przez dzieci jest inne niż przez nas i to, na co my nie zwracamy uwagi, one zwracają - podświadomie. A po kolejne teraz nawet reklama czegoś niewinnego ma obrazkowy podtekst erotyczny. I to jest celowy przemysł, a nie szukanie dziury w całym. Mówiąc krótko, obcowanie z takimi obrazami (np. moja "ulubiona" reklama stali, gdzie widać ciało damskie od obojczyka do ud, skąpo ubrane, a w tekście "fachowym" jest między innymi o "prętach ciągnionych" - mijamy to w drodze do szkoły) nie jest bez wpływu na dzieci, stępia się wrażliwość, niknie wstyd. Pooglądajcie sobie zdjęcia niektórych dzieci na facebooku. W książce, o której piszę jest taki przykład podany: Facet na wyjeździe znajduje stary numer "pisma dla (niefajnych) mężczyzn". Przegląda od niechcenia i na rozkładówce widzi fajną, młodą dziewczynę... swoją córkę. Przestaje mu być fajnie. To, co było mu fajne lub obojętne u kogoś (kto też jest czyjąś córką), u jego własnej jest atakiem na jej intymność. I tak tu chyba należy popatrzeć - czy chcielibyśmy, aby nasze własne dzieci na łące tak się fikuśnie prężyły i wkładały palec do buzi... Można liczyć na to, że nasze dzieci to ominie, bo są naszymi dziećmi, a można też obudzić się z ręką w nocniku, bo nam się wydawało, że za bardzo opiekuńczy jesteśmy. Nie wiem, czy ta seria we wznowieniu ma nowe ilustracje, nie mieliśmy jej nigdy u siebie.
My trochę tych Martynek mamy , pewnie i dlatego , że jedna z naszych córek ma tak na imię ). Dostawała więc te książeczki w prezencie . Ja osobiście nie mam zastrzeżeń do treści tych książek poza tym , że często są nudne ). Obrazki mi się za bardzo nie podobaja i też zwróciłam uwagę na te wystające majtki ... Ale dzieci mają bardzo wiele innych książek , więc trochę ginie w tłumie.
Ja też kiedyś nic do Martynek nie miałam i nawet uważałam, że te obrazki są "słodkie" a dzieci są uchwycone w naturalny sposób. Ale pewnego dnia zdziwił mnie jeden obrazek, a mąż mi zwrócił uwagę na kolejny. Potem wychwyciliśmy jeszcze bardzo wiele takich szczególików. To nie chodzi o to - moim zdaniem - żeby dzieci jakoś nastawiać. Ale mam wrażenie, że dzieci specjalnie rysowane są tak, żeby podniecać chore osoby. Oczywiście, może to jest gruba przesada - OBY - ale takie mam teraz odczucie.
Na zdjęciu z pieskiem jest coś wręcz odwrotnego. Autor udaje, że dziecko nie musi mieć twarzy, ale gołe uda i wystający tyłek i owszem - dzieci na ostatnim planie mają właśnie wyeksponowane te szczegóły... Mnie na wykładach z marketingu i reklamy kilkanaście lat temu "uczono", że seks, erotyka, zmysłowość jest pierwszym towarem nośnym reklamy, nawet zajęcia praktyczne pod tym kątem z tego były. Czyli trzeba było zaliczyć taki spot, który by się do tej zasady odnosił. Czyli mówienie, że to szukanie dziury w całym jest zaprzeczaniem oficjalnej polityki koncernów. Czy Martynka jest w tym jakimś sczególnym koniem trojańskim? Pewnie nie, choć kto to ostatecznie wie. Nie wygląda to ładnie, może przynieśc szkody, a pożytek wątpliwy, więc po co? Widziałam wycofane z promocji naczynia do puszczania baniek mydlanych firmy produkującej jedną z wódek. Naczynia oczywiście były w kształcie i z nazwą tej wódki, nie sądzę, żeby dorośli byli odbiorcami gadżetu do puszczania baniek... Innym razem o 9 rano w TVP między jedną kreskówką Disneya a kolejną puszczono reklamę środka na zwiększenie męskiej mocy seksualnej. Dzieci nie miały szansy uciec przed tym. Zrobiłam raban w radzie etyki mediów, była rozprawa, więm, że dołączyło się do skargi więcej osób. Werdykt: reklamodawcy nie ukarano, choć poproszono, by lepiej dobierać godziny emisji. Ostatecznie uznano, że choć reklama nie do dzieci, to jednak nie była aż tak szkodliwa, żeby im się odbić na psychice. A było w niej m.in. coś o tym, by nie wykonywać "dziwnych ruchów" (tu facet stawał na głowie), tylko sięgnąć po tabletkę. No właściwie po co ukrywać, że mężczyzna ma prącie i do czego ono służy. Prędzej czy później i tqak się dowiedzą... Tylko czy nie za wcześnie...
Komentarz
maja kilka książek...ale zaślepienie jakoś z tej strony na te obrazki nie patrzylam nigdy
Ale serio, raczej nie kupię dziecku tej książki, może nawet sama bym nie zauważyła nic zdrożnego gdyby nie Maciek.
A już myślałam, że coś ze mną nie tak. Jak Małgosia dostała tą książkę to od razu zwróciłam na to uwagę. Bardzo kuse spódniczki spod których wystają majtki, dziwne pozy.... Chociaż z drugiej strony ilustracje są bardzo ładne (w porównaniu np. z ilustracjami Renaty Krześniak z małych książeczek ze sztywnymi kartkami - może ktoś z Was ma) i moim dzieciom bardzo się podoba ta książka.
Jest okazja do porozmawiania na temat ubioru dziewczynki :-)
(wiem, że raz to już wklejałem)
Facet na wyjeździe znajduje stary numer "pisma dla (niefajnych) mężczyzn". Przegląda od niechcenia i na rozkładówce widzi fajną, młodą dziewczynę... swoją córkę. Przestaje mu być fajnie. To, co było mu fajne lub obojętne u kogoś (kto też jest czyjąś córką), u jego własnej jest atakiem na jej intymność. I tak tu chyba należy popatrzeć - czy chcielibyśmy, aby nasze własne dzieci na łące tak się fikuśnie prężyły i wkładały palec do buzi...
Można liczyć na to, że nasze dzieci to ominie, bo są naszymi dziećmi, a można też obudzić się z ręką w nocniku, bo nam się wydawało, że za bardzo opiekuńczy jesteśmy.
Nie wiem, czy ta seria we wznowieniu ma nowe ilustracje, nie mieliśmy jej nigdy u siebie.
Mnie na wykładach z marketingu i reklamy kilkanaście lat temu "uczono", że seks, erotyka, zmysłowość jest pierwszym towarem nośnym reklamy, nawet zajęcia praktyczne pod tym kątem z tego były. Czyli trzeba było zaliczyć taki spot, który by się do tej zasady odnosił. Czyli mówienie, że to szukanie dziury w całym jest zaprzeczaniem oficjalnej polityki koncernów. Czy Martynka jest w tym jakimś sczególnym koniem trojańskim? Pewnie nie, choć kto to ostatecznie wie. Nie wygląda to ładnie, może przynieśc szkody, a pożytek wątpliwy, więc po co?
Widziałam wycofane z promocji naczynia do puszczania baniek mydlanych firmy produkującej jedną z wódek. Naczynia oczywiście były w kształcie i z nazwą tej wódki, nie sądzę, żeby dorośli byli odbiorcami gadżetu do puszczania baniek...
Innym razem o 9 rano w TVP między jedną kreskówką Disneya a kolejną puszczono reklamę środka na zwiększenie męskiej mocy seksualnej. Dzieci nie miały szansy uciec przed tym. Zrobiłam raban w radzie etyki mediów, była rozprawa, więm, że dołączyło się do skargi więcej osób. Werdykt: reklamodawcy nie ukarano, choć poproszono, by lepiej dobierać godziny emisji. Ostatecznie uznano, że choć reklama nie do dzieci, to jednak nie była aż tak szkodliwa, żeby im się odbić na psychice. A było w niej m.in. coś o tym, by nie wykonywać "dziwnych ruchów" (tu facet stawał na głowie), tylko sięgnąć po tabletkę. No właściwie po co ukrywać, że mężczyzna ma prącie i do czego ono służy. Prędzej czy później i tqak się dowiedzą... Tylko czy nie za wcześnie...