@^aga^ jakby coś to moja "Urodzić razem i naturalnie" w naturze krąży po ludziach, jakbyś chciała to służę. Mam nadzieję z autorką wkrótce urodzić razem i naturalnie
nie czytałam, ale właśnie się zastanawiam czy nie warto. Pierwszy raczej nie wywołany szpitalnie, bo mały był obrócony twarzą do góry i nie mógł wyjść, drugi - możliwe, bo po przebiciu pęcherza zamartwica mogła być wynikiem zakręcenia w pępowinę (taka moja zgadywanka, bo mi tego oczywiście nikt nie powiedział). Na szczęście oba zdrowe, ale mogło być inaczej. No ale w sumie, to przy Jaremie nie używali jakichś specjalnych maszyn czy aparatów, a obrócić dziecko to pewnie i w domu dalibyśmy radę w końcu.. no to może przeczytam jednak.
@^aga^ jakby coś to moja "Urodzić razem i naturalnie" w naturze krąży po ludziach, jakbyś chciała to służę. Mam nadzieję z autorką wkrótce urodzić razem i naturalnie
no to chętnie. jak się zgłosi ktoś, kto aktualnie ma, poproszę pięknie, szybko oddam. Spytam jeszcze znajomej położnej - studentki, może też ma.
@^aga^ książka chwilowo u mnie w domu więc mogę znowu puścić w obieg. Kerima będzie u mnie w sobotę, jeżeli obie bywacie w podobnych porach na Domaniewskiej to mogę jej przekazać, żeby przekazała Tobie. Jeżeli nie to poproszę adres na priv i podeślę. Książka wspaniała.
Dziewczyny, czy jeśli z góry wiadomo, że nie ma się szans na poród domowy (zdiagnozowane nadciśnienie przewlekłe), to czy ksiazka będzie równie inspirująca? Jest tylko o porodach w domu, czy na szpitalne warunki tez sie da tę wiedzę jakoś przełożyć?
@Madika - da się, czytałam ją wiedząc, że nie będę rodzić w domu, ale to dało mi motywację, żeby szukać innego szpitala niż kliniczny, nie szukać patologii tam gdzie jej nie ma, wiedzieć co i jak (przynajmniej przed, bo wtrakcie to mi ta wiedza dziwnym trafem wyparowała...) i przygotować się do porodu jako takiego.
Piękny tekst ale czytając słowa p. Ireny smutno mi się robi, bo przypomina mi się mój upokarzający szpitalny poród. Byłam wtedy świeżo po lekturze "Urodzic razem.." więc odczuwany kontrast był tym większy, argh... Dobrze, że zmiany w położnictwie idą ku lepszemu. Chwała takim kobietom jak p. Irena!
Dobrze, że zmiany w położnictwie idą ku lepszemu. Chwała takim kobietom jak p. Irena!
Niestety! Nic samo nie idzie i raczej nie pójdzie :-( Jeśli rodzące kobiety nie zawalczą o prawa swoje i swoich dzieci, to rzeczywistość porodówkowa niewiele się zmieni. Położnych takich jak Irena jest niewiele. Przytłaczająca większość traktuje swoją robotę jak robotę właśnie, a nie jak powołanie i nie zamierzają same od siebie wymagać więcej, niż wymagają ich przełożeni. A kobieta rodząca i jej dziecko wciąż są traktowani bardziej jak niewdzięczny (często) obiekt pracy, a nie jak drugi człowiek. :-(
Katarzyno, i właśnie ten fenomen mnie głęboko zastanawia:jak to jest, że kobieta kobiety nie potrafi zrozumieć w takiej sytuacji,śmiem twierdzić-najważniejszej w życiu.
Madika, ja przeczytalam ta ksiazke przed drugim porodem dopiero. to byl moj blad, bo pierwszy porod skonczyl sie cc. po lekturze tej ksiazki zdalam sobie sprawe ze wogole nie bylam do niego przygotowana. smiem nawet twierdzic ze gdybym wiedziala to wszystko o czym irenka pisze to bylabym w stanie urodzic pierwszego syna naturalnie..
jak dla mnie to obowiazkowa pozycja przed porodem! bez wzgledu na to czy w szpitalu czy w domu.
Ech szkoda tylko, że mój małżonek tak oporuje przed porodem domowym, bo sama najchętniej zdecydowałabym się na tę opcję już nawet poprzednim razem. A tak, znów będę się denerwować, czy zdążę na czas... Najwyżej sam będzie poród odbierał
Komentarz
No ale w sumie, to przy Jaremie nie używali jakichś specjalnych maszyn czy aparatów, a obrócić dziecko to pewnie i w domu dalibyśmy radę w końcu..
no to może przeczytam jednak.
Dobrze, że zmiany w położnictwie idą ku lepszemu. Chwała takim kobietom jak p. Irena!