Rozumiem, że jest taka mantra o żlych Jugendamtach i drapieżnych Niemcach tylko czekających na germanizację polskich dzieci. Z mantrą dyskutować nie sposób, możemy podyskutować o faktach. Tylko czy je znamy?
Ja na miejscu tych państwa zwiałbym na Białoruś i poprosił o azyl polityczny. Łukaszenko pewnie skorzystałby z możliwości propagandowego wykorzystania sytuacji co by dokopać zgniłemu zachodowi.
Jakie? Masz dostęp do akt sprawy? Znasz chociażby relacje obu stron?
Naprawdę w Rajchu się dzieci ot tak nie traci, niezależnie od narodowości (aczkolwiek nie zdziwię się, jeśli się okaże, że ci państwo z Bytomia parę lat wcześniej z własnej woli udowadniali niemieckim urzędom niemieckie-śląskie pochodzenie i dziadka w Wehrmachcie, więc być może są tak samo Polakami jak i Niemcami...).
No dobrze, a co niemiecki sąd uznaje za tak "złą sytuację rodzinną", że zabiera dzieci do bidula?
Brak własnego laptopa. Na miejscu tych rodziców , przefarbowałabym te dzieci na czarno, i podrasowała je na takie z urody semickie albo tureckie. Miłej rodzinie zastępczej by się odechciało takich. ;;) A tak swoją drogą Krzyżacy też chcieli naszego dobra, pod Głogowem Niemcy też zapewne ratowali polskie dzieci przed wyrodnymi rodzicami przywiązując je do machin oblężniczych?
Rzadko zabiera do bidula w ogóle, od tego należałoby zacząć. Domów dziecka jest bardzo mało, większość dzieci, które nie mogą wychowywać się wdomu rodzinnym umieszczana jest w rodzinach zastępczych (stałych, czasowych, pogotowiu rodzinnym itd.). Także pytanie, dlaczego te dzieci znalazły się w placówce. Zła sytuacja rodzinna... mogę Ci wynotować przypadki z kwestionariusza dla kandydatów na rodziców zastępczych (bo jak być może wiesz, takimi jesteśmy). I generalnie do odebrania, a nie ograniczenia praw muszą zaistnieć naprawdę mocne przesłanki. I to w ogóle się ciągnie. I jeszcze kilka takich "i".
A mi się wydaje, że oni chcą 3 wojnę światową wywołać. Bo znowu robią się bezczelni. Po za tym czy nie jest tak, że opiekun zastępczy gdy dziecko traci rodziców bądź zabiera im się prawa rodzicielskie zyskuje prawo do majątku tego dziecka np. nieruchomości , działki itd. ?
Strach brać dzieci na wycieczki do Niemiec albo na wystawy psów. lepiej ich zostawiać w domu z babcią, a szkoda bo fajnie by było pokazać dzieciom świat, skoro nie ma granic tak jak kiedyś.
I ciekawe, że ja, ani żadna inna osoba z tego forum zamieszkała w Niemczech jakoś się nie boi, rodzą tu dziewczyny dzieci, wychowują itd. Także nie ma jak to sobie coś wmówić i oczekiwać, że rzeczywistość dostosuje się do wyobrażeń.
Jeżeli mogę wnioskować z obserwacji berlińskiego metra, gdzie nie ma żadnych bramek do kontroli biletów i gdzie kara za jazdę bez biletu jest śmiesznie mała, Niemcy szanują swoje prawo i podporządkowują się mu bez szemrania. Dlatego jeżeli Jugendamt zabiera dzieci Niemcom, to pozostali uznają to za właściwe rozwiązanie i tylko się bardziej starają, żeby samemu nie dać pretekstu do podobnej sytuacji. Buntują się co najwyżej przefarbowani na Niemców Polacy, jak widać w opisanej historii.
Maćku, a w pociągu konduktor nie musi uprawiać zabawy w kotka i myszkę, tylko spokojnie pyta, kto się dosiadł na ostatniej stacji i osoby, które się czują wywołane, same z siebie pokazują bilety. Na szczęście większość Polaków również, chociaż słyszałam już opowieści gierojów a) pełne samouwielbienia, jak to się chowali po kiblach nasłuchując konduktora i 3 stacje się udało b) pełne poczucia pokrzywdzenia przez złego Niemca (jak ten sku.., hu.. jeden je.. .śmiał! Na pewno kryptohitlerowiec!), który jednak postanowił sprawdzić na czwartej stacji, czemu przy kiblu się ciągle pali czerwona lampka i jak Polak wychodził, to jednak poprosił go o bilet...
Tak, to jest opowieść aluzyjna. Swoją drogą, masz w końcu te fakty czy gadamy o dupie Maryni, znaczy się ogonie owczarka?
Osobiście nie widzę innego uzasadnienia odbierania dzieci rodzicom, niż w wypadku zagrożenia ich życia. Każdy inny przypadek jest dla mnie nadużyciem. A ta "zła sytuacja rodzinna", co to ma być? Trzeba było pomóc rodzinie, taniej by wyszło, niż za pobyt w domu dziecka.
A skąd wiesz, czy nie pomagano? I czy nie było zagrożenia życia? Jeżeli ta sama Interia napisze coś o Błasiku w kokpicie i wymuszonym lądowaniu, to się nazywa, że hieny, a nie dziennikarze, kłamią, manipulują, usłużni władzy... to co, teraz niby nie mogą dalej w ten sam deseń? Czekam na fakty, ciągle ich nie podajesz. Fakty są w aktach, nie w TVNie (bądź Interii).
Nie, nie bronię. Patrzę z boku, dlatego pytam do znudzenia o fakty. Jakie czynności podjęto, na jakiej podstawie, jakich nie podjęto, jak przebiegał proces, jakie środki odwoławcze wykorzystano. To jest w aktach i to się liczy dla oceny. Sąd polski też chyba nie będzie orzekał na podstawie artykułu z Interii.
A tę panią z tego stowarzyszenia za co dyskryminują? Za dekolt niebrawarystyczny?
Poza tym, nie dziwi Cię, że ktoś siedzi w obcym kraju, czuje się dyskryminowany i... siedzi dalej? Życie mu mija, a ten zamiast je zmienić, to tylko się frustruje... Mógłbyś tak?
W obcym kraju...Ale jeśli ktoś wraca do swojego i jest w nim dyskryminowany przez przedstawicieli ościennego państwa to coś tu nie halo. Czy nasze władze podlegają ich zwierzchnictwu ? Rozumiem walkę o dzieci gdy jedno z rodziców jest obcokrajowcem i w razie rozwodu każde walczy aby dziecko mieszkało w jego kraju. Ale jak obydwoje są Polakami, to co Niemcom do tych dzieci? Zapomnieli, że Polska to nie jest Generalna Gubernia ? A ciekawe czy gdyby sytuacja była odwrotna, przyjechało by sobie do nas niemieckie małżeństwo i potem wróciło sobie ze swoimi dziećmi do Niemiec to czy polscy pracownicy socjalni miały by prawo wymagać od niemieckiej prokuratury i sądów aby zabrać je tym rodzicom i umieścić je w polskiej rodzinie zastępczej ?
To prawda, nie znamy faktów a już się oburzamy ale...ja tam nie ufam żadnym Jugendamtom. Przykro mi. Zostałam wychowana przez ludzi, którzy na własnej skórze odczuli okupację.
Szefem stowarzyszenia jest pann Gall. Skarbnikiem niejaka pani Marzena Supryniak. Oboje na facebooku podają, że są w związku. Pani Supryniak oprócz informacji o partnerze/konkubencie ma również otwartą galerię, a w niej m.in. fotki swoich dzieci. O takie fotki:
To jak Polak tak swoje dzieci ubiera, to mam wierzyć, że naprawdę działa przeciwko (domniemanej) germanizacji? Przecież sam w domu germanizuje lepiej niż wszystkie urzędy razem wzięte. I to jeszcze za darmo. No, to miłość do Rajchu!
Myślę, że temat rzetelności stowarzyszenia antydyskryminacyjnego został wyczerpany
piszesz takie rewelacje, ze az sie komentowac nie chce....
Nie bede tu bronic Jugentamtu, bo i im sie wpadki zdarzaja, ale znam tez dziewczyne (i to Polke!), ktorej ten straszny Jugentamt pomogl w bardzo zawilej i nieprzyjemnej sytuacji rodzinnej. Ale o tym sie oczywiscie nie pisze, bo kto chcialby czytac takie historie.
Faktem jest, ze istnieje w Niemczech wieksza kontrola nad rodzinami (np. w niektorych Landach badania okresowe dzieci sa obligatoryjne), ale nie ma jakiejs psychozy, nikt dziecka za brak laptopa z rodziny nie zabierze.
Ago, Twoje śledztwo w sprawie tego, czy oponenci Jugendamtu noszą brudne majtki przyniosło imponujące efekty.
Niestety to, że ci ludzie mają różne grzeszki na sumieniu nie sprawia, że wątpliwości dotyczące akcji opisane w artykule znikają. Jeżeli potrafisz udowodnić, że nie doszło do nadużycia władzy ze szkodą dla dzieci, to czekam na wyjaśnienia.
Maciek, zdarzyła Ci się wpadka, ok. Ale po co dalej uderzać w wysokie C? Warto po prostu sprawdzić, czym jest to, na co się człowiek powołuje, bo potem wychodzą takie kwiatki, jak tutaj. Za długo mieszkam na emigracji, żeby nie umieć wyłapać takich typków. I jak, materiały sprawy masz? Chociaż rzetelne (czyli nie takie, jak stowarzyszenie pana palikociarza, który w domu ma niemiecką flagę w salonie) relacje obu stron? Bo na razie nie widzę. Czyli nie ma podstaw sądzić, by opisana relacja była choć odrobinę bliższa prawdy niż np. raport Anodiny, który to raport ten sam portal przedstawiał niczym prawdę objawioną. To co mam udowadniać? Że nie jestem wielbłądem? No Macku...
@Maciejka Też takie sprawy znam (prywatnie i zawodowo). Znam też JA od strony np. kursu na rodziców zastępczych, poznaliśmy kilka miejscowych rodzin zastępczych. Znam realia. No ale widać zawsze będą mądrzy, który pewnie nie mają doświadczenia osobistego żadnego, ale wiedzą już np., że rodzina zastępcza to tylko z chciwości i się taaaaaak obłowi. Bo przecież inna motywacja jest niemożliwa. :-&
Ponieważ bardzo się Ago angażujesz w obronę JA (łącznie ze sprawdzaniem życia prywatnego członków stowarzyszenia walczącego z niesprawiedliwym odbieraniem dzieci), oczekuję, że rzetelnie odpowiesz na zarzuty przedstawione w artykule. Chętnie poznam kontrargumenty, bo jak do tej pory dostępna mi wiedza skłania do wniosku, że jest to urząd zajmujący się zniemczaniem dzieci z małżeństw mieszanych i innych narodowości.
Komentarz
Naprawdę w Rajchu się dzieci ot tak nie traci, niezależnie od narodowości (aczkolwiek nie zdziwię się, jeśli się okaże, że ci państwo z Bytomia parę lat wcześniej z własnej woli udowadniali niemieckim urzędom niemieckie-śląskie pochodzenie i dziadka w Wehrmachcie, więc być może są tak samo Polakami jak i Niemcami...).
Na miejscu tych rodziców , przefarbowałabym te dzieci na czarno, i podrasowała je na takie z urody semickie albo tureckie. Miłej rodzinie zastępczej by się odechciało takich.
;;)
A tak swoją drogą Krzyżacy też chcieli naszego dobra, pod Głogowem Niemcy też zapewne ratowali polskie dzieci przed wyrodnymi rodzicami przywiązując je do machin oblężniczych?
Zła sytuacja rodzinna... mogę Ci wynotować przypadki z kwestionariusza dla kandydatów na rodziców zastępczych (bo jak być może wiesz, takimi jesteśmy). I generalnie do odebrania, a nie ograniczenia praw muszą zaistnieć naprawdę mocne przesłanki. I to w ogóle się ciągnie. I jeszcze kilka takich "i".
Tzn. wynika, że są polskimi, ale nie wiemy, czy tylko polskimi, czy też polskimi i niemieckimi.
Po za tym czy nie jest tak, że opiekun zastępczy gdy dziecko traci rodziców bądź zabiera im się prawa rodzicielskie zyskuje prawo do majątku tego dziecka np. nieruchomości , działki itd. ?
I ciekawe, że ja, ani żadna inna osoba z tego forum zamieszkała w Niemczech jakoś się nie boi, rodzą tu dziewczyny dzieci, wychowują itd. Także nie ma jak to sobie coś wmówić i oczekiwać, że rzeczywistość dostosuje się do wyobrażeń.
a) pełne samouwielbienia, jak to się chowali po kiblach nasłuchując konduktora i 3 stacje się udało
b) pełne poczucia pokrzywdzenia przez złego Niemca (jak ten sku.., hu.. jeden je.. .śmiał! Na pewno kryptohitlerowiec!), który jednak postanowił sprawdzić na czwartej stacji, czemu przy kiblu się ciągle pali czerwona lampka i jak Polak wychodził, to jednak poprosił go o bilet...
Tak, to jest opowieść aluzyjna. Swoją drogą, masz w końcu te fakty czy gadamy o dupie Maryni, znaczy się ogonie owczarka?
Osobiście nie widzę innego uzasadnienia odbierania dzieci rodzicom, niż w wypadku zagrożenia ich życia. Każdy inny przypadek jest dla mnie nadużyciem. A ta "zła sytuacja rodzinna", co to ma być? Trzeba było pomóc rodzinie, taniej by wyszło, niż za pobyt w domu dziecka.
A co z tymi? Też manipulują? http://www.dyskryminacja-berlin.de/
A tę panią z tego stowarzyszenia za co dyskryminują? Za dekolt niebrawarystyczny?
Poza tym, nie dziwi Cię, że ktoś siedzi w obcym kraju, czuje się dyskryminowany i... siedzi dalej? Życie mu mija, a ten zamiast je zmienić, to tylko się frustruje... Mógłbyś tak?
Rozumiem walkę o dzieci gdy jedno z rodziców jest obcokrajowcem i w razie rozwodu każde walczy aby dziecko mieszkało w jego kraju. Ale jak obydwoje są Polakami, to co Niemcom do tych dzieci? Zapomnieli, że Polska to nie jest Generalna Gubernia ?
A ciekawe czy gdyby sytuacja była odwrotna, przyjechało by sobie do nas niemieckie małżeństwo i potem wróciło sobie ze swoimi dziećmi do Niemiec to czy polscy pracownicy socjalni miały by prawo wymagać od niemieckiej prokuratury i sądów aby zabrać je tym rodzicom i umieścić je w polskiej rodzinie zastępczej ?
Pani Supryniak oprócz informacji o partnerze/konkubencie ma również otwartą galerię, a w niej m.in. fotki swoich dzieci. O takie fotki:
To jak Polak tak swoje dzieci ubiera, to mam wierzyć, że naprawdę działa przeciwko (domniemanej) germanizacji? Przecież sam w domu germanizuje lepiej niż wszystkie urzędy razem wzięte. I to jeszcze za darmo. No, to miłość do Rajchu!
Myślę, że temat rzetelności stowarzyszenia antydyskryminacyjnego został wyczerpany
Niestety to, że ci ludzie mają różne grzeszki na sumieniu nie sprawia, że wątpliwości dotyczące akcji opisane w artykule znikają. Jeżeli potrafisz udowodnić, że nie doszło do nadużycia władzy ze szkodą dla dzieci, to czekam na wyjaśnienia.
I jak, materiały sprawy masz? Chociaż rzetelne (czyli nie takie, jak stowarzyszenie pana palikociarza, który w domu ma niemiecką flagę w salonie) relacje obu stron? Bo na razie nie widzę. Czyli nie ma podstaw sądzić, by opisana relacja była choć odrobinę bliższa prawdy niż np. raport Anodiny, który to raport ten sam portal przedstawiał niczym prawdę objawioną. To co mam udowadniać? Że nie jestem wielbłądem? No Macku...
Też takie sprawy znam (prywatnie i zawodowo). Znam też JA od strony np. kursu na rodziców zastępczych, poznaliśmy kilka miejscowych rodzin zastępczych. Znam realia. No ale widać zawsze będą mądrzy, który pewnie nie mają doświadczenia osobistego żadnego, ale wiedzą już np., że rodzina zastępcza to tylko z chciwości i się taaaaaak obłowi. Bo przecież inna motywacja jest niemożliwa. :-&