U nas jak wyżej, ale z przywilejów specjalnych- jubilat siada w tym dniu na krześle przeznaczonym dla ojca rodziny. TO dla nich czasem większa radocha, niż prezent!
U nas podobnie, koniecznie tort ze swieczkami (lub swieczka, zalezy czy to dorosly cze dziecie). Dla mnie lub meza dzieciaki przygotowuja laurki I rano sa wreczane. Uroczysty obiad no i czasem w weekend jakies party(jesli to dzieci swieto) lub impreza dla doroslych ;-). Maz w ubieglym tygodniu mial urodziny i pracowal od samego rana do poznego wieczoru i byla szansa ze dziewczynki go nie zobacza w ciagu calego dnia, wiec ubralysmy sie odswietnie , zapakowalysmy tort i pojechalysmy do niego do pracy. Bardzo byl zaskoczony i wzruszony. Prezent jeden wspolny od rodziny. No i dbam o to by dzien mial charakter odswietny.
Imieniny staramy się świetować od rana danego dnia, szykując szczególne śniadanie i składając życzenia.
Prawimy tez o ich patronie, o czym one doskonale pamiętają, bo często się do patronów odwołujemy.
W dzień urodzin staramy się złożyć zyczenia w godzinie narodzenia ( o ile to możliwe, bo jedną córkę nocną mamy ;-))
Każdy z tych dni kończymy Mszą dziekczynno-błagalną w intencji solenizanta/jubilata.
Jesli zaś chodzi o masową imprezę, to dla rówieśników raczej nie robimy choć plany mieliśmy, ale zawsze coś stoi na przeszkodzie. Dla rodziny też raczej nie, bo wszyscy daleko mieszkają i sporadycznie nas odwiedzają. Jesli już, to robimy urodziny masowo tzn. 3/4 dzieci urodziło się miej więcej w tym samym czasie i imieniny mają w jednym miesiącu. Może to niepedagogizne, ale imprezy mają wspólne, aczkolwiek osobne, drobne upominki, a w dzień urodzin osobne torty.
BTW, Właśnie dziś idzimy na Mszę imieninową w intencji wszystkich pociech, bo 29 było zajęte
U nas dorośli to tylko takie okrągłe urodzinki jak 40,45,50 itd. Dzieci co roku, mieliśmy właśnie urodzinki najstarszego, był tort, ognisko z kiełbaskami, kilkoro dzieciaków już. Imieniny nasze dzieciaki mają albo w dzień urodzin, albo tydzień po więc nie wyróżniamy tego dnia, a dorośli to właściwie w ogóle.
u nas urodziny - ciacho, najbliższa rodzina, jakiś prezent. Choć teraz chłopaki zrzekli się prezentów urodzinowych na rzecz Duchowej Adopcji. Wspierają placówkę salezjańską w Czadzie, w sercu Afryki. I tort - zawsze szczególny. A... i tortu nie widzą do czasu postawienia na stole.
imieniny są bardziej huczne, wszak to dzień patrona, wyjątkowe święto dla nas jako katolików. Msza św w okolicy tego dnia (kościół daleko i nie zawsze się udaje), zapraszani koledzy ze szkoły - najczęściej w najbliższą sobotę, małe party. Prezenty też są.
Z premedytacją bardziej akcentujemy imieniny.
Prezenty i laurki często chowamy po kątach i zawiązujemy solenizantowi oczy. Szuka na zasadzie ciepło-zimno.
my wlasnie wczoraj swietowalismy, naszego 3latka. byla babcia, ciocia wujek, ciasto ze swieczkami, prezent. wspolny obiad. wspolna zabawa. to jest nasze swietowanie. msza sw solenizanta byla w srode bo w srode skonczyl dokladnie.
U nas "sezon" zaczyna sie w marcu i konczy w grudniu... Co dwa miechy albo co miesiac przez cały rok impreza.... No... i bokiem mi wyszło Cos mi sie zdaje ze jakaś reformę będzie trzeba zrobić - albo w jedną albo w druga....
Moze jedna impreza kiedystam i wszyscy będą zegnac sie z poprzednim rocznikiem?? Moze parami?
(
Szukam czegos odpowiedniego dla wszystkich...
Marzy mi sie choc jedna impreza dla nas.... Od nastu lat nawet jednej nie było
Mam juz dosc frustracji dzieci w zwiazku z urodzinami... Zawsze cos nie tak, chocbym na rzesach stanela. Nie radze sobie z ich rozczarowaniem, a zawsze jakies jest - "tradycja rodzinna" po najstarszym synu....
U nas imprezki z zapraszaniem kolegów tylko imieninowe i dla szkolniaków (przedszkolaków wykluczam). Zatem z kumplami mam tylko dwie w roku, a i tak chłopaki bardzo angażują się w przygotowania więc nie wszystko na mojej głowie. Reszta skromna... W zasadzie, jak pomyślę, to i te z kumplami też skromne: ciacho, jakieś przegryzajki (paluszki, orzeszki, prażynki...) i zamówiona pizza. A synowie zapraszają tylko przyjaciół, więc max 10 gości. Wolą w piłkę grac lub układać z lego niż sie obżerać.
Mam juz dosc frustracji dzieci w zwiazku z urodzinami... Zawsze cos nie tak, chocbym na rzesach stanela. Nie radze sobie z ich rozczarowaniem, a zawsze jakies jest - "tradycja rodzinna" po najstarszym synu....
Co jest nie tak? Jakie oni maja oczekiwania?
Nasze imprezy? My raczej spotkania, grillki w towarzystwie najbliższych przyjaciół. Najczęściej składkowe. Bardziej swobodnie niż imieninowo. Choć w tym roku może coś zrobię, bo mężowi 40 strzeli. Ale to też bez przesady - zaprosimy ze 2-3 małżeństwa z dziećmi.
A u nas dorośli obchodzą imieniny, a dzieci urodziny. Z racji, że moje rodzeństwo z rodzinami mieszka blisko to świętujemy, bo jest też czas dla nas na wspólne bycie i chyba wszyscy na to czekamy. Luzackimi miesiącami od imienin/urodzin są tylko marzec i wrzesień, a tak spotykamy się w zasadzie średnio co 2 tygodnie od października do lutego zmieniając tylko domy. Jak ktoś ma dość to nie przychodzi a pojawia się na następnych, ale że nas sporo to jakoś mało odczuwalne to jest Lubimy to, każde imieniny mają swoją tradycje, niektóre są łączone kilku osób. Na przykład imiennyi u mojej siostry J. to czyste imeininy pn. "u cioci na imieninach", u mego brata P. jest ognisko, sport i śpiewy do rana, u siostry E. nieustanna wymiana osób przy stole itd. Na pewno jest zawsze głośno, tłoczno i wesoło
Urodziny dzieci odbywają się przy skromniejszej liczbie osób, zazwyczaj są rodzice, rodzeństwo solenizanta, dziadkowie, chrzestni.
A my w ogole slabo swietujemy... Urodziny jeszcze jako tako, imieniny w zasadzie nie. Jakos przejelismy zwyczaje rodziny meza - tam sie raczej specjalnie nie swietuje, najwyzej zyczenia sklada. No i tym sposobem o imieninach meza i moich przypomina mi czesto tylko moja mama, ktora zawsze dzwoni z zyczeniami i nadziwic sie nie moze, ze ja znowu zapomnilam. Wlasnie dzis dzwonila )
a może tak jeden dzień spędzony z wybranym rodzicem tylko te 1 dziecko jak moi byli mali to furorę zrobił taki prezent na dzień dziecka a prezent wynikł z braku pieniędzy po prostu
A ja Wam się coś przyznam...... "> Weekend miała ciężki, ciśnienie mi skakało i w ogóle byłam jedną nogą w innym świecie...
a jak kobieta nie pamięta to nikt nie pamięta ...
i....
zapomniałam, że nasza Teresa ma dziś imieniny.
Dzieci małe, więc nie załapały. Nabralismy z mężem wody w usta i jutro zrobimy jej święto. Weźmie cukierasy do przedszkola, Siostrom się powie, że św. Tereski samo się przeniosło, ja zrobię ciacho, wpadną dziadkowie....
Urodziny mam za 3tyg a już dzisiaj dostałam prezent od córki. Była w dalekim mieście na zakupach, coś jej wpadło w oko i oczywiście nie mogła wytrzymać, żeby z prezentem poczekać
A ja Wam się coś przyznam...... "> Weekend miała ciężki, ciśnienie mi skakało i w ogóle byłam jedną nogą w innym świecie...
a jak kobieta nie pamięta to nikt nie pamięta ...
i....
zapomniałam, że nasza Teresa ma dziś imieniny.
Dzieci małe, więc nie załapały. Nabralismy z mężem wody w usta i jutro zrobimy jej święto. Weźmie cukierasy do przedszkola, Siostrom się powie, że św. Tereski samo się przeniosło, ja zrobię ciacho, wpadną dziadkowie....
i wyjdziemy z twarzą
Savia, spokojnie! Można powiedzieć, że w tym roku imieniny zgodnie z kalendarzem tradsów, czyli św.Tereska dopiero 3.X
A ja mam takie urodzinowe hobby: uwielbiam organizować imprezy dla dzieciaków. Począwszy od rannego śniadanka przez wiele małych przyjemności aż po imprezkę dla ichnich gości. Najpierw robiłam zbiorczą, każdy zapraszał kilka osób - i tak raz na rok miałam więcej wszystkiego w domu: dzieci, słodyczy, bałaganu i szaleństw. Potem lista gości się rozrastała, więc robiłam na raty.Silę się na oryginalność i jak do tej pory temat zabawy się nie powtórzył. W tym roku: u Jaśka (7 lat) - kosmiczna impreza, u M. (9)- podróż dookoła świata, H. (4) podejmowała gości na własnym zamku ( niech żyją łóżka piętrowe!),a F. (11) na tarasie zamienionym w "Lawendową Kawiarenkę". Został jeszcze roczek listopadowy A., ale tu już tradycyjnie.
Komentarz
:-*
Mam obawy że wątek pójdzie w stronę tego że obchodzenie urodzin jest niechrześcijańskie!
TO dla nich czasem większa radocha, niż prezent!
U nas podobnie, koniecznie tort ze swieczkami (lub swieczka, zalezy czy to dorosly cze dziecie). Dla mnie lub meza dzieciaki przygotowuja laurki I rano sa wreczane. Uroczysty obiad no i czasem w weekend jakies party(jesli to dzieci swieto) lub impreza dla doroslych ;-). Maz w ubieglym tygodniu mial urodziny i pracowal od samego rana do poznego wieczoru i byla szansa ze dziewczynki go nie zobacza w ciagu calego dnia, wiec ubralysmy sie odswietnie , zapakowalysmy tort i pojechalysmy do niego do pracy. Bardzo byl zaskoczony i wzruszony. Prezent jeden wspolny od rodziny. No i dbam o to by dzien mial charakter odswietny.
blok czekoladowy
imieniny są bardziej huczne, wszak to dzień patrona, wyjątkowe święto dla nas jako katolików. Msza św w okolicy tego dnia (kościół daleko i nie zawsze się udaje), zapraszani koledzy ze szkoły - najczęściej w najbliższą sobotę, małe party. Prezenty też są.
Z premedytacją bardziej akcentujemy imieniny.
Prezenty i laurki często chowamy po kątach i zawiązujemy solenizantowi oczy. Szuka na zasadzie ciepło-zimno.
U nas imprezki z zapraszaniem kolegów tylko imieninowe i dla szkolniaków (przedszkolaków wykluczam). Zatem z kumplami mam tylko dwie w roku, a i tak chłopaki bardzo angażują się w przygotowania więc nie wszystko na mojej głowie. Reszta skromna... W zasadzie, jak pomyślę, to i te z kumplami też skromne: ciacho, jakieś przegryzajki (paluszki, orzeszki, prażynki...) i zamówiona pizza. A synowie zapraszają tylko przyjaciół, więc max 10 gości. Wolą w piłkę grac lub układać z lego niż sie obżerać. Co jest nie tak? Jakie oni maja oczekiwania?
Nasze imprezy? My raczej spotkania, grillki w towarzystwie najbliższych przyjaciół. Najczęściej składkowe. Bardziej swobodnie niż imieninowo. Choć w tym roku może coś zrobię, bo mężowi 40 strzeli. Ale to też bez przesady - zaprosimy ze 2-3 małżeństwa z dziećmi.
Z racji, że moje rodzeństwo z rodzinami mieszka blisko to świętujemy, bo jest też czas dla nas na wspólne bycie i chyba wszyscy na to czekamy.
Luzackimi miesiącami od imienin/urodzin są tylko marzec i wrzesień, a tak spotykamy się w zasadzie średnio co 2 tygodnie od października do lutego zmieniając tylko domy. Jak ktoś ma dość to nie przychodzi a pojawia się na następnych, ale że nas sporo to jakoś mało odczuwalne to jest
Lubimy to, każde imieniny mają swoją tradycje, niektóre są łączone kilku osób. Na przykład imiennyi u mojej siostry J. to czyste imeininy pn. "u cioci na imieninach", u mego brata P. jest ognisko, sport i śpiewy do rana, u siostry E. nieustanna wymiana osób przy stole itd.
Na pewno jest zawsze głośno, tłoczno i wesoło
Urodziny dzieci odbywają się przy skromniejszej liczbie osób, zazwyczaj są rodzice, rodzeństwo solenizanta, dziadkowie, chrzestni.
A my w ogole slabo swietujemy... Urodziny jeszcze jako tako, imieniny w zasadzie nie. Jakos przejelismy zwyczaje rodziny meza - tam sie raczej specjalnie nie swietuje, najwyzej zyczenia sklada. No i tym sposobem o imieninach meza i moich przypomina mi czesto tylko moja mama, ktora zawsze dzwoni z zyczeniami i nadziwic sie nie moze, ze ja znowu zapomnilam. Wlasnie dzis dzwonila )
a może tak jeden dzień spędzony z wybranym rodzicem tylko te 1 dziecko jak moi byli mali to furorę zrobił taki prezent na dzień dziecka a prezent wynikł z braku pieniędzy po prostu
Tutaj o naszym wyjściu: http://wielodzietni.org/discussion/13164/czasem-czlowiek-musi-inaczej-sie-udusi#Item_792
Weekend miała ciężki, ciśnienie mi skakało i w ogóle byłam jedną nogą w innym świecie...
a jak kobieta nie pamięta to nikt nie pamięta ...
i....
zapomniałam, że nasza Teresa ma dziś imieniny.
Dzieci małe, więc nie załapały. Nabralismy z mężem wody w usta i jutro zrobimy jej święto. Weźmie cukierasy do przedszkola, Siostrom się powie, że św. Tereski samo się przeniosło, ja zrobię ciacho, wpadną dziadkowie....
i wyjdziemy z twarzą