@Predi. @Anka - bardzo proszę DUŻYMI literami i powoli napisać mi, co i jak. Przy obecnym przeciążeniu (lub ich bardzo skromnej reprezentacji) szarych komórek żadnych zagadek, niedopowiedzeń i takich innych nie przyswajam. Bardzo proszę o priv, z datami i godzinami! (od tego też zależy nasz nie-wyjazd z Krk) k.
Weźcie Wy powiedzcie..e, bo... - jeździcie w tę i z powrotem (na południe i północ), a czasem jeszcze latacie - umawiacie się na spotkania (czasem dwa jednego dnia) i zabieracie na nie dzieci - czytacie książki, gotujecie, obrabiacie dom i potomstwo - spędzacie sporo czasu czytając forum (tworzycie nowe wątki, żeby pognębić innych nowymi wpisami)...
... czy Wy macie czas na rozmowę z mężem (dla niektórych męskich for-aktywistów analogiczne pytanie o żonę)???
BO na ten przykład ja: - nie mam już ani siły ani ochoty nigdzie się przemieszczać poza to, co muszę: szkoła, praca, zakupy, lekarze - udało mi się być na JEDNYM spotkaniu u IrenyB, ale to był środek lata, dzieci na wakacjach, ja z jednym w symbiozie i drugim za rączkę. Owszem uczęszczam na szkolne wykłady, warsztaty, dni wspólnoty, uroczystości lokalne i szczerze mówiąc nie wiem jak długo zdołam - czytam już coraz mniej, gotuję w wielkim garze, żeby starczyło na 2-3 dni, sprzątam 2 razy w tygodniu, a jak mam więcej służbowych aktywności to raz (zauważyłąm zresztą, że jak sprzątnę na weekend, to w poniedziałek rano jest większy syf, niż jak sprzątnę w poniedziałek i do piątku urzęduję w domu głównie sama z maluchami, kuchnia po weekendzie jest gorsza niż w tygodniu przez 4 dni) - czytam już tylko kilka wątków, a nowe staram się omijać szerokim łukiem (z różnym skutkiem)
edit: coś zeżarło kawałekz: A i tak z mężem kiedy jest (bo często go nie ma) nie mam kiedy porozmawiać poważnie. Bo zwykle któreś nie ma siły, albo jest czymś zajęte. Np. usypianiem dzieci,
albo jest za późno na poważne rozmowy (ktoś już nie kontaktuje). Dziś mąż usypiał syna, chrapał tak, że się dom trząsł, a w łazience zostawił otwarte na oścież okno przez godzinę. Jak go obudziłam i pytałam, po co tak otworzył, to coś wybełkotał z nieprzytomnym wzrokiem, ale nie mam pojęcia co to było...
no tak... pamiętałam na początku wpisu, ale jak doszłam do tego punktu, to już zapomniałam... ale to było CAŁE pół godziny i to tylko dlatego, że w bliskim sąsiedztwie edit: i miałam opiekę do reszty dzieci bo się rodzina zwaliłą na chrzciny na kolejny dzień
Komentarz
bomba z tym wykładem!! jak ja bym chciała na dwóch być!!
Predi jak mamy cię nazywac? Nasza "bossówa", "kierowniczka", "szefowa", a nie to ostatnie już zajęte ... Może po prostu .... Ogłaszam konkurs ))
k.
Samochodem teraz na powrót lepiej jeździć katowicką.
Okrzyki też umiem wznosić, ale nie wiem, czy Wy to wytrzymacie.
k.
k.
- jeździcie w tę i z powrotem (na południe i północ), a czasem jeszcze latacie
- umawiacie się na spotkania (czasem dwa jednego dnia) i zabieracie na nie dzieci
- czytacie książki, gotujecie, obrabiacie dom i potomstwo
- spędzacie sporo czasu czytając forum (tworzycie nowe wątki, żeby pognębić innych nowymi wpisami)...
... czy Wy macie czas na rozmowę z mężem (dla niektórych męskich for-aktywistów analogiczne pytanie o żonę)???
BO na ten przykład ja:
- nie mam już ani siły ani ochoty nigdzie się przemieszczać poza to, co muszę: szkoła, praca, zakupy, lekarze
- udało mi się być na JEDNYM spotkaniu u IrenyB, ale to był środek lata, dzieci na wakacjach, ja z jednym w symbiozie i drugim za rączkę. Owszem uczęszczam na szkolne wykłady, warsztaty, dni wspólnoty, uroczystości lokalne i szczerze mówiąc nie wiem jak długo zdołam
- czytam już coraz mniej, gotuję w wielkim garze, żeby starczyło na 2-3 dni, sprzątam 2 razy w tygodniu, a jak mam więcej służbowych aktywności to raz (zauważyłąm zresztą, że jak sprzątnę na weekend, to w poniedziałek rano jest większy syf, niż jak sprzątnę w poniedziałek i do piątku urzęduję w domu głównie sama z maluchami, kuchnia po weekendzie jest gorsza niż w tygodniu przez 4 dni)
- czytam już tylko kilka wątków, a nowe staram się omijać szerokim łukiem (z różnym skutkiem)
edit: coś zeżarło kawałekz:
A i tak z mężem kiedy jest (bo często go nie ma) nie mam kiedy porozmawiać poważnie. Bo zwykle któreś nie ma siły, albo jest czymś zajęte. Np. usypianiem dzieci,
albo jest za późno na poważne rozmowy (ktoś już nie kontaktuje). Dziś mąż usypiał syna, chrapał tak, że się dom trząsł, a w łazience zostawił otwarte na oścież okno przez godzinę. Jak go obudziłam i pytałam, po co tak otworzył, to coś wybełkotał z nieprzytomnym wzrokiem, ale nie mam pojęcia co to było...
ale to było CAŁE pół godziny i to tylko dlatego, że w bliskim sąsiedztwie
edit: i miałam opiekę do reszty dzieci bo się rodzina zwaliłą na chrzciny na kolejny dzień