...ale w dół.
Szukałam wątku o "niedociśnieniu"/niskim ciśnieniu i nie znalazłam, a pewnie problem powszechny.
Jestem spragniona wiedzy w tym temacie. Gdzieś w necie znalazłam (słowo!) radę, żeby dużo solić :-))
Hm... Nie dość, że niezdrowe, to jeszcze niesmaczne :-&
Z orgowych tekstów nt.nadciśnienia wyciągam wniosek, że powinno się unikać głogu, żurawiny i czosnku, skoro obniżają. To przynajmniej realistyczne
Coś jeszcze? Na Saskiej kazali dużo pić (ale oni tam są dziwni, 110/90 to przecież całkiem normalne); inna lekarka kazała (na zawroty głowy) wstawać "jak hrabianka" (co uskuteczniam z upodobaniem
)
Macie jakieś inne pomysły? Chodzi mi nie tylko o codzienną rutynę, ale i o nagłe spadki - mogę się pocieszać złą jakością ciśnieniomierza, ale niecałe 90/60 to trochę skromnie jak na mój gust (oraz rozmiar
)
Komentarz
Ale jak ja nie cierpię kardio )
Wstawanie poranne wg scenariusza:
usiąść - nogi leżą
usiąść - przemieszczają się na podłogę
posiedzieć trochę i pokontemplować
wstać ruchem płynnym oraz wolnym
Wynik: hrabianka w pionie
Dla braci mniejszych w Kruszewie:
Pozostaje się pocieszać, że przy niskim ciśnieniu organizm się wolniej zużywa i mamy mniejsze ryzyko chorób układu krążenia, czy innych udarów ;-)
(nie obraziłabym się za szybsze zużycie)
A czy wiesz, skąd się biorą te gorsze dni? Pogoda, cykl, whatever...?
Ja mam pech, bo sauny nie lubię (źle się czuję), zimny prysznic, to najgorsza kara dla mnie, a nadmiar ruchu też jakoś bez szczególnej przyjemności przyjmuję... Pozostaje się męczyć i pocieszać nadzieją, że na zdrowie mi to wychodzi.
Poza tym, czy zamording walking, jaki mam z Adhdowcem na jednej smyczy i agresywną suką na drugiej, nie jest równie dobry?
PS.A psa ciężko byłoby nosić w chuście )
PPS.Marzę o powrocie na moje ukochane (czyt.najmniej znienawidzone) kardio na siłkę - bieżnia+suche wiosła to to, co tygrysy lubią najbardziej Ale najpierw praca, za którą płacą...
Szkoda, że urzędy nie są w nocy otwarte - do sądu trzeba będzie za dnia i w smogu
Mi NIC nie jest w stanie podnieść niskiego ciśnienia - jedynie wysiłek fizyczny. Kawa nie działa, jedyne co pomaga ze spożywanych rzeczy to czarna herbata w ilościach ogromnych. Ciśnienia nie podnosi, ale poprawia samopoczucie, jakoś tak... otwiera umysł i likwiduje to koszmarne zamulenie.
Pozostaje się cieszyć że jest niskie a nie wysokie.
Mój mąż ma dla odmiany za wysokie (dziedzicznie). Kawy herbaty, coli itp nie pija w ogóle.
Dieta ścisła obniżająca ciśnienie. Wszystko po to żeby w tym wieku nie lecieć na prochach obniżających (bo co później?). Ciśnienie na granicy z lekkimi zwyżkami (przy zwykłej diecie dużo wyższe).
No ale zawały, udary i inne śnią nam się po nocach.
Ja już wolę niskie mieć
U mnie tak jak u Katarzyny, może nie aż tak, ale 120/80 to widok rzadki u mnie, no po wysiłku . Codzienne to tak 90/70 i dobrze funkcjonuję. Czasem mam zawroty głowy, ale kto by się tym przejmował .
Ale raz w życiu miałam 70/50 i się zdziwiłam mocno, a że byłam wtedy w towarzystwie Artura i On też widział ten wynik, to nie chciał wierzyć, że ja się dobrze czuję.
Edit: Za to w ciąży mam nie raz 140/90.
a poza tym to faktycznie kiepsko: uwielbiam czosnek, a soli nie lubię...