Ciekawe, ze w wątku wypowiedział sie tylko jeden mężczyzna....;)
@Katarzyna, wybacz, ale jakoś nie wierzę, ze w pracy twojego męża nagminnie zony pracują koszule mężom. I żeby ktokolwiek pomyślał, ze ppgnieciona koszula, to wina zony.
Czytalam gdzies, ze koszule powinno sie prasowac od elementow najmniejszych do najwiekszych, po to, zeby te duze sie nie wygniataly w czasie manewrowania przy mniejszych, czyli - kolnierzyki, karczki i mankiety na poczatek, potem rekawy, przody i tyl na koniec, bo najwiekszy powierzchniowo. U nas najwiekszym wrogiem prasowania jest moja niedokladnosc - przelece zelazkiem byle jak a efekt chcialabym miec fantastyczny
a jaka branża wymusza, że to ON musi prasować a nie żona?;-)
Taka, że w branży pracował zanim się ożenił, więc musiał umieć. I jak żona niedomagała albo żony nie było bo rodziła to On bez uprasowanej koszuli nie wyszedłby z domu. No musi umieć i już. A branża... około-czerwono-szelkowa
O! a ja najpierw kołnierzyk, potem rękawy, a później jeden przód, plecy, drugi przód. Szybciutko to robię i bardzo sprawnie.
Ja dokładnie tak samo prasuję już od 22 lat. W tygodniu mam średnio 5-8 koszul do wyprasowania, więc luzik. Dobrze, że dzieci nie chodzą w mundurkach. Ale jak syn koncertuje to białych koszul do prasowania mam sporo, wolę kolorowe, te białe mnie jakoś dobijają.
@Anka - nie ważne, czy Ty wierzysz, ważne, że mój mąż uwierzył i dzięki temu umie sobie prasować koszule sam. I robi to, gdy zachodzi taka potrzeba :-D Poza wszystkim, mój mąż to taki facet, że ma na twarzy napisane dużymi drukowanymi literami: MAM ŻONĘ (OD ZAWSZE TĘ SAMĄ) I PIĘCIORO DZIECI Czuję się w obowiązku dbać o jego wizerunek, jako o swoistą wizytówkę tradycyjnej wielodzietnej rodziny ;-)
Ja jak już prasuję, to jak Cart. Ale dla mnie i mojego męża zadowalający na co dzień jest stan koszuli po suszeniu na wieszaku koszulowym (w sensie takim zwykłym wieszaku) Tylko, że on pracuje przed kompem, to nie musi być odstawiony.
ja bardzo rzadko prasuję cokolwiek. Ale jak już prasuję to właśnie koszule (chłopięce i męskie w rozmiarze najmniejszym z możliwych). dziś wyprasowałam dwie sztuki
Składanie uprasowanych koszul (pomijam pakowanie towaru na sprzedaż) to, jak dla mnie, przejaw braku szacunku dla własnej pracy ;-) Na szczęście mam w szafie drążek i parę wieszaków :-D
hmm nie wiedzialam ze kanty na rekawach to obciach.. nie chcialo mi sie nigdy tak prasowac zeby ich nie bylo ale nie wiedzialam ze od 4 lat moj maz wyglada jak "burak".. musze to zmienic. lepiej pozno niz wcale.
a sposob Macka tez mi srednio podchodzi bo jak zostawiiam rekawy na koniec to przod sie gniecie ponownie, jak u Katarzyny.
czy lubie prasowac? rozkladac staffu nie lubie, jak juz zaczne to nie mam problemu. ale nigdy mi sie nie chce prasowac kilku naraz, o czym moj malz marzy..
Składanie uprasowanych koszul (pomijam pakowanie towaru na sprzedaż) to, jak dla mnie, przejaw braku szacunku dla własnej pracy ;-) Na szczęście mam w szafie drążek i parę wieszaków :-D
Składanie uprasowanych koszul (pomijam pakowanie towaru na sprzedaż) to, jak dla mnie, przejaw braku szacunku dla własnej pracy ;-) Na szczęście mam w szafie drążek i parę wieszaków :-D
I ja się całkowicie zgadzam
Nigdy dobrowolnie nie składam! (Wyjątek - służbowe podróże Męża - ale za nimi też nie przepadam, więc i tak robię to z niechęcią )
Ja prasuję tak jak C&P, ale rękawy jednak w kant "> no i najpierw prawy przód, potem tył i na końcu lewy przód - Cart jesteś leworęczna? też około 4min podczas prasowania (czegokolwiek) trzeba najpierw rzecz dobrze rozłożyć na desce i potem prasować ruchami powolnymi dobrze dociskając żelazko. Czyli bez machania żelazkiem w przód i w tył, tylko dociskając powoli przesuwam jeden raz wzdłuż tkaniny.
Jak już się zabiorę za prasowanie, to zwykle włączam sobie coś do oglądania na kompie i mogę tak prasować i prasować, aż całą szafę wyprasuję... niestety, powinnam popracować nad systematycznością...
No i kluczowe jak dla mnie - dobrze koszulę rozwiesić do suszenia, suszę na wieszakach.
A teraz jak jest zima to koszul nie prasuję >- bo i tak mąż sweter zakłada na wierzch, więc tylko kołnierzyk wystaje - mój też pracuje przed komputerem, więc się stroić nie musi
Komentarz
@Katarzyna, wybacz, ale jakoś nie wierzę, ze w pracy twojego męża nagminnie zony pracują koszule mężom. I żeby ktokolwiek pomyślał, ze ppgnieciona koszula, to wina zony.
U nas najwiekszym wrogiem prasowania jest moja niedokladnosc - przelece zelazkiem byle jak a efekt chcialabym miec fantastyczny
Poza wszystkim, mój mąż to taki facet, że ma na twarzy napisane dużymi drukowanymi literami: MAM ŻONĘ (OD ZAWSZE TĘ SAMĄ) I PIĘCIORO DZIECI Czuję się w obowiązku dbać o jego wizerunek, jako o swoistą wizytówkę tradycyjnej wielodzietnej rodziny ;-)
Ale dla mnie i mojego męża zadowalający na co dzień jest stan koszuli po suszeniu na wieszaku koszulowym (w sensie takim zwykłym wieszaku) Tylko, że on pracuje przed kompem, to nie musi być odstawiony.
: http://wimp.com/ironingshirt/
Na szczęście mam w szafie drążek i parę wieszaków :-D
Więc nawet w delegacje nie muszę składać koszul :-D
no i najpierw prawy przód, potem tył i na końcu lewy przód - Cart jesteś leworęczna?
też około 4min
podczas prasowania (czegokolwiek) trzeba najpierw rzecz dobrze rozłożyć na desce i potem prasować ruchami powolnymi dobrze dociskając żelazko. Czyli bez machania żelazkiem w przód i w tył, tylko dociskając powoli przesuwam jeden raz wzdłuż tkaniny.
Jak już się zabiorę za prasowanie, to zwykle włączam sobie coś do oglądania na kompie i mogę tak prasować i prasować, aż całą szafę wyprasuję... niestety, powinnam popracować nad systematycznością...
No i kluczowe jak dla mnie - dobrze koszulę rozwiesić do suszenia, suszę na wieszakach.
A teraz jak jest zima to koszul nie prasuję >- bo i tak mąż sweter zakłada na wierzch, więc tylko kołnierzyk wystaje - mój też pracuje przed komputerem, więc się stroić nie musi