Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Krew pepowinowa, komorki macierzyste, co o tym sadzicie?

edytowano luty 2013 w Ogólna
Ja teraz w szpitalnym stresie wiec calkiem jasno nie mysle a tu z kazdej strony ( rodzina i lekarze) agitacja zeby pobierac.

Jakos (przez ta agitacje chyba) czuje wewnetrzny opor ale argumentow racjonalnych przeciwko wlasciwie zadnych nie mam.

No i w sumie malo wiem na temat. A Wy co sadzicie? Pobieraliscie? Warto?
«13

Komentarz

  • Nas nie było stać.
  • Nas też.
  • Jak naciskaja to zapytaj czy zechcą opłacić na najbliższe 10 lat. Rozmowa sie skończy.
  • U nas na wszystko trzeba mieć kasę , kasę, moja siostra jak rodziła w Stanach, to miała do wyboru - płaci i komórki są przechowywane dla niej, albo za darmo i w razie zgodnosci dla kogos innego, jeśli wcześniej będzie potrzebował oddadzą komuś innemu, taki bank komórek macierzystych...
  • Pytaliśmy mojego lekarza przed porodem o to i powiedział, że to w jego ocenie bardzo droga sprawa, a prawdopodobieństwo skorzystania z tych komórek przy obecnym stanie wiedzy jest znikome, a dodatkowo nikt z nas nie wie, czy za np. kilkadziesiąt lat taka krew będzie zdatna do użycia. I jeszcze jedna ważna kwestia - tę pobraną krew można tylko raz wykorzystać - jest jej zbyt mało, żeby dzielić.
    W mojej prywatnej opinii - kolejny biznes naciągający rodziców na znaczne koszty.
  • Myśmy też nie pobierali, może gdyby było trochę taniej...Szkoda, że ta krew się marnuje, rozwiązanie w Stanach super:) słyszałam ostatnio opinię,że komórki macierzyste wiele lat mrożone nie nadają się do leczenia czegokolwiek. Ale badań na ten temat nie szukałam...
  • Z tego co wiem w Polsce również istnieje publiczny bank komórek macierzystych i można zgodzić się na pobranie krwi pępowinowej pro publico bono. Słyszałam o tym na jakiejś konferencji, ale gdzie i kiedy i jak to znaleźć... nie wiem, pewnie wujek Google pomoże. 
    Dla siebie nie pobieraliśmy, szanse na to, że nawet w razie (tfu tfu!) choroby dziecko skorzysta są niewielkie (bo one tylko w kilku chorobach są przydatne) a pieniądze ogromne. A do publicznego też nie daliśmy, bo Antek się urodził niespodziewanie dwa tygodnie za wcześnie i nie zdążyłam wyguglać :)

  • Zabezpieczenia, zabezpieczenia, zabezpieczenia. A i tak o wszystkim decyduje Pan Bóg. 
  • Ta akcja to moim zdaniem taka bardziej reklama, dwa miesiące w roku, kilka wybranych szpitali i wielkie halo, mają za mało pobrań i lodówki stoją puste, to sobie organizują akcję. Ale sama myśl świetna, może się z tego jeszcze coś wykluje.
  • jak powiedziała mi wczoraj moja gin:

    "choć byśmy się tu wszyscy, za przeproszeniem zesrali, to i tak niewiele od nas zależy"
  • No takie sa mniej wiecej i moje intuicje. A ma kto jakies dane np. statystyki dotyczace wykorzystania tych komorek? Albo wiarygodne publikacje na temat czasu ich "przydatnosci do spozycia"?
  • No takie sa mniej wiecej i moje intuicje. A ma kto jakies dane np. statystyki dotyczace wykorzystania tych komorek? Albo wiarygodne publikacje na temat czasu ich "przydatnosci do spozycia"?

    coś na ten temat pisała chyba Katarzyna kiedyś, tak mi po głowie kołacze ;;)
  • ja bym pobrała - kiedyś w bliżej nieokreślonej przyszłości naprawiliby oczy mojego męża (wszak ojciec) i córki (wszak siostra).
    ale chyba nie musi być zgodności??? Pytam, bo nie wiem...
  • nasza znajoma - lekarz pediatra z CZD - powiedziała, że to lipa
  • edytowano luty 2013
    To jest naciąganie ludzi. Najpewniejszy pożytek z krwi pępowinowej ma noworodek jeśli pozwoli się, by ta krew po porodzie od niego trafiła (późne odpępninie). Całe to zbieranie i przechowywanie krwi pępowinowej to naciąganie rodziców.
    To było moje zdanie. Możecie się z nim nie zgadzać. Ja je sobie wyrobiłam po rozmowach zarówno ze zwolennikami przechowywania krwi pępowinowej, jak i z przeciwnikami tego procederu.
    EDIT: @Bea@ - nie masz pewności, co do zgodności tkankowej. Łatwiej byłoby znaleźć komórki macierzyste zgodne tkankowo od niespokrewnionego dawcy. Ale do tego musiałyby istnieć ogólnodostępne banki krwi pępowinowej, a takich nie ma.
  • a co to jest późne odpępnienie?
  • To jest przecięcie pępowiny dopiero, gdy przestanie tętnić. Czasem to jest już kilka minut po urodzeniu dziecka, a czasem duże kilkanaście. Żeby pobrać krew pępowinową, trzeba dziecko odpępnić natychmiast po porodzie, żeby krew została w naczyniach łożyskowych.
  • edytowano luty 2013
    My przy pierwszym zdecydowaliśmy się (czasy prosperity.... ) przy drugim też bo pierwsze ma, przy trzecim jakoś zebraliśmy kasę ... teraz trzeba płacić co roku ... jak nie będzie czym to trudno, wtedy oddamy innym (ciekawe czy można oddać do publicznego banku wtedy ?) 
  • edytowano luty 2013
    Krew wytrzymuje tyle czasu w płatnym banku, że jest do wyrzucenia na długo przed momentem gdy jest potrzebna. Biznes.
  • To jest naciąganie ludzi. Najpewniejszy pożytek z krwi pępowinowej ma noworodek jeśli pozwoli się, by ta krew po porodzie od niego trafiła (późne odpępninie). Całe to zbieranie i przechowywanie krwi pępowinowej to naciąganie rodziców.
    To było moje zdanie. Możecie się z nim nie zgadzać. Ja je sobie wyrobiłam po rozmowach zarówno ze zwolennikami przechowywania krwi pępowinowej, jak i z przeciwnikami tego procederu.
    EDIT: @Bea@ - nie masz pewności, co do zgodności tkankowej. Łatwiej byłoby znaleźć komórki macierzyste zgodne tkankowo od niespokrewnionego dawcy. Ale do tego musiałyby istnieć ogólnodostępne banki krwi pępowinowej, a takich nie ma.
    Mnie ostro namawiała ginekolog i zrobiłam duże śledztwo, z którego wyszło , że to straszna ściema. Sens jest tylko przy dużych bankach ogólnokrajowych. Nawet do dwóch profów od hematologii uderzyłam i mieli takie samo zdanie. 

    Miałam w poście nie pisać, ale gotuję się, jak widzę jak się rodziców oszukuje w tym temacie. To już lepiej odkładać te pieniądze na kupkę, bo większa szansa , że twoje dziecko ulegnie jakemus wypadkowi i będzie potrzebna kasa na rehabilitację, niż wyrzucać ją w błoto.
  • @MartynaN - nie masz pojęcia, jak mnie cieszy, że mamy na ten temat podobne zdanie. Ja się już czasem zastanawiam, czy nie popadam w paranoję widząc wszędzie działania na szkodę dzieci i rodziców. Zawsze to dobrze przeczytać, że ktoś rozsądny też przeanalizował zagadnienie i doszedł do tych samych wniosków, co ja :-D
  • Bardzo Wam dziekuje, potwierdzacie tylko to co podskornie czulam.

    Kolejny przyczynek do tego ze nalezy najpierw ufac swojej intuicji a dopiero potem lekarzom, zwlaszcza jak w gre wchodza wzgledy materialne.

    :)
  • Ja też się cieszę że macie takie zdanie na ten temat  :D teraz wiem, że nie tylko ja nie wierzę w tą komórkową propagandę.
  • Dawno już przestałam wierzyć w to, że firma, która wiele obiecuje, że ich towar, ktory masę kosztuje, będzie cudowny, zbawienny i bez niego wręcz nie da się żyć. Wręcz przeciwnie, widzę, że to, co tanie jest bezcenne, no ale na tym wielkiej kasy nikt nie zrobi. Szkoda, że żyjemy w takich czasach, gdy rzeczy najcenniejsze nie są uznawane, a ludzie mają mętlik w głowach i biegną za tym, co kosztuje majątek. My stwierdziliśmy, że wolimy inwestować w zdrowe życie niż w krew pępowinową.
  • Wystarczy powiedzieć, jak argument na "nie", że krew pępowinowa nie jest jednak na dużą skalę wykorzystywana do leczenia, więc takie magazynowanie, bo "a może się przyda" i to jeszcze przy wysokich kosztach, po prostu nie ma sensu.
  • edytowano luty 2013
    Ja mam wyjatkowa alergie na sytuacje, w ktorych ktos mi cos chce wcisnac argumentujac dobrem/zdrowiem/zyciem dziecka.
    Jakos od razu mi sie lampka czerwona zapala.

    Toutes proportions gardees ale to tak, jak z ta absolutna koniecznoscia podawania dziecku zupki ze sloiczka juz od 4 miesiaca. Bo inaczej sie bedzie zle rozwijac ( grrrrrrrr.....)
  • @Bea@ - nawet gdyby komórki macierzyste okazały się, w istocie, panaceum, to specjaliści od leczenia nimi uważają, że wcale nie jest najkorzystniejsze używanie do leczenia komórek pochodzących z krwi pępowinowej pacjenta. Ale przechowywanie krwi pępowinowej w ogólnodostępnych bankach pro publico bono to nie jest interes... :-(
  • @Katarzyna - mam taka wątpliwosc w temacie poźnego odpepniania. U dwojki dzieci, u których byla taka procedura, potem mialam zóltaczke jeszcze mocniejsza niz u pozostalych, bo mialy za gesta krew, dostawaly kroplówki na rozrzedzenie itp. Tak, ze jakbys kiedys byla zainteresowana anomaliami, to u nas akurat to sie nie sprawdzilo, tylko przedluzylo nasze pobyty w szpitalach. Oczywiscie - to tylko moje wnioski.
  • ja bym oddała resztki po późnym odpępnieniu pro publico, nawet do badań
    ale nie zamierzam rodzić w jedynym szpitalu, w którym to robią,
    więc poblem się rozwiązał sam
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.