Bywam skomputeryzowana. Plan na ostatni rok był komputerowy, ale to też niosło pewne komplikacje - np konieczność włączania komputera o określonej porze. Ostatnio mam fazę na mazanie. Jak obecny projekt zacznie przybierać konkretniejszy kształt, wówczas go utrwalę w postaci elektronicznej.
Plan intensywności mnie rozwalił;) Ale też lubię zaplanować, mam wtedy poczucie niezmarnowania dnia i chyba rzeczywiście wtedy go nie marnuję, bo mam mobilizację. Uwielbiam skreślać czynności, które zrobiłam. Jak mi coś dodatkowego wskoczy, to dopisuję i skreślam :P
Ja wywodzę się w domu gdzie był pełen spontan w różnych odcieniach, więc planowanie jest dla mnie zapewne jak kawałek chleba dla więźnia obozu.
Wiem jedno - planowanie nie jest jedno i nie jest dla każdego. Jeden pamiętał będzie wszystko jak leci, drugi zrobi sobie rutynę dnia idealną, trzeci będzie maniakalnie wszystko zapisywał, czwarty będzie żył w systemie budzików na komórce, piąty codziennie będzie jadł to samo aby wydać tyle i tyle. Ile ludzi, tyle planów i systemów - jedynie co można, to wymieniać się planami i systemami. Pokazywać sobie możliwości.
Przecież w planowaniu chodzi o to, żeby gdzieś realizować swoje marzenia i nie dać się zatopić w bezmiarze codzienności. (i nie zapłacić kary umownej za zawalenie spektaklu)
Katia, ja w swój googlowy kalendarz wpisuje ważne rzeczy do zrobienia, wizyty, różne terminowe sprawy - jeśli widzę, że nie zrobiłam czegoś ważnego to przenoszę na następny termin i tyle
jeśli nagle uznam, że coś ważne już nie jest to z planera wylatuje w cholerę bez wyrzutów sumienia
po wuj miałabym się dołować stawianiem plusików i minusików :P
@Marsjanka, ale mówimy o dwu różnych rzeczach. Oczywiście robię także taki plan jak Ty (i większość ludzi), lecz również mam tabelki na miesiąc (i chodzi o rzeczy, które robi się konkretnego dnia, a nie takie obojętne) i na rok. Muszę powiedzieć, że pomogły mi one wyjść z pewnego "nałogu" Niemniej jednak ludzie się b.dziwią jak widzą mój "święty" terminarz )
Komentarz
Ale też lubię zaplanować, mam wtedy poczucie niezmarnowania dnia i chyba rzeczywiście wtedy go nie marnuję, bo mam mobilizację. Uwielbiam skreślać czynności, które zrobiłam. Jak mi coś dodatkowego wskoczy, to dopisuję i skreślam :P
Wiem jedno - planowanie nie jest jedno i nie jest dla każdego. Jeden pamiętał będzie wszystko jak leci, drugi zrobi sobie rutynę dnia idealną, trzeci będzie maniakalnie wszystko zapisywał, czwarty będzie żył w systemie budzików na komórce, piąty codziennie będzie jadł to samo aby wydać tyle i tyle.
Ile ludzi, tyle planów i systemów - jedynie co można, to wymieniać się planami i systemami. Pokazywać sobie możliwości.
Przecież w planowaniu chodzi o to, żeby gdzieś realizować swoje marzenia i nie dać się zatopić w bezmiarze codzienności.
(i nie zapłacić kary umownej za zawalenie spektaklu)
ja w swój googlowy kalendarz wpisuje ważne rzeczy do zrobienia, wizyty, różne terminowe sprawy - jeśli widzę, że nie zrobiłam czegoś ważnego to przenoszę na następny termin i tyle
jeśli nagle uznam, że coś ważne już nie jest to z planera wylatuje w cholerę bez wyrzutów sumienia
po wuj miałabym się dołować stawianiem plusików i minusików :P
Niemniej jednak ludzie się b.dziwią jak widzą mój "święty" terminarz )