Wiem, że wątek o zaprawach jest, ale jakiś taki nie do przebicia dla mnie. Mam dwie lewe ręce w kuchni, zwłaszcza do robienia zapraw. Tak przynajmniej myślę, bo przez całe życie udało mi się wykonać tylko kilka słoików. W tym roku postanowiłam się jednak rozwinąć kulinarnie. Jak już marudzę o tym w innych wątkach, moje potomstwo zyskało dietę bez pszenicy, mleka, konserwantów, barwników i innej chemii. W związku z tym zimą zostaje nam licho co, bo warzywa i owoce są wtedy w większości mocno sypane.
Stąd mam serię pytań:
- Co kiedy zaprawiacie? (chodzi mi o rzeczy jadalne dla dzieci - grzybki i patisony w occie odpadają)
- Czy można coś teraz robić? Rabarbar??? Botwinka???
- Czy można robić jakieś zaprawy z warzyw, ale bez octu? Buraczki, to wiem. Ale co z resztą?
- Czy do dżemów można używać jakiejś zdrowszej wersji cukru?
- Jak się pasteryzuje cholerstwo? Po przełożeniu do słoika (czystego) np. gorących powideł albo dżemu (czy dżem podczas robienia jest gorący?) trwa to krócej iż przy kompotach?
- Co jeszcze mam wiedzieć???
POOOOMOOOOCYYYY!!!!!
Komentarz
No bo - zaprawiał ktoś kiedyś cukrem z trzciny cukrowej, nierafinowanym? I skąd wziąć ustrojstwo w ilości hurtowej za grosze? A rabarbar się zaprawia (na zimowy placek)?
Ja robię wiele rzeczy na zimę, ale jednak słodkie tylko z cukrem. Powidła śliwkowe bez cukru, bo śliwki są słodkie same z siebie.
Ogórki kiszone, przecier pomidorowy, keczup, sos słodko-kwaśny z cukinii, leczo, kapusta kiszona, musy jabłkowe... to tak na szybko co sobie przypomniałam.
Rabarbar to bym zamroziła.
Z rabarbaru można dżemy robić albo mrozić.
O:-)
A tak w ogóle, to zaprawiacie już coś teraz?
są takie fajne z wysuwanymi szufladami
Zrobiłam krótki przegląd słoików słoików sprzed trzech tygodni. Na początku niechcąco, a potem z rosnącym niepokojem. Część z nich - powidła śliwkowe - ma szczelnie zamknięte wieczka (tzn nie daje się otworzyć), ale wieczka klikają. Nie widzę zewnętrznych oznak zepsucia. Czy muszę wywalić te zaprawy, czy mogę je otworzyć, sprawdzić, czy dalej są dobre i ponownie zawekować? Ma ktoś pomysł, dlaczego cała partia się nie zakliknęła?
Machnęłam 10 kg winogoron w zeszłym i w poprzednim tygodniu.
Dziś przytachałam 10 kg jabłek.
W zasadzie w ciągu trzech dni pożarliśmy 5 kg, więc te 10 kg raczej nie do przerobu w słoiki, a do zeżarcia.
Co można fajnego z jabłek?
Placek? Ryż z jabłkami? Jabłka pieczone? co dalej?
te 5 kg to praktycznie zjedliśmy bez przeorobu