Właśnie mamy problem z wyborem naszego najstarszego syna. Od lat myślał o architekturze, w ubiegłym roku jednak zdecydował się na bioinformatykę, chyba jednak pośrednio pod naszym wpływem. Nie namawialiśmy go na bio- , wiedzieliśmy, ze nie przepada za biologią. Syn jest uzdolniony matematycznie, zresztą to jest rodzinne, więc analizując rynek pracy i biorąc pod uwagę zdolności syna, mąż sugerował, ze dobra byłaby informatyka. Poszedł na bioinformatykę (którą sam wybrał), Na przedmiotach biologicznych oczywiście męczył się, choć niektóre zaliczał na piątki, te matematyczne i informatyczne - bez zarzutu. No i w tym roku odezwały się dawne pasje - poszedł "z marszu" na egzamin z rysunku na architekturę na politechnice i zdał go. A że wyniki z matury w ubiegłym roku też miał niezłe - wczoraj dostał wiadomość, ze jest przyjęty na architekturę i urbanistykę... No i nie możemy z mężem spać... Nawet nie chodzi tu o stracony rok studiów, ale głównie o przyszłość syna. Jakoś nie widzi się ofert pracy dla architektów, za to dla informatyków - tak, jeśli nie w Polsce, to na Zachodzie. A może mylimy się? A może w ogóle nie powinniśmy wpływać na decyzje dorosłych dzieci?