Myślę, że nie ma sensu sprowadzać tego do osobistych doświadczeń. Jakiś powód był, że św. Paweł uznał temat za wart rozwinięcia, a potem Kościół przez dwadzieścia stuleci tego wymagał. I coś jest na rzeczy, że mężczyzna, choćby i w kościele było zimno, to czapkę z głowy zdejmie.
W wielu krajach zakonnice pozbył się welonów i pokazują światu swoje kobiece wdzięki. U nas pozostano przy tradycyjnych strojach, choć pewnie niejedna zakonnica miewa takie myśli, że to głupie i przestarzałe.
Ja bardzo chętnie nosiłabym mantylkę, ale po pierwsze bardzo ciężko jest teraz zakupić takową. A jak już jest (najczęściej poprzez internet) to powiem szczerze cena jest taka że zastanawiam się czy nie lepiej przeznaczyć to na inny cel domowy. A jeszcze się upewnie czy dobrze rozumuję. Czarne mantylki nosza mężatki a panienki noszą chyba białe, tak?
Kiedyś na rekolekcjach zwróciłam też uwagę że kobiety jeśli już nie mają na głowie okrycia to niech wiążą długie włosy w ogonek, tak żeby je okiełznać:) bo jak tu robić namiot spotkania kiedy no przyciąga uwagę taka uroda:)
i fajnie ze temat sie tu pojawił na forum, jestem za można wprowadzać obowiązek nakrycia głowy.
Ja nie rozumiem, czy ładna kobieta przestaje przyciągać uwagę, jak ma na głowie coś? Zresztą często to coś tylko symbolizuje nakrycie bo nie da się ukryć, że mantylka nic nie ukrywa
Osobiście nic nie mam do nakryć głowy w kościele. Szukam tylko logicznego uzasadnienia:bigsmile:
Na stronach anglojęzycznych można znaleźć wiele tekstów wyjaśniających sens nakrywania przez kobiety głowy w kościele.
Nie wiedziałem o tym, ale się dowiedziałem, że wymagał tego wprost KPK z 1917 roku:
The 1917 Code of Canon Law. canon 1262, stated,
1. It is desirable that, consistent with ancient discipline, women be separated from men in church.
2. Men, in a church or outside a church, while they are assisting at sacred rites, shall be bare-headed, unless the approved mores of the people or peculiar circumstances of things determine otherwise; women, however, shall have a covered head and be modestly dressed, especially when they approach the table of the Lord.
Myliłby się jednak ten, kto by wiązał ten obyczaj wyłącznie z mrocznymi czasami przedsoborowymi. Sam abp Bugnini, autor posoborowej Mszy św., w 1969 roku dementował takie pogłoski:
Od 1983 roku mam nowy KPK, który kwestę ubioru w kościele pomija. Nie znaczy to wcale, że znosi dawne zwyczaje, co jest podkreślone w Kan. 5 - § 2.
Zachowuje się istniejące dotychczas zwyczaje obok prawa, tak powszechne, jak i partykularne.
Swoją drogą najpierw trzeba by pomyśleć jak tu nakłonić kobiety do noszenia spódnic... Co da, że baba nałoży na głowę chustkę, jeśli i tak wygląda jak chłop (tylko z większą pupą) :wink:
Zaznaczam, nie mówię tu o spódnicach w formie paska.
A propos prawosławia. Wczoraj znajma opowiadała mi o swoich wrażeniach ze zwiedzania ławry i mówi, że dławiła się ze śmiechu, kiedy widziała prawie "gołe" panienki, ale w chustkach na głowie.
AleżÂ ja nic nie mam do chustek na głowie. Tylko zwracam uwagę, że wymóg mantylek mógłby przerodzić się w karykaturę (tak jak pisała małgorzata). Trzeba byłoby go połączyć z egzekwowaniem odpowiedniego stroju w świątyniach, a już teraz z tym bywa różnie.
Piszesz werko, że spodnie mogą być "bardzo kobiece", tyle, że w świątyni nie o eksponowanie kobiecości chodzi. Ubolewanie z mojej strony, że tego nie wiesz.
NO, to po co spódnice - jak nie o kobiecość chodzi?
A swoją drogą ciekawe, że niektóych Panów tak bardzo rozpraszają włosy kobiece i tak bardzo zwracają uwagę na wygląd współmodlących się. Oczywiście zdarzają się sytuację, ze ktoś jest zupełnie nieodpowiednio ubrany do miejsca i rzuca się to w oczy, ale chyba kobiety bez chust to nic nadzwyczajnego i stąd moje zdziwienie, ze niekórzy się przez to skupić nie mogą.
Ja tam jak by trzeba było mantylko, czy inne chusty zakładać do Kościoła, to pewnie nic bym przeciwko temu nie miała, tylko, że teraz byłoby to nienaturalne.
Przed wakacjami ksiądz u nas przypomniał zdanie biskupów, że KOBIETY powinny się skromnie ubierać do kościoła. A potem dodał od siebie, ze nie rozumie, dlaczego zawsze się zwraca uwagę kobietom, pomijając mężczyz, którzy też często nieodpowiednio ubierają się do KOścioła - np, krótkie spodenki, zdarzają się koszulki bez rękawów, klapki.
A może o to chodzi, aby w nic nie rozpraszało przede wszystkim mężczyz i aby mieli idealne warunki do modlitwy? No, bo jak nawet rozpuszczone włosy powodują dekoncentracje:shocked:
[cite] Anka:[/cite]NO, to po co spódnice - jak nie o kobiecość chodzi?
Cos żle czytasz...
Pisałam o eksponowaniu kobiecości.
Anko, żeden z obecnych tu mężczyzn nie pisał, że kobiece włosy go dekoncentrują. Skupiano się raczej na zachowaniu przerwanej (w sumie niedawno) tradycji. Oczywiście zarówno kobiety jak i mężczyżni powinni odpowiednio ubierać się do kościoła. Tyle, że, nie zaprzeczysz, kobiety mają w tym względzie wieksze pole do "popisu"
[cite] mona:[/cite]
Cos żle czytasz...
Pisałam o eksponowaniu kobiecości.
Anko, żeden z obecnych tu mężczyzn nie pisał, że kobiece włosy go dekoncentrują. Skupiano się raczej na zachowaniu przerwanej (w sumie niedawno) tradycji.
Na pewno?
[cite] Lukasz:[/cite]
[cite] Maciek:[/cite]Jedna z interpretacji listu do Koryntian zakłada, że kobiece włosy są seksualnym wabikiem na mężczyzn.
No i właśnie dlatego wiele kobiet nie zakłada nic na głowę do kościoła.
[cite] Maciek:[/cite]Kiedyś Kinga cytowała dosadne stwierdzenie swojego znajomego, który czuł się zakłopotany faktem, że idzie do kościoła się pomodlić, a ogląda pokazy kobiecych wdzięków.
Chyba się wszyscy zgodzimy, że włosy są dla kobiety ozdobą. Stąd tyle wysiłku, który panie wkładają w swoje fryzury. Możemy przyjąć, że nie czynią tego hobbystycznie i oczekują efektu.
[cite] Luke:[/cite]Rozumiem i podzielam uwagi św. Pawła.
Atrakcyjne kobiece włosy po prostu dekoncentrują. Mimowolnie zaczynam się przyglądać ich właścicielce.
[cite] Robert76:[/cite]Dla mnie piękne włosy są synonimem kobiecości.
A może by popatrzeć na Ojca Świętego i na Jego powrót do tradycyjnej estetyki, która istniała przez wieki w Kościele? Ktoś by mógł powiedzieć, że ta czerwona czapeczka - camauro - to taka przebieranka za św. Mikołaja, że nie pasuje do współczesności. Ale Papież z niej korzysta, podobnie jak z wielu innych elementów dawnego stroju papieskiego i starych szat liturgicznych. Wydaje mi się, że jest to zachęta także dla nas, abyśmy nie bali się konfrontacji z kościelnym tumiwisizmem, który równa wszystko w dół. Nikt nam nie zarządzi z góry, że mantylki są obowiązkowe, bo to nie czasy, kiedy wydawano takie polecenia, nie wspominając też o tym, że to nie czasy, aby wielu chciało takiego nakazu posłuchać. Ale możemy sami wprowadzać do swojego życia to, co piękne i uświęcone czcigodną tradycją.
Komentarz
W wielu krajach zakonnice pozbył się welonów i pokazują światu swoje kobiece wdzięki. U nas pozostano przy tradycyjnych strojach, choć pewnie niejedna zakonnica miewa takie myśli, że to głupie i przestarzałe.
Pozdrawiam
i fajnie ze temat sie tu pojawił na forum, jestem za można wprowadzać obowiązek nakrycia głowy.
Osobiście nic nie mam do nakryć głowy w kościele. Szukam tylko logicznego uzasadnienia:bigsmile:
Zwłaszcza, że mam dość krótkie włosy i nie wiem czym mogłabym kusić. W chustce, czy bez chustki, wyglądam podobnie :sad:
Na stronach anglojęzycznych można znaleźć wiele tekstów wyjaśniających sens nakrywania przez kobiety głowy w kościele.
Nie wiedziałem o tym, ale się dowiedziałem, że wymagał tego wprost KPK z 1917 roku:
The 1917 Code of Canon Law. canon 1262, stated,
1. It is desirable that, consistent with ancient discipline, women be separated from men in church.
2. Men, in a church or outside a church, while they are assisting at sacred rites, shall be bare-headed, unless the approved mores of the people or peculiar circumstances of things determine otherwise; women, however, shall have a covered head and be modestly dressed, especially when they approach the table of the Lord.
Myliłby się jednak ten, kto by wiązał ten obyczaj wyłącznie z mrocznymi czasami przedsoborowymi. Sam abp Bugnini, autor posoborowej Mszy św., w 1969 roku dementował takie pogłoski:
Od 1983 roku mam nowy KPK, który kwestę ubioru w kościele pomija. Nie znaczy to wcale, że znosi dawne zwyczaje, co jest podkreślone w Kan. 5 - § 2.
Zachowuje się istniejące dotychczas zwyczaje obok prawa, tak powszechne, jak i partykularne.
Po dalsze informacje odsyłam do źródeł :bigsmile:
Zaznaczam, nie mówię tu o spódnicach w formie paska.
A propos prawosławia. Wczoraj znajma opowiadała mi o swoich wrażeniach ze zwiedzania ławry i mówi, że dławiła się ze śmiechu, kiedy widziała prawie "gołe" panienki, ale w chustkach na głowie.
Piszesz werko, że spodnie mogą być "bardzo kobiece", tyle, że w świątyni nie o eksponowanie kobiecości chodzi. Ubolewanie z mojej strony, że tego nie wiesz.
A swoją drogą ciekawe, że niektóych Panów tak bardzo rozpraszają włosy kobiece i tak bardzo zwracają uwagę na wygląd współmodlących się. Oczywiście zdarzają się sytuację, ze ktoś jest zupełnie nieodpowiednio ubrany do miejsca i rzuca się to w oczy, ale chyba kobiety bez chust to nic nadzwyczajnego i stąd moje zdziwienie, ze niekórzy się przez to skupić nie mogą.
Ja tam jak by trzeba było mantylko, czy inne chusty zakładać do Kościoła, to pewnie nic bym przeciwko temu nie miała, tylko, że teraz byłoby to nienaturalne.
A może o to chodzi, aby w nic nie rozpraszało przede wszystkim mężczyz i aby mieli idealne warunki do modlitwy? No, bo jak nawet rozpuszczone włosy powodują dekoncentracje:shocked:
Pisałam o eksponowaniu kobiecości.
Anko, żeden z obecnych tu mężczyzn nie pisał, że kobiece włosy go dekoncentrują. Skupiano się raczej na zachowaniu przerwanej (w sumie niedawno) tradycji. Oczywiście zarówno kobiety jak i mężczyżni powinni odpowiednio ubierać się do kościoła. Tyle, że, nie zaprzeczysz, kobiety mają w tym względzie wieksze pole do "popisu"
A może by popatrzeć na Ojca Świętego i na Jego powrót do tradycyjnej estetyki, która istniała przez wieki w Kościele? Ktoś by mógł powiedzieć, że ta czerwona czapeczka - camauro - to taka przebieranka za św. Mikołaja, że nie pasuje do współczesności. Ale Papież z niej korzysta, podobnie jak z wielu innych elementów dawnego stroju papieskiego i starych szat liturgicznych. Wydaje mi się, że jest to zachęta także dla nas, abyśmy nie bali się konfrontacji z kościelnym tumiwisizmem, który równa wszystko w dół. Nikt nam nie zarządzi z góry, że mantylki są obowiązkowe, bo to nie czasy, kiedy wydawano takie polecenia, nie wspominając też o tym, że to nie czasy, aby wielu chciało takiego nakazu posłuchać. Ale możemy sami wprowadzać do swojego życia to, co piękne i uświęcone czcigodną tradycją.