Aborcja w ekstremalnych sytuacjach
Inną wielką trudnością na drodze do zaakceptowania w pełni katolickiej doktryny o bezwarunkowej nienaruszalności negatywnych praw Bożych jest sprawa przerywania ciąży. Nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy aborcyjnego dzieciobójstwa, często uznają jeden wyjątek od jego zakazu, jakim ma być chęć ratowania życia matki. Mówi się więc, iż czasami jest się zmuszonym wybrać zabicie dziecka albo matki, po to by uratować przynajmniej jedno z nich.
Nauka katolicka odnośnie aborcji w celu ratowania czyjegoś życia jest jednak jasna. Nawet, gdyby doktryna Kościoła nie precyzowała poszczególnych okoliczności w których aborcja jest zabroniona, już samo zaliczenie jej do rzędu zachowań niemoralnych ze swej istoty, spokojnie wystarczyłoby do stwierdzenia, że żadne, choćby najbardziej ekstremalne okoliczności i najbardziej chwalebne intencje, nie czynią mordu na nienarodzonym dziecięciu dozwolonym. Tymczasem Urząd Nauczycielski niejednokrotnie zajmował się szczegółowym potępieniem aborcji, wyliczając precyzyjnie, a jednocześnie negując słuszność wszelkich przesłanek, jakimi próbuje się usprawiedliwić tą zbrodnię.
I tak np. Innocenty XI potępił opinię, wedle której dozwoloną byłaby aborcja, w przypadku, gdyby w razie zaniechania tego czynu, matka dziecka mogłaby umrzeć.
Pius XI w encyklice "Casti connubii" odnosząc się do wypadku, w którym za przerwaniem ciąży przemawia chęć ocalenia życia matki stwierdził, iż:
Czy się zadaje śmierć matce, czy jej potomstwu, zawsze jest to sprzeczne z przykazaniem Boga i głosem natury: <Nie zabijaj!> (...) W obronie i zachowaniu życia obojga, matki i dziecka, chlubnie się zapisują lekarze, odznaczający się uczciwością i doświadczeniem; a przeciwnie okazaliby się zupełnie niegodnymi szlachetnego tytułu lekarza ci, którzy zamierzaliby śmierć jednego z dwojga, czy to ze względów leczniczych, czy to też z motywów źle pojętej litości.
Pius XII z kolei, omawiając ten sam problem:
Błędem jest formułowanie pytania w sposób alternatywny: albo życie dziecka, albo życie matki. Nie: ani życie dziecka, ani życie matki nie mogą być wydane na zatracenie. Tak w odniesieniu do jednego, jak i do drugiego, jedyną konieczną zasadą powinno być zastosowanie wszelkich możliwych środków, aby uratować życie, zarówno życie matki, jak i życie dziecka (Przemówienie z dń. 27 listopada 1951 r., wygłoszone na kongresie "Frontu rodziny").
Uroczyste potępienie wszelakiej aborcji ogłosił zaś Jan Paweł II w encyklice "Evangelium Vitae":
mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami â?? którzy wielokrotnie potępili przerywanie ciąży, zaś w ramach wspomnianej wcześniej konsultacji wyrazili jednomyślnie â?? choć byli rozproszeni po świecie â?? aprobatę dla tej doktryny â?? oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralnym, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej. Doktryna ta, oparta na prawie naturalnym i na słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła i nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne. Żadna okoliczność, żaden cel, żadne prawo na świecie nigdy nie będą mogły uczynić godziwym aktu, który sam w sobie jest niegodziwy, ponieważ sprzeciwia się Prawu Bożemu, zapisanemu w sercu każdego człowieka, poznawalnemu przez sam rozum i głoszonemu przez Kościół (tamże, n. 62).
W powyższych wypowiedziach widać wyraźnie zarysowane dwie zasady:
* nigdy, w sposób zamierzony nie wolno niszczyć, ani życia dziecka, ani życia matki.
* aborcja stanowi morderstwo niewinnej istoty ludzkiej, a więc jest zakazana zawsze i wszędzie, obojętnie czy jest traktowana jako cel, czy też środek do osiągnięcia innego celu.
* należy ratować życie obojga.
Co jednak, gdy wydaje się, iż nie ma możliwości uratowania obojga, tzn. matki i dziecka? Magisterium Kościoła wyraźnie odrzuca możliwość celowego zamordowania dziecka w celu ratowania życia matki, i na odwrót. Jedynym działaniem, jakie jest dopuszczalne w tej sytuacji stanowi podjęcie działań leczniczych, których efektem ubocznym może być śmierć dziecięcia lub matki. Nie można jednak powiedzieć: "Trudno, nie mam wyjścia, muszę zabić albo dziecko, albo matkę, by ratować choć jedno życie". Byłby to bowiem zamierzony mord popełniony na niewinnym, w celu ratowania innego niewinnego. Nie wolno też stwierdzić wówczas: "Nie chcę wprawdzie zabijać dziecka, i chciałbym aby ono żyło, ale uczynię to, w celu ratowania matki". Coś takiego stanowiłoby wszak przyjęcie aborcji, wprawdzie nie jako celu, ale jako środka prowadzącego do dobrego skutku. Przypominałoby to sytuację, w której na wioskę napada banda morderców i gwałcicieli. Dowodzący owymi rzezimieszkami stawia przed jednym z mieszkańców następujący dylemat: "Albo ty zabijesz jedno z niemowląt, a wówczas my zostawimy w spokoju całą wieś, albo w przeciwnym razie my wyrżniemy wszystkich mieszkańców, a kobiety dodatkowo przy tym zgwałcimy". Ów mieszkaniec chcąc ratować całą wieś, zabiłby owe niemowlę. Jakkolwiek współczujemy ludziom znajdującym się w podobnych ekstremalnych i (w perspektywie ludzkiej patrząc) beznadziejnych sytuacjach, nie możemy przyznać racji takim pomysłom. Nie wolno zamordować choćby jednego niewinnego, aby ocalić wszystkich pozostałych niewinnych.
Ktoś jednak może odwrócić tą sytuację i powiedzieć, że odmowa dokonania aborcji na dziecku oznacza zadanie śmierci matce. Wbrew pozorom nie jest to prawidłowa analogia. W wypadku aborcji mamy bowiem do czynienia z aktywnym działaniem wprost zmierzającym do zniszczenia niewinnego życia dziecka poczętego. Lekarz w takim przypadku bierze np. szczypce i po kawałku rozrywa ciało nienarodzonego. Jest to więc aktywność, która bezpośrednio polega na mordowaniu czyjegoś życia. W wypadku odmowy przerwania ciąży nie mamy jednak z czymś takim do czynienia. Lekarz nie podejmuje żadnych aktywnych czynności, które wprost prowadziłby do zabicia matki. Nie bierze noża i nie podrzyna gardła niewieście. Jedyne co czyni w tej kwestii, to odmawia zamordowania dziecka, wiedząc, że dalszy rozwój ciąży może spowodować (vel spowoduje) śmierć matki. Choć zarówno efektem aborcji, jak i odmowy tego czynu, będzie śmierć któregoś z dwojga, to jednak istota tych dwóch zachowań jest diametralnie różna. Aborcja jest aktywnym, bezpośrednim zniszczeniem życia. Odmowa przerwania ciąży stanowi zaś rezygnację z morderczego działania, przy jednoczesnym przyjęciu faktu, iż doprowadzi to do czyjejś śmierci. Brak jest tu jednak sedna każdego morderstwa, a więc aktywnego i bezpośredniego działania mającego na celu przerwanie czyjegoś życia. Różnica pomiędzy oboma zachowaniami jest taka, jak pomiędzy strzeleniem komuś w głowę z karabinu, a wyborem kogo pierwszego będzie się ratować z budynku objętego pożarem. Jest oczywiste, że decyzja o tym, iż najpierw ratujemy kobiety, starców i dzieci, nie jest równoznaczna z aktem zamordowania pozostałych mężczyzn. Nawet, jeśli pewnym jest, że pierwszeństwo ratowania jednych, oznacza mniejszą bądź większą pewność, iż ci drudzy nie przeżyją.
Fragment książki Tańcząc z gwiazdami czy z szatanem? Mirosława Salwowskiego
Komentarz
w końcu zwierza sie memu przyjacielowi, że ma wielki kłopot
żona w ciąży z czwartym dzieckiem
no i chyba zdecydują się "pozbyć kłopotu", bo finansowo kiepsko, on za kilka tygodni pozostanie bez pracy
no w ogóle beznadzieja, strasznie trudno, brak wyjścia, katastrofa
mój przyjaciel na to: hmmm, dobry pomysł, tylko może lepiej zabij któreś starsze, w końcu ono więcej cię kosztuje, niz to, które ma się narodzić
Ale naprawdę u nas to jest lajcik, na pewno pisałam o znajomej ze Stanów, której wyszło prawdopodobieństwo zespołu Downa 96 %, a ona, nie dosyć, że nie chciała usunąć, to jeszcze amnipunkcji nie zrobiła, bo bała się poronienia... Całe konsylium się zebrało, czy przypadkiem nie zwariowała...
A chłopiec urodził się zdrowy i ma jeszcze 2 zdrowych braci i siostrę:bigsmile:
No i jeszcze Wam napisze, zeby bylo śmieszniej, ze mama byla ateistka (o czym ja dlugo nie wiedzialam), a namawiajace jak najbardziej z nazwy przynajmniej katoliczkami.
mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami â?? którzy wielokrotnie potępili przerywanie ciąży, zaś w ramach wspomnianej wcześniej konsultacji wyrazili jednomyślnie â?? choć byli rozproszeni po świecie â?? aprobatę dla tej doktryny â?? oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralnym, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej. Doktryna ta, oparta na prawie naturalnym i na słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła i nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne. Żadna okoliczność, żaden cel, żadne prawo na świecie nigdy nie będą mogły uczynić godziwym aktu, który sam w sobie jest niegodziwy, ponieważ sprzeciwia się Prawu Bożemu, zapisanemu w sercu każdego człowieka, poznawalnemu przez sam rozum i głoszonemu przez Kościół (tamże, n. 62).
To oczywiście pytanie do Maćka, nie Anity.
Pytanie do Panów, czy radziliby swoim żonom czekać do naturalnego końca? Dodam, że krwotok nie oznacza jeszcze rozwerwania jajowodu, znam dziewczynę, która krwawiła dwa tygodnie, ostatecznie doszło do bardzo silnego krwotoku - cudem ją odratowano.
Dlaczego powinniśmy się wystrzegać tańców damsko-męskich? Czy takowe tańce zazwyczaj prowadzą do zła? Czy dobrze jest, by władze cywilne karały grzechy, które niczyjej wolności nie naruszają, a więc np. nierząd, cudzołóstwo, homoseksualizm lub pijaństwo? Jaki pożytek odniesie społeczeństwo z represjonowania nieprawości, które są przecież popełniane dobrowolnie? Dlaczego mieszane płciowo plaże i kąpieliska to miejsca zdecydowanie nieodpowiednie dla chrześcijan? Czy są czyny, których nie wolno popełniać nigdy, nawet, gdybyśmy mogli w tej sposób uratować cały świat przed zagładą? Czy wśród tych uczynków znajduje się także kłamstwo? Dlaczego nie wolno nigdy czynić tzw. mniejszego zła?
Tańce, kąpieliska... Przyjdzie nam się smażyć w piekle :devil:
Pamiętacie dyskusję o tym kto jest najważniejszy w naszym życiu, któryś z Panów powiedział, że najpierw ratowałby tonącą żónę, potem dziecko, ja się oburzyłam i napisałam, że mam nadzieję, że mój mąż by ratował najpierw dziecko... Ale w przypadku ciąży pozamacicznej nie możemy uratować dziecko, możemy za to uratować matkę. Nieusunięcie ciązy może spowodować, że będziemy odpowiedzialni za śmierć dóch osób, usunięcie, że skrócimy życie dziecka w fazie embronalnej np o tydzień.
Wybaczcie, ale jako wielka przeciwniczka aborcji, nie mogę się zgodzić z takim jak wyżej zaprezentowanym podejściem do ciąży ektopowej...
Tak jak kobiety, które dla rtatowania swoich nienarodzonych dzieci godzą się, że może to przyśpieszyć ich własną śmierć (vide Agata Mróz) są dla mnie godne naśladowania, tak kobiety niedecydujące się na usunięcie ciąży ektopowej i godzące się ze swoją śmiercią takimi już nie są... Ja bym w każdym razie nie czekała na wykrwawienie się i osierocenie swoich dzieci, i do dego uważam, że nie popełniłabym grzechu.
http://news.bbc.co.uk/2/hi/health/671390.stm
http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/england/beds/bucks/herts/4197194.stm
http://www.dailymail.co.uk/femail/article-1050942/Miracle-baby-Billy-grew-outside-mothers-womb.html
http://news.bbc.co.uk/2/hi/health/443373.stm
I jak?
Przedostatni link jest powtórzeniem poprzedniego, a w ostatnim otwiera się poczta. Niemniej dzięki za informmację.
Mi, w każdym razie, bardzo trudno o jednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Z jednej strony, dziecko z takiej ciąży nie jest całkiem pozbawione szans przeżycia. Z drugiej, ryzyko dla matki jest naprawdę bardzo duże. Tu chyba nie ma mądrych...