Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jesper Juul - czy ten Pan Was pociąga?

edytowano kwietnia 2015 w Czytelnia
Jeden z cytatów z niego:

Moim zdaniem, największą stratą dzieci w ostatnim trzydziestoleciu jest fakt, że nie istnieje dla nich żadna przestrzeń wolna od dorosłych. Nie ma już drzewa na podwórku, gdzie mogłyby przebywać same. Dawniej dzieci kształtowały swoje kompetencje społeczne w zabawie i komunikacji z innym dziećmi. Takiej możliwości już prawie nie mają, bo nawet kiedy są razem, to dookoła stoją dorośli, którzy się do wszystkiego wtrącają. Na dodatek, często są oni tak romantycznie lub idealistycznie usposobieni, że nie tolerują żadnych konfliktów. Niewesoło jest być dzisiaj dzieckiem z tymi dorosłymi, którzy nie odstępują ich na krok. A przy tym zaczyna się w różnych środowiskach pedagogicznych mówić, że dzieci mają wielką potrzebę granic. To po prostu trudne do uwierzenia, bo życie dzieci nigdy nie było bardziej ograniczone niż teraz. Dorośli są przez cały dzień przy nich i je kontrolują.

- Jesper Juul, Przestrzeń dla rodziny.
«1

Komentarz

  • to calkiem nieglupio pisze. pamietam z mojego dziecinstwa, ze sie banda podworkowa latalo po calych dniach pod blokiem ( oraz po lakach na wakacjach u Babci) - dorosli interweniowalitylko wtedy, kiedy zabieralismy sie za cos naprawde niebezpiecznego. Urzadzalismy 'wojny' z banda z drugiego podworka...ech... to byl;y zabawy... teraz dzieci faktycznie stlamszone, rodzice prowadza niemal za raczke, obserwuja i wtracaja sie bez przerwy. I jak tu sie bawic?
  • edytowano kwietnia 2015
    Czym innym są granice, których faktycznie dziecko potrzebuje, a co innego ograniczenia, które wynikają z nadgorliwości rodziców i opiekunów. Nie można mylić tych dwóch rzeczy.
    Jeśli psycholog i terapeuta rodzinny myli te dwie rzeczy, to albo chce zbulwersować czytelnika albo ma w tym jakiś cel.
    Nie czytałam niczego, co napisał, ale po tym fragmencie już mi się mała czerwona lampka zaświeciła...
  • edytowano kwietnia 2015
    mnie nie pociąga

    image
  • Gościowi bliżej do permisywizmu. Pełno go na dziecisawazne.pl; osobiście już omijam te artykuły. Powoli sącząca się trucizna.
  • edytowano kwietnia 2015
    Dla mnie to nie jest kwestia ,, czy jakiś kolejny mądry psycholog" pociąga ( no chyba że z gwinta),.
    W ogóle nigdy nie dostosowywałam się do porad książkowych jeśli chodzi o dzieci, bo od tego człowiek ma rozum , żeby postępować tak albo inaczej. Nie wiedząc jak sie ten pan nazywa ani kim jest, też się zgadzałam z nim co do szkodliwej nadopiekuńczości. Po prostu w żadną stronę nie można przeginać. A w życiu dzisiejszych młodych rodziców często występuje presja na udowadnianie sobie i innych jakim to się jest wspaniałym, troskliwym, zapobiegliwym rodzicem. takim co się podklada aby dziecko nie stłukło kolana, latanie za dzieckiem, przesadna bliskość i wtrącanie się do wszystkiego. Z drugiej strony często występuje postawa braku czasu dla dziecka. Z jednej strony przedłużanie mu dzieciństwa, wręcz niemowlęctwa na siłę, z drugiej np. nierealne wymagania i robienie z niemowlaka lub przedszkolaka geniusza...
    A tu trzeba wybrać złoty środek.
  • @Wiesia
    Dlaczego?
    Cytat powyżej uważam za z grubsza trafiony.
    Z zastrzeżeniem, że bycie ograniczonym nie kłóci się z brakiem umiejętności stawiania zdrowych granic.

    Nie znam człowieka, ale jakąś jego pozycję polecał Michał Wroński z Tato.Net, a do Michała mam zaufanie.
  • @Anawim
    Też miałem takie skojarzenie po tytule wątku.
  • edytowano kwietnia 2015
    @jan_u - to zdanie: "A przy tym zaczyna się w różnych środowiskach pedagogicznych mówić, że dzieci mają wielką potrzebę granic." przedstawione w kontekście nadmiernej kontroli powinno wzbudzić niepokój rozsądnego rodzica. Konsekwentne stawianie dziecku granic jest potrzebne. Jest czymś zupełnie innym niż nadmierna kontrola. Jeśli ktoś nie widzi różnicy, to albo jest ograniczony, albo wykazuje złą wolę. Ani w jednym, ani w drugim przypadku, nie mam ochoty takiemu komuś ufać.
  • @jan_u, może jest właśnie tak jak piszesz, czyli "z grubsza trafiony" i biorąc pod uwagę to co napisały dziewczyny, które dostały lajki (Cart, Prowincjuszka, Katarzyna) i fakt, że zło ma tendencje do przywdziewania maski dobra, to po lekturze w/w portalu już nie chcę zapraszać pana Juula do mojej głowy i wybierać tego co z grubsza dobre.

    Ostatnio nie podobał mi się ten artykuł:
    http://dziecisawazne.pl/czy-warto-dawac-dziecku-obowiazki-domowe/

    Wiedziałam zatem, jaki mam cel (wdrożenie dzieci do codziennych zajęć życia rodzinnego) i jakimi metodami nie chcę go osiągać – ale nie przyszło mi łatwo zrezygnować z wyznaczania im obowiązków.

    I chociaż kiedy przeczytałam (Jesper Juul, Twoja kompetentna rodzina), że te obowiązki nie są konieczne, bo dzieci do ok. 14. r.ż. przede wszystkim chcą się bawić – i uczą się przez zabawę – to owszem, odczułam ulgę, ale czułam też pewien niepokój. Czy to czasem nie jest przesada?


    I jeszcze temat zgody na odmowę - można powiedzieć, że nie uznaję takowej, bo zwyczajnie przed wydaniem polecenia biorę pod uwagę wiek, zmęczenie, choroby i inne czynniki i wtedy dopiero coś nakazuję. A jak nakazuję to jest to "święte", bo inaczej nie dałoby się funkcjonować.
    Jak w oczach dziecka wygląda rodzic, który każe np. umyć ręce po spacerze i nie egzekwuje tego? Dla dziecka to ktoś słaby, z kogo zdaniem nie trzeba się liczyć bo w razie konfliktów to rodzic "odpuści". Takie incydenty utrwalane przez lata (ha dni!), powodują, że rodzice tracą całkowicie autorytet. W czasie gdy jest on (autorytet) niezwykle potrzebny i pomocny, czyli np. w okresie małoletniego buntu a potem w czasie dojrzewania, rodzice są z góry na przegranej pozycji.
  • Ten portal (Dzieci są ważne) taką ma właśnie linię: wszystkie te nowoczesne metody typu najpierw wyjaśnianie dzieciom, negocjowanie itp. Plus wszystko eko, organiczne, jakieś drogie warsztaty - dla nowoczesnych bogatych mamusiek z dużych miast. Aby odkryły macierzyństwo XXI wieku :D Poza tym nie trawię mądrości Agnieszki Stein.
  • Oj, nie przesadzajcie, że dziecisawazne.pl to tylko zło. Jest tam też wywiad ze mną :-D
    Prezentują prawidłowe podejście do żywienia, promują karminie piersią i ruch na świeżym powietrzu zamiast komputera i telewizji, prezentują naturalne metody pielęgnacji zdrowia, ekologiczne środki czystości... No, sporo tam ciekawych treści jest.
    Co nie zmienia faktu, że z wieloma prezentowanymi tam poglądami się nie zgadzam. I nie czuję, że muszę :-D
  •  
    z książki "Kryzys szkoły":
    "W szkołach musi pilnie dokonać się zmiana paradygmatu, która polega na tym, że w centrum znajdzie się zaufanie do kompetencji dziecka. Zaufanie, że dzieci chętnie współdziałają nie tylko z rodzicami, ale także z nauczycielami."
    "Rodzice chcą mieć odpowiedzialne dzieci, sprawnie radzące sobie w społeczeństwie, ale kompetencji społecznych nie zdobywa się na lekcjach, na których rządzi przymus i posłuszeństwo. Zdobywa się je, swobodnie rozwijając się razem z innymi dziećmi pod okiem empatycznego pedagoga."
  • No, taki standardowy antypedagogiczny bełkot. Pozwólmy dzieciom na wszystko, a one już będą wiedziały, jak się prawidłowo rozwinąć. Tyle, że to już było i nic dobrego z tego nie wyszło (vide: Summerhill). Pomysł na szkoły demokratyczne - jak najgorszy, ale świetnie się wpisuje w idee współczesnego hedonistycznego świata...
  • ekologiczne środki czystości

    Cholernie drogie i jest tam product placement. Najbardziej eko jest nienaudużywanie żadnych środków.


    sporo dobrego robią z koleżanką w temacie "świadomego rodzicielstwa"


    Właśnie tego terminu nie znoszę. Moim zdaniem lepiej poradzą sobie osoby mniej "świadome" czy oczytane w przemądrzałych stronkach, bo kierują się intuicją i tradycyjnym konkretnym podejściem. A teraz jedna z drugą siedzi na emamie, ogląda tv śniadaniową i ma w głowie mnóstwo takich haseł, a nic dobrego z tego nie wynika, tylko mętlik.
  • @Ergo - ekologiczne środki czystości to też soda, ocet czy sok z cytryny. Informacje o możliwości ich wykorzystania zamiast tradycyjnej chemii domowej, znajdziesz na dziecisawazna.pl
    To tak, żeby oddać sprawiedliwość.
    A product placement stosują, choć zgodnie ze swoim zapatrywaniami. Onegdaj pomysłodawczynie portalu zostały zaproszone do wielkiej fabryki słoiczkowego jedzonka dla niemowląt i małych dzieci. Reportaż z tej wizyty jest na stronie i wcale nie łączy się z reklamą jedzonka tego producenta ;-)
    Osoby tworzące ten portal mają inne podejście do wychowania niż większość forumowa, ale są w tym dość spójne - to im trzeba oddać. W ich podejściu pewne kwestie mi odpowiadają, a inne są nie do zaakceptowania.
    W kwestii "świadomego rodzicielstwa" - nie wydaje mi się to takie proste, że intuicyjne wychowanie jest najlepsze. Może, w przypadku kogoś, kto wyniósł dobre wzorce z rodzinnego domu. Ale ilu takich jest? Oczywiście - "uświadamianie" rodziców może iść w bardzo różnych kierunkach... Ale to odrębna kwestia.
  • Ale nie potrzeba portalu, żeby to wiedzieć o occie :)

    W kwestii "świadomego rodzicielstwa" - nie wydaje mi się to takie proste, że intuicyjne wychowanie jest najlepsze. Może, w przypadku kogoś, kto wyniósł dobre wzorce z rodzinnego domu.

    Ja sądzę, że jednak większość ludzi takowe wyniosła, a patologia to mniejszość. A od niedawna próbuje się wmówić ludziom, że bez kursów, nowych teorii i odkrywczych metod nie da się być dobrym rodzicem, że nie da się wychować dziecka.
  • edytowano maja 2015
    @AB

    dokładnie.

    ostatnio z mężem robiliśmy "przegląd" znajomych własnie pod tym względem i wyniki są zatrważające. Pochodzenie z tzw. dobrego domu(nikt nie pije, rodzice pracują, ba maja nawet wyższe wyksztalcenie, usmiechnieci itd)nie oznacza, że w środku nie ma patalogii relacji itp.
  • Pytanie jak wygląda ten niepatologiczny ideał.

    Ja też wiele rzeczy wyniesionych z domu musiałam sobie przepracować, żeby dojść do jakiej takiej dojrzałości. Ale nie uważam tego za patologię, choć momentami ostre zakręty mi się w życiu układały.

    Moi rodzice popełniali błędy wychowawcze, wielu z nich chciałabym uniknąć sama wychowując swoje. Ale na pewno popełnię masę innych.

    Więc gdzie jest granica między patologią a jej brakiem w tzw. zdrowej rodzinie? (pytanie nie dotyczy przypadków ewidentnych typu alkohol czy przemoc, tylko przeciętnych Kowalskich)
  • @AB, zależy co jest punktem odniesienia i jak zdefiniujesz jako "zranienie". @Kobieta - co to są "patologie relacji"? I jacy to znajomi. Ja rozumiem tłamszenie psychiczne, ale ludzie miewają pretensje o różne rzeczy. Czy w pop-poradach znajdujesz panaceum na te traumy, które są udziałem dorosłych? A dokładnie, jakie porady ze źródeł o "świadomym macierzyństwie" pomagają w walce z takimi traumami?

    Moja koleżanka była na serii spotkań/kursów dla rodziców. Wyniosła z tego przekonanie, że trzeba się dziecka o wszystko pytać, konsultować z nim różne decyzje. Co do zasady to może i słuszne, tylko jakoś zapomniano powiedzieć, że nie każdą decyzję i że to i tak rodzic na ostatnie słowo, przynajmniej do pewnego wieku dziecka. I to podkreślanie na każdym kroku "rozumiem, że się zdenerwowałaś". Drugi przykład, jak ludzie dosłownie biorą te porady, matka na placu zabaw do córki: "wspaniale sobie radzisz na tym przyrządzie (to była taka siłownia zewnętrzna), mimo że jesteś mniejsza od innych, to świetnie ci idzie" - dla mnie to brzmi groteskowo. Pani przeczytała pewnie jakieś poradnik tego typu: http://dziecisawazne.pl/czego-nie-powinnismy-mowic-dzieciom/
  • W miejsce osądów, etykietowania, krytykowania proponuję posługiwanie się językiem osobistym, który tak dobrze jest znany dzieciom i choćby dlatego jest przez dzieci słyszany. Chcę/nie chcę, lubię/nie lubię, podoba mi się/nie podoba mi się. Zamiast: jak mogłeś uderzyć brata,można powiedzieć: chcę, żebyście bawili się tak, by żadnemu z was nie działa się krzywda bo nie chcę, żebyś bił brata. Zamiast: jesteś kłamcą, lepiej powiedzieć: chciałabym usłyszeć, jak to wyglądało z twojego punktu widzenia.
  • edytowano maja 2015
    Jesper Juul (born 18 April 1948) is a Danish family therapist and author of several books on parenting to a general audience. In his book Your Competent Child (1995, in English 2001) he argues that today's families are at an exciting crossroads because the destructive values — obedience, physical and emotional violence, and conformity — that governed traditional hierarchical families are being transformed.

    Co za idiota. Posłuszeństwo i zgodność nie są wartościami destrukcyjnymi. A przemoc jakiegokolwiek rodzaju nie jest znakiem rozpoznawczym tradycyjnych rodzin.

    Odpowiadając na pytanie: lewackie teorie pana Juula mnie nie pociągają.
  • Przecież tradycyjna rodzina jest źródłem przemocy, UE to wie, a Polska podpisem Komorowskiego potwierdza.
  • O, to to.

    Przypominają mi się słowa Lenina o tym, że kapitaliści sami dostarczą liny, na których się ich potem powiesi. Jeżeli rodzice przyjmują takie koncepcje wychowawcze, w których rodzina jest uznana za formę przemocy, to ich misja traci jakikolwiek sens.
  • @Ergo

    patologie relacji to patologie na linii ojciec-matka (wykorzystywanie jednej ze stron, zanizanie wartości, tłamszenie,fałszywośc, wyrachowanie działanie, obluda itp) rodzic-dziecko(wychowywanie dziecka w opozycji do jednego z rodziców, zawłaszczanie dziecka dla siebie i tworzenie z nim chorej relacji, częsty brak relacji ojciec-syn a nawet wzajemna nienawisc itp)
    a znajomi?ot typowe blokowisko we Wrocławiu, żaden element.
  • @Ergo - ja bym nie miała nic przeciwko temu, by ktoś mnie odpowiednio wcześnie "uświadomił rodzicielsko" w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Czyli, uświadomił mi co jest naprawdę ważne w wychowaniu dziecka. Doszłam do tego drogą własnych poszukiwań, ale nie wyniosłam tego z rodzinnego domu. Tzw. "parenting" promuje "świadome rodzicielstwo" spod szyldu lewackiej antypedagogiki. To mi nie pasuje. Ale chętnie widziałabym uświadomienie rodziców w zakresie adekwatnych wymagań i granic stawianych dzieciom oraz konsekwencji w wychowaniu.
  • To robi Akademia Familijna.
  • Rozumiem. @Katarzyna - A czy nie jest tak, że każdy musi sam dojść do pewnych przeczy? Te wszystkie porady zawsze są dość ogólne, a stosowanie ich w praktyce prowadzi do takich sytuacji, jak opisałam powyżej. Popularniejszy jest jednak właśnie taki "parenting" propagujący mało wartościowe treści.

    @Kobieta - czy sądzisz, że statystycznie takie osoby stanowią większość?
  • @Ergo

    niestety tak.
  • @Ergo - jeśli człowiek zewsząd słyszy tylko, że dziecka nie wolno karać, że nie należy stawiać mu wymagań i granic, przydzielać obowiązków, egzekwować rodzicielskich nakazów itp, że to wszystko jest złe, że to przemoc wobec niewinnego dziecięcia i podobne bzdury, to bardzo trudno mu dojść do właściwych kompetencji rodzicielskich. Dlatego jestem za działaniami propagującymi inne wzorce niż lewacki parenting. Chodzi o kształtowanie świadomego rodzicielstwa w najlepszym tego słowa znaczeniu. O uświadomienie rodzicom, że to oni, jako dorośli i odpowiedzialni mają podejmować decyzje i mądrze wymagać od swoich dzieci. Mają je wychowywać do samodzielności i odpowiedzialności za siebie i innych, a nie do tego, by przyjemnie i bez zobowiązań przeżywały swój żywot konsumując radośnie to, co podsunie im masowa kultura i przemysł.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.