Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bezradne pokolenie

2

Komentarz

  • Ja np jestem nadopiekuncza matką. Gdyby nie maz to pewnie wiele rzeczy robila bym za dzieci
    Ja np bylam karmiona przez mamę do 5rz i zawsze noszona na rekach przez tate jak mnie nozki bolaly..ja wiem dobrze czym grozi wyreczanie dzieci alr bardzo trudno w dorosłym zyciu zmienic ten schemat ;)
  • Mój mąż ma tendencje do nadopiekuńczości, zawsze gdy widzę, że się zagalopował, pytam: chcesz Jacusia z niech zrobić?
    I na szczęście nie chce. Jacuś to mój najstarszy bratanek, całe studia do mamusi brudne rzeczy woził... Bo Jacuś się tylko uczyć miał. Dwie lewe ręce do wszystkiego dosłownie!
    Jak dwukrotnie mieszkał u nas podczas praktyk to nie wiedziałam, śmiać sie czy płakać...
  • Ja nie jestem (chyba) nadopiekuńcza, choć tak byłam wychowana. Moja mama (a byłam na studiach) zawsze robiła mi śniadanie i herbatę (czy ja jej wtedy wspominałam, że nie cierpię herbaty?) kiedy ja rano wstawałam. Nie było mowy, żeby było inaczej.
    I zawsze jedzenie na stół, jak ktoś wracał do domu. W sumie u teściów tak samo było.
    Nie ważne, że zjadło się coś na mieście i tak bardzo głodnym się nie było...

  • @Małgorzata pralkę uruchamia się zawołaniem: "żona, sterta brudów tu urosła"
  • Taka refleksja na temat placu zabaw:
    Kiedy moje dzieci już wywiążą się ze swoich codziennych obowiązków (związanych ze szkołą i domowych), to pozwalam im iść na wiejski plac zabaw. Nie po to pozwalam im tam iść, żeby lecieć za nimi! Idą sobie sami i sami się tam bawią, a ja mam czas na nadgonienie swojej roboty lub na oddech. Uważam, że towarzystwo w wieku 4-11 lub 4-14 (jeśli akurat najstarszy ma kaprys się z nimi wybrać) poradzi sobie z przejściem jakiś 300-350 metrów po wiejskim terenie i z nie zrobieniem sobie krzywdy na placu zabaw, który jest, z założenia, dla nich przeznaczony. A jeśli któreś spadnie z huśtawki (w piach, bo wokół tyko piach), albo oberwie karuzelą, to tylko mu na przyszłość dobrze zrobi na czujność i ostrożność.
    Oczywiście, moje dzieci są chyba jedynymi we wsi, które chodzą na plac zabaw bez nadzoru dorosłych. Potem słyszę, że one "jak te Cyganięta, tak bez nadzoru chodzą". No, opinia u sąsiadów jest kosztem, który muszę ponieść za samodzielność moich dzieci ;-)
  • to norma...
    ja też wysłuchuję, że "za dużo od dzieci wymagam" i "co ze mnie za matka" i że "odważna jestem" ( to oczywiście z brzmieniem cynizmu) że sami jeżdżą, chodzą gdzieś itp
    nasze metody wychowawcze często są krytykowane szczególnie przez moją mamę i siostrę mojego męża..czasem przez przypadkowych ludzi

    ale jak co do czego przyjdzie to się okazuje "jakie my dzieci zaradne mamy" i "jakie łatwe wychowawczo" :D no cóż takie się urodziły - my przecież palcem nie kiwnęliśmy <:-P

    a i w szkole się wyróżniają pozytywnie

    dlatego kurka się dziwię, że ludzie nie wiążą tych dwóch faktów...

    8-|
  • Z logiką u ludzi ostatnio słabiutko...
    ;-)
  • To jeszcze mi sie przypomnialo.Ostatnie tyg wakacji mialam pelny sklad i nie chcialo mi sie z nimi wszystkimi wychodzic do spozywczego więc wysylalam osmiolatka z szesciolatka.
    Sklep osiedlowy uliczki tylko wewnetrzne.Po jakims czasie szlam z ta dwójką osiedlem i zaczepila mnie jakas kobieta i pyta czy to moje dzieci takie odważne? Ja nieco zdziwiona a ona, ze same chodzą do sklepu, ze widziala jak robia zakupy .. bo jej wnuczek ma 10lat i sie boi.
    W sumie to mogłam zapytać czy on sie boi czy ona? ;)
  • A najgorsze, ze na tych placach zabaw te wszystkie mamo-babcie nie daja zyc ani dzieciom, ani rodzicom. Dziecko sie przewrocilo i placze, albo zupelnie bez sensu placze, to juz sie komisja zbiera pt "jakiebiednedziecko". Albo 1,5 roczniak wlazi i zjezdza sam, calkiem sprawnie ze zjejdzalni, to musi podejsc baba, przytrzymac za reke (przeszkadza mu tym) i na koniec jeszczw rozpaczliwie zaczac szukac rodzicow >:)
  • no, to teraz sobie to, o czym piszecie przemnóżcie razy hm...niech policzę, tak z grubsza - razy 150 lekko licząc. Bo takie wymagania to się na szkołę bardzo przekładają :D
    taka moja codzienność ;)
  • Pani dyrektor naszej szkoły powiedziała kiedyś (chyba pod wpływem doświadczeń, o jakich pisze @kociara): "Montessori jest dla wszystkich dzieci, ale nie dla wszystkich rodziców."
  • @asiao no to odważna jesteś... bo formalnie rzecz biorąc 6-latek musi być pod opieką co najmniej 10 lub 11-latka. Ja nie mam tyle odwagi, bo jakby się bzdura stała to opieka społeczna i krwiożercza machina by ruszyły 8-X

    Nasi uwielbiają spać "w bazie", którą sami sobie zbudowali. :-) Nie wnikam czy im wygodnie, bo tam istne "fale Dunaju", a ostatnio noc była zimna to o 5 nad ranem poszli grać w piłkę :D Chyba zmarzli, ale żaden nie jęknął nawet, a ja nie pytałam.
  • @Savia dlaczego 6 latek ma być pod opieką 10 latka?
    O ile wiem dziecko może robić wszystko w czym jest samodzielne/bezpieczne tyle że w razie wypadku odpowiedzialność ponoszą rodzice i sąd będzie oceniał czy nie zaniedbali. Nikt, kto nie ma 18 lat, nie może formalnie wziąć odpowiedzialności za drugą osobę. Jeszcze 13 lat jest cezurą oznaczającą ograniczoną zdolność do czynności prawnych, ale 10 lat formalnie nie znaczy nic. Coś pokręciłem?
  • @jan_u - z tego, co pamiętam, faktycznie jest coś w przepisach o tym, że dziecko w pewnym wieku może w miejscach publicznych (np. w komunikacji miejskiej) mieć pod opieką młodsze dziecko. Chyba, niestety, w polskich przepisach nie jest tak logicznie, jak piszesz, że to rodzic sam decyduje, kiedy jego dziecko jest wystarczająco samodzielne do różnych działań :-( Np. żeby zostać samo w domu, dziecko powinno mieć skończone 12 lat.
  • @Katarzyna nie śledzę w tej chwili na bieżąco przepisów, ale kilka lat temu takich przepisów nie było. Znasz jakąś podstawę prawną lub jakąkolwiek, że dziecko samo w domu ma mieć 12 lat? Lub tego co piszesz o komunikacji miejskiej?
  • A nie 7???? Dobrze mi bylo z moja niewiedza.
  • poruszać się po terenie publicznym może dziecko powyżej 7 roku życia...autobusem i pociągiem poza miastem powyżej 14 roku życia ( nasze dwie idąc do gimnazjum nie miały jeszcze 14 lat, bo są z końcówki roku i pisaliśmy im kartki, że jesteśmy świadomi zagrożeń czy coś w ten deseń - ale nigdy nikt się nie czepiał i o nic nie pytał
  • @sylwia1974 a znasz podstawę? Gdzie to jest?
  • no kurka nie...usłyszałam to od nauczycielki w podstawówce
  • Tak sobie myślę, że @Monika73 będzie wiedziała najlepiej, jakie są w tej kwestii przepisy i gdzie ich szukać.
  • Poszukałem i pewnie chodziło im o to:
    Kodeks wykroczeń: Art. 106. Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dopuszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka,podlega karze grzywny albo karze nagany.

    Natomiast jakie okoliczności są niebezpieczne to już kwestia ocenna i zależna od dojrzałości/samodzielności dziecka, więc wprost nie ma wskazówki.
    W kodeksie karnym jest jeszcze o porzuceniu osoby poniżej 15 r. ż., ale uwaga jak powyżej.
  • Dalsze wskazówki można ewentualnie wywodzić z orzecznictwa sądów w sprawach z tych artykułów, ale generalnie podtrzymuję moją pierwotną tezę:
    O ile wiem dziecko może robić wszystko w czym jest samodzielne/bezpieczne tyle że w razie wypadku odpowiedzialność ponoszą rodzice i sąd będzie oceniał czy nie zaniedbali. Nikt, kto nie ma 18 lat, nie może formalnie wziąć odpowiedzialności za drugą osobę.
  • Omg.to pójdę siedziec bo dziecko poszlo po mąkę i jablka do sklepu. No to jestem bezradna :-??
  • @katarzynamarta zgadza się, tak zinterpretowali cytowany przepis.
  • @jan_u to reguluje prawo o ruchu drogowym pieszych. Nie raz juz linkowalam, nie mam teraz jak odszukać na nowo. I tam jest właśnie o tym, ze mlodsi niz 7lat musza byc pod opieka co najmniej 10 lub 11latka. Co do komunikacji to wiem, ze konkretne linie miewają własne przepisy.
  • Niestety to nie zależy od sędzi. Jest kruczek prawny, jest popełnienie czynu więc odwołanie do sądu jest bez sensu.
    Przenieść sprawe do sądu można gdy mandat jest albo bez postąpionego czynu albo gdy jest źle zakwalifikowany tzn zrobiłaś jedno a dostajesz za coś innego.
    I mądry sędzia nic nie poradzi i z góry masz przegraną sprawe.
  • A jeśli chcesz podważyć słowo policjanta to o ile sie nie myle potrzeba 4 osób. Byłam na takiej sprawie. Były trzy osoby przeciwko zeznaniu policjanta. Przegrali
  • @AB zna te przepisy. O poruszaniu się po mieście i w środkach komunikacji publicznej są osobne @Janie-u
  • O to, to, są do wygrania, ale jak zewsząd się słyszy, że nie, to łatwo zrezygnować!

    Ilu ludzi usiłowało nas nastraszyć po wypadku Kajtka, jak to będziemy przesłuchiwani, mieć nadzór i co nie bardziej, a jednak zwyczajnie po ludzku byliśmy potraktowani.
  • Myśmy właśnie wtedy byli na zajęciach w sądzie. Sędzina bardzo fajna kobieta, rzeczowa, dokładna i przede wszystkim ludzka. Byliśmy na kilku sprawach u niej. Po każdej sprawie był moment na pytania i nasze komentarze. Sama nam mówiła że problem prawa jest taki, że nie zawsze można wydać wyrok który stawia dobro człowieka na pierwszym miejscu. Że wyrok (prosze nie podciągać tego do orzeczenia winy) nie decyzja sądu ale zarządzonego prawa. I tylko wysokość/długość kary zależy od sędziego, jak patrzy na okoliczności.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.