Dzisiaj na przerwie mój syn usiadł na ławce na korytarzu szkolnym i spadła na niego poluzowana blacha osłaniająca coś tam z wyposażenia technicznego szkoły. W zasadzie niewiele mu się stało całe szczęście, guz i zadrapanie, w sumie jak wychowawczyni zadzwoniła i opisała sytuację to stwierdziłam że niech odpocznie chwilę jeszcze u pielęgniarki i jak nic nie będzie się działo to wróci na lekcje. Ale nie o tym...
Usłyszałam przez tel że są mu robione okłady -no ok.
Po czym faktycznie nawet całej lekcji tam nie siedział, tylko wrócił do klasy. Ale gorliwa pielęgniarka zdążyła już podać mu w tym czasie lek homeopatyczny mający działać przeciwbólowo. Dowiedziałam się o tym jak opowiadał o pobycie już jak wrócił do domu, że dostał jakieś białe granulki i miał je ssać pod językiem... zadzwoniłam do szkoły i dowiedziałam się już od vice dyrektor która poszła sprawdzić w jakiejś książce pielęgniarek że faktycznie. Pielęgniarki już nie było wtedy. Wyraziłam puki co swoje oburzenie.
Co sądzicie o takim zachowaniu pielęgniarki i co byście na moim miejscu teraz zrobili?
Komentarz
Co do zgody to faktycznie było podpisywane, ale przy podaniu leków to ja rozumiałam że w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia i jak nie można się skontaktować z rodzicami -ani to ani to nie zaistniało, a lek też spoza listy...
Jak rozumiem problem nie w tym że jednorazowo dziecko dostało jakiś tam homeopatyk ale w tym że ktoś stosuje środki które oficjanie są na liście zagrożeń duchowych.
Ja bym afrery nie robiła ale poimformowałabym lekarkę dlaczego nie pozwalasz na podawanie takich specyfików.
Ja wierze(wiem), ze homeopatia ZLE działa. Choc w nią nie wierze, nie pokladam ufności w niej...
BTW o.Amorth fajnie to ujal: wchodząc na terytorium wroga, choćby nieświadomie, choćbysmy temu zaprzeczali - jest sie na terytorium wroga. Można temu zaprzeczać, można w to nie wierzyc...
I zeby byla jasność, nie robilabym dramatu po jednorazowym, niezależnym od woli podaniu homeopata, ale jednocześnie nie pisalabym, ze homeopatia to nic takiego jak sie w nią nie wierzy.
A jeśli chodzi o stosowanie w ogóle homeopatii to zgadzam się z @Savia.
[stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej z 4 kwietnia 2008 w sprawie stosowania homeopatii] i że takie leki nie powinny być stosowane w publicznej służbie zdrowia przy udzielaniu np. pomocy doraźnej zarówno przez lekarzy jak i pielęgniarki.
Najlepiej rozmawiać na tzw. twarde argumenty.
--------
@Agnicha masz zawsze PEWNOŚĆ, że Twoje/moje/czyjeś dziecko jest w danej chwili stanie łaski uświęcającej? Hę?
Bo ja mogę tylko powiedzieć o sobie czy realnie jestem w stanie łaski uświęcającej, a więc chroniona od wpływów niezależnych ode mnie.
W młodości duuuużo naginałam, ba! potrafiłam przyjąć Komunię świętą świętokradczo by się rodzice nie czepiali, że u spowiedzi nie byłam. Taka byłam głupia małolata. X_X
O dzieciach moich mogę mieć tylko nadzieję, bo ocenić czystość duszy to one mogą sobie same...
Dokładnie @Barbasia
-----------------
Bo to chodzi @Agnicha o bagatelizowanie wymiaru duchowego w przeczytanych tu postach:
" jak będzie chciała podać homeopatyk niech da dziecku łyżeczkę cukru - efekt ten sam ;-) "
"to takie nic, wielkie nic ten pseudolek"
a jak młody się czuje?
Czy na pewno tylko guz, nic więcej?
Miałam wypadek, uderzyło mnie w głowę niedomknięte okno, wydawało się, że spoko będzie ok, nigdzie nie zgłaszałam. Po dwóch tygodniach zdrętwiały mi palce u nóg
Tak ku przestrodze