Codziennie rano śpiewamy Godzinki - to cud, że od kilku lat nam się to udaje - sam wiesz, jak wyglądają ranki w rodzinie wielodzietnej. Pierwszymi słowami jakie słyszą nasze dzieci są "Zacznijcie wargi nasze chwalić Pannę Świętą." Dzień bez godzinek jest dniem straconym. Zaczyna śpiewać ta osoba, która pierwsza wstaje. Zazwyczaj 7-letnia Helenka. Wszyscy znamy na pamięć. Dzięki Godzinkom ranki są spokojniejsze.
Służba jeszcze ministrancka. Dla dziewczyn Maryjki. Ta służba wiąże się z prawie codzienną obecnością (w odpowiednich miesiącach) na roratach, różańcu, gorzkich żalach, drodze krzyżowej i nabożeństwach majowych. Ta cykliczność jest piękna i dzieci bardzo nią żyją.
Nie zmuszamy dzieci do modlitwy. Ale wychodzi. Też wszyscy jesteśmy w Żywym Różańcu od lat.
Dzięki Godzinkom skończyły się poranne wrzaski. Hela myje zęby i zaczyna śpiewać, wstajemy i od razu śpiewamy - nie ma czasu na kłótnie. Wszystko robimy śpiewając - śniadanie, pakowanie, mycie. Czasami jakieś jęki się niektórym wymkną - ale w sumie są zagłuszane przez śpiew. Bo my głośni niestety jesteśmy. Ale uwielbiamy śpiewać wszyscy.
modlimy się z dziećmi codziennie wieczorem całą rodziną, przed/po posiłkach, rano przed śniadaniem krótko też, Biblie dla dzieci czytamy i prowadzimy rozmowy na tematy duchowo teologiczne.
Wcześniej (jeszcze kilka miesięcy temu, mocno zmotywowani przygotowaniami naszych dziewczyn do I Komunii), rano podczas tzw. porannej katechezy połączonej z modlitwą, robiliśmy albo jakiś temat albo czytanie z dnia albo omawialiśmy patrona dnia. Czasem dodatkowo uczyliśmy się kilku zdań jakiejś modlitwy po łacinie. W ciągu dnia( w zależności od zastanej sytuacji) w południe odmawialiśmy Anioł Pański, a o 15 Koronkę. Wieczorami stery przejmuje mąż, czasami robi z nimi wieczorny rachunek sumienia plus modlitwa. Przed Komunią często też uczył ich albo powtarzał nowo-poznaną modlitwę z tzw. wymaganych z katechizmu. To on również czyta im wieczorami, czasami są to także historie o świętych.
Ostatnio bardzo rzadko zdarza nam się w taki sposób praktykować przekaz wiary. To znaczy mnie, bo mąż jest wierny i co wieczór( naprawdę z małymi wyjątkami, kiedy jest bardzo zmęczony) modli się z dziećmi.
Jeszcze ADWENT i WIELKI POST jest dobrym motywatorem dla w miarę regularnych praktyk religijnych. Ostatnio trudno mi się zebrać ... i pewnie brak modlitwy tłumaczył by ten mój wewnętrzny bałagan i nieogarnięcie... Może iskierka tęsknoty, rozpali serce do działania...
Dziękuję Moi chłopcy służą. Dziewczynki zostały zaproszone do służby przy ołtarzu. Jedna dziewczynka przyszła. Zaniedbuje się prace z dziećmi bardzo u nas. Piękna formacja dziewczynek właśnie jako Maryjek. Dzieci Maryi. Piękne. My na razie nie zgodziliśmy się na służbę naszej córci przy ołtarzu. No nie wiem. Ale widzę, że formacja, modlitwa w domu to podstawa wszystkiego.
Gregus, dawno Cie nie bylo. No co mowi ta historia, poza tym, ze Baden-Powell katolikiem nie byl? Co do ministrantek, jestem wszystkimi konczynami przeciw. Psuje sie chlopakom jedna z nielicznych pozostalych im nisz, a do tego niszczy sie istotny aspekt sluzby - powolaniowy.
Dzieci Maryi nie służą przecież. Spotykają się raz w tygodniu na spotkaniach formacyjnych z księdzem. W czasie ważnych uroczystości niosą sztandar. To wszystko.
@Gregorius podwaliny skautingu, to system wychowawczy oparty o relację starszy brat-młodszy brat pod okiem rodzica. Proponuję wrócić "do ad remu" ;-) i napisać o formacji religijnej w ED.
U nas bardzo sprawdza się ciekawość dzieci, jak w całej ED. Przykładowo regularnie mówiąc Różaniec jestem ZAWSZE proszony przez dzieci: Tato, ale opowiedz nam O CZYM jest ta tajemnica. I jest to niezależne od tego czy akurat z jakiegoś powodu odmawiamy przez miesiąc Tajemnice Radosne, które siłą rzeczy zawsze rozpoczynają się od Zwiastowania. Przy pomocy tej metody nie tylko dowiedziałem się, ale PRZEŻYŁEM Wniebowstąpienie jako akt Boga, który tylko sam jeden mógł wniebowstąpić, w odróżnieniu od każdej innej osoby włącznie z Maryją, która mogła co najwyżej być Wniebowzięta ;-)
W sąsiedniej parafii jest jedna ministrantka. Ale ona chodzi na zbiórki chłopackie, a nie na Dzieci Maryi. Tak że raz w życiu widziałam i jestem oburzona również. Nie mamy z tym procederem nic wspólnego - owoce w tamtej parafii już są. Chłopcy nie chcą służyć. W naszej parafii jest świetna formacja dla ministrantów, w tej w której służy pierworodny jeszcze lepsza. Co Śląsk to Śląsk. I naprawdę uważam że Dzieci Maryi powinno się odtworzyć w ich pierwotnej formie - to naprawdę świetna formacja dla dziewczynek.
@asiao - znajoma ma dzieci 9, 7 i 1.5 roku. I uważa, że w rzeczywistości ma jedno dziecko i dwoje pomocników. Bo 9-latek mówi do niej, żeby posiedziała, zrobi jej kawę; 7-latka kilka godzin bawi się z małą. Dzieci same oporządzają kury i przepiórki, prowadzą małą hodowlę, itp. I ona o 10 rano mi mówi, że już jest na dziś obrobiona, że ma wolny czas.... Tak więc kobieta mająca dzieci, może nie prać, gotować tylko, ale prowadzić dyskusje z dziećmi. Żebym nie obserwowała tego na codzień, bym nie uwierzyła.
Komentarz
Służba jeszcze ministrancka. Dla dziewczyn Maryjki.
Ta służba wiąże się z prawie codzienną obecnością (w odpowiednich miesiącach) na roratach, różańcu, gorzkich żalach, drodze krzyżowej i nabożeństwach majowych. Ta cykliczność jest piękna i dzieci bardzo nią żyją.
Nie zmuszamy dzieci do modlitwy. Ale wychodzi.
Też wszyscy jesteśmy w Żywym Różańcu od lat.
Uwielbiam.
U nas Godzinki w RM po 8.00 oznaczają, że czas zacząć sie uczyć
A Godzinek w RM i katechezy słucham już zwykle w samochodzie. Sama. Bardzo lubię.
Ostatnio bardzo rzadko zdarza nam się w taki sposób praktykować przekaz wiary. To znaczy mnie, bo mąż jest wierny i co wieczór( naprawdę z małymi wyjątkami, kiedy jest bardzo zmęczony) modli się z dziećmi.
Jeszcze ADWENT i WIELKI POST jest dobrym motywatorem dla w miarę regularnych praktyk religijnych.
Ostatnio trudno mi się zebrać ... i pewnie brak modlitwy tłumaczył by ten mój wewnętrzny bałagan i nieogarnięcie...
Może iskierka tęsknoty, rozpali serce do działania...
+ skauting oczywiście:)
Przykładowo regularnie mówiąc Różaniec jestem ZAWSZE proszony przez dzieci: Tato, ale opowiedz nam O CZYM jest ta tajemnica. I jest to niezależne od tego czy akurat z jakiegoś powodu odmawiamy przez miesiąc Tajemnice Radosne, które siłą rzeczy zawsze rozpoczynają się od Zwiastowania.
Przy pomocy tej metody nie tylko dowiedziałem się, ale PRZEŻYŁEM Wniebowstąpienie jako akt Boga, który tylko sam jeden mógł wniebowstąpić, w odróżnieniu od każdej innej osoby włącznie z Maryją, która mogła co najwyżej być Wniebowzięta ;-)
I naprawdę uważam że Dzieci Maryi powinno się odtworzyć w ich pierwotnej formie - to naprawdę świetna formacja dla dziewczynek.
k.
Tak więc kobieta mająca dzieci, może nie prać, gotować tylko, ale prowadzić dyskusje z dziećmi.
Żebym nie obserwowała tego na codzień, bym nie uwierzyła.