Moja mama wczoraj dostala wyniki biopsji guzka na szyi. Diagnoza: rak ...dalsza diagnostyka w kierunku gdzie umiejscowiony jest ten potwor bedzie robiona wkrotce. Mama jest za granicą. Nawet nie wiem co mam jej powiedziec. Bo takie pocieszanie, to chyba nie ta droga w tej chwili.
@Quintana Ja nie lubię słuchać "będzie dobrze". Tego nikt nie wie i mnie to irytuje, nie pociesza. Staram się wierzyć i ufać, reszta jest w rękach Pana Boga.
Co powiedzieć... Może że z nią jesteś. Że będziesz. I że będziesz wspierać, w czym tylko będziesz mogła i cokolwiek będzie. I niech się nie poddaje. Ja sama takich słów właśnie potrzebuję, jeśli tylko polegają na prawdzie i nie są pustosłowiem.
Nie wiem, jak Twoja Mama.
Ale osobiście wielokrotnie przekonałam się i przekonuję cały czas podczas mojego chorowania, że wiele osób wokół mnie tak właśnie postępuje. Po prostu są. Są na telefon, na tzw. zawołanie. Zwyczajnie są. Dzięki temu czuję się bezpieczniej. Nie czuję się sama ani samotna. Dla mnie to krok w stronę zdrowia, bo wiem - egoistycznie, owszem, że zawsze jest przy mnie ktoś, kto wesprze, choćby obecnością. I to są właśnie ci, którym na mnie w jakiś sposób zależy, choć na to nie zasłużyłam.
Mnie w chorobie nowotworowej na pewno nie pomagało puste pocieszanie. Wtedy na słowa "będzie dobrze" rodził się bunt i myśl: skąd to wiesz człowieku, od Św. Piotra? Pomagało traktowanie mnie normalnie, nie tuczenie, nie karmienie, nie jęczenie... Ale tak jak pisze @Olesia bycie ale takie naturalne. W ogóle pomaga branie stanu zdrowia pod uwagę, ale bez napinki, nie postrzeganie chorego tylko poprzez jego chorobę. Nie przestajemy być zwyczajnymi ludźmi przez to, że chorujemy!
A w ogóle w chorobach onkologicznych potrzebny jest duch bojowy! Nie wiem, @Olesia czy potwierdzisz?
Acha, nie czytałam, nie wchodziłam na fora i strony www o raku, to nie pomagało. Oglądałam komedie, czytałam forum i takie tam. Stroje, stroje ładne kolorowe stroje, chustki na głowę barwne
@Olesia i @AgaMaria dziękuje za te słowa . Pisze tylko z mamą na fb . Umawiałam sie z nią na rozmowę telefonicxną ale dzisiaj napisała żebym nie dzwoniła .( ma dzisiaj konsultacje onkologiczną ) uszanuję oczywiście jej wolę ale nie czuje sie z tym dobrze , że jeszcze nie rozmawiałyśmy .
@AgaMaria Bojowy duch, taaakk... Wiara moja w wyleczenie. Niezachwiana. Poza tym, jak piszesz - normalność. Bardzo ładnie to napisałaś i celnie. Też tak czuję.
@Quintana - na początku tylko najbliższa rodzina wiedziała. Musiałam się bardzo oswoić z myślą, że jestem chora, żeby powiedzieć o tym na zewnątrz. Było mi trudno. Zwyczajnie nie chciałam, by ktokolwiek wiedział. Moja mama dowiedziała się po kawałku i na końcu. Ma 84 lata. Dla niej to bardzo trudne.
Nie kumam jak można wszyc komuś sprzęt który nie działa, nie został sprawdzony, skoro to kolejny taki przypadek. Dobrze że nie jechalam z Tobą, bo bym musiała do spowiedzi biec już pewnie...
Komentarz
Dziękuję.
Bywało lepiej.
Ale do przodu.
:-*
Prosze tez o Twoje westchnienie.
Moja mama wczoraj dostala wyniki biopsji guzka na szyi. Diagnoza: rak ...dalsza diagnostyka w kierunku gdzie umiejscowiony jest ten potwor bedzie robiona wkrotce.
Mama jest za granicą. Nawet nie wiem co mam jej powiedziec. Bo takie pocieszanie, to chyba nie ta droga w tej chwili.
Ja nie lubię słuchać "będzie dobrze". Tego nikt nie wie i mnie to irytuje, nie pociesza.
Staram się wierzyć i ufać, reszta jest w rękach Pana Boga.
Co powiedzieć... Może że z nią jesteś. Że będziesz. I że będziesz wspierać, w czym tylko będziesz mogła i cokolwiek będzie. I niech się nie poddaje.
Ja sama takich słów właśnie potrzebuję, jeśli tylko polegają na prawdzie i nie są pustosłowiem.
Nie wiem, jak Twoja Mama.
Ale osobiście wielokrotnie przekonałam się i przekonuję cały czas podczas mojego chorowania, że wiele osób wokół mnie tak właśnie postępuje. Po prostu są. Są na telefon, na tzw. zawołanie. Zwyczajnie są. Dzięki temu czuję się bezpieczniej. Nie czuję się sama ani samotna. Dla mnie to krok w stronę zdrowia, bo wiem - egoistycznie, owszem, że zawsze jest przy mnie ktoś, kto wesprze, choćby obecnością. I to są właśnie ci, którym na mnie w jakiś sposób zależy, choć na to nie zasłużyłam.
Obiecuję modlitwę za Twoją Mamę i za Was.
+
@Quintana, za Twoją mamę też +
Pomagało traktowanie mnie normalnie, nie tuczenie, nie karmienie, nie jęczenie...
Ale tak jak pisze @Olesia bycie ale takie naturalne.
W ogóle pomaga branie stanu zdrowia pod uwagę, ale bez napinki, nie postrzeganie chorego tylko poprzez jego chorobę.
Nie przestajemy być zwyczajnymi ludźmi przez to, że chorujemy!
A w ogóle w chorobach onkologicznych potrzebny jest duch bojowy!
Nie wiem, @Olesia czy potwierdzisz?
Oglądałam komedie, czytałam forum i takie tam.
Stroje, stroje ładne kolorowe stroje, chustki na głowę barwne
Bojowy duch, taaakk... Wiara moja w wyleczenie. Niezachwiana.
Poza tym, jak piszesz - normalność. Bardzo ładnie to napisałaś i celnie. Też tak czuję.
@Quintana - na początku tylko najbliższa rodzina wiedziała. Musiałam się bardzo oswoić z myślą, że jestem chora, żeby powiedzieć o tym na zewnątrz. Było mi trudno. Zwyczajnie nie chciałam, by ktokolwiek wiedział. Moja mama dowiedziała się po kawałku i na końcu. Ma 84 lata. Dla niej to bardzo trudne.
Mama jest bardzo słaba i mało je.
Ale się trzyma i jest bardzo dzielna.
Proszę o wsparcie.
Teraz tak będę w każdy piątek.
Nie można pobrać krwi.
No nic, Olesia, Porzeczki Ci właśnie zrobiłam. Wracaj szybko:P
No! Dobry porcik zaczął działać
@Olesia :x
Kolejna potyczka za mną.
Żyję.
Dziękuję ogromnie za pamięć na modlitwie!