Jestem Wam bardzo wdzięczna za każda modlitwę i wsparcie wszelkiego rodzaju!
I w ogóle za wszystko, jak zawsze i codziennie, zeszyt cudów naszej rodziny zapełnia się codziennie dziesiątkami linijek. Ale muszę, po prostu muszę napisać o czymś szczególnym - raczej o kimś - o mojej obecnej Onkolog. Nić porozumienia nawiązałyśmy na początku leczenia za sprawą ś.p. ks. Jana Kaczkowskiego, a raczej jednej z jego książek, którą czytałam. I wielokrotnie już o nim i jego książkach rozmawiałyśmy. No, ksiądz czuwa nade mną z nieba! Przy każdym spotkaniu mam nie tylko kompetentną i miłą opiekę, ale także fajne rozmowy. Lekarka sama je inicjuje. Dzisiaj zapytała życzliwie! o NEO i ... misje rodzin. A zaczęło się od zdjęcia naszej rodziny z chrztu Józefka naszego, które sama jej pokazałam. Policzyła nas skrupulatnie na zdjęciu , choć wie od początku o liczbie naszych pociech. A potem się potoczyło. Więc wdzięczna jestem za kolejny wlew i opiekę lekarsko- pielęgniarską bardzo! Za ks. Jana jak zawsze! Czuję, że czuwa! Bóg jest bardzo dobry, najlepszy!
No, to jeszcze jedno. Bez owijania w bawełnę, bo w bawełnę owijać nie chcę. Napiszę wprost, bo tylko tak umiem. Bardzo, bardzo chcę podziękować za każdą modlitwę i dobre słowo, ale także za pomoc w zbieraniu funduszy na moje leczenie. Nie sądziłam, że w ogóle będą jakieś wpłaty. To, co się dzieje jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Radością. Umocnieniem. Ale przede wszystkim - ukojeniem i uspokojeniem. Czuję się bezpieczniej. Że nie jestem sama. Że czuwa nade mną Pan Bóg poprzez życzliwe i otwarte Osoby. Gdy zaczęłam chorować, cieszyłam się, że samo leczenie jest refundowane - i nadal jestem za to wdzięczna, bo nie byłoby mnie na nie stać. Okazało się jednak, że można i trzeba więcej. Od początku moja Onkolog zalecała dodatkowe leki, teraz doszły kremy, maści, odżywki i suplementy - ponieważ wyniki poleciały w dół, pęka skóra, układ trawienny źle pracuje, bolą mięśnie i kości. Z powodu złych wyników wątrobowych musiałam znowu zaostrzyć dietę i zmienić żywienie. Itd. Dla mnie są to duże sumy. Dlatego jeszcze raz powtórzę - moja wdzięczność nie ma granic. Odwdzięczam się jak umiem i mogę - codzienną modlitwą, w tym dziesiątką różańca za Darczyńców, Komunią Świętą, przyjmowaniem z wdzięcznością tego, co przynosi każdy dzień. Bez Waszego wsparcia nie byłoby to wszystko możliwe. Jeszcze raz dziękuję z całego serca. Wierzę, że dobro wraca i tego życzę - żeby wracało do Was w wielkiej obfitości!
Komentarz
Dziękuję za wsparcie bardzo!
@Olesia, kochana pamiętam i ściskam bardzo serdecznie
I w ogóle za wszystko, jak zawsze i codziennie, zeszyt cudów naszej rodziny zapełnia się codziennie dziesiątkami linijek.
Ale muszę, po prostu muszę napisać o czymś szczególnym - raczej o kimś - o mojej obecnej Onkolog.
Nić porozumienia nawiązałyśmy na początku leczenia za sprawą ś.p. ks. Jana Kaczkowskiego, a raczej jednej z jego książek, którą czytałam. I wielokrotnie już o nim i jego książkach rozmawiałyśmy. No, ksiądz czuwa nade mną z nieba!
Przy każdym spotkaniu mam nie tylko kompetentną i miłą opiekę, ale także fajne rozmowy. Lekarka sama je inicjuje. Dzisiaj zapytała życzliwie! o NEO i ... misje rodzin.
A zaczęło się od zdjęcia naszej rodziny z chrztu Józefka naszego, które sama jej pokazałam. Policzyła nas skrupulatnie na zdjęciu , choć wie od początku o liczbie naszych pociech.
A potem się potoczyło.
Więc wdzięczna jestem za kolejny wlew i opiekę lekarsko- pielęgniarską bardzo! Za ks. Jana jak zawsze! Czuję, że czuwa!
Bóg jest bardzo dobry, najlepszy!
Bez owijania w bawełnę, bo w bawełnę owijać nie chcę.
Napiszę wprost, bo tylko tak umiem.
Bardzo, bardzo chcę podziękować za każdą modlitwę i dobre słowo, ale także za pomoc w zbieraniu funduszy na moje leczenie. Nie sądziłam, że w ogóle będą jakieś wpłaty. To, co się dzieje jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Radością. Umocnieniem. Ale przede wszystkim - ukojeniem i uspokojeniem. Czuję się bezpieczniej. Że nie jestem sama. Że czuwa nade mną Pan Bóg poprzez życzliwe i otwarte Osoby.
Gdy zaczęłam chorować, cieszyłam się, że samo leczenie jest refundowane - i nadal jestem za to wdzięczna, bo nie byłoby mnie na nie stać. Okazało się jednak, że można i trzeba więcej. Od początku moja Onkolog zalecała dodatkowe leki, teraz doszły kremy, maści, odżywki i suplementy - ponieważ wyniki poleciały w dół, pęka skóra, układ trawienny źle pracuje, bolą mięśnie i kości. Z powodu złych wyników wątrobowych musiałam znowu zaostrzyć dietę i zmienić żywienie. Itd.
Dla mnie są to duże sumy.
Dlatego jeszcze raz powtórzę - moja wdzięczność nie ma granic.
Odwdzięczam się jak umiem i mogę - codzienną modlitwą, w tym dziesiątką różańca za Darczyńców, Komunią Świętą, przyjmowaniem z wdzięcznością tego, co przynosi każdy dzień.
Bez Waszego wsparcia nie byłoby to wszystko możliwe. Jeszcze raz dziękuję z całego serca.
Wierzę, że dobro wraca i tego życzę - żeby wracało do Was w wielkiej obfitości!
coś mi oczy zamokły, nie wiem, czemu...
@Olesia
cykam dyszki :-*
7/12 za mną.
Dziękuję.
Wyniki w normie.
+++