Syn szarpał sie z innym uczniem - najpierw sie przepychali - pretekst głupota, ale nie bylo przy tym nauczycieli - miejsce akcji to meska szatnia
. Potem syn dostal w korpus i nastapiło zwarcie, przewrócili sie - do tego momentu mozna uznac, ze bylo nei tak groźnie, ale wtedy dostał kilka razy w twarz - w efekcie wyladował na IP (szkoła wezwała zapobiegawczo karetke - zszywany łuk brwiowy i ogromne limo pod okiem, oko opuchniete (czyli powieki), zadrapania itp. Miał zrobioną tomografie głowy - co nic na szczescie nie wykazało, zalecenie trzy dni lezec, do konca tygodnia siedziec w domu. Formalnie sprawa nadaje sie do zgłoszenia na policje (tak powiedzieli na IP). To sa gimnazjalisci, 3 klasa, 15-16 lat. Co moze grozic temu pacjentowi, który to zrobił? Syn nie chce zglaszac, bo chlopak moze miec duze kłopoty, moj mąz wrecz przeciwnie. Szkoła zostawia decyzje nam, jesli bedziemy chcieli, to sprawe dalej poprowadzi z policja, jesli nie to oczywiscie beda sankcje dla tego ucznia, ale wiadomo, jakie to bywa skuteczne.
Komentarz
Czyli rozmowa z uczniem i jego rodzicami?
Przede wszystkim z punktu widzenia prawa ta sprawa powinna być zgłoszona na policję, także przez szkołę, do tego rodzice neizależnie od zgłoszenoia szkolnego mają prawo zrobic to samo.
Ale
Takie sytuacje są dla mnie zdecydowanie w kategoriach "typowo męskich" -koguciki się poprzepychały, poszarpały, o dwa ciosy za dużo jeden z nich wyprowadził i mamy, co mamy.
Nie podoba mi się tu ta postawa "tamtego", czyli-że zaczepia. Sprawiedliwie byłoby, żeby to on miał te obrazenia. Powinien ponieść karę - tu pole do popisu dla szkoły i rodziców.
Mimo wszystko zdarzenie-jak dla mnie-miało przebieg typowy dla wieku, grupy rówieśniczej i aktualnego poziomu rozwoju psychicznego oraz emocjonalnego.
Ja bym na pewno wezwała rodziców i uczniów, powiedziała, co za to grozi. Oczekiwałabym zabrania głosu przez rodziców i samego winowajcę, pozwoliła sobie chłopakom pogadać i wyjaśnić.
Ja tak zawsze robię. Zgłaszam tylko wtedy, jeśli pobicie było zwieńczeniem wcześniejszego dręczenia, prześladowania, była różnica wieku, wagi itp.
Oczywiscie, zawsze jest "pogadanka", uswiadomienie od strony prawnej oraz kilka "ciepłych słowe" ode mnie. Tego nie lubią najbardziej
Ale ja w takich sytuacjach staram się nie przeginać-strasznie mnie irytuje aktualna tendencja do zgłaszania wszystkiego na policję, nawet [wg prawa] uszkodzenia ciała w wyniku przypadkowego zdarzenia. Nie i koniec. To dla mnie jest po prostu nie do przyjęcia, bo nei jest wychowawcze i nie skupia się na przyczynie.
Tu jest też sprawa nieobecności nauczyciela na dyżurze, choć zakładam, ze na 90% jakiś miał tam być albo być obok. Tu też dyrekcja powinna wyciągnąc konsekwencję.
Tu nie ma jednego winnego-jest ich dwójka. Bo przecież mógł syn odejść, nie dać się prowokować.A tak-też powinien poniesć karę. Tak to wygląda w swietle przepisów.
Dlatego uważam, że zgłoszenie na policje wiecej złego niż dobrego przyniesie.
Nie dajmy sie zwariować. Daliśmy sobie wmówić, ze takie chłopackie szarpanki są kryminałem. Nie, nie są. Nienormalne jest to, że im się tego, co jest w nas wpisane genetycznie - odmawia.
Samą karą moze być rozmowa poważna, nagana (3 klasa gimnazjum to boelsna sprawa, tak po sprawowaniu "poleciec", do tego mało czasu na "poprawę"), jakaś praca społeczna, jakiś referacik na temat cywilizowanych form załatwiania konfliktów itp. O, to moze być nawet ciekawsze i bardziej wychowawcze. Ale ytu szkoła musi stanać na wysokosci zadania.
Nie, nie popieram agresji, ale jest agresja i agresja.
tej bezmyślnej, z dręczeniem, przemocą psytchiczną mówie stanowczo nie-i takie, jeśli już zgłaszam dalej.
Chłopięcej bójki, nawet krwawej- raczej nie, o ile są zachowane pewne zasady.
@Ula - a maż nie zechciałby poprowadzić z tamtym męskiej rozmowy? Oczywiscie w obecności tamtych rodziców i wychowawcy.
Ja wogóle lubię takie spotkania i dawanie szansy młodym na wygadnie się i refleksje.
To jest niesamowite, do jakich wniosków sami dochodzą po jakimś czasie (byle nie na gorąco!!! bo wtedy umarł w butach, nic się nie uda załatwić), co są w stanie sami zaproponować, jaką karę dla siebie i zadośćuczynienie koledze.
Polecam. Mozna sie naprawdę wiele nauczyć
@Ula - jeśli chcesz na ten temat pogadać, to służę pomocą
To nie będę obiektywna :P bo to moja ukochana dyscyplina. A tak poważnie, to mamy tu wieksze "pole do popisu".
Trenera bym włączyłą (też mam sportowców w szkole i też tak załatwiamy sprawy, ze za przewinienia szkolne konsekwencje na boisku).
Nie zrozumcie mnie źle-ja całym sercem za karą, ale rozsądnie. Zgłoszenie na policje , wywiad kuratorski to tak naprawdę guzik da. Poważnie. Bo nic wiecej nie są w stanie im "zrpobić", to nawet nie podlega pod nadzór.
A takie np odsunięcie od meczu, zawieszenie w treningach, plus 200 pompek/przysiadów/rzutów/pajacyków/padów na każdym treningu, do tego plus 10 okrążeń da wiecej, niż ten [nawet] nadzór kuratorski.
Mówię
to
z
własnego
zawodowego
i
prywatnego
doświadczenia. Dosć bogatego, dodam
I w przeciwieństwie do Kociary odradzam rozmowy taty pokrzywdzonego z agresorem. Bez zgody jego rodziców, nie wolno tacie przeprowadzać rozmów, pouczać i grozić.
Bo mam wrazenie, że chyba niekoniecznie
Są gadki i gadki beatak. To prawda, jesli cichutka i delikatna pedagożka grozi paluszkiem-guano z tego będzie.
Trzeba wiedziec , jak, trzeba wiedziec, jakie struny poruszyć.
Gadki i gadki, powiadasz. Są osoby, do których nie trafiają żadne gadki, naprawdę. Ja takie osoby poznałam podczas 16 lat pracy w szkole. A nie, przepraszam. Do niektórych trafiała gadka z policjantem lub nawet strażą miejską.
Nie twierdzę, że jest tak w przypadku osobnika, który solidnie poturbował syna Uli - jednak fakt, że zaczepiał przedtem, a teraz nastąpiła prawdziwa eskalacja świadczy dla mnie o tym, że coś jest ewidentnie nie tak. Pomyśl, ile znasz osób, które w sytuacji zwykłej przepychanki szkolnej są w stanie tak kogoś pobić, że trzeba wzywać pogotowie, szyć i robić tomografię? Ja, mimo że pracowałam i pracuję głównie z męskimi klasami, niewiele, a właściwie to żadnej. Dlatego, to o czym pisze Ula jest dla mnie niepokojące i to bardzo. Ja jako rodzic tak bym tego nie zostawiła.
I nie wiem czemu mam wrazenie, ze usilnie nie chcesz zobaczyć w moich postach, ze ja nie namawiam do zostawienia sprawy i nic nie robienia, wyrażam jedynie swoje zdanie, że nie mieszałabym w to policji.
Ja znam i stosuję inne, równie(albo nawet bardziej) skuteczne sposoby.
Też mam takiego jednego aktualnie na stanie, na którym nawet policja nie robi wrazenia, nawet rozmowa z nimi sam na sam. Nic a nic. I to nie z tymi od nielatów.
Jedyny sposób, to pracować z nim indywidualnie, bo kurator? ośrodek? sędzia? ma to w nosie.
I jak już powiedziałam - agresja wzbudza we mnie agresję , ta ślepa, głupia, ta przemoc psychiczna, dręczenie słabszych, innych, gorszych.
Ale wolę, sto razy bardziej wolę takie męskie załatwienie sprawy, z konsekwencjami konkretnymi, niż takie działanie perfidne, zaplanowane, rozplanowane, z włączaniem w to innych osób, intrygowanie, knucie itp. Uderzanie w rodzinę, w najsłabsze a jednocześnie najczulsze punkty.
Chłopcy coraz częściej to (sorka) wykastrowane (najczęściej przez nadopiekuńcze , walnięte mamusie, co to sobe parterów nie synów wychowują) pi..y w rurkach niż normalni, męscy faceci
@MamaMika - teraz pewnie M to by mnie wysmiał a nie się bał
Mamy po prostu inne spojrzenie na tę konkretną sprawę, choć w wielu innych się z Tobą zgadzam. My nie wiemy, czy tu nie było takiego właśnie dręczenia, może było?
Skończyło się okropnie i to dla jednej ze stron. Dla mnie taka agresja jest jednak niedopuszczalna i nie uważam incydentu za męskie załatwienie sprawy. Tu konsekwencje były na tyle konkretne, że mogło się wszystko skończyć tragicznie.
A tak z ciekawości - z jaką grupą wiekową masz do czynienia?
Zadaniem szkoły jest oddziaływanie wychowawcze i trzeba tak dobrać metody aby nauczyć łobuza zasad funkcjonowania w społeczeństwie.
Natomiast jak sobie pomyśle że moje dziecko mogłoby zostac tak pobite to w dupie miałabym wychowywanie winowajcy i jedyne na czym by mi zależało to na jak naj surowszej karze w tym wypadku byłoby to zgłoszenie na policję.
Zwróćcie uwagę, że szkoła Uli jest na tyle bezradna, że to od rodziców uzależnia swoje działania w tej konkretnej kwestii, zamiast podjąć konkretne kroki.
Ale np takie obniżenie oceny z zachowania, odsunięcie od meczu, treningów, nagana itp
już tak.
I tak po prawdzie, obaj się za łby wzięli, tylko jeden posunął się o dwa strzały za daleko. I za to powienien ponieść karę.
I jeśli tak wszyscy prawa chcą-to syn Uli też powinien ponieść karę, co z tego, ze ucierpiał?Też brał udział w bójce. I policja też tak na to spojrzy
Dobra, daję luz, bo zaraz wyjdzie, że ja popieram bandyterkę
generalnie specjalizuję się w pracy z "bandziorami"
Moich gimnazjalistów czy licealistów nagana, czy obniżenie oceny z zachowania śmieszy, większość tego nawet nie zauważa. Odsunięcie od treningów cieszy, bolało tylko kiedy nie mogli pojechać na oczekiwany turniej, na który ostatecznie pojechali, bo czołowi zawodnicy się rozchorowali.
Elunia, ciekawa jestem,czy byś się tak zgadzała, gdyby to Twoje dziecko było tak poszkodowane jak w tej chwili dziecko Uli.
Wiesz sama że bardzo dużo zależy od rodziców tego chłopca który pobił.
Sytuacja z mojej szkoły. W czasie wyjścia poza szkołę , uczeń zaczął rzucać w bezdomnego kamieniami - 6kl.
Szkoła obniżyła zachowanie do nagannego, na to matka chłopca przyszła z awanturą.
Bo rzucał ale nie trafił....
Sytuacja druga chłopiec z 6kl z siostą 3kl (ode mnie z klasy) straszyli kolegę że go podpalą grozili mu zaplniczką.
Rodzeństwo się przyznało a ich rodzice zaprzeczyli bo tak nie było, bo zaplniczka to była zatyczka do długopisu i oni dzieciom wierzą bo do komunii przystąpiły....
A awantura o to że synkowi obniżyli zachowanie ciągnęła się przez 3 mce, bo tak synek został pokrzywdzony.... Oni sami stawaili zachownie syna na równi z faktem że ten zastraszany chłopiec ponoć się śmiał z jego siostry. Uważali że tym policja powinna się zająć. I byli dumni z syna że bronił siostry.
Czasami zgłoszenie na policję wychowuje rodziców do tego aby oni zabrali się za wychowywanie dzieci.
To jest 3 klasa gimnazjum, zakładam, ze to trenowanie to nie z musu tylko z chęci i aspiracji. Zapewne też myślą o niezłej szkole ponadgimnazjalnej, gdzie ocena z zachowania też jest istotna, przynajmniej na papierze.
to pójdźmy dalej-jaka konsekwencja będzie ze zgłoszenia na policję?
nawet, niech policja skieruje sprawę dalej do sądu.Sąd zrobi wywiad, wyśle kuratora, poprosi o opinię ze szkoły. Wezwie przed swe oblicze i "pogrozi" paluszkiem. I nic więcej.
A szkoła nawet o tym nie będzie musiała wiedzieć.
To nawet nigdzie nie będzie odnotowane.
Ale jeśli delikwent stanie twarzą w twarz z rodzicami poszkodowanego i samym poszkodowanym, będzie musiał się wytłumaczyć, gdzie np będzie wisiała nad nim np wizja odszkodowania (choćby za leczenie), w zasadzie nad rodzicami - perspektywa się zmienia.
W.mojej szkole pedagog szklona była tak do dupy że jak ja widząc jej cackanie się ze smarkaczami z 6kl sztrzeliłam im pogadankę to siedziała za biurkiem i notowała co mówię. Jej główną aktywnością było organizownie szkolnej kawiarenki, dyskotek, walenytnek i kiermaszów.
Nie twierdzę, że należy wzywać policję od razu. Tylko np. w trakcie rozmowy rodzice-dyrekcja-pedagog powiedzieć, że w przypadku powtórki (choćby nawet minimalnej agresji słownej) policja zawiadomiona będzie. I ja po takiej akcji zrobiłabym obdukcję.
A tak na temat, to musisz rozeznać, czy - jak mówi kociara - szkoła to dobrze załatwi, czy trzeba wezwać policję.
Najlepiej jednak wezwać kociarę :P