Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Pobicie przez innego ucznia

2»

Komentarz

  • Rano mielismy to spotkanie - poniewaz wersje chłopców nieco sie rozniły jednak został poproszony tzw. patrol szkolny. Przyjechał policjant i pani ze strazy miejskiej, zrobiono spotkanie - patrol, rodzice, dyrekcja, pedagog. Najpierw o zdarzeniu opowiadali dwaj koledzy z klasy. Ich wersja byla znacznie bardziej zbieżna z wersja naszego syna, mimo, że to nie sa jego jacys wielcy przyjaciele i raczej starali sie nie zaszkodzic napastnikowi. Różnica byla tylko taka, ze im sie wydawało, ze łuk brwiowy rozwalil jak sie przewrócili o podłoge, a Ł. twierdzi stanowczo, ze to jednak J. mu rozwalił. Byla oczywiscie rowniez rozmowa z rodzicami jak wszyscy widza sytuacje. Potem swoja wersje opowiadał Ł. - w sumie bez zbednych szczegółow - policjant pytał go, jak to widzi na przyszłość, czy chce dalej kontynuowac sprawę itp. - Ł. nie chciał. Potem był J. - opowiadał swoja wersje - niby była taka sama, ale szczegóły "usprawiedliwiajace" nieco inne, typu, że byly wolne inne miejsca, a Ł. uparł sie, zeby usiasc obok (nie bylo), że Ł. zrzucił mu plecak (zdjął z ławki i postawił obok), ze urwał mu wieszak w kurtce (jak sie szarpali Ł. łapał równowage i wtedy złapał sie kurtki i faktycznie naderwał ten wieszak, ale od razu puscil), że uderzył raz (koledzy mówili o wielu razach, min. 3 i wiecej, on twierdził, ze raz mocno, potem powiedział, ze dwa razy i jeszcze twierdził, ze na pewno nie uderzyl w ten łuk brwiowy, bo mialby krew na rekach - co policjant skomentował, ze chyba oglada duzo kryminałow. Policjant spisał notatkę, wziął kopie informacji z IP, pouczyl J. o konsekwencjach, które mu grożą itp. W tej chwili nie bedzie dalszych konsekwencji typu sad rodzinny , i dalej kurator itp., natomiast na przyszłość bedzie to juz "recydywa" gdyby podobna sytuacja miala sie zdarzyc. Z jednej strony chłopak sie przejął, ale z drugiej szedł troche w zaparte.
    Wydaje mi sie, ze to byla dobra droga. Bo z jednej strony kaliber sprawy został potraktowany rozsadnie - czyli nie ma dalszych kosekwencji prawnych (bo postanowilismy, ze na tym poprzestaniemy), a z drugiej sprawa została lepiej wyjasniona niz tylko w gronie klasy. Bo juz byly glosy, ze przeciez jak sie pobili, to zawsze wina jest po obu stronach. Jest, ale: nie 50/50 tylko np. 20/80. Do tego - wyszło, kto jednak troche sie wybielał. mam wrażenie, ze też rodzice J. zrozumieli, ze nei jest tak prosto, ze Ł. go sprowokowal, tylko, ze to jest konsekwencja sytuacji ciagnącej sie juz kilka lat, ze j. po prostu niespecjalnei toleruje Ł., zadałam pytanie, czy sadza, ze Ł. dla swietego spokoju powinien godzic sie na traktowanie w taki sposób - brakuje miejsca na ławkach, jest wolne, choc zajete rzeczmi kolegi, wiec tamten nie moze ustapic, tylko Ł. ma sie przebierac na stojaco? Zreszta z tego co Ł. mówł, jesli faktycznie tych miejsc nie ma, to nie jeden raz przebierał sie na stojaco i nie ma problemu.
    A druga sprawa, ze atak byl nieadekwatny do wszystkiego , J. wpadł w szał i przestał sie kontrolowac i z tym też cos trzeba zrobic.
  • @Ula napisałaś, że: " Nasz swiadomie mu nie oddał, bo zawsze go ostrzegamy, ze ma sie nie bic,...". Taka postawa niestety często może być podstawą do gnębienia. Gnębi się najłatwiej tego, który sie nie stawia.
  • Wiem, ale mamy dosc duzych, sprawnych i silnych synów - inna mogłaby sie skonczyc obrażeniami u tego drugiego. Zreszta syn nie przypuszczał, ze tamtego aż tak poniesie. Zreszta oni są "podpadający" - moze wyjdzie na to, ze sie chwale ;), ale sa inteligentni, dobrze sie ucza, na przerwach czytaja ksiazki, nie przeklinaja, no i nie angażuja sie w konflikty. Do tego z wielodzietnej rodziny :P
  • Dlatego jednak lubię judo czy inne sporty walki, uczące panowania nad sobą i umiejętnego obezwładniania. Nie trzeba zaraz pobić, ale przypłaszczyć się przyda.

  • @Ula - moim zdaniem sprawa załatwiona dobrze
    mozna sie cieszyć, że oki?
  • Zobaczymy, jak bedzie dalej. Ale uważam, ze jednak takie formalne postepowanie bylo sluszne. Podejrzewam, ze ci rodzice w innym przypadku mogli by zacząc w koncu wpierać cos w rodzaju - sprowokowal, sam jest sobie winiem itp. Zreszta wychowawczyni mam wrażenie, ze tez cos sklaniala sie do tego, no, ze Ł. tez nie byl bez winy itp. Teraz jest mocny argument, gdyby chciala wyciagac jakies konsekwencje w stosunku do Ł. Koledzy tez, jak miali przedstawic sie policjantowi z imienia, nazwiska, imion rodziców i miejsca zamieszkania, to nie krecili. A w klasie to wiadomo - interpretacje, frakcje,grupy poparcia ;) W pniedzialek wróci do szkoly, i zobaczymy, co sie bedzie działo.
    A szkola jak najbardziej wspólpracuje, wrecz zaczeli sie usprawiedliwiac, że od razu nie wezwali tego patrolu.
  • Ja uważam, że świetnie załatwiona sprawa
  • wszystko sie ulozylo?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.