Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Co szkoła robi z mózgami dzieci?

2»

Komentarz

  • @kowalka , masz ją może?
  • Mam, tylko chyba cały czas w użyciu- muszę spytać.
  • To przy okazji wciśnij mnie w kolejkę, ok?

  • hm, moja czwórka od małego komputerowa
    i jakoś demencji nie widzę...





    ale to może skutek mojej :)
  • no ale my jednak mieliśmy ten komputer dość mocno ograniczany ;) przynajmniej starsi ;) i czytaliśmy mnóstwo książek

    a tak poza tym to uważam, że internet/komputer to narzędzie na nasze czasy i można je bardzo rozsądnie wykorzystywać. Mój najmłodszy brat dzięki temu ma dostęp do bardzo wielu ciekawych wykładów itp. - i to na pewno go rozwija.

    Natomiast jeśli chodzi o główny temat, to jak teraz patrzę z jakiejś perspektywy na swoją szkolną edukację, to uważam, że szkoła była dla mnie przede wszystkim ogromną stratą czasu. Większości rzeczy nauczyłam się w domu - czytanie, pisanie, liczenie, również ogólna wiedza o świecie z zakresu różnych nauk. Wiedza nabyta w szkole w porównaniu do tego jest w moim przypadku praktycznie żadna, pomimo tego, że byłam zawsze bardzo dobrą uczennicą. Nie pamiętam zdecydowanej większości tego, za co dostawałam piątki i szóstki na klasówkach.

    Owszem, w moim przypadku szkoła też miała jakieś zalety - w sumie chodziłam do bardzo dobrych szkół, z bardzo dobrą atmosferą - a jednak i tak wady zdecydowanie przeważają.

  • edytowano marca 2016
    @Wanda podziękuj.

    podobne rozważania snuję ostatnio i mam podobne plany. trochę ed, trochę szkoły. następny rok najstarszy maszeruje do szkoły.

    dodatkowo: nadmierna ekspozycja matki (czyli mła) na ed (edit) skutkuje owej matki nerwicą (szczególnie, ze jestem aspołeczna, mimo zaliczenia wszystkich etapów edukacji publicznej, i nadwrażliwa na dźwięki). przyda mi się trochę spokoju w domu. z niemowlakiem, he he.
  • edytowano marca 2016
    @Rogalikowa to witaj w klubie aspolecznych mimo edukacji (u mnie) zlobkowej, przedszkolnej i szkolnej. Nie powiem raczej z dobrymi/b.dobrymi wynikami (na ogol).
    A jednak uwazam ze ostatni etap nauki w dziwacznej szkole do ktorej nie trzeba bylo chodzic tylko trzeba bylo sie uczyc i przychodzic zaliczac przedmioty, ewentualnie korzystac z konsultacji inporad nauczyciela byl najbardziej rozwijajacy. Ze nie wspomne w koncu wfu ktory mial sens- basen, narty, marsze w terenie, a nie rzuty pileczka na odleglosc ktore ani niczego nie uczyly ani nic. Ot tak udowadnialy ze ktos umie albo nie umie. Bez mozliwosci treningu i bez sensu. Oh to byla fajna "szkola" ...
    Wtedy beda w szkole zakladalam ze moje dzieci pojda tam od podstawowki... :)
  • U nas WF w szkole to był gwóźdź do trumny. Syn, który trzy razy w tygodniu trenuje judo i jest super sprawny ledwie zaliczył w szkole test sprawnościowy, a i tak miał najlepszy wynik w klasie.
  • @ramatha, bardo celna uwaga z tym WF-em, nigdy tak o tym nie myślałam, ale mas 100% racji.
  • Czyli szkoła uczy pokornie zginać karki przed niesprawiedliwą oceną... pychę koryguje ;-P
  • W zasadzie to mozna by powrócić do źródeł i uczyć w domu
    Mieć na pensji guwernantke i nauczyciela i można zyc ..jak cywilizowany człowiek ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.