Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak muzycznie rozwijać dziecko?

245

Komentarz

  • @wiesia - u nas te pierwsze lekcja są bardzo krótkie i w dużej mierze mają formę zabawy.
  • Hmm, w sumie niezła myśl. Pianino mam, tylko muszę do domu przetransportować,nauczyciel pewnie też by się znalazł...
    Przemyślę, czy to nie najrozsądniejsze wyjście.
    Tera myślę, że przecież ja na pianinie poradzę grać, ale pewnie z nauką regularną to już by było gorzej..




    A co do zespołu @kowalka to my mamy jednego tylko grajka. My śpiewamy i tańczymy.
    Ale w orkiestrze można, tylko ciut później, a ja na już bym chciała.
  • Moj najstarszy zaczal nauke gry na gitarze w tym roku i idzie mu swietnie, i sprawia mu frajde. Ostatnio ze sluchu zagral i zapisal na tabulaturze motyw Imperium z Gwiezdnych wojen. Tematy klasyczne tez gra. Dobrze mu robi na glowke, jak to ladnie Katarzyna ujela. Mlodsi spiewaja i tancza, Lucja juz calkiem profesjonalnie - chodzi na balet dwa razy w tygodniu, czwarty rok.
  • @Patia
    śpiewanie i granie wspólne w domu ma dużą wartość
    a jak to nie wystarcza, to poszukaj czegoś w tym stylu:
    http://www.castleknockschoolofmusic.com/mini-music-academy/mini-music-academy
  • @Marcelina, ile ma najstarszy?
  • Boję się sama uczyć, bo technicznie z fortepianu jestem fatalna.
    Ale zainspirowana zrobiłam chłopakom rytmike do płyty Lutoslawski Tuwim.
    Uwielbiam ją, to się nie męczę
  • @Adela Tam zapisy dopiero na wrzesień. My chcielibyśmy coś na teraz, najlepiej gdyby było po angielsku.
  • @Patia a jak daleko chcecie/możecie dojeżdżać?
    Bo jest polska szkoła muzyczna w Lucan a ostatnio odkryłam szkołę w Swords (tam jest polska nauczycielka pianina).
    Oprócz tego szukaj po zajęciach dodatkowych w okolicznych szkołach.
    My przez pewien czas korzystaliśmy z systemu jak @Katarzyna - do nas przychodziła pani od pianina do domu. Może to jest rozwiązanie?

    Często też lokalne Toddlers group część czasu przeznaczają na śpiewanie.
  • @MartynaN, zaczynając miał skończone 9.
  • a, doczytałam, że wolicie po angielsku (ja ze względu na trzeciego syna wolałabym po polsku, bo on jeszcze nie używa dobrze angielskiego)
    Po angielsku szukaj przez wyszukiwarkę wg instrumentu - my tak znaleźliśmy panią dla starszych chłopaków, którzy angielskim się już posługują.
  • @Adela napiszę do Ciebie priva :)
  • @Patia ja Ci jeszcze na maila nie odpisałam, więc wiesz ;-)
    ale mam takie zaległości w swojej skrzynce, że aż boję się tam zajrzeć :P
  • @Elunia , miałam wyjątkową jędzę od pianina. Mało inteligentna , z wielkim za to zacięciem do wtrącania się w życie uczniów na poziomie mocno prywatnym. Jedyny nauczyciel , który do dziś budzi u mnie złość. Zastanawiam się, czy po części brak sukcesów w nauczaniu fortepianu dodatkowego nie tkwi w tym , że nie da się ciągnąć na poważnie dwóch szkół i dwóch instrumentów. Przynajmniej ja wolałam już pod koniec szkoły średniej pić po krzakach niż ćwiczyć na pianinie, po minimum trzech godzinach dziennie z altówką, odrobieniu jakiś lekcji i zajęciach w SM. Śmiem niepoprawnie politycznie twierdzić, że to było lepsze dla mojego zdrowia psychicznego;-)
  • @Elunia - pozwolę się nie zgodzić. I stopień SM jest po to, by dzieci pokochały muzykę. Poziom nauczania muzyki w szkołach jest tragiczny, w sumie otacza nas chłam i tandeta. Dlatego zdecydowaliśmy się posłać dzieci dodatkowo do SM ( na razie 4 chodzi). I stopień jest dla wszystkich moim zdaniem - odrębną kwestią jest dostanie się do SM. U nas jest to bardzo trudne - mnóstwo chętnych, a przyjmują garstkę. Na I stopniu da sie pogodzić różnorodne zainteresowania dzieci.
    Wszystkie nasze dzieci są poważnie zaangażowane w harcerstwo, każde coś trenuje ( bo nie wyobrażam sobie SM bez sportu), mają też wiele innych zajęć (dziewczynki malują, tańczą, chłopcy są ministrantami). Da się. Do zawodu muzyka przygotowuje dopiero SM II stopnia. A i tak zmam wiele osób, które mają oprócz SM wiele różnych pasji.

    W domu mam na razie kwartet smyczkowy, wszystkie dzieci grają też na fortepianie - starsze zostały dopuszczone przez szwagierkę do organów. Generalnie - interesuje ich każdy instrument - gdy dostają jakiś do ręki zaczynają grać. Chciałabym żeby wszystkie I stopień skończyły, II to już kwestia ich decyzji. Najstarszy za rok kończy I stopień - zapowiada, że na II pójdzie. Ale on jest zdolny bardzo.





  • Pospamuję ciocią.
    Może ktoś potrzebuje fachowca.

    http://pracownia-organy.pl/pl/home/
  • Ja bardzo chciałam grać na fortepianie, ale rzeczywistość mnie przerosła.
  • Jeśli macie taką możliwość gorąco zachęcam też do wybrania się z dziećmi do katowickiego NOSPRu. Dech zapiera. Na pewno będzie jakiś fajny program z okazji dnia dziecka, są też regularnie organizowane zajęcia, koncerty, pokazy, lekcje dla dzieci. Bardzo warto.
  • A ja dla odmiany zgodzę się z Elunią - SM I st. to głównie przygotowanie do SM II stopnia, a ta - do zawodu muzyka. Ogrom pracy i wyrzeczeń, wielkie korzyści w kształtowaniu charakteru i umysłu, ale zdecydowanie nie dla każdego. No i są dzieci, które mają marny słuch i wyczucie rytmu, dla nich zdecydowanie szkoła muzyczna jest bez sensu.

    Bardzo żałuję, że nie ma w Polsce takiego ogólnego kształcenia muzycznego na dobrym poziomie, żeby dzieci mogły sobie pomuzykować, posłuchać dobrej muzyki, coś z niej zrozumieć i pokochać. Bardzo ważna jest według mnie możliwość grania w różnych zespołach czy śpiewania w chórach - to naprawdę frajda.

    I właśnie czegoś takiego szukam w Warszawie dla mojej niezbyt utalentowanej w tym kierunku sześciolatki - ktoś może mógłby coś polecić?
  • Ja z opcji Moniry. Granie na serio to II stopien, a i tak duża część gra nie z uwagi na np. Studia, tylko ogólnorozwojowo.
  • Ale Wy macie, z tego co czytam, bardzo uzdolnione muzycznie dzieci.

    Szkoła muzyczna ma dwa duże plusy - wysoki poziom nauczania i niski koszt. Ale jak już pisano, nie każdy się dostanie. A takie mniej zdolne dzieci też dobrze byłoby jakoś rozwijać w tym kierunku.
  • Dlatego warto szukać innych pomysłów - jw. - chór, zespol folk, lekcje indyw., ognisko, domy kultury. Jest duzo drog.
    U mnie w domu rodzinnym cala nasza 3 kończyla I st. Byliśmy w szkole sportowej (sp), i udzielałysmy sie w harcerstwie 'na poważnie' (brat rekreacyjnie). Do tego religia była poza szkoła. Plus (już indywidualnie) judo, zespół folk, a po skończeniu SM - chór (to już w LO). Tylko my z siostra zaczynalysmy sm w 4 i 7 klasie sp, więc logistyka same sie zajmowałsmy. I cwiczeniem w wiekszosci też.
  • Do podstawowej SM do egzaminu dzieci się przygotowuje czy idą jak stoją.? Teraz w kwietniu papiery sie sklada u nas.
  • lepiej popytać, co jest na egzaminach i trochę dziecię przygotować.
    Zwykle jakieś klaskanie rytmu, zaśpiewanie piosenki, ćwiczenia z rozpoznawania dźwięków typu wyżej - niżej.
    Kto ostatnimi czasy po egzaminach?
    Ja się mogę dowiedzieć, ale nie dziś. Jutro.
    k.
  • W naszej szkole jest 45-minutowa lekcja przygotowująca, na której dzieci dowiadują się na czym będzie polegał egzamin i robią te zadania. Te lekcje są w grupach około 10-15 osobowych.
    Jak ktoś zdaje na fortepian to ma dwie chyba 30-minutowe lekcje indywidualne przygotowawcze.
  • Chlopcow na egzamin wyślę, mamy dobry autobus spod domu do SM. Mogliby sobie jezdzic.
  • Problem z SM. przynajmniej moją, był taki , że właśnie mało było muzykowania. JA należałam poza tym do chóru, w obrębie którego utworzył się kwartet smyczkowy, religijno-chauturniczy. Uważam, że pod względem takiego spontanicznego czucia muzyki i jej tworzenia, oraz frajdy , to drugie dało mi więcej. Natomiast SM żelazne podstawy i nawyki.
  • U nas szkoła nie miałą zajeć w soboty. chyba , że ktoś indywidualnie się z nauczycielem umówił.
  • Muzykowanie u mnie się zaczęło (poza graniem w domu, bo np. kolędowanie to właściwie odkąd coś tam grałyśmy), jak nauczyłam się lepiej grać i przestałam się cykać, bo trafiłam na fajnych ludzi. I to były czasy zdecydowanie późniejsze, niż I st. SM, ale to bardzo możliwe, że tu wchodziła kwestia charakteru i tego, że instrumentalistką nie byłam nigdy dobrą, no i o tym wiedziałam.
    Granie było na obozach harcerskich/ zimowiskach (czasy LO, ew. koniec SP) - flet łatwo wozić, a gitarzyści zawsze są w gronie, więc muzykowanie się "samo robiło", a później - na studiach już - w zespole folk (nie byłam w kapeli, bo wolałam śpiewać/ tańczyć, ale na imprezach "pofestiwalowych" - to czemu nie. Było super.)
  • U nas orkiestry i grania zespołowe są w środy. Zajęcia są albo pn i czw, albo wt i pt.
  • Ależ bym chciała w zespole folk :(
    Ale choć na chór jutro idę, mam nadzieję.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.