Ma ktoś jakieś doświadczenia w tej kwestii...?
Miałam stłuczkę 19.04. i generalnie wszystko bardzo wolno idzie... Dzisiaj się dowiedzieliśmy, że koszty naprawy przewyższają wartość auta i jest więc szkoda uznana za całkowitą... Tylko boję się, że dostaniemy jakieś ochłapy totalne, bo auto jeździ... Tylko bite z przodu i z tyłu (oba zderzaki, klapa i nie wiem, co tam jeszcze wyszło po oględzinach).
Sama nie wiem, co z tym teraz zrobić, co w ogóle możemy ewentualnie zdziałać. Najgorsze jest to, że już zaczyna nam się naprawdę spieszyć, bo pod koniec maja mamy zaplanowany wyjazd do Lublina...
Komentarz
A koszty naprawy warsztat wycenił na 25000, więc jakoś nie chce mi się wierzyć, że nieoryginalne części mogłoby kosztować 20000 mniej, bo jakieś tyle byśmy dostali do ręki od samego ubezpieczyciela, jeśli wzielibyśmy wrak.
Czuję się zagubiona, "oszukana" i kurde nie czaję, dlaczego przez wypadek nie z mojej winy mamy aż tyle problemów, aż tak to się ciągnie i te kwoty są aż tak "nie takie".
Grrr.
A jak macie te sprawe, to co z autem, kasą z odszkodowania? Cokolwiek teraz dostaliscie, czy wszystko po zakonczeniu sprawy?
Po naradach rodzinnych bierzemy kasę z ubezpieczenia i sprzedaży wraku (wg prawa dostaniemy ją dość niedługo) i kupujemy od znajomego auto za tę kasę...