Wszystkim podobały się wypowiedzi maturzystów. Pewnie dlatego, że to chyba pierwsze "dzieci ed" pokazane publicznie. Widać, że nie były przetrzymywane w domu, tylko miały normalne kontakty z rówieśnikami. Mam nadzieję, że dotrze to także do ludzi, którzy nie wiedzą czym jest ed.
Troche dziwne słowa wójta, że dokładają na dzieci "które wymagają ed"...
Ja mam jednak taką jątrzącą nieco myśl. Nie da się ukryć, że impulsem do różnego rodzaju aktywności w ostatnich miesiącach było obniżenie subwencji. Zmiana ta dotknęła tak naprawdę szkoły, które wcześniej dostawały za dzieci z ED pieniądze grubo ponad rzeczywiste potrzeby. I tak się teraz dziwnie dzieje, że to nie szkoły, ale rodzice zajmują się udowadnianiem MEN-owi, jak bardzo ED jest wartościowa (i w domyśle - że subwencja powinna być jak najwyższa). Czy nie ma w tym pewnej manipulacji?
@tylkoMaciek grubo ponad potrzeby dostawał tylko ten, kto oferował mało lub nic ponad egzamin. Rodzice ed są raczej świadomi i głosowali nogami za lepszą ofertą. Osobiście działam we własnym i dzieci interesie na rzecz przyjaznego ed otoczenia.
O to właśnie chodzi - głosujemy nogami. Nie musimy być rzecznikami szkół, niech one wykażą się inwencją, przedsiębiorczością, może oszczędnością - i wtedy wybierzemy najlepszą.
PS. A kto oferował wcześniej uczciwie tyle, ile wynikało z subwencji?
Mam wrażenie, że byli tacy. Konkurencja była coraz silniejsza. Stopniowo szkoły oferowały coraz lepsze towarzyszenie rodzicom. Po drugie obowiązujące przepisy ograniczały formy wsparcia rodzin. Warto to zmienić i dlatego warto rozmawiać z ministerstwem.
w sumie mogłoby tego nie być gdyby był bon oświatowy to bym sama sobie zajęcia znalazła i opłaciła ale skoro szkoła tak czy siak musi dostawać kasę na dziecko to niechże się tym podzieli albo odda rodzicowi
@Malgorzata wszelkie urzędy mają tendencje do kontroli. Dążymy do współpracy ze szkołami, które możemy wybierać i kształtować, a przez nie dostawać część tych środków które Państwo przeznacza na edukację. W przeciwnym razie musielibyśmy walczyć z urzędem rejonowym bez wpływu na niego lub zgodzić się, że Państwo finansuje edukację wszystkich dzieci poza naszymi.
Podoba mi się stwierdzenie" Jesteśmy pełnoprawnymi uczestnikami systemu oświaty. ED jest częścią systemu Edukacji Narodowej. ED dopełnia polski system oświaty, otwierając go na indywidualne potrzeby dzieci." Bardzo ładnie napisane wnioski i postulaty. Czy będą dostępne na stronie Grupy? Wyodrębnione formy kształcenia dzieci wydają mi się bardziej celne niż w odczytanym opracowaniu naukowym. Jeszcze ciekawa bym była ile % jest tradycyjnej ED, a ilu zwolenników unschoolingu i Nilla. Chociaż to trudne pewnie, bo idee w rodzinach się mieszają, zanim się ustabilizują w jakimś zdecydowanym kierunku. Pierwszy raz też słyszę o niejakiej Ellen Key, do której mogę najbliżej przyporządkować nas, bo przecież brakowało w referacie po prostu nauki katolickiej.
Ale czy jeżeli idę do prywatnego dentysty, to mam się domagać od państwa zwrotu części składki zdrowotnej?
Wydaje mi się, że jest tutaj jakiś błąd w rozumowaniu. Za nasze podatki państwo gwarantuje nam miejsce dla dziecka w szkole publicznej. My tę propozycję odrzucamy, bo mamy swój pomysł na edukację. Nasze prawo - nawet prawo człowieka, jak powiedział na konferencji pan z filmu. Skoro więc chcemy być niezależni w kwestii treści nauczania, to dlaczego dyskutujemy o pieniądzach? Nie da się mieć ciastko i zjeść ciastko. Nasze pieniądze czekają w szkole rejonowej.
Państwo zapewnia nam bezpłatną edukację i bezpłatną służbę zdrowia. Nikt nie powiedział, że jeżeli wolimy skorzystać z usług prywatnych, to należy nam się refundacja. To jest nasz wybór i nasze pieniądze do wydania.
ale jednocześnie Państwo płaci szkole na Twoje dziecko pieniądze. To wolisz jak szkoła je wyda na swoje potrzeby czy na Twoje dziecko? albo czy TY je jakoś dostaniesz np w formie zwrotu faktury
Prywatny dentysta nie dostaje na Ciebie żadnej kasy od Pańśtwa
NFZ finansuje dużą część zabiegów w prywatnych ośrodkach zdrowia. Państwo sprowadza w tym przypadku swoją rolę do finansowania usługi medycznej, a nie do jej przeprowadzenia. I taka sama zasada mogłaby obowiązywać w szkolnictwie.
Jeżeli państwo będzie refundować faktury, to urzędnicy będą decydować o tym, jakie faktury podlegają refundacji. A to oznacza, że z czasem rodzice staną się wynajętymi przez MEN nauczycielami swoich dzieci. Póki ministerstwem rządzi pani Zalewska to może to nie jest problem, ale kiedyś może rządzić ktoś z Ruchu Palikota. Dlatego uważam, że powinniśmy dążyć do jak największej niezależności od państwa, a nie wiązania się na różne sposoby.
Nikt nie mówi o ustępstwach. MEN też nie mówi "albo - albo", tylko mówi " jak najmniej wolności za jak najmniejszą kasę". Wypowiedź wicemin. Kopcia mnie trochę zdołowała, ale ten długowłosy pan (Pochopień) lepiej już gadał, tylko trochę mało konkretnie.
chciałam dzieci zapisać na basen wyszło mi ze zniżką 450 zł miesięcznei za trójkę. Szkołą mi oferuję basen i rolki w cenia 180 za trójkę i pokrywa to sobie z subwencji.
Więc jest to dla mnie różnica. Starsze dzieci poza basenen i rolkami korzystją ze squasha i piłki nożnej
Skoro i tak szkoła dostaje na moje dzieci kasę i nie ma opcji bym ja tę kasę dostawał póki co to czemu mam z niej nie skorzystać
Dla mnie jest to pozytywne działanie marketingowe, że szkoły dają takie bonusy swoim uczniom. Jeżeli inna szkoła nie funduje basenu, to można grzecznie zapytać, czemu tego nie robią. Jak widać - da się.
Komentarz
Wszystkim podobały się wypowiedzi maturzystów. Pewnie dlatego, że to chyba pierwsze "dzieci ed" pokazane publicznie. Widać, że nie były przetrzymywane w domu, tylko miały normalne kontakty z rówieśnikami. Mam nadzieję, że dotrze to także do ludzi, którzy nie wiedzą czym jest ed.
Troche dziwne słowa wójta, że dokładają na dzieci "które wymagają ed"...
Osobiście działam we własnym i dzieci interesie na rzecz przyjaznego ed otoczenia.
PS. A kto oferował wcześniej uczciwie tyle, ile wynikało z subwencji?
Po drugie obowiązujące przepisy ograniczały formy wsparcia rodzin.
Warto to zmienić i dlatego warto rozmawiać z ministerstwem.
ale skoro szkoła tak czy siak musi dostawać kasę na dziecko to niechże się tym podzieli albo odda rodzicowi
Wyodrębnione formy kształcenia dzieci wydają mi się bardziej celne niż w odczytanym opracowaniu naukowym. Jeszcze ciekawa bym była ile % jest tradycyjnej ED, a ilu zwolenników unschoolingu i Nilla. Chociaż to trudne pewnie, bo idee w rodzinach się mieszają, zanim się ustabilizują w jakimś zdecydowanym kierunku. Pierwszy raz też słyszę o niejakiej Ellen Key, do której mogę najbliżej przyporządkować nas, bo przecież brakowało w referacie po prostu nauki katolickiej.
Wydaje mi się, że jest tutaj jakiś błąd w rozumowaniu. Za nasze podatki państwo gwarantuje nam miejsce dla dziecka w szkole publicznej. My tę propozycję odrzucamy, bo mamy swój pomysł na edukację. Nasze prawo - nawet prawo człowieka, jak powiedział na konferencji pan z filmu. Skoro więc chcemy być niezależni w kwestii treści nauczania, to dlaczego dyskutujemy o pieniądzach? Nie da się mieć ciastko i zjeść ciastko. Nasze pieniądze czekają w szkole rejonowej.
Prywatny dentysta nie dostaje na Ciebie żadnej kasy od Pańśtwa
Więc jest to dla mnie różnica.
Starsze dzieci poza basenen i rolkami korzystją ze squasha i piłki nożnej
Skoro i tak szkoła dostaje na moje dzieci kasę i nie ma opcji bym ja tę kasę dostawał póki co to czemu mam z niej nie skorzystać
w wiadomościach od czasu 21:27 o ED