Nasi przyjaciele pomimo wieloletnich starań nie mogą mieć dzieci. Ona po szeregu badań wykazuje niepłodność. Naprotechnologia nie pomaga. Adopcja - on nie jest na to gotowy. Rozważają in vitro.,,
Ona w depresji co miesiąc nasila się załamanie , kiedy wchodzi w cykl miesiączkowy.
Proszę o modlitwę.
To bardzo dobre małżeństwo...
Szkoda ich, nie wiemy jak inaczej pomóc...
Komentarz
http://www.liturgia.dominikanie.pl/msze_wotywne_ku_czci_sw_dominika,10.html
Moja najlepsza przyjaciółka ma 14 lat stażu małżeńskiego i tez nie mogą miec
dzieci, jeszcze jeżdżą do Polski do lekarza naprotechnologa ale tez chyba juz dadzą sobie spokoj. O adopcji nie bardzo myślą, mieszkają za granica,sa w neokatechumenacie, w Polsce pytali w kilku ośrodkach ale nie bardzo nawet chcieli z nimi rozmawiać- oni wynajmują mieszkanie a tam gdzie sa tez nie. Teraz sa bardziej wiekowi i małego dziecka by nie dostali. Trudne to bardzo, ale duża robią dla parafii i jako wolontariusze.
ŻĄdne mądre rady - typu zrób to czy tamto bo Państwu X pomogło moga mieć odwrotny skutek bo co z tego że X mają dzieci skoro im nie wychodzi.
W Warszawie działa Duszpasterstwo Małżeństw Pragnących Potomstwa, i tam mogą znaleźć ludzi którzy walćzą i zmagają się tak jak oni i też nie wiedzą co robić.
Możecie się za nich modlić i traktować ich normalnie, nie wypytywać, nie sugerować nie dawać mądrych rad. Po prostu być. Jak będą chcieli sami pogadać to zaczną.
a co do @Pax jeśli mieszkają w Anglii a myślą o adopcji to muszą znaleźć oś©odek na miejscu, który wspołpracuje z polskim oośrodkiem. Natomiast nie ma opcji robienia kursu w PL jeśli mieszka się w Anglii. mogą zadzwonić do ośrodkiem na Nowym Zjezdzie i tam się dowiedzą więćej jeśli chcą.
Ja jestem z nimi. Wysłuchuje i nie doradzam.Oni na Dabrowkiej byli kilka razy...
Zaniedbania biologiczne i społeczne które przywiodly te dzieci do DD nie mogą przejść bez echa
Do adopcji zagranicznej zgłoszone są dzieci nie tylko chore ale i starsze albo rodzeństwa. Dziecko w wieku szkolnym w PL już nie znajduje rodziny bo rodziny szukają swoich dzieci wśród małych. A szkoda, wśród dużych też są perełki.
Bycie rodziną zaprzyjaźnioną jest też dobre z kilku powodów - pomaga zrozumieć siebie i swoje oczekiwania, motywy i rozeznać się w temacie. Może być dobrym początkiem starań o adopcję albo mniej bolesnym końcem - jeśli to naprawdę nie dla nich.
Niestety, nikt nie gwarantuje że biologiczne będzie zdrowe, stabilne, inteligentne i spełni pokładane w nim nadzieje.
(7 i 9)
U nas było tak, że najpierw odwiedzałam dziecko w placówce, później dostawałam na kilka godzin, później na całe dnie ale do 22 musiałam odstawić do DD. W międzyczasie doczekałam się wizyty kuratora, krótka rozmowa i kurator złożyła dokumenty do sądu.
Dostaliśmy prawo do urlopowania ważne rok (później dyrekcja sama wnioskowała o przedłużenie i tylko dostałam papier z sądu) i już zabieraliśmy ją na wszystkie dni wolne od nauki czyli od piątku po szkole, wszystkie ferie, wakacje, długie weekendy... DD zaczął być bardziej internatem. Jak już na ufali mieliśmy dużo swobody , mogłam chodzić z dzieckiem do lekarza, dentysty, wysłać na zimowisko razem ze swoim biologicznym. Ten czas był dobry bo emocjonalnie wszystko poszło powoli i gładko.
Dziecko zaprzyjaźnione ma gdzieś swój dom, swój pokój, rodzinę na wyłączność, wchodzi do innego świata.
Co mają z tego rodzice? Mają gdzieś "swoje" dziecko. Piszę w cudzysłowie bo to umowa honorowa pod patronatem sądu. Bez całej procedury, lekarzy, kursów, opinii. Mają kogo pokochać, komu pokazywać świat, nie siedzą w pustym domu, mają tę całą otoczkę bycia rodziną. I tak może zostać albo może być z tego coś więcej.
bo teraz nie ma już opcji adopcji bez kursu i kwalifikacji. uwazam ze to dobrze bo adopcja to nie"lekarstwo" na niepłodność to po pierwsze, a po drugie nie każdy się nadaje na rodzica adopcyjnego niestety.
I pierwsze słyszę, że trzeba mieć wtyki do procedury adopcyjnej, jeśli gdzieś taka sytuacja jest faktycznie to należy zmienić ośrodek zdecydowanie. To, że się czeka dwa czy trzy lata to się zgodzę bo znam takie rpzypadki. Ale nikt nie miał dojść i wtyczek...
Znam kilka przypadków gdzie ludzie zmeinaili ośrodek, bo coś im nie pasowało i doczekali swoich dzieci.
Znam też takie gdzie ludzie mówili jak to trudno i jakie to niemożliwe a potem się okazywało, że mieli np 2 propozycje ale ciągle coś im nie pasowało a to dziecko nei takie a to za daleko trzeba dojechać by je poznać a to inne przeszkody.
No niestety adopcja to nie jest sklep z dziećmi;-)
a gdzie to się 5 lat czeka? 2-3 to raczej jest "norma" w większości ośrodków, 5 to mnie zaskoczyłaś. I tak moim zdaniem musicie przejśc procedurę i kurs wg obowiązującego prawa. BYć może w przypadku rodziny zaprzyjaźnionej nie ma tego oczekiwania ale też dotyczy ona zwykle starszych dzieci (lub poważnie obciążonych), które nie zostały adoptowane i mimo odebrania praw nadal są w DD. Małe do 5-6 lat, wolne prawnie szybko trafiają do adopcji. Większośc dzieci w DD to są dzieci, któ©ych rodzice mają jedynie ograniczone prawa (mimo, tego, że ni ma szans na powrót do rodziny i wtedy niestety dzieci tkwiią w DD od maleńkości wiele lat.
@katarzynamarta na przychodzenie -zgoda wychowawcy, na wychodzenie - dyrekcji a na zabieranie z nocowaniem to po wizycie kuratora i zgodzie sądu.
Dziecko może być starsze od biologicznych, chociaż teoretycznie nie powinno. Nasze jest.
Straszne było odwozenie dzieciaków z powrotem.... nasze miały 4 i 6 lat i zapadały się w sobie po każdym rozstaniu
Dla dzieci nowa rodzina to spełnienie marzeń. .. brama do lepszego świata. ... nie da się być taka rodzina i nie zrobić dziecku nadzieji... nie da się przestać nia byc w wolności. ... ja nie umiałam
A chyba powinnam była bo sygnały ze to się moze nie udać były już od poczatku
Warto pokazać, że są dla siebie, mają kogo kochać, a i człowiek samotny nigdy nie jest sam, bezwartościowy, a nasze życie często jest Tajemnicą.
Spotkałam na swojej drodze wielu ludzi, którzy nie byli biologicznymi rodzicami, a jednak zostawili wiele dobra...
Wpływali dobrze na innych i świadczyli im dobro.
I to docenienie życia, pokazanie jego wartości i piękna mimo bólu i trudu, to nie tylko bezdzietnych się tyczy, ale wielu, młodzieży, samotnych itp.