Katalog
środków przymusu bezpośredniego, jakie mogą być użyte wobec nieletniego
w izbie dziecka obejmuje: siłę fizyczną w postaci technik
transportowych, obrony, ataku i obezwładnienia; kajdanki zakładane na
ręce lub nogi, kaftan bezpieczeństwa, pas obezwładniający, kask
zabezpieczający, pałkę służbową, ręczne miotacze gazu, paralizatory.Wymienione środki można stosować w celu:• wyegzekwowania wymaganego prawem zachowania zgodnie z wydanym przez policjanta poleceniem; • odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność policjanta lub innej osoby; • przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do zamachu na życie, zdrowie lub wolność policjanta lub innej osoby; • przeciwdziałania niszczeniu mienia; • ujęcia osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą; • zatrzymania osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą; • pokonania biernego oporu; • pokonania czynnego oporu; • przeciwdziałania czynnościom zmierzającym do autoagresji. (
Źródło)
Co myślicie o petycji do Rzecznika Praw Dziecka, aby się tym zajął?
Komentarz
Ale w sumie...pomysł niegłupi.
Natomiast z dyskusji na grupie ED wynika dla mnie, że mamy do czynienia z podwójnymi standardami. Skoro policja twierdzi, że nie wolno bić dzieci, to sama też niech nie bije.
I takie wyjątkowe okoliczności są też tu wymienione.
Wracając do zachowania policji. Mamy art. 961 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego, który mówi:
Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych.
Widać jasno, że ustawa dotycząca użycia przymusu bezpośredniego jest z nim sprzeczna.
Skoro nie można kroić nożem ludzkich szyj to nie mozna kroić pomidorow. Taka sama analogia
Przepisy nie są doskonale i maja mnóstwo luk ktore wiele osob moze przekabacic na miare swoich pomyslow. Żadna nowość.
Już widzę policjanta obijającego pałą stęsknionego za mamusią 4 latka...
Wiem, bo sama tam byłam - wykorzystałam sytuację, że mama trafiła do szpitala i zgłosiłam się, że niby jestem zostawiona bez opieki. Podobało mi się tam, chociaż było bardzo dziwnie. Ubranie na noc to była koszulka i szorty, a na dzień piżama. W kącie stała bardacha, czyli kibel na nieczystości. Ale "koleżeństwo" było super - włamania, kradzieże, jedno morderstwo, najłagodniejsze przypadki, to "zryw z chawiry". Ja będąc "dziewczynką z dobrego domu" szukałam zakazanych wrażeń. Słownictwo, że szewc by się nie powstydził; życiorysy bardzo barwne. Jeszcze raz - super.
Nie stosowano jednak wobec nas bicia, bo i też nikt nie podskakiwał. Chłopaka podejrzanego o morderstwo następnego dnia od mojego przybycia zabrano.
To była końcówka lat 60 - nie sądzę żeby teraz było gorzej.
Gdy rodzicielka mnie odebrała, to jeszcze na miejscu stłukła na kwaśne jabłko.
Później podkradałam mamie papierosy i zanosiłam "koleżeństwu". Fajczyli jak starzy, a niektórzy mieli 12 lat.
A co potrafią "dzieci", też znam z autopsji.
Swego czasu (już po nawróceniu) posługiwałam (pojechałam tam z Niemiec) na półkoloniach letnich zorganizowanych u dominikanów, w Szczecinie. Mieliśmy prawie 90 proc. dzieci z patologicznych rodzin. Moje serce podbił Andrzejek, lat 8 - przypominał mi mnie z lat dziecinnych; hardy był, nikogo nie słuchał, itp. Dzieciak palił papierosy, pił alkohol, a jak na flaszkę nie było, to wąchał klej. Polubił mnie, a ja jego.
Gdy przyjechałam za pół roku na półkolonie zimowe, ucieszyłam się, że jest Andrzejek. Inne wychowawczynie nie podzielały mojego entuzjazmu.
Chłopczyk podszedł do mnie i z dumą melduje - "pse pani, ja już nie piję i nie wącham, tylko jeszcze palę". I już nie chodzę "jumać sklepów" - wcześniej kradł.
Miejcie też świadomość, że Wasz grzeczny nastolatek może zostać zgarnięty z ulicy pod zarzutem ucieczki z domu i stracić na izbie zęby, jeżeli krzywo spojrzy na pana policjanta. To nie jest problem, który jest daleko od nas.
***
Szczególnie, że ustawa o środkach przymusu bezpośredniego czyni policjantów panami i władcami dzieci, które znajdą się pod ich opieką i przyznaje im prawo do stosowania przemocy w skali, która zagraża zdrowiu i życiu. <
1. Policja nie ma swoich prywatnych katowni ma natomiast uprawnienia stosowania tzw. przymusu bezpośredniego.
W prawie mamy generalny zakaz stosowania przemocy, a jednak należy dać służbom porządkowym możliwość skutecznego działania.
2. Maćku - do jasnej... zechciej wziąć pod uwagę, że w obecnych czasach nastolatki bywają już groźnymi przestępcami; to co za czasów mojej młodości zdarzało się jednak sporadycznie (małoletni zabójca), dzisiaj praktycznie jest na porządku dziennym.
Jak już wspomniałam - w Niemczech nie ma Izb Dziecka, natomiast zakaz stosowania jakiejkolwiek przemocy (jak ma to miejsce w prawie polskim) w specjalistycznych placówkach wychowawczych, skutkuje tym, że rozwydrzona młodzież terroryzuje personel.
Podobnie zresztą jak zakaz karcenia dzieci skutkuje otwieraniem coraz większej liczby poradni dla.. rodziców bitych przez dzieci.
***
> Miejcie też świadomość, że Wasz grzeczny nastolatek może zostać zgarnięty z ulicy pod zarzutem ucieczki z domu i stracić na izbie zęby, jeżeli krzywo spojrzy na pana policjanta. <
Jest oczywistym, że w państwach byłych demoludów może dochodzić (i dochodzi) do nadużyć ze strony stróżów prawa, ale nie jest to powód do tego, aby wpisywać się w akcje o lewackich klimatach.
Przytoczona przez Ciebie ustawa jest z roku 2013 - co się stało, że nagle teraz się obudziłeś?
Dawid M. (ministrant, lektor) na trzy dni przed swoimi urodzinami wybrał się na łowy, na plebanię. Zamordował księdza, splądrował mieszkanie (zabrał 600 zł) i wrócił do domu. Następnego dnia pojechał rano z mamą do Częstochowy po nowy garnitur i przybory szkolne. Tego samego dnia po południu jeszcze raz pojechał do Częstochowy - z kolegami, na imprezę urodzinową. Za osiemnastkowe przyjęcie zapłacił prawdopodobnie pieniędzmi ukradzionymi swej ofierze.
Początkowo przyznał się do winy, ale później wszystko odwołał. Oświadczył, że chciał jedynie księdza nastraszyć. Prokuratorowi powiedział, że od 12. roku życia był molestowany przez księdza i uczestniczył w orgiach seksualnych na plebanii z udziałem dwojga innych nastolatków spoza Blachowni. Protokoły z tego przesłuchania wyciekły do antyklerykalnego tygodnika "Fakty i Mity", a stamtąd do innych mediów.
Prokuratura - a w trakcie procesu także sąd - przesłuchały blisko 200 osób z otoczenia zabitego księdza. Nie znalazły dowodów na seksualny motyw zbrodni. Za to w trakcie śledztwa wyszło na jaw, że w listopadzie 2007 r. Dawid M. i jego rówieśnik Marcin W., też były ministrant, ukradli proboszczowi klucze do sejfu, z niego zaś 20 tys. zł. Marcin W. stał wówczas na czatach. Dawid bardzo szybko przepuścił pieniądze, m.in. na sprzęt elektroniczny i ubrania dla koleżanki. Ksiądz go podejrzewał, ale nie powiadomił policji.
Adwokat oskarżonego wnosił o przesłuchanie w roli świadka.. Marka Piotrowskiego (morderca ks. Popiełuszki), który miał potwierdzić zeznania chłopaka o seksualnym molestowaniu. Sąd w Katowicach wniosek odrzucił.
Chłopak został skazany na 25 lat pozbawienia wolności - Sąd Najwyższy utrzymał wyrok w mocy.