Ale to przecież nie do końca prawda. Tak jak ktoś skomentował pod obrazkiem: "Kiedyś w liceum uczyły się 4 roczniki. Jeśli pójdą dwa roczniki do
liceum to będziemy mieli 1 klasę w systemie 3 letnim i 1 klasę w
systemie 4 letnim. Dodatkowo mamy 2 i 3 klasę w systemie 3 letnim. W
sumie mamy 4 klasy. Tak jak było kiedyś. Po co więc ta panika?"
@Elunia, może technika i branżówki przejmą trochę młodzieży. Dziś każdy chce do LO, to i są przepełnione. Nie zmienia to faktu, że - choć jestem za likwidacją gimnazjów - wszystko zadziało się, moim zdaniem, za szybko
Czy już ustalono, ze te 3 roczniki trafią do 1. klasy czteroletniego liceum? Mnie się ciągle wydaje, że absolwenci gimnazjum w 2019 powinni jednak trafić od razu do 2. klasy. W końcu na logikę pierwsza klasa nowego liceum pokrywa się z 3 gimnazjum w starym trybie. A zatem byłoby to powtarzanie klasy. Z jakiej racji niby? Matura w wieku 20 lat? Słabo....
Nie, ostatni uczniowie kończący gimnazjum (rocznik 2003) trafią do 3-letniego liceum, klasy maja być oddzielne dla tych po gimnazjum i po 8-letniej podstawówce. Co nie zmienia faktu, że fizycznie niemożliwe jest pomieszczenie tych dzieciaków. jestem żywo zainteresowana, bo mam syna z rocznika 2003. Jest w fatalnej sytuacji moim zdaniem, i może sobie mieć dobre świadectwo, ale będzie mu się trudniej dostać do dobrego liceum, bo kandydatów będzie 2 razy więcej.
@Kasik, właśnie, będą 2 toki nauczania w LO, stary i nowy, to jest ta nieścisłość w tym demotywatorze, która mnie zraża, choć mam syna z 2005. Nie lubię manipulacji.
Nieprawda, że licea są przygotowane fizycznie tylko na 3 klasy (roczniki). To te same budynki, co przed 15 laty, kiedy uczyły się 4 roczniki. Przeciez to powrót do tego, co funkcjonowało wiele lat. Chyba, ze Elunia mówisz o tych wybudowanych w ostatnim 10-leciu. Ale takich chyba trudno się doszukać.
Czy trafią do równoległego 3 letniego, czy od razu do 2 klasy nowego, wychodzi na jedno. W dobrej średniej szkole liczba kandydatów będzie dwa razy większa. W tej chwili czerwony pasek i przyzwoicie zdany egzamin bez sukcesów w olimpiadach wystarczał na dostanie się w Krakowie do liceów z okolic 10-tego miejsca w rankingu. Czyli takich, po których pracowite dziecko ma szanse na przyzwoite kierunki studiów. Ten sam wynik w 2019 pozwoli na mierne liceum.
I technika nic nie pomogą. Bo tez nie spuchną. Teraz do Łącznosci w Krakowie trzeba było mieć ok 155 pkt. W 2019 pewnie będzie ze 170. Czyli właściwie tylko olimpijczycy.
Licea maja na to 3 lata, więc może im się uda. Te budynki, które były wcześniej 4-letnie, a takich jest chyba większość, na logikę powinny sobie poradzić, a te nowsze często i tak powstawały w zespołach szkół, więc po prostu podzielą się z SP przestrzenią pogimnazjalną. Nie mówię, że nie ma problemu, też się trochę martwię, ale nie sądzę, że taki diabeł straszny, jak go malują. Poza tym liczę na to, że moje dzieci zostaną w ED
aż spojrzałam na stronę mojego starego LO - kiedyś miało 8 klas w poziomie, teraz 5. Za to w tym samym budynku jest gimnazjum (3 klasy w poziomie). Czyli ilość uczniów ta sama. U nich będzie spokojnie miejsce na 2 roczniki pierwszych klas
może jest więcej takich i nie ma co zawczasu panikować...
Ale aktualne klasy 1gim będą startować odrębnym trybem do innych 1klas a aktualne 6klasy podst do innych -czyli mieszać się nie będą, lepsi z jednego i drugiego rocznika będą się dostawali do lepszych lo bez wykluczania wzajemnego... też w moim LO jest teraz gimnazjum więc jak się przerobią do liceum tylko to raczej wrócą do ilości klas sprzed reformy - a to był czas bliżej wyżu demograficznego niż teraz Nie twierdzę że nigdzie nie będzie problemów, ale ta panika wydaje mi się przesadzona (mam syna 1gim aktualnie i to zdolnego ale nie wybitnego i jakoś nie czuję stresu że szanse na przyzwoite lo straci)
W LO do którego chodził najstarszy jest tez gimnazjum - które wypadnie i wrecz beda miec nadmiar wolnego miejsca. Co pewnie wcale nie bedzie sie dyrekcji LO podobało, bo to było dobre gimnazjum produkujące kandydatów do tegoż LO. Troche mnie zastanawia ta cała sytuacja, bo faktycznie - ilośc LO np. w Warszawie jakos sie nie zmniejszyła, wręcz powstały różne nowe, a podobno jest niż, czyli miejsc powinno być jednak w nadmiarze. A z drugiej strony klasy faktycznie po 30 i wiecej osób...
Warto podejść do zmiany z optymizmem. Przekazać go dzieciom, raczej utwierdzić je w przekonaniu, że będą w naprawdę wyjątkowej sytuacji, jak nikt inny. O przyszłości/sukcesie nie decyduje matura dobrego liceum, ale bardziej poczucie własnej wartości, nawet jeśli ktoś skończył zawodówkę, pasja, pozytywne nastawienie do życia i praca praca praca.
Myślę, że nie ma co płakać, że ktoś się nie dostanie do dobrego LO. W mojej grupie na medycynie byli ludzie po prestiżowych LO w Wawie i Białymstoku i po lepszych i słabszych z małych miejscowości ( np ja ) i wcale tym po gorszych nie szło specjalnie gorzej czasem wręcz przeciwnie. Byli po prostu lepiej przygotowani do samodzielnej nauki na studiach, bo nie mogli liczyć na super nauczycieli i korki ze wszystkiego.
No właśnie, korki. Z tego, co słyszę, to sporo licealistów, mimo dobrych ogólniaków, do których chodzą i tak bierze korki. Jaka więc jest różnica? Gorsze LO często oznacza mniej lekcji, a więc więcej czasu na korki i języki. Jak ktoś chce się uczyć, to się na studia dostanie, a jak chce się tylko lansować w prestiżowych szkołach, to może się srodze rozczarować. Dla mnie teraz dobra szkoła to taka, w której jest dobra atmosfera: brak używek, wyścigu szczurów i szpanowania kasą. Ale czy takie jeszcze istnieją?
Nie ma co patrzeć ile było 20 lat temu, a ile teraz. Jeżeli szkoła ma pojemność 800 uczniów, to dobra szkoła mimo niżu ma dalej 800 osób. Na niżu ucierpiały szkoły kiepskie.
I nie ma cudów, masa dzieciaków trafi teraz to tych kiepskich, gdzie kadra ma w duszy wyniki szkoły i uczniów.
Synu nieopatrznie poszedł do jak się okazało kiepskiego technikum i nikomu nie zależy by przekazać wiedzę, nauczyciele przedmiotów zawodowych to zawodowa pomyłka, a na praktykach zamiast zajęć z komputerem (grafika komputerowa) biegają z miotłami. Zdawalność matur 45%.
I te szkoły dostaną teraz młodzież, która ma ambicję. Czym to się skończy - wiadomo.
Zniesienie karty nauczyciela i uwolnienie wynagrodzen nauczycieli jest jedynym sposobem żeby cokolwiek się zmieniło w oświacie na lepsze. Na chwile obecną nie opłaca się być dobrym nuczycielem.
Druga rzecz to kwestia kształcenia nauczycieli w czasie moich studiów nie spotakłam ani jednego nauczyciela akademickiego który jednocześnie uczyłby np w przedszkolu. To tak jakby chirurg uczył zawodu nie operując.
@Elunia, ja bym tylko uścislila, ze na 100% 14 lat temu byly nadal licea z 4 klasami, a wydaje mi się, ze i rocznik niżej mial jeszcze 4 lata, to i 13 lat. To do 20 sporo brakuje.
Mam dziecko z tych 3 roczników I jakoś nie czuję paniki
W reformie bardzo intersowaloby mnie zniesienie karty nauczyciela I wtedy problem miernych szkół byłby załatwiony
Dziewczyno - Ty masz pojęcie jaką zadymę nauczyciele by zrobili? Na tle tej awantury, zadymy robione przez górników, to pikuś. I bez tego przygotowują się do ulicznych protestów, a tak mieliby dodatkowy argument.
Mam dziecko z tych 3 roczników I jakoś nie czuję paniki
W reformie bardzo intersowaloby mnie zniesienie karty nauczyciela I wtedy problem miernych szkół byłby załatwiony
Dziewczyno - Ty masz pojęcie jaką zadymę nauczyciele by zrobili? Na tle tej awantury, zadymy robione przez górników, to pikuś. I bez tego przygotowują się do ulicznych protestów, a tak mieliby dodatkowy argument.
@Klarcia Nauczyciele nigdy nie zrobili ani pół zadymki. To taka grupa społeczna której właśnie z racji karty nauczyciela i innych przywilejów wszystko sie należy
Prosty przykład dlaczego szkoły nie pracują w wakacje, przedszkola maja dyżury a szkoły nie mogą?
Sama jestem nauczycielka i widzę że ci fajni wartościowi nauczyciele podzielają moje stanowisko bo teraz nie warto być dobrym nauczycielem.
Komentarz
"Kiedyś w liceum uczyły się 4 roczniki. Jeśli pójdą dwa roczniki do liceum to będziemy mieli 1 klasę w systemie 3 letnim i 1 klasę w systemie 4 letnim. Dodatkowo mamy 2 i 3 klasę w systemie 3 letnim. W sumie mamy 4 klasy. Tak jak było kiedyś. Po co więc ta panika?"
Matura w wieku 20 lat? Słabo....
ale murów nie rozciągną, to racja
i jeśli mają miejsca na 4 klasy w poziomie, to mogą zrobić 2 trzyletnie i 2 czteroletnie, czyli przyjąć połowę tego, co do tej pory
Co nie zmienia faktu, że fizycznie niemożliwe jest pomieszczenie tych dzieciaków.
jestem żywo zainteresowana, bo mam syna z rocznika 2003. Jest w fatalnej sytuacji moim zdaniem, i może sobie mieć dobre świadectwo, ale będzie mu się trudniej dostać do dobrego liceum, bo kandydatów będzie 2 razy więcej.
Chyba, ze Elunia mówisz o tych wybudowanych w ostatnim 10-leciu. Ale takich chyba trudno się doszukać.
W tej chwili czerwony pasek i przyzwoicie zdany egzamin bez sukcesów w olimpiadach wystarczał na dostanie się w Krakowie do liceów z okolic 10-tego miejsca w rankingu. Czyli takich, po których pracowite dziecko ma szanse na przyzwoite kierunki studiów.
Ten sam wynik w 2019 pozwoli na mierne liceum.
I technika nic nie pomogą. Bo tez nie spuchną. Teraz do Łącznosci w Krakowie trzeba było mieć ok 155 pkt. W 2019 pewnie będzie ze 170. Czyli właściwie tylko olimpijczycy.
Masakra
aż spojrzałam na stronę mojego starego LO - kiedyś miało 8 klas w poziomie, teraz 5. Za to w tym samym budynku jest gimnazjum (3 klasy w poziomie). Czyli ilość uczniów ta sama. U nich będzie spokojnie miejsce na 2 roczniki pierwszych klas
może jest więcej takich i nie ma co zawczasu panikować...
też mam dziecko z feralnego rocznika
To chyba wystarczający powód by się irytować.
Nie twierdzę że nigdzie nie będzie problemów, ale ta panika wydaje mi się przesadzona (mam syna 1gim aktualnie i to zdolnego ale nie wybitnego i jakoś nie czuję stresu że szanse na przyzwoite lo straci)
to jeszcze od innej strony: jest przecież znacznie mniej dzieci
patrzę na wikipedię - mój rocznik liczna narodzin 665tys.
Rocznik 2005 - liczba narodzin 365tys.
pierwszy rocznik, który szedł do gimnazjum (1986?) to było jakieś 600tys. Od tego czasu ilość dzieci maleje...
O przyszłości/sukcesie nie decyduje matura dobrego liceum, ale bardziej poczucie własnej wartości, nawet jeśli ktoś skończył zawodówkę, pasja, pozytywne nastawienie do życia i praca praca praca.
Dla mnie teraz dobra szkoła to taka, w której jest dobra atmosfera: brak używek, wyścigu szczurów i szpanowania kasą. Ale czy takie jeszcze istnieją?
Jeżeli szkoła ma pojemność 800 uczniów, to dobra szkoła mimo niżu ma dalej 800 osób.
Na niżu ucierpiały szkoły kiepskie.
I nie ma cudów, masa dzieciaków trafi teraz to tych kiepskich, gdzie kadra ma w duszy wyniki szkoły i uczniów.
Synu nieopatrznie poszedł do jak się okazało kiepskiego technikum i nikomu nie zależy by przekazać wiedzę, nauczyciele przedmiotów zawodowych to zawodowa pomyłka, a na praktykach zamiast zajęć z komputerem (grafika komputerowa) biegają z miotłami.
Zdawalność matur 45%.
I te szkoły dostaną teraz młodzież, która ma ambicję. Czym to się skończy - wiadomo.
tak praktycznie nic, no poza wydłużonym czasem pracy
albo i nie
Na chwile obecną nie opłaca się być dobrym nuczycielem.
Druga rzecz to kwestia kształcenia nauczycieli w czasie moich studiów nie spotakłam ani jednego nauczyciela akademickiego który jednocześnie uczyłby np w przedszkolu.
To tak jakby chirurg uczył zawodu nie operując.
I bez tego przygotowują się do ulicznych protestów, a tak mieliby dodatkowy argument.
Nauczyciele nigdy nie zrobili ani pół zadymki.
To taka grupa społeczna której właśnie z racji karty nauczyciela i innych przywilejów wszystko sie należy
Prosty przykład dlaczego szkoły nie pracują w wakacje, przedszkola maja dyżury a szkoły nie mogą?
Sama jestem nauczycielka i widzę że ci fajni wartościowi nauczyciele podzielają moje stanowisko bo teraz nie warto być dobrym nauczycielem.