A ja mając trójkę w domu ( trzech synów:4,5, 3 i 5 miesięcy), nie planując przedszkola, staram się patrzeć na dany mi czas jako dar. Z mojej perspektywy wygląda to tak ze mam tego czasu dużo. Ja tak na to patrze. No i ja lubię sie ruszać z domu. Mnie to odpręża a nie meczy. Wole ubrać dzieci i wyjść. Czy nawet pojechać do koleżanki albo ugoscic u siebie znajome z dziećmi w podobnym wieku i razem od czasu do czasu sobie pobiadolic niż niby odpoczywać z niemowlakiem (który jest póki co bardzo absorbujacy) a starszakow oddać do przedszkola. Jak rano wstaje to czesto myślę sobie: a może wybierzemy się gdzieś dzisiaj? Może do biblioteki? Może na dłuższy spacer? Mamy niedaleko ruiny pałacu, fajny lasek, jakis stawik, mala rzeczke. Albo nachodzi mysl: A może kogoś odwiedzimy? Może pojedziemy do Warszawy? I ja czerpie ogromną radość ze wspólnych wyjść. Nie zniechęca mnie ani komunikacja miejska ani to ze czasem ktoś pomarudzi. A marudzą bo ich matka to piechur i muszą jej dotrzymywać tempa czy deszcz czy słońce . W domu też mamy swoje ulubione czynności. Ja lubię gotować i duża przyjemność sprawia mi wymyślanie menu na kolejne dni. I odpoczywam tez przy tym. Rano wstaje przed dziecmi, modle sie, szukam ladnych kolczykow, przy domowej latte cos czytam. Chocby 30 min takich to juz dla mnie naladowanie baterii.Ostatnio (tylko dzięki modlitwie) staram się cieszyć tym dobrem, które mam. Nie chce się porównywać.
Przedszkole mieliśmy świetne, na początku odbierałam po obiedzie ale dziewczyny się denerwowały i chciały zostawać dłużej. W szkole to samo, jak są chore to niezadowolone, że do szkoły nie idą albo pretensje, że przyszłam za wcześnie. Jak ich dzisiaj pytałam czy by chciały ed w domu przeraziły się i stwierdziły, że wolą już lekcje odrabiać . Syn średnio lubi szkołę, nudzi się. Ogólnie dzieci zadowolone, mama też Nie podoba mi się kilka rzeczy np. zadawane lekcje codziennie ale cóż. Jednego jestem pewna - nie udałoby mi się zapewnić dzieciom tak wysokiego poziomu nauki jak mają w szkole no i brak mi predyspozycji, czasu, cierpliwości ...
Jak miałam dzieci w domu było mi mega ciężko (mała różnica wieku), jak poszły do przedszkola i szkoły zdecydowanie odetchnęłam, pierwszy tydzień nie wiedziałam co ze sobą zrobić, cały czas w biegu a tu nagle cisza... teraz mam czas i jestem lepszą matką, zadowoloną, spokojniejszą, cierpliwszą (jak nie jestem w ciąży jak teraz
przydałby się wątek epd (edukacja poza domowa) jest the best o plusach takiej formy nauki - niezdecydowani mogliby sobie poczytać o plusach i minusach obu form
Jestem na dnie, jak Ty rok temu... Staram się doceniać to dno, pamiętając ze kiedyś minie. Staram się pamiętać ze każdy dzień przemija bezpowrotnie. Ze takie zycie, było i jest moim marzeniem. Ale jednoczesnie czuje że to oszukiwanie samej siebie. Ze czas mija a ja mecze siebie i innych. Nie potrafię się nie stresowac, odpoczywać, cieszyć tym stanem. Od 4 lat jestem 24h/7dni z dziećmi i nimi sie zajmuje. Jedyna przerwa była jak w szpitalu rodzilam kolejne. Boję się że mój syn uciek ie z tego domu uważając je za piekiełko a nie rodzinny raj. A ja chciałam ED, bez przedszkola... On też przedszkola nie chce... Tak czy inaczej za dużo ze sobą chyba jesteśmy. (Może też powinnam zostawić sobie to do edycji za rok)
Ramatha a może pomoże Ci kontakt z inną mamą,taki na żywo.Może uda się umawiać na spacery z jakąś znajomą mamą?Albo może w okolicy np.w klubiku, w fundacji,przy kościele ,w bibliotece organizowane są spotkania dla mam z dziećmi/bez dzieci? Generalnie jak człowiek dorosły pogada sobie z innym dorosłym to życie nabiera trochę innej perspektywy.Warto też sobie zdać sprawę z tego,że jak sobie np.usiądziesz na godzinę i obejrzysz ulubiony serial,to nie zrobisz tego kosztem dzieci ale dla dzieci właśnie,bo zachowasz zdrowie psychiczne.Nawet jeśli na obiad będą kanapki albo jeśli obiad będziesz gotowała na 2 dni,albo pranie poczeka kolejny dzień,Twój dom się nie zawali a Ty zyskasz odrobinę koniecznego relaksu.
Dlatego trzeba uwolnić się od stereotypów i podjąć decyzję najlepszą dla rodziny na dany czas.
I zawsze pamiętać, że "czas" w rodzinie płynie szybko i szybko przynosi zmiany. Rozwiązania, które działają we wrześniu, w grudniu mogą już się nie sprawdzać. Trzeba więc często aktualizować decyzje i działania.
@ramatha, zostaw sobie zapisz... zobaczysz jakie zmiany nastały w ciągu roku ... rok temu moje młodsze dzieci miały 3,5r. 2l. i 5 mies. Moje ciało było zmęczone ciążami i życiem codziennym. Każde dziecko karmiłam w zasadzie do porodu kolejnego, czyli nie przespałam zadnej nocy! ba! nawet kilku godzin od 4 lat! Przedszkole dużo pomogło. Dzieci się bawią , idą chętnie. Ja towarzyszę młodszemu w południowej drzemce Będzie dobrze , musi być ! Trzymaj się . A może jesteś z Poznania?
@karolinak, piękny i budujący jest wątek, który założyłaś. Myślę, że każdy może przełożyć to, co Ty piszesz, na swoje życie. To, że w tej chwili coś mnie gnębi, nie znaczy, że tak będzie zawsze. Biorę sobie do serca Twój przykład w moich trudnościach dotyczących chęci i wytrwałości w nauce mojego dziecka. Z Bożą pomocą i to minie. Swiadczysz o tym, że jest z nami Bóg wszelkiej pociechy, który płacz zamienia w radość.
Bo On nierychliwy,ale sprawiedliwy A tak serio-czasem lepiej pomyśleć czy jeśli prosimy a On nie daje, to czy na pewno prosimy o to co nam na dobre wyjdzie. Czasem wystarczy trochę zmienić punkt widzenia i poprosić o zmianę ale patrząc już z tego innego punktu i aż dziw jak wszystko się układa w ten sposób,żeby się pozmieniało.
myślimy o wszystkim,także o sprawach wielkich,bo takie też zaczynają się od pierwszego kroku Przy sprawach wielkich trudno jest oczekiwać od razu rewolucyjnej zmiany. Dlatego trzeba właśnie zmienić punkt widzenia, prosić nie o zmianę całej sytuacji ale o pokazanie jak zrobić ten pierwszy,najtrudniejszy krok ku zmianie,ten który często wygląda jak krok w przepaść.Możesz mi nie wierzyć ale wiem dobrze o czym mówię
Ja myślę, że działa zawsze i wszędzie a człowiek (pisze o sobie) nie ma czasu, żeby się zatrzymać i coś dostrzec. jestem ostatnio zabiegana: praca, dom, studia ale wracałam w piątek wieczorem z moimi maluchami. wracaliśmy dobra godzinę ganiajac po śniegu i wiecie, zatrzymałem się. patrzyłam na nich z myślą, że jest pięknie, że taki moment już się nie powtórzy. takie nic, 5 minut... to a propos pierwszego postu postu.
Przedszkole mieliśmy świetne, na początku odbierałam po obiedzie ale dziewczyny się denerwowały i chciały zostawać dłużej. W szkole to samo, jak są chore to niezadowolone, że do szkoły nie idą albo pretensje, że przyszłam za wcześnie. Jak ich dzisiaj pytałam czy by chciały ed w domu przeraziły się i stwierdziły, że wolą już lekcje odrabiać . Syn średnio lubi szkołę, nudzi się. Ogólnie dzieci zadowolone, mama też Nie podoba mi się kilka rzeczy np. zadawane lekcje codziennie ale cóż. Jednego jestem pewna - nie udałoby mi się zapewnić dzieciom tak wysokiego poziomu nauki jak mają w szkole no i brak mi predyspozycji, czasu, cierpliwości ...
Jak miałam dzieci w domu było mi mega ciężko (mała różnica wieku), jak poszły do przedszkola i szkoły zdecydowanie odetchnęłam, pierwszy tydzień nie wiedziałam co ze sobą zrobić, cały czas w biegu a tu nagle cisza... teraz mam czas i jestem lepszą matką, zadowoloną, spokojniejszą, cierpliwszą (jak nie jestem w ciąży jak teraz
przydałby się wątek epd (edukacja poza domowa) jest the best o plusach takiej formy nauki - niezdecydowani mogliby sobie poczytać o plusach i minusach obu form
Trochę z tym gorzej jak matka w pracy... Bo dom wtedy czeka ze swoim bajzlem na wspólne lekcje... I ten wybór - zabawa czy syzyfowe prace. ... czy podział na tych co mają obowiązki i na tych co mają przyjemności
Można mieć przyjemność z wypełniania obowiązków ale to trudna sztuka
Komentarz
Jak miałam dzieci w domu było mi mega ciężko (mała różnica wieku), jak poszły do przedszkola i szkoły zdecydowanie odetchnęłam, pierwszy tydzień nie wiedziałam co ze sobą zrobić, cały czas w biegu a tu nagle cisza... teraz mam czas i jestem lepszą matką, zadowoloną, spokojniejszą, cierpliwszą (jak nie jestem w ciąży jak teraz
przydałby się wątek epd (edukacja poza domowa) jest the best o plusach takiej formy nauki - niezdecydowani mogliby sobie poczytać o plusach i minusach obu form
Generalnie jak człowiek dorosły pogada sobie z innym dorosłym to życie nabiera trochę innej perspektywy.Warto też sobie zdać sprawę z tego,że jak sobie np.usiądziesz na godzinę i obejrzysz ulubiony serial,to nie zrobisz tego kosztem dzieci ale dla dzieci właśnie,bo zachowasz zdrowie psychiczne.Nawet jeśli na obiad będą kanapki albo jeśli obiad będziesz gotowała na 2 dni,albo pranie poczeka kolejny dzień,Twój dom się nie zawali a Ty zyskasz odrobinę koniecznego relaksu.
A tak serio-czasem lepiej pomyśleć czy jeśli prosimy a On nie daje,
to czy na pewno prosimy o to co nam na dobre wyjdzie.
Czasem wystarczy trochę zmienić punkt widzenia i poprosić o zmianę ale patrząc już z tego innego punktu i aż dziw jak wszystko się układa w ten sposób,żeby się pozmieniało.
Przy sprawach wielkich trudno jest oczekiwać od razu rewolucyjnej zmiany.
Dlatego trzeba właśnie zmienić punkt widzenia, prosić nie o zmianę całej sytuacji ale o pokazanie jak zrobić ten pierwszy,najtrudniejszy krok ku zmianie,ten który często wygląda jak krok w przepaść.Możesz mi nie wierzyć ale wiem dobrze o czym mówię
Bo dom wtedy czeka ze swoim bajzlem na wspólne lekcje... I ten wybór - zabawa czy syzyfowe prace. ... czy podział na tych co mają obowiązki i na tych co mają przyjemności
Można mieć przyjemność z wypełniania obowiązków ale to trudna sztuka