Mieszkam na nowym, zamkniętym osiedlu i bardzo sobie chwalę. Mamy swoje boisko, plac zabaw (wpuszczamy gości ). Większość osób się zna i dzieci można bez problemu wypuścić, bo zawsze jakoś rodzic jest i rzuci okiem. Mam 54 m i garaż i płacimy 450 zł, a nasi rodzice w starym budownictwie za mniejsze mieszkanie płacą 600 zł (mieszkamy w Warszawie). Mieszkanie stało się dla nas za małe i szukamy większego, mamy wybór nowe niedaleko nas (właśnie się buduje i łapiemy się na MDM) czy stare, do wprowadzenia ale sporo większy czynsz i bez MDM. Też się zastanawiamy. P.S. Moja znajoma ma agencję nieruchomości jest zdania, że tylko nowe mieszkanie ma sens, bo społeczeństwo się jednak trochę wzbogaciło i ludzie mają inne oczekiwania np. chcą mieć garaż i windę (nasze społeczeństwo się starzeje i ludzie będą kupowali mieszkania z udogodnieniami).
No nie wiem, co kto lubi, dla mnie wielka płyta ma swoje plusy. Na przykład często widok z okna jest dużo lepszy, bo jednak kiedyś budowano bloki w większych odległościach od siebie. Poza tym te stare osiedla mają niezłą infrastrukturę sklepowo-szkolno-podwórkową. Można swobodnie chodzić między blokami, są ogólnodostępne alejki, ławki, zieleń. Nie lubię tych nowych grodzonych osiedli z mikro-placem zabaw i skrawkiem trawki, gdzie do kolegi z sąsiedniego bloku trzeba przechodzić przez dwa ogrodzenia z ochroną. A jednak ceny w wielkiej płycie są dużo niższe. Można sobie pozwolić na zdecydowanie większy metraż lub lepszą lokalizację niż od dewelopera.
Komentarz
P.S. Moja znajoma ma agencję nieruchomości jest zdania, że tylko nowe mieszkanie ma sens, bo społeczeństwo się jednak trochę wzbogaciło i ludzie mają inne oczekiwania np. chcą mieć garaż i windę (nasze społeczeństwo się starzeje i ludzie będą kupowali mieszkania z udogodnieniami).
A jednak ceny w wielkiej płycie są dużo niższe. Można sobie pozwolić na zdecydowanie większy metraż lub lepszą lokalizację niż od dewelopera.