Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bezdzietne...

Tak sobie pomyślałam - choć może już był taki wątek - że tyle radości z każdego nowego życia u Wielodzietnych, a niektóre małżeństwa nie mogą doczekać się żadnego dzieciątka. Może Was, Wielodzietnych Pan Bóg wysłucha? Czasem westchnięcie albo Zdrowaśka, co?

Mam dobrą przyjaciółkę - Basię. Od dziesięciu lat mimo starań, modlitw i leczenia nie ma... nikogo. Proszę o modlitwę. Gdyby ktoś może chciał dołączyć do intencji inne dziewczyny/małżeństwa, to będzie tu takie miejsce, hm?   

Za bezdzietnych a pragnących potomstwa - +
«13

Komentarz

  • edytowano maja 2018
    Dziękuję @Rein za ten wątek!
    Mi po głowie chodzi znajoma para K. i L. Czekają też już latami.
    A pierwsze dziecko mam wymodlone przez @Bridget :)

    edit: tak, literówka słownikowa
    Podziękowali 2wilejka AgaMaria
  • edytowano maja 2018
    wiesia powiedział(a):

    A pierwsze dziecko mam wymyślone przez @Bridget :)
    ??? 

  • A! Wymodlone pewnie! @Bridget, znów jest robota! :wink: 
    Podziękowali 2wiesia Bridget
  • Moj brat P. Starają się już 10 lat i nie ma dzieciątka.
    Właśnie w P. I jego żonie mamy duże oparcie i zrozumienie. On jest mentalnie wielodzietny jeśli wiecie o co mi chodzi ;)
    Podziękowali 1wilejka
  • A może Pan Bóg wskazuje im adopcję jako drogę do rodzicielstwa?+++
  • Tylko nie każdy chce i umie być rodzicem adopcyjnym. To nie jest droga dla każdego.
    Podziękowali 1Coralgol
  • Też mamy poznane na MiP małżeństwo, które kieruje myśli w stronę adopcji nazywają się A. i M.
  • @Tola faktycznie ONZ takie stanowisko prezentuje.
    Adopcyjni jak chcą to napiszą, jest też trochę rodzin zastępczych (w tym my).
  • Pytanie czy akurat te pary tę drogę rozpoznały. Są też rekolekcje w temacie, duszpasterstwa. Owszem nie każdy spelni warunki ale skoro 10 lat leczenia nie daje efektów to warto rozważyć inne drogi lub realizować rodzicielstwo na innych płaszczyznach (duchowe, w stosunku do chrześniaków itp) znam takie rodziny.
  • Mają jeszcze nadzieję, ze im się uda.
    Moja siostra starała się o dziecko 7 lat, dzisiaj ma dwie zdrowe córeczki.
    Brat i bratowa boją się adopcji ale bardzo tęsknią za maleństwem. Czasami serce się kraje, nie muszą nic mówić - widac bol w ich oczach.
  • @Bea dla ciebie bez znaczenia jaką drogą przychodzi ale nie wszyscy tacy są. Nie piszę tu o sobie. Znam jednak taką sytuację (wstrząsającą dla mnie), że małżeństwo katolickie, długo bezdzietne, adoptowało dziecko. Było dobrze, dopóki dwa lata później nie urodziło im się ich biologiczne. Wtedy ta kobieta chciała oddać to adoptowane... mąż jej nie pozwolił (on szczerze kochał to dziecko). Małżeństwo się rozpadło, matka zabrała dziecko biologiczne, ojciec został z adoptowanym. O to mi chodziło, kiedy pisałam, że to nie jest droga dla każdego. Jeśli ma się wątpliwości, to lepiej pozostać bezdzietnym niż skrzywdzić małego człowieka.               
  • Sorry ale to nie żadna matka była tylko samica co najwyżej...

  • Sama nie zostałam od razu mamą, czekaliśmy ponad 3 lata.
    Przebadaliśmy się, ale nic nie wykazało i miałam poczucie, że wchodzę na niebezpieczną drogę, bo stale nie miałam pewności czy jeszcze to badanie/leczenie czy już zbyt ingerujemy w nasze ciała.
    Bóg jest Dawcą Życia, On zna najlepszy dla nas plan i czas. Wiem, że to trudne i bolesne, ale chyba jedyna droga.

    I nie do końca rozumiem tego oczekiwania 10 lat na dziecko.
  • Tez nie rozumiem tego czekania 10 lat. Mam przyjaciolke jest prawie  14 lat po slubie i ciagle czeka...Bardzo wierzaca osoba, obronczyni nienarodzonych. Tylko matka jej nagadala ze takie dzieci z domu dziecka to zle geny maja...Mogliby z mezem stworzyc  dzieciom dobry, kochajacy i dostatni dom, byc szczesliwi i uszczesliwic innych. No nie rozumiem. Dla mnie malzenstwo bez dzieci nie ma wiekszego sensu.
  • A koleżanka czeka na adopcję dziecka 10 lat. Prosi i prosi i nie lubią jej w osrodku bo kiedyś wygarnęła im że niektórym się przyspiesza sprawę po znajomości (np biskupa) i w końcu zdecydowała się na rodzinę zastępczą. Udało się i jest szczęśliwa:)
  • Apolonia... 
    bardzo łatwo przychodzi Ci ocenianie innych.
    Co to znaczy ze małżeństwo bez dzieci nie większego sensu? 
    Nie każde małżeństwo może mieć dzieci ale i nie każde chce mieć dzieci. 
    Twój osad jest bardzo krzywdzący dla tych pierwszych i brak w nim szacunku dla tych drugich 
  • Mam pięcioro dzieci, nigdy nie miałam problemu z zajściem w ciążę i z jej utrzymaniem.
    I nie czuję się kompetentna w osądzaniu i udzielaniu bratu porad bo mogę sobie tylko wyobrazić co czują ale nigdy do końca nie zrozumiem.
    Podziękowali 1Joannna
  • hipolit powiedział(a):
    Apolonia... 
    bardzo łatwo przychodzi Ci ocenianie innych.
    Co to znaczy ze małżeństwo bez dzieci nie większego sensu? 
    Nie każde małżeństwo może mieć dzieci ale i nie każde chce mieć dzieci. 
    Twój osad jest bardzo krzywdzący dla tych pierwszych i brak w nim szacunku dla tych drugich 
    Nikogo nie oceniam.
    Pragnę tylko nadmienic, ze małżeństwo wykluczające/ nie chące miec dzieci jest nie ważne.
  • Małgorzata32 powiedział(a):
    hipolit powiedział(a):
    Apolonia... 
    bardzo łatwo przychodzi Ci ocenianie innych.
    Co to znaczy ze małżeństwo bez dzieci nie większego sensu? 
    Nie każde małżeństwo może mieć dzieci ale i nie każde chce mieć dzieci. 
    Twój osad jest bardzo krzywdzący dla tych pierwszych i brak w nim szacunku dla tych drugich 
    Nikogo nie oceniam.
    Pragnę tylko nadmienic, ze małżeństwo wykluczające/ nie chące miec dzieci jest nie ważne.
    A te cywilne tez nie ważne? 
    Nie wszyscy na tym świecie są osobami wierzącymi, ciezko w to uwierzyć? 
  • Byłam kiedyś na spotkaniu z prof. Półtawską, która mówiła, że Bóg wie co robi skoro nie daje dzieci niektórym parom. Tak samo jak nie wszystkie bezdzietne pary „muszą” adoptować dziecko. Każde małżeństwo jest inne, ma różne problemy i nie istnieje jedna słuszna droga do realizacji małżeństwa. 
  • edytowano maja 2018
    Monia tu nie chodzi o to aby się z każdym zgadzać/niezgadzać. 
    Tu chodzi o ocenianie kogoś. Jego wyborów. W ten sposób, ze jeśli postępuje inaczej „niż ja” tzn ze złe postępuje 
  • Mam znajomych. Ona ze swojego dzieciństwa pamięta nagła, ciężka chorobę swoich dwóch braci i potem ich smierć w krótkich odstępach czasu. 
    Nie mieli pewności czy ich wspólne dziecko nie podzieli losu braci. Zrobiła (on zreszta tez) pietdylion badań w różnych ośrodkach żeby wykluczyć ewentualna ciężka chorobę genetyczna. Dopiero wyniki tych badań z różnych ośrodków pozwolili im zacząć starania o ich wspólne dziecko. 
    Gdyby był choć cień ryzyka, ze ich dziecko zachoruje, będzie cierpiało i umrze w cierpieniach to nigdy nie zdecydowaliby się na dziecko. 
    Wg niektórych tutaj ich ewentualna decyzja o braku potomstwa to  pewnie straszny egoizm i wygodnictwo. Dla ich najbliższych i dla nich sanych to bardzo było bardzo bolesne. Ale mieli siebie, mieli bliskich, wspierali się, wspierano ich. Nigdy nie usłyszeli od nikogo, ze gdyby podjęli decyzje o nieposiadaniu potomstwa to ich małżeństwo jest nieważne, niepełnowartościowe czy pozbawione sensu... 
    Podziękowali 1Coralgol
  • edytowano maja 2018
    Znam dwa cuda w małżeństwach - po wieeeeloletnich staraniach, leczeniach i modlitwie Pan Bóg dał im dzieciątka. Myślę, że nie ma co liczyć, ile można czekać lat, a ile już nie. Przykłady biblijne chyba wiele mówią na ten temat.

    Nie każde małżeństwo jest gotowe na adopcję to raz, a też nie zawsze obydwie strony są gotowe na adopcję i umiem to uszanować, bo sama bym sie bardzo bała adopcji. Znam (rozwiedzione już) małżeństwo, w którym ona przekanała męża do adopcji, po czym on odszedł, gdy mieli już w domu dwójkę adopcyjnych dzieci. Tak że ten tego...

    Wątek jest w kategorii prośba o modlitwę. Jak kto nie chce, nie musi się za takie małżeństwa modlić. Jak kto chce, może dołączyć :smile: 
    Podziękowali 2Monika73 sylwia1974
  • edytowano maja 2018
    Znam małżeństwo, które czekało 18 lat. Po 40 doczekali się bliźniąt. Różnie bywa. I różne drogi Pan Bóg dla każdego z nas wyznacza. 
  • Ok. @hipolit nie wiem czemu lubisz osadzac mnie i jestes nietolerancyjna dla pogladow innych. Mam prawo sadzic ze malzenstwo bez dzieci nie ma dla mnie wiekszego sensu? Mam. Nawet jesli ktos uwaza inaczej to kazdy ma prawo miec wlasne zdanie na ten temat. Nie obchodza mnie cywilne kontrakty bo to dla mnie nie jest prawdziwe malzenstwo. W malzenstwo sie wchodzi wg mnie by zalozyc rodzine. Nie mowie nikomu jak ma zyc. Tylko ze to nie dla mnie. I wydaje mi sie niezrozumiale ze katolik i obronca nienarodzonych nie chce dac domu odrzuconym dzieciom.
  • Mam jeszcze takich znajomych tez wierzacych ktorym urodzilo sie chore dziecko i bojac sie ze kolejne moze odziedziczyc chorobe zaadoptowali jeszcze jedno. I to jest dla mnie budujaca i chrzescijanska postawa. Sama marzylam o adopcji ale z roznych przyczyn ( m.in warunki mieszkaniowe) latwiej urodzic mi wlasne niz dostac adoptowane. I takue rzeczy ustala sie z mezem przed slubem. Moj maz tez nie wyobrazal sobie zycia bez dzieci.
  • Do wszystkiego trzeba dojrzec. Niektorzy dojrzewaja pozno, inni wcale. Jest u mnie w parafii duszpasterstwo dla nieplodnych malzenstw. Jedna z par dluuugo nie mogla sie zdecydowac na adopcje. Trwalo to ok 10 lat... Duzo miotania sie bylo i roznych emocji ktore ewaluowaly. W koncu zaadoptowali dziecko, pozniej 2. Teraz sa im przeszczesliwi. I dzieci tez.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.