Wychowanie bez kar i nagród to ostatnio bardzo modny nurt w wychowaniu. Jak ostatnio pisałam, męczę książkę, która częściowo jest temu poświęcona.
Zacytuję fragment:
Nagrody i kary to dwie strony tego samego medalu
Medal ten zwie się rodzicielstwem warunkowym i zakłada reglamentowanie miłości. Oczywiście mało który rodzic powie, że warunkuje swoją miłość do dziecka - a jednak do tego sprowadza się stosowanie kar i nagród.
Szukałam sobie na wielodzietnych tego tematu, ale dyskusja nie cieszyła się zainteresowaniem
Zgrzyta mi to szczególnie dla tego, że chwilę wcześniej przeczytałam książkę Rosy, a tam jeden z tytułów rozdziałów to właśnie kary i nagrody.
Co myślicie?