Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Bez kar i nagród

2456

Komentarz

  • Zawsze są kary i nagrody. Nawet jeśli ich nie nazwiemy.
    Mozna sobie nie nazywac i nie uzywac tych slow w wychowywaniu dzieci ale pojedzie dorosle juz dziecko do pracy i szef/dyrektor go poinformuje, że za pracę jest pensja a za brak pracy nie ma pensji 
  • @kowalka wiesz ,jakoś inaczej postrzegamy chrześcijaństwo.
    Mam nadzieję, że Cię nie urażę ale jak dla mnie to Jezus wywrotowiec wprowadził dokładnie system -bez kar i nagród ALE jak najbardziej  z konsekwencjami.
    I to dla dorosłych :)
    Zobacz jakie było oburzenie-z kim on się zadaje?
    Co on opowiada-my żyjący wg. prawa mojżeszowego jesteśmy traktowani na równi z prostytutkami i lichwiarzami?
    Jak to?Dla nas ma być nagroda-dla nich kara!
    A Jezus swoje- bez miłości ...

    Być może Ty słyszałaś jakąś inną interpretację tej metody,że bez konsekwencji (rozumianych jako bezpośredni skutek działania /braku działania).
    Z tego co ja się orientuję to konsekwencje są jak najbardziej wskazane.
    Na zasadzie-człowiek uczy się też na błędach.
  • @Małgorzata piszesz tak jakby obecność dziecka/dzieci w rodzinie zagrażała małżeństwu.
    Jak się ma dzieci to się ma z nimi relacje tak na co dzień,zwyczajnie.
    Nie poświęca mu się 100% całego swojego czasu ale jednak ono/one w rodzinie istnieją.
    Poza tym dzieci funkcjonują nie tylko w rodzinie.
    Sa też szkoły,zajęcia poza lekcyjne przedszkola.
    System bez kar i nagród można wprowadzać nie tylko w rodzinie.
    Podziękowali 1beatak
  • Gdyby Małgorzata tak uważała to chyba byłaby ciągle w permanentnym kryzysie ;) a chyba nie jest ;)

    Musiałaś ją źle zrozumieć.
    Podziękowali 1sylwia1974
  • asiao powiedział(a):
    Zawsze są kary i nagrody. Nawet jeśli ich nie nazwiemy.
    Mozna sobie nie nazywac i nie uzywac tych slow w wychowywaniu dzieci ale pojedzie dorosle juz dziecko do pracy i szef/dyrektor go poinformuje, że za pracę jest pensja a za brak pracy nie ma pensji 

    To samo miałam pisać, najpierw to rodzice wyznaczają zasady i granice, potem świat. 
    Dla mnie te zasady są niespojne logicznie i niemożliwe do wykonania.
    Podziękowali 2asiao Katia
  • System kar i nagród uczy dziecko ,zależności od opinii otoczenia.
    Dziecko, a później dorosły, szuka uznania w otoczeniu,nie czuje, że jest wartościowe takie jakie jest.
    Jest wartościowe tylko i wyłącznie wtedy,gdy otoczenie mu to zakomunikuje.
    A jeśli otoczenie komunikuje-jesteś do niczego,to uznaje, że tak jest.



    Bzdura, bzdura, bzdura.


    System kar i nagród motywuje dziecko (i dorosłego) do działania w dobrym kierunku, także wtedy, gdy dziecko jest zbyt małe, by dostrzec konsekwencje swoich działań. A dorosłego, gdy  - nawet widząc konsekwencje - nie chce podejmować określonych działań np. z powodu lenistwa (to ja).


    A zależni od otoczenia są ludzie emocjonalnie niedojrzali lub intelektualnie ociężali, ot co.
  • @kasha a jak dokladnie w praktyce wygladalo to wychowanie bez kar i nagród  w rodzinie twoich znajomych? 
    Podziękowali 1Hope
  • @kasha, nie wiem, dlaczego piszesz mi o innym postrzeganiu chrześcijaństwa? 

    Ja piszę jedynie o zrodlach naszej godności, jako ludzi, źródło jest jedno.
    (W mojej wypowiedzi są akapity, ktore traktują o różnych rzeczach)


    Nie wiem, do jakiej metody się odnosisz, bo nie czujesz - ja komentowałem post Hope z początku wątku. 
  • (Jestem teraz w necie z doskoku, wiec na bieżąco nie będę)
  • Ja tam najbardziej lubię rozmawiać o wychowaniu dzieci z moją babcią i z babcią mojego męża. Wspaniałe matki, które wychowały wspaniałe dzieci, nigdy nie zastanawiając się nad różnicą między karą a konsekwencją, i nie dumając nad tym, czy wymaganie od dziecka posłuszeństwa upośledza jego psychikę. Bardzo ożywcze są te rozmowy.
  • Jako społeczeństwo żyjemy w systemie nagród i kar np kodeks karny pokazuje jakie czyny są niedozwolone i jakie kary za nie grożą 
    dziecko posłane do szkoły żyje tez w systemie nagród i kar (oceny ) 
    nawet relacje dzieci miedzy sobą mogą miec nutkę nagrody i kary np nie podzieliłes sie zabawka to sie z Tobą nie bawię
    w pracy są np premie albo inne formy nagród i kar (np nie przedłużenie umowy o prace ) 
    wierzymy ze czeka nas sąd ostateczny a wiec albo nagroda albo kara 
    mozna to nazywać konsekwencja albo kara albo jeszcze inaczej no ale tak jest ;) 
    mozna sobie kombinować ale i tak w pewnym momencie człowiek wpada w system nagród i kar 
     
    Podziękowali 3Bagata Aga85 Katia
  • Ale też nie jest jakimś ideałem działanie w oparciu o nagrody i kary, które są oddzielone od samego działania. Takie działania mają charakter interesowny - robię coś, by otrzymać nagrodę lub ze strachu przed karą, np. uczę się dla ocen; sprzątam pokój, bo chcę uniknąć zakazu gry na komputerze; uczę się, bo chcę mieć dobrą pracę; pracuję, bo chcę mieć pieniądze itd. 

    Nie negując, że pewnie wiele działań w życiu w ten sposób podejmujemy, warto pomyśleć, że są też takie, które podejmujemy bezinteresownie, dla samego działania czyli dla przyjemności po prostu. Takie działanie nazywa się cnotliwym.

    Co jest do tego potrzebne? Ano miłość. Czyli lubienie, zamiłowanie do tego czegoś, co robimy. I teraz dzieciaki (i my sami) kochamy robić wiele rzeczy. A system kar i nagród i w ogóle jakiś absurdalny pęd, by kierować się tym co użyteczne, a nie tym co dla nas lepsze, powoduje, że mało ludzi jest w stanie wybrać mniej płatną, ale "lepszą" pracę; mniej perspektywiczny, ale "lepszy" (umiłowany) zawód; w ogóle mieć jakiś ulubiony przedmiot w szkole, kosztem innych (bo przecież trzeba się uczyć wszystkiego, bo jak nie to słabe oceny). 


    Podziękowali 1Pioszo54
  • edytowano wrzesień 2018
    Dlatego nie przepadam za tym "najpierw obowiązek, potem przyjemność". Dlaczego sprzątanie nie może być przyjemne? Dlaczego uczenie się nie może być przyjemne?
    Jeśli się całe życie wychowuje, że sprzątanie / uczenie się jest złem (czymś, czego bym najchętniej uniknął), ale muszę zrobić, to trudno, by było inaczej. 
    Inna sprawa, że jakoś u normalnych ludzi to się samo z czasem zmienia - ludzie czerpią satysfakcję z tych obowiązków kiedyś wykonywanych wbrew sobie. Ale też znam przypadki zgoła inne, które tego nie łapią, i całe życie w znoju i umęczeniu, bo "muszą", choć "nie chcą". 
    Podziękowali 3Pioszo54 Monika73 Monika73
  • edytowano wrzesień 2018
    Mnie się wydaje, że nagrody pomagają wyrobić nawyk, jak nawyk wyrobiony to można nagrodę odstawić bo sama czynność przestaje być trudna i opór słabnie. Zresztą w mózgu chyba jest nawet jakiś ośrodek nagród i kar, więc biologia sprzyja.  https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Układ_nagrody
    Podziękowali 2Aga85 Katia
  • Mam poczucie, ze doskonale rozumiem, o czym myśli piszac @Malgorzata ;

    Od dłuższego czasu z dzieci robi się książątka, pępuszki swiata i okolic.
    Odgaduje się, co pępuszek moze chcieć, potrzebować - i na wyscigi spełnia się te zachcianki (prawdziwe lub nieistniejące), konkurując c babciami, ciociami, matką/ojcem.
    Mamy wpadają w jakiś dziwny szał, konkurują z ojcami/kontrolują ojców---> w efekcie odbierają dziecko ojcu (w sensie symbolicznym) bo "ty nie umiesz, nie potrafisz, nie rozumiesz..." potrzeb własnego dziecka. 
    Dla wielu macierzyństwo staje się sybstytutem związku a dziecko konkurentem ojca.
    Nie ma już żony i matki. Nie ma męża i żony(małżeństwa) i dziecka. Naj[ierw, na pierwszym planie jest dziecko. Potem jest tylko matka. I ewentualnie ojciec dziecka. 
    Jak słyszę z ust matki/widzę napisane "najważniejszy mężczyzna w moim życiu", "moja najwieksza miłosć" z ust niesamotnej kobiety to mi smutno i już jestem zła-bo naprawdę potrafię przewidzeć, w jakim kierunku to pójdzie.
  • No tak, @Anawim, zasadniczo masz rację, ale to się tyczy ludzi dorosłych, którzy są w stanie przewidzieć konsekwencje swoich wyborów i sami je ponoszą.


  • byliśmy na kursie umiejętności wychowawczych w sąsiedniej diecezji. Świetna babka prowadziła, starsza, 4 dzieci, wnuki.

    Bardzo się bałam tych nowomodnych teorii.
    Ale ona to fajnie tłumaczyła - nagrody - nie takie pustosłowie typu brawo, super, świetnie ale opisywać to co się widzi, czyli tu narysowałeś konika, jaki ma rożowy nos, a co on robi? To dziecko uzna za docenienie a nie takie ogólniki.

    Druga sprawa kary - owszem idealnie jakby były konsekwencją ale nie zawsze się da. I ona to wyłożyła tak, że jak no dziecko coś złego zrobi a Ty mówisz, - za karę nie oglądasz bajki to dziecko czuje się pokrzywdzone i nie rozumie. ALE jeśli wcześniej ostrzegasz i mówisz, że jeśli coś tam zrobi to nie obejrzy bajki , to ono jest uprzedzone i to jest ok. Nawet jeśli nie ma związku z czynnością.

    Fajnie mi to zobrazowała sytuacje.

    A co do motywowania to też ciekawe ćwiczenie było, że np gadanie, zrób to posprzątaj ,odłóż wcale nie musi dizałac ale fajnie może działac opisywanie sytuacji np o czerowne klocki leżą na podłodze.

    Kiedyś to zastosowałam (chciałam uzyskac efekt posprzątanych biurek) mówiąc - fajne macie biurka , ciekawe jakie mają blaty, oj chciałabym je zobaczyć i zbierałam szczękę z podłogi bo po chcili mieli posprzątane biurka.


    Tyle, że to wszystko jest trudne i wymaga zmiany myślenia, czasu ic perliwości. Al epowiem Wam, że ta babka to takk fajnie i naturalnie robiła i nie miało to nic wspolnego z jakimś przekrzywionym NVC, RB itp, że aż miło było patrzeć.
    Podziękowali 4Aga85 saga PonuraKura Katia
  • Upraszczasz @Anawim,
    To, że  ogólnie Lubie moja pracę i nie chce z niej rezygnować, nie oznacza wcale, że zawsze wstaje z chęcią i zapałem, bo wolałabym czesto powylegiwac sie dłużej  w łóżku . 
    To, że lubię mieć porządek nie oznacza, że z pieśnią na ustach łapie za odkurzacz! 

    Podziękowali 3Bagata Milagro Katia
  • To o czym piszesz Aneczka, trochę przypomina przestrzeganie zasad i stawianie jasnych granic. Mnie taka teoria przekonuje. Myślę, że dziecku łatwiej się funkcjonuje. 

  • to było oparte o książke Jak mówić by dzieci słuchały ...Faber Mazlich
  • Czytałam :)
  • edytowano wrzesień 2018
    @Aga85 ;
    Właśnie o to chodzi - dlatego, że lubisz pracę i lubisz mieć porządek, nawet, jeśli pojawia się trudność, to potem, po pokonaniu tejże masz satysfakcję z osiągniętego rezultatu. A nie przyjemność z tego, że się nażarłaś czekolady w nagrodę za wstanie z łóżka lub uniknęłaś zakazu wchodzenia na wielodzietnych przez tydzień; bo pracy nie lubisz, a nieumyte okna Cię rażą, gdyż się stresujesz, co inni pomyślą. 

    Próbuję powiedzieć, że system kar i nagród jest czymś naturalnym, co ma każdy człowiek. Naturalnie nagrodzony jest za zrobienie, osiągnięcie tego, co chce (ewentualnie uniknięcie tego, czego nie chce) i naturalnie jest karany za doświadczenie niechcianego lub pozbawienie chcianego. 
  • Ważne, żeby znać cel - tzn.kogo chcemy wychować, jakiego doroslego?
    I potem dobierać środki- bardziej intuicyjnie, czy z rozmyslem- to już od nas zależy. Jeśli intuicyjnie (np.takie, jak nas samych wychowywano) działają, to ich używamy. Jeśli nie - szukamy nowych. A jakie one są- panel jest szeroki. 

    Tylko pewne koncepcje wychowawcze (jak dla mnie - anty-koncepcje, bo nie prowadzą do wychowania) czy bardziej ideologie (anty) wychowawcze są nie do pogodzenia z antropologia chrześcijańska, bo nie mówią prawdy o czlowieku. 

    Jeśli gryzie nas hasło 'najpierw obowiazki...', to wystarczy zmienic na 'zadania', 'rzeczy do wykonania teraz' jak tam chcemy. 
    Ale cos, co się wiąże z wysiłkiem rzadko jest wybierane jako przyjemność - szczegolnie, kiedy dziecko jeszcze nie wie, ze wysilek ów przynosi fajne efekty.
    Poza tym - i starzy, i mlodzi maja swoje ulubione czynnosci. A nawet - lubiac no.prace domowe moge miec Giga-lenia, zeby je rozpoczac. Dlatego potrzebny jest od malego trening woli.


    Podziękowali 3Barbasia kika0 Katia
  • edytowano wrzesień 2018
    To nie jest trening woli - bo wola jest pragnieniem dobrego i nie wymaga żadnego treningu. To jest trening uczuć "walecznych", dzięki którym jesteśmy w stanie zrobić coś, czego nie chcemy (np. uczyć się), bo chcemy czegoś innego (np. mieć 5), do czego "niechciane" jest środkiem.

  • @Aneczka08 no ale w wiekszosci przypadków system kar i nagród jest znany wczesniej np. dziecko po prostu wie, ze jak nie nauczy sie na sprawdzian to w konsekwencji bedzie slaba ocena (to a propo ze wczesniej musi znac zasady) - to oznacza po prostu ze sa zasady i ich przestrzeganie lub nie przestrzeganie oznacza nagrode lub kare :smile:  a wedlug mnie zasady sa potrzebne

  • zasady są bardzo potrzebne!
  • Ja się nie zastanawiam czy to kara czy konsekwencja. Ani czy moim dzieciom traumy funduję. Dzieci mam bardzo fajne, lubiane, o dużym poczuciu swojej wartości. Kto zna ten może potwierdzić. 
    Kary i nagrody moim zdaniem nie wpływają na poczucie wartości i uzależnianie się od opinii otoczenia.  No chyba że są stosowane bez miłości i rozumu.
    Opinia otoczenia jest ważna, ale nie wiem kto na niej buduje swoją wartość?
    Kary, nagrody i konsekwencje uczą że pewne rzeczy trzeba wykonywać z poczucia obowiązku a nie tylko te które sprawiają przyjemność.
    I to też jest bardzo ważne. Nie wszystko co się robi trzeba lubić a zrobić trzeba.
    Podziękowali 4monia3 Pioszo54 Milagro Katia
  • Co do opinii otoczenia.

    Nie jest to taka jednoznacznie zła rzecz oglądać się na opinię otoczenia. Bo otoczenie może widzieć rzeczy, których my nie widzimy. I dobrze, gdy nam to ktoś uświadomi.

    I nie żyjemy tylko dla siebie. Żyjemy też dla innych i jest rzeczą ważną, jak nas odbierają. Bo ja mogę tworzyć teorię "Kocham moich bliźnich", a zachowywać się tak, że bliźni boją się odezwać w mojej obecności.

    Człowiek jest istotą relacyjną.
  • edytowano wrzesień 2018
    Ja w ogóle jestem przerażona obecnym trendem do ksztaltowania indywidualności i egoizmu. Przecież takich kwestii nie trzeba w ogóle kształtować bo trudno zaprzeczyć że każdy jest indywidualny i egoistyczny; w różnym stopniu ale jest.
    Stoję na straży tego że dzieci powinny sprzątać w swoich pokojach i być samodzielne w pewnych kwestiach, po to żeby umieć na przyszłość. 
    My jako rodzice w pewnych sprawach ksztaltujemy umiejętności po to żeby ten maly czlowiek kiedy dorosnie nie musiał się wszystkiego od podstaw uczyć. I właśnie mógł na zasadach tego o czym pisze @Anawim robić pewne czynności z przyjemnością.
    Bo to w sumie jest tak, że nie lubię sprzątać ale lubię mieć posprzątane i świadomość, że rodzice wyposazyli mnie w umiejętności, które ułatwiają mi osiągnięcie tego celu pomaga w cieszeniu się z tego co się robię .
    No najpierw trzeba zmusić się do wykonania pracy żeby cieszyć się pewną wolnością, bo nie ma wolności bez pracy, a nie ma pracy wydajnej bez umiejętności. 
    Jakoś zawsze mam przed oczami to że wychowuję dorosłych a nie dzieci. Dziećmi dość szybko przestaje się być. Nigdy nie rozumiałam trendów  w wychowywaniu że trzeba wychowywać dzieci tak, żeby miały fajne dzieciństwo, bo dzieciństwo zazwyczaj jest fajne.
  • @Aneczka08,no bo tak to właśnie jest.
    Jak się usłyszy samą nazwę tej metody,to trudno sobie coś takiego wyobrazić.
    Miałam tak samo,podchodziłam do tego jak pies do jeża.
    Ale jak trochę zgłębiłam temat,uznałam,że to ma ręce i nogi.
    I tak, wymaga wysiłku i zmiany patrzenia na wiele spraw.
    Bo łatwiej i szybciej jest zmusić dziecko do zrobienia czegoś karą,niż dogadać się z nim w taki sposób,żeby zrobiło coś z własnej woli.
    Łatwiej i szybciej powiedzieć dziecku ,które ci przyniesie jakąś pracę do pokazania : super!ekstra! niż poświęcić chwilę na rozmowę o tym co dziecko zrobiło.


    Rogalikowa powiedział(a):
    @kasha a jak dokladnie w praktyce wygladalo to wychowanie bez kar i nagród  w rodzinie twoich znajomych? 
    @Rogalikowa przede wszystkim rozmowa,chyba na każdy możliwy temat,wzajemny szacunek,podchodzenie do spraw dziecięcych z powagą,bez zbywania-a jakie ty dzieciaku możesz mieć problemy.
    Traktowanie dzieci na równi-co mnie chwilami irytowało,bo jak to tak, dziecko jest dzieckiem i ma słuchać dorosłego.No i mieli rację jak teraz widzę.
    Poza tym nie zachwycali się wszystkim co robiły ich dzieci,co znów mnie irytowało i znów-mieli rację jak widzę.
    Oni nie stosowali metody "bez kar i nagród", bo chyba nawet jej nie znali,ale na pewno opierali się na wychowaniu Korczakowskim.

    kociara powiedział(a):
    Mam poczucie, ze doskonale rozumiem, o czym myśli piszac @Malgorzata ;

    Od dłuższego czasu z dzieci robi się książątka, pępuszki swiata i okolic.
    Odgaduje się, co pępuszek moze chcieć, potrzebować - i na wyscigi spełnia się te zachcianki (prawdziwe lub nieistniejące), konkurując c babciami, ciociami, matką/ojcem.
    Mamy wpadają w jakiś dziwny szał, konkurują z ojcami/kontrolują ojców---> w efekcie odbierają dziecko ojcu (w sensie symbolicznym) bo "ty nie umiesz, nie potrafisz, nie rozumiesz..." potrzeb własnego dziecka. 
    Dla wielu macierzyństwo staje się sybstytutem związku a dziecko konkurentem ojca.
    Nie ma już żony i matki. Nie ma męża i żony(małżeństwa) i dziecka. Naj[ierw, na pierwszym planie jest dziecko. Potem jest tylko matka. I ewentualnie ojciec dziecka. 
    Jak słyszę z ust matki/widzę napisane "najważniejszy mężczyzna w moim życiu", "moja najwieksza miłosć" z ust niesamotnej kobiety to mi smutno i już jestem zła-bo naprawdę potrafię przewidzeć, w jakim kierunku to pójdzie.
    @kociara ale we wszystkim można popaść w przesadę.
    Znam wiele małżeństw które spijają sobie z dziobków,a dzieci są, bo są.
    Ubrane,nakarmione,oddelegowane do placówki,z pretensjami rodzica ,że żłobek/przedszkole/szkoła nie pracuje od 6.00 do 20.00, z ogromną radością wysyłane na wszystkie możliwe wyjazdy.
    Generalnie fajnie jak by było ich nie było, bo rodzice wolą być sami.
    No i co z tego wynika?
    Nic.
    To że ktoś przegina nie znaczy przecież,
    że trzeba wszystkim zabronić szukać takiego sposobu wychowania swojego dziecka,
    żeby było to zgodne z jego przekonaniami,a jednocześnie,żeby przynosiło efekty.
    Jest wiele metod wychowawczych i bardzo dobrze.
    Niech ludzie mają alternatywę do bicia i zastraszania.
    Niech poznają różne metody,niech się zastanawiają,
    niech dopasowują do swojej rodziny to co dla niej najlepsze.

    I dlatego tylko się tu odezwałam,bo myślałam,że ktoś serio szuka,interesuje się tym.
    A tu niestety zwykle-nic o tym nie wiem ale dla pewności skrytykuję.



    Podziękowali 1Rogalikowa
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.